Pokrewne
- Strona Główna
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielewska Wiekszy kawalek swiata
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- J. Chmielewska Florencja, corka
- J.Chmielewska Skarby
- Jacq Christian Sprawiedliwosc Wezyra
- ABC systemu Windows XP
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 01 Odzyskana miłoÂść
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wpserwis.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieszałam i piłam to przez słomkę, ponieważ tak mi się podobało.Tyle tam było tej whisky co kot napłakał, bo jednak zamierzałam wrócić do domu. A wiesz, że nie.Ciekawa rzecz.Nigdy nie robił zdjęć ludzi, dopiero teraz to so-bie uświadamiam.Aukasz skrzywił się krytycznie. Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej.Zwracam ci uwagę, że człowiek na ogół do-strzega, kto go fotografuje.W przeciwieństwie do zwierzątka czy roślinki, nie wspomi-nając o przedmiocie.Coś ci to mówi? Potwierdza opinię powiedziałam gniewnie. %7łe okazałam się idiotką stulecia.Powinnam była wpaść na to znacznie wcześniej. Musiał mieć ten Dominik cholernie silną osobowość. Nie wiem, czy musiał, ale miał.A Gamar mnie intryguje, murzynował mu dobro-wolnie.? Kto to może być?Aukasz milczał przez chwilę. Prowadzę swoje prywatne śledztwo wyznał z lekkim oporem. Aż mnie brzy-dzą te wyniki, do jakich dochodzę, a w dodatku zdaje się, że ten cały major Bieżan do-chodzi do takich samych.Zabójca.Nie, cholera, nie powiem tego, przez gardło mi nieprzejdzie.W obliczu takich Pustynków, Karczochów i tak dalej, to dla mnie motylek nakwiatku.Szkoda mi go.178 Mnie osobiście w obliczu Pustynków i Karczochów, jednego Pustynka ściśle, by-łoby szkoda każdego.Ale teraz mówię o sprawach zawodowych, a nie zbrodniczych.Odgadujesz Gamara? Mogę się mylić. Każdy może zgodziłam się skwapliwie. Nie będę, jakby co, twojej pomył-ki rozgłaszać w prasie.Jakąś opinię muszę mieć i wyrobić ją sobie na jakiejś podstawie.Powiesz.? Powiem, jak każdy kretyn płci męskiej, ponieważ się w tobie zakochałem.Zamarłam i w mgnieniu oka postanowiłam nie wierzyć własnym uszom. Co, proszę, zrobiłeś.?Aukasz przyjrzał mi się z wielkim zainteresowaniem. Zakochałem się w tobie.Nie zauważyłaś? Podobno kobiety takie rzeczy wiedząwcześniej niż delikwent.Zdawało mi się, że samo ze mnie wyszło.Wyszło, wyszło, rzeczywiście, różne rzeczy mogą z nich wychodzić, ta jedna nocw Krakowie, no, może i naprawdę Kraków to romantyczne miasto, chociaż wydawałomi się, że raczej Werona albo Paryż.Myślałam, że po prostu tak się nam jakoś złożyło,leciałam przecież na niego, mógł na tę malutką chwileczkę polecieć na mnie.No, ma-lutką, jak malutką.Ale nie musiało to przecież oznaczać, szczególnie w obliczu mojegoaktualnego pecha, że tego.No, że, jak by tu powiedzieć, rąbnęło mnie wzajemnością.Wszystkie siły włożyłam w opanowanie i spokój. Może zmyliło mnie, że rodzina nam tamtej nocy do drzwi nie zapukała powie-działam pokornie. Wiesz, za dużo tego dobrego.Powinni byli się włamać i wtedyuznałabym, że wszystko jest w porządku.A tak, to chyba się dziwię. A do tej pory robiłaś wrażenie kobiety wyjątkowo inteligentnej! Czy ty masz całkiem zle w głowie? rozzłościłam się od razu. Nie wymagajode mnie za wiele! Fajnie, zakochałam się w tobie również, możliwe, że wcześniej niż ty,czego bądz uprzejmy nie brać pod uwagę.Któraż kobieta w obliczu uczuć zachowa bo-daj cień inteligencji?! Kto to jest Gamar?! No i proszę, jednak zachowa.Dobra, myśl, skoro jesteś do tego zdolna.Gamar.Odwrotność imienia i nazwiska.CiąGAła MARiusz.GAMAR.Lata ten Ciągała po ca-łym śledztwie.No i rzeczywiście, nie spodobało mi się to pod każdym względem.* * *Major Bieżan musiał chyba przestraszyć się babci, bo nie wzywał mnie do komen-dy, tylko przyszedł osobiście z ogromną ilością zdjęć i grzecznie poprosił, żebyśmy jeobejrzeli.Trafił na chwilę, kiedy obecni byli wszyscy, pech dziki i cholerny, mogła prze-cież ciotka Iza pojechać wcześniej do kasyna, nie? To właśnie nie, akurat jakoś zwleka-ła, osobiście otworzyła majorowi drzwi, a Aukasz siedział jeszcze w salonie, czekając nazamówiony kurs.179 Miło mi, że pana widzę zaczęła od razu. Obawiam się, że moja siostrzeni-ca ukryła przed panem liczne spostrzeżenia, być może także znajomości, a my wszyscy,cała rodzina, uważamy, że prawda powinna wyjść na jaw.Major wepchnął się do środka odrobinę przemocą, bo ciotka Iza wystąpiła z przemo-wą już w progu, twardo utrzymując status quo, jakby uparła się go nie wpuścić, dopó-ki wszystkiego nie wykabluje.Nawet nie zamknęła drzwi na zasuwę, o co Australijczycyna ogół bardzo dbali, świadomi, iż znajdują się w kraju pełnym przestępców.Leciała dosalonu tuż za nim. Znajomości do tego stopnia bliskie, że złoczyńca zainteresował się nawet mną!Rzucał ponure spojrzenia, wręcz grozby.!Co, do cholery, ten Wścieklec mógł jeszcze wykombinować w hotelowym barze.? A cóż ty robiłaś w towarzystwie złoczyńców? zainteresowała się złośliwie ciot-ka Olga. Czy państwo pozwolą, że na chwilę zajmę panią Brant maleńką demonstracją? spytał major grzecznie. O, i pana Darko przy okazji. Wypraszam sobie.! zaczęła gwałtownie ciotka Iza. Proszę uprzejmie powiedziałam równocześnie. Chętnie wszyscy obejrzymy to coś, co pan ma do zademonstrowania poparłamnie babcia głosem drewna, tym razem zamrożonego na kamień. Izo, łatwo chybazgadnąć, że nie o ciebie idzie, tylko o Izę.Zechce pan przystąpić do rzeczy.Nic już nie mówiąc, major przystąpił.Wysypał na stół wielki stos rozmaitych zdjęć,najróżniejszych formatów, pomieszanych tematycznie, i eleganckim gestem wezwałmnie do oglądania.Aukasz już stał obok, a rodzina tłoczyła się dookoła.Jedna tylkobabcia spokojnie usiadła na krześle.Melanż ujrzałam beznadziejny, co mnie zdziwiło ogromnie, bo zawsze sądziłam, żepolicja pokazuje świadkom zdjęcia odpowiednio dobrane.Same gęby, same krajobrazy,same przedmioty, albo samo cokolwiek innego, tu zaś leżało wszystko razem.Posłuszniezaczęłam się przyglądać.Aukasz okazał się lepiej zorientowany niż ja.Bez słowa wskazał i odsunął na bokobcą mi, tonącą w zieleni rezydencję, potem wyłowił kilka podobizn Pustynki, portretKai Peszt, urocze wizerunki Wściekleca, jeszcze jakieś gęby, których wcale nie znałam,wreszcie twarz majaczącą mi ostatnio w pamięci dzięki tej cholernej korekcie i całymgadaniu o fotografice.Szczególnie że leżało na tym stole co najmniej kilkanaście du-żych odbitek o doskonale mi znanym charakterze.Robaczki, roślinki, zwierzątka, a tak-że przedmioty całkowicie martwe.W ostatnią twarz puknął palcem. Gamar.Pamiętasz go? Diabli nadali. mruknęłam z serdeczną niechęcią.180 A to pani zna? spytał major, podsuwając mi rezydencję. Nie.Bo co to jest? Cisza Leśna. No to przecież mówiłam.! A oto proszę! wdarła się w oględziny ciotka Iza i chwyciła Wściekleca. Towarzystwo mojej siostrzenicy, awanturniczy osobnik poniżej wszelkiego pozio-mu.! W życiu tej całej Ciszy Leśnej nie widziałam, tego drugiego też nie tłumaczy-łam, rozzłoszczona. O, działka, to działka chyba [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Mieszałam i piłam to przez słomkę, ponieważ tak mi się podobało.Tyle tam było tej whisky co kot napłakał, bo jednak zamierzałam wrócić do domu. A wiesz, że nie.Ciekawa rzecz.Nigdy nie robił zdjęć ludzi, dopiero teraz to so-bie uświadamiam.Aukasz skrzywił się krytycznie. Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej.Zwracam ci uwagę, że człowiek na ogół do-strzega, kto go fotografuje.W przeciwieństwie do zwierzątka czy roślinki, nie wspomi-nając o przedmiocie.Coś ci to mówi? Potwierdza opinię powiedziałam gniewnie. %7łe okazałam się idiotką stulecia.Powinnam była wpaść na to znacznie wcześniej. Musiał mieć ten Dominik cholernie silną osobowość. Nie wiem, czy musiał, ale miał.A Gamar mnie intryguje, murzynował mu dobro-wolnie.? Kto to może być?Aukasz milczał przez chwilę. Prowadzę swoje prywatne śledztwo wyznał z lekkim oporem. Aż mnie brzy-dzą te wyniki, do jakich dochodzę, a w dodatku zdaje się, że ten cały major Bieżan do-chodzi do takich samych.Zabójca.Nie, cholera, nie powiem tego, przez gardło mi nieprzejdzie.W obliczu takich Pustynków, Karczochów i tak dalej, to dla mnie motylek nakwiatku.Szkoda mi go.178 Mnie osobiście w obliczu Pustynków i Karczochów, jednego Pustynka ściśle, by-łoby szkoda każdego.Ale teraz mówię o sprawach zawodowych, a nie zbrodniczych.Odgadujesz Gamara? Mogę się mylić. Każdy może zgodziłam się skwapliwie. Nie będę, jakby co, twojej pomył-ki rozgłaszać w prasie.Jakąś opinię muszę mieć i wyrobić ją sobie na jakiejś podstawie.Powiesz.? Powiem, jak każdy kretyn płci męskiej, ponieważ się w tobie zakochałem.Zamarłam i w mgnieniu oka postanowiłam nie wierzyć własnym uszom. Co, proszę, zrobiłeś.?Aukasz przyjrzał mi się z wielkim zainteresowaniem. Zakochałem się w tobie.Nie zauważyłaś? Podobno kobiety takie rzeczy wiedząwcześniej niż delikwent.Zdawało mi się, że samo ze mnie wyszło.Wyszło, wyszło, rzeczywiście, różne rzeczy mogą z nich wychodzić, ta jedna nocw Krakowie, no, może i naprawdę Kraków to romantyczne miasto, chociaż wydawałomi się, że raczej Werona albo Paryż.Myślałam, że po prostu tak się nam jakoś złożyło,leciałam przecież na niego, mógł na tę malutką chwileczkę polecieć na mnie.No, ma-lutką, jak malutką.Ale nie musiało to przecież oznaczać, szczególnie w obliczu mojegoaktualnego pecha, że tego.No, że, jak by tu powiedzieć, rąbnęło mnie wzajemnością.Wszystkie siły włożyłam w opanowanie i spokój. Może zmyliło mnie, że rodzina nam tamtej nocy do drzwi nie zapukała powie-działam pokornie. Wiesz, za dużo tego dobrego.Powinni byli się włamać i wtedyuznałabym, że wszystko jest w porządku.A tak, to chyba się dziwię. A do tej pory robiłaś wrażenie kobiety wyjątkowo inteligentnej! Czy ty masz całkiem zle w głowie? rozzłościłam się od razu. Nie wymagajode mnie za wiele! Fajnie, zakochałam się w tobie również, możliwe, że wcześniej niż ty,czego bądz uprzejmy nie brać pod uwagę.Któraż kobieta w obliczu uczuć zachowa bo-daj cień inteligencji?! Kto to jest Gamar?! No i proszę, jednak zachowa.Dobra, myśl, skoro jesteś do tego zdolna.Gamar.Odwrotność imienia i nazwiska.CiąGAła MARiusz.GAMAR.Lata ten Ciągała po ca-łym śledztwie.No i rzeczywiście, nie spodobało mi się to pod każdym względem.* * *Major Bieżan musiał chyba przestraszyć się babci, bo nie wzywał mnie do komen-dy, tylko przyszedł osobiście z ogromną ilością zdjęć i grzecznie poprosił, żebyśmy jeobejrzeli.Trafił na chwilę, kiedy obecni byli wszyscy, pech dziki i cholerny, mogła prze-cież ciotka Iza pojechać wcześniej do kasyna, nie? To właśnie nie, akurat jakoś zwleka-ła, osobiście otworzyła majorowi drzwi, a Aukasz siedział jeszcze w salonie, czekając nazamówiony kurs.179 Miło mi, że pana widzę zaczęła od razu. Obawiam się, że moja siostrzeni-ca ukryła przed panem liczne spostrzeżenia, być może także znajomości, a my wszyscy,cała rodzina, uważamy, że prawda powinna wyjść na jaw.Major wepchnął się do środka odrobinę przemocą, bo ciotka Iza wystąpiła z przemo-wą już w progu, twardo utrzymując status quo, jakby uparła się go nie wpuścić, dopó-ki wszystkiego nie wykabluje.Nawet nie zamknęła drzwi na zasuwę, o co Australijczycyna ogół bardzo dbali, świadomi, iż znajdują się w kraju pełnym przestępców.Leciała dosalonu tuż za nim. Znajomości do tego stopnia bliskie, że złoczyńca zainteresował się nawet mną!Rzucał ponure spojrzenia, wręcz grozby.!Co, do cholery, ten Wścieklec mógł jeszcze wykombinować w hotelowym barze.? A cóż ty robiłaś w towarzystwie złoczyńców? zainteresowała się złośliwie ciot-ka Olga. Czy państwo pozwolą, że na chwilę zajmę panią Brant maleńką demonstracją? spytał major grzecznie. O, i pana Darko przy okazji. Wypraszam sobie.! zaczęła gwałtownie ciotka Iza. Proszę uprzejmie powiedziałam równocześnie. Chętnie wszyscy obejrzymy to coś, co pan ma do zademonstrowania poparłamnie babcia głosem drewna, tym razem zamrożonego na kamień. Izo, łatwo chybazgadnąć, że nie o ciebie idzie, tylko o Izę.Zechce pan przystąpić do rzeczy.Nic już nie mówiąc, major przystąpił.Wysypał na stół wielki stos rozmaitych zdjęć,najróżniejszych formatów, pomieszanych tematycznie, i eleganckim gestem wezwałmnie do oglądania.Aukasz już stał obok, a rodzina tłoczyła się dookoła.Jedna tylkobabcia spokojnie usiadła na krześle.Melanż ujrzałam beznadziejny, co mnie zdziwiło ogromnie, bo zawsze sądziłam, żepolicja pokazuje świadkom zdjęcia odpowiednio dobrane.Same gęby, same krajobrazy,same przedmioty, albo samo cokolwiek innego, tu zaś leżało wszystko razem.Posłuszniezaczęłam się przyglądać.Aukasz okazał się lepiej zorientowany niż ja.Bez słowa wskazał i odsunął na bokobcą mi, tonącą w zieleni rezydencję, potem wyłowił kilka podobizn Pustynki, portretKai Peszt, urocze wizerunki Wściekleca, jeszcze jakieś gęby, których wcale nie znałam,wreszcie twarz majaczącą mi ostatnio w pamięci dzięki tej cholernej korekcie i całymgadaniu o fotografice.Szczególnie że leżało na tym stole co najmniej kilkanaście du-żych odbitek o doskonale mi znanym charakterze.Robaczki, roślinki, zwierzątka, a tak-że przedmioty całkowicie martwe.W ostatnią twarz puknął palcem. Gamar.Pamiętasz go? Diabli nadali. mruknęłam z serdeczną niechęcią.180 A to pani zna? spytał major, podsuwając mi rezydencję. Nie.Bo co to jest? Cisza Leśna. No to przecież mówiłam.! A oto proszę! wdarła się w oględziny ciotka Iza i chwyciła Wściekleca. Towarzystwo mojej siostrzenicy, awanturniczy osobnik poniżej wszelkiego pozio-mu.! W życiu tej całej Ciszy Leśnej nie widziałam, tego drugiego też nie tłumaczy-łam, rozzłoszczona. O, działka, to działka chyba [ Pobierz całość w formacie PDF ]