[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wciąż nie wiedział, co złego było z plastikiem.A obiektywnie rzecz biorąc, mógł się jedynie powołać na słowa pewnego dziwaka z Braidbank, który mu powiedział, że nieżyjący obecnie człowiek wyznał kiedyś jego siostrze, też już nieżyjącej, że według niego z plastikiem jest coś nie tak.Jamieson byłby zachwycony.Przyszło mu do głowy, że potwierdzenia swoich podejrzeń mógłby poszukać w punkcie krwiodawstwa.Gdyby udało mu się porozmawiać z osobą, która odwiedziła Sandrę Murray, być może dowiedziałby się z bezpośredniego źródła, o czym była mowa.A to by może wystarczyło, żeby przekonać Jamiesona.Głowę miał pełną tych wszystkich „być może”.Woda w wannie zdążyła już ostygnąć, a szklanka świeciła pustkami.Wytarł się ręcznikiem i dolał sobie whisky.Miał wrażenie, że w mieszkaniu cały czas jest zimno.Jenny wróciła tuż przed ósmą rano.Stłumiła potężne ziewnięcie, wciąż ściskając klucze w dłoni.– Domyślam się, jak nad ranem czują się dziewczyny z ulicy.– Westchnęła.– Ale noc!Fenton słuchał cierpliwie, gdy mu opowiadała o wszystkim, co wydarzyło się podczas dyżuru.Kiedy skończyła, oznajmił:– Wczoraj wieczorem odwiedziłem kogoś.– Naprawdę? Kogo?Postawił przed nią filiżankę kawy i zrelacjonował jej wizytę u Murraya, powtarzając wszystko, czego się dowiedział.Jenny znieruchomiała, zaszokowana.Musiał ją wytrącić z tego stanu.– Nie rozumiesz? Neil też uważał, że z tym plastikiem coś jest nie w porządku.– Ale co? – spytała Jenny.Fenton przyznał, że jeszcze tego nie wie, ale dzięki wątpliwościom Neila nabrał przekonania co do słuszności swoich podejrzeń i zrobił spory krok naprzód.– No i znajdujemy motyw dla mordercy – dodał.– To właśnie łączy śmierć Neila z innymi zgonami.– Saxon!– Saxon – zgodził się Fenton.– Współpracował ściśle z Neilem i za wszelką cenę chciał uzyskać licencję.To musi być on.Jenny nie mogła zaprzeczyć.– Jeśli masz rację, cała sprawa jest absolutnie niewiarygodna – przyznała.– Ale wciąż nie można wykluczyć, że się mylisz.– Wiem, wiem – przytaknął i wstał, żeby nalać jeszcze kawy.– Dlaczego Neil potrzebował tej Sandry Murray jako dawcy?– Nie mam pojęcia.– Zazwyczaj dobieracie ochotników ze swego zespołu, prawda?– Przypuszczam, że potrzebował określonej grupy krwi – stwierdził Fenton niemal bezwiednie, ale oboje od razu uświadomili sobie wagę tych słów.– Czyżby o to właśnie chodziło? – zastanawiał się głośno.– Różne grupy krwi? Ludzie mający pewną grupę są podatni, a inni nie?Jenny pierwsza otrząsnęła się z wrażenia i sięgnęła do czarnej, skórzanej torby, którą trzymała na kolanach.Wyjęła tekturową teczkę i podała ją Fentonowi.– Prosiłeś o dane zmarłych dzieci.Udało mi się zdobyć tylko dokumenty Timothy Watsona.Fenton otworzył szybko teczkę i zaczął przesuwać palcem po stronie, aż znalazł to, czego szukał: AB.Zatem chłopiec miał grupę krwi AB, stosunkowo rzadko spotykaną.Jeżeli Sandra Murray miałaby taką samą, byłby na właściwym tropie.Fenton omal nie przewrócił Iana Fergusona, kiedy wpadł do laboratorium i popędził po schodach.Młody biochemik odwrócił głowę, spodziewając się przeprosin, ale spotkało go rozczarowanie; Fenton zmierzał bezwzględnie do celu i po chwili zniknął w drzwiach swojej pracowni.Wkładając fartuch, zadzwonił do punktu krwiodawstwa i poprosił do telefonu Steve’a Kelly’ego.Usłyszał go akurat wtedy, kiedy, usiłował wsunąć lewą rękę do rękawa, wciąż trzymając słuchawką miedzy ramieniem a policzkiem.– Witam.Jak ci poszło?– Powiedz mi tylko jedno.Jaką grupę krwi miała Sandra Murray?– Spokojnie, powoli– To ważne.– W porządku, jeden moment.Czekając niecierpliwie na powrót Kelly’ego, Fenton bębnił palcami po biurku.– Miała B plus.Zaklął pod nosem.– Zawsze jesteś taki miły rano? – spytał Kelly.Fenton przeprosił rozmówcę i wyjaśnił, że właśnie diabli wzięli jego najnowszą teorię.– Chcesz o tym pogadać?– Kiedy indziej.Nie powiedziałeś mi, że ktoś od was przeprowadzał wywiad z Sandra Murray.– O czym ty mówisz?Fenton powtórzył Kelly’emu to, co przekazał mu Murray.– Niemożliwe – stwierdził Kelly.– Hm, ciekawa sprawa.– Murray musiał się chyba pomylić – ciągnął Kelly.– Nie obchodzi nas, po co komu krew.W tym przypadku dostaliśmy z biochemii zapotrzebowanie na świeżą krew grupy B.Załatwiliśmy wszystko jak należy, łącznie z papierkową robotą.Na tym się skończyło.Fenton poczuł, że wszystko się w nim załamuje.Zaczął coś mówić, ale przygnębienie nie pozwalało mu kontynuować rozmowy.Wykrzesał z siebie resztę energii, żeby podziękować Kelly’emu za pomoc, po czym odłożył słuchawkę.Znowu zaczęło padać.Wpatrując się w krople deszczu na szybie, Fenton stukał w biurko ołówkiem i zmagał się z nowym pytaniem.Jeżeli z Sandra Murray nie rozmawiał nikt z punktu krwiodawstwa, to w takim razie kto? Po chwili namysłu znalazł odpowiedź, która wydawała się oczywista: zabójca Neila Munro.Musiał tam pójść, żeby się zorientować, ile wiedziała, a kiedy się okazało, że bardzo dużo, zabił także ją.To wcale nie był wypadek.Trudno było stawić czoło nowej ewentualności.Fenton zmagał się w myślach z tym, co wiedział.Trzymał w ręku segment układanki, obracał nim na wszystkie strony, próbując go odpowiednio dopasować.Błąd! Zabójca popełnił błąd.Murray mógł widzieć człowieka, który odwiedził jego siostrę, udając pracownika punktu krwiodawstwa.Wówczas udałoby się go zidentyfikować.Co więcej, jeśli opis Murraya pasowałby do Nigela Saxona, można by pójść na policję i przygwoździć drania.O jedenastej zadzwoniła Jenny, mówiąc, że nie może zasnąć; chciała za wszelką cenę wiedzieć, czy coś się wyjaśniło z grupą krwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl