Pokrewne
- Strona Główna
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Znikajaca Wi Sagi o Elryku Tom V (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Bezpieczenstwo Unixa w Internecie
- Sw. Brygida
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniadka.keep
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widzi pani, w jego wczesnych wierszach, a także w powieści, mowa jest o nieszczęśliwej miłości, jaką za młodu przeżył w Anglii.Oczywiście nie wiemy, ile w tym prawdy, a ile fantazji.- Czyżby wymienił moje imię?- Mamy wiele poszlak wskazujących na to, że dziewczyna nosiła imię, będące nazwą kwiatu.I że mieszkał w jej sąsiedztwie.I łączyła ich miłość do muzyki.Usiadła prosto jakby nagle zafascynowana.- Jak, jak udało się panu do nas dotrzeć?- Miałem wiele poszlak.Myślę: literackich.Wiedziałem, że wszystko działo się blisko boisk krykieta.I w którymś.fragmencie wspomniał, że dziewczyna nosiła słynne angielskie nazwisko.I miała ojca lekarza.Więc zajrzałem do ksiąg adresowych.- Co za niezwykła historia.- Szczęśliwy traf.Natknąłem się na setki ślepych uliczek.I wreszcie udało się.Pani de Seitas spojrzała z uśmiechem w stronę domu.- O, Gunhild.- Kilka minut zajęła ceremonia nalewania kawy i uprzejmości na temat Norwegii: dowiedziałem się, że Gunhild nigdy nie była na północy dalej niż w Trondheim.Benjie na polecenie matki zniknął i znów znalazłem się z nią sam na sam.Wyjąłem notes.- Czy mogę zadać pani kilka pytań?- Nareszcie sława! - Wyraźnie zadowolona, roześmiała się dość niemądrze, rżącym śmiechem.- Myślałem, że on mieszkał w sąsiedztwie.Pomyliłem się.Zatem gdzie mieszkał?- Nie mam zielonego pojęcia.Nie interesowałam się tym.Sam pan wie, jak to jest z dziećmi.- Nic pani nie wie o jego rodzicach? - Pokręciła przecząco głową.- Może pani siostry zapamiętały coś więcej.Jej twarz spoważniała.- Moja najstarsza siostra mieszka w Chile.Jest ode mnie starsza o dziesięć lat.A Rose.- Rose!Uśmiechnęła się.- Tak, Rose.- Cudownie.Wszystko się zgadza.Istnieje dość zagadkowy wiersz w dotyczącym pani cyklu.Bardzo niezrozumiały, ale teraz kiedy wiemy, że ma pani siostrę.- Miałam.Rose umarła właśnie w tamtych czasach.W 1916 roku.- Na tyfus?Zaskoczyła ją pewność mego tonu, ale zaraz uśmiechnęła się.- Nie.Na zdarzające się niezwykle rzadko komplikacje po żółtaczce.- Na chwilę wpatrzyła się w ogród.- Była to wielka tragedia mego dzieciństwa.- Czy nie zauważyła pani, że on darzył specjalnymi względami panią albo może pani siostry?Coś sobie przypomniała i uśmiechnęła się.- Zawsze uważałyśmy, że on potajemnie kocha się w May - w mojej najstarszej siostrze.Była zaręczona, ale często asystowała przy naszych lekcjach.I on.Boże jakie to dziwne, jak wszystko nagle wraca, pamiętam, że on zawsze się popisywał, kiedy ona była w pokoju.Grał najtrudniejsze kawałki.Ona bardzo lubiła ten utwór Beethovena: Dla Elizy.Kiedy chciałyśmy mu dokuczyć, nuciłyśmy to pod nosem.- Pani siostra Rose była starsza?- O dwa lata.- Zatem można powiedzieć, że dwie małe dziewczynki dokuczały cały czas swemu cudzoziemskiemu nauczycielowi muzyki.Zaczęła się huśtać.- Wie pan, nie bardzo pamiętam.To znaczy tak, dokuczałyśmy.Jestem pewna, że były z nas dwa małe potwory.Ale zaraz zaczęła się wojna i on zniknął nam- z oczu.- Gdzie się podział?- Nie potrafię panu powiedzieć.Nie mam pojęcia.Pamiętam, że na jego miejsce przyszedł jakiś ohydny stary babsztyl.Nienawidziłyśmy jej.Więc chyba wtedy żałowałyśmy go.Musiały być z nas ohydne małe snobki.Takie to już zresztą były czasy.- Jak długo on panie uczył?- Dwa lata? - powiedziała pytającym tonem, jakby to ode mnie oczekiwała potwierdzenia.- Czy nie przypomina pani sobie czegoś, co wskazywałoby, że on żywi do pani jakieś szczególne uczucia?Zastanowiła się i potrząsnęła przecząco głową.- Chce pan powiedzieć.podejrzewa pan go o.- Nie, nie.Ale czy zdarzało się, że była z nim pani sam na sam?Udała oburzenie.- Nigdy.Zawsze była obecna albo nasza guwernantka, albo matka, albo siostra.- Nic pani nie potrafi mi powiedzieć o jego charakterze?- Sądzę, że gdybym go dziś spotkała, uważałabym, że jest słodki.- Czy pani albo pani siostra grałyście na flecie albo na rekorderze?- Co za pomysł! - Najwyraźniej ją to rozbawiło.- Pozwoli pani na niedyskretne pytanie.Czy była pani uderzająco ładną dziewczynką.Jestem pewien, że była pani śliczna, ale czy czuła pani, że jest w pani coś wyjątkowego?Spojrzała na swego papierosa.- Ze względu, och, jak mam to sformułować, ze względu na pańskie studia mogę dziś jako sterana życiem matka odpowiedzieć, że.owszem.Istnieje mój portret.Dosyć sławny.Clou wystawy Akademii w 1913 roku.Wisi w domu, zaraz go panu pokażę.Zajrzałem do notesu.- I naprawdę nie potrafi pani sobie przypomnieć, co się stało z nauczycielem po wybuchu wojny?Przycisnęła dłonie do oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Widzi pani, w jego wczesnych wierszach, a także w powieści, mowa jest o nieszczęśliwej miłości, jaką za młodu przeżył w Anglii.Oczywiście nie wiemy, ile w tym prawdy, a ile fantazji.- Czyżby wymienił moje imię?- Mamy wiele poszlak wskazujących na to, że dziewczyna nosiła imię, będące nazwą kwiatu.I że mieszkał w jej sąsiedztwie.I łączyła ich miłość do muzyki.Usiadła prosto jakby nagle zafascynowana.- Jak, jak udało się panu do nas dotrzeć?- Miałem wiele poszlak.Myślę: literackich.Wiedziałem, że wszystko działo się blisko boisk krykieta.I w którymś.fragmencie wspomniał, że dziewczyna nosiła słynne angielskie nazwisko.I miała ojca lekarza.Więc zajrzałem do ksiąg adresowych.- Co za niezwykła historia.- Szczęśliwy traf.Natknąłem się na setki ślepych uliczek.I wreszcie udało się.Pani de Seitas spojrzała z uśmiechem w stronę domu.- O, Gunhild.- Kilka minut zajęła ceremonia nalewania kawy i uprzejmości na temat Norwegii: dowiedziałem się, że Gunhild nigdy nie była na północy dalej niż w Trondheim.Benjie na polecenie matki zniknął i znów znalazłem się z nią sam na sam.Wyjąłem notes.- Czy mogę zadać pani kilka pytań?- Nareszcie sława! - Wyraźnie zadowolona, roześmiała się dość niemądrze, rżącym śmiechem.- Myślałem, że on mieszkał w sąsiedztwie.Pomyliłem się.Zatem gdzie mieszkał?- Nie mam zielonego pojęcia.Nie interesowałam się tym.Sam pan wie, jak to jest z dziećmi.- Nic pani nie wie o jego rodzicach? - Pokręciła przecząco głową.- Może pani siostry zapamiętały coś więcej.Jej twarz spoważniała.- Moja najstarsza siostra mieszka w Chile.Jest ode mnie starsza o dziesięć lat.A Rose.- Rose!Uśmiechnęła się.- Tak, Rose.- Cudownie.Wszystko się zgadza.Istnieje dość zagadkowy wiersz w dotyczącym pani cyklu.Bardzo niezrozumiały, ale teraz kiedy wiemy, że ma pani siostrę.- Miałam.Rose umarła właśnie w tamtych czasach.W 1916 roku.- Na tyfus?Zaskoczyła ją pewność mego tonu, ale zaraz uśmiechnęła się.- Nie.Na zdarzające się niezwykle rzadko komplikacje po żółtaczce.- Na chwilę wpatrzyła się w ogród.- Była to wielka tragedia mego dzieciństwa.- Czy nie zauważyła pani, że on darzył specjalnymi względami panią albo może pani siostry?Coś sobie przypomniała i uśmiechnęła się.- Zawsze uważałyśmy, że on potajemnie kocha się w May - w mojej najstarszej siostrze.Była zaręczona, ale często asystowała przy naszych lekcjach.I on.Boże jakie to dziwne, jak wszystko nagle wraca, pamiętam, że on zawsze się popisywał, kiedy ona była w pokoju.Grał najtrudniejsze kawałki.Ona bardzo lubiła ten utwór Beethovena: Dla Elizy.Kiedy chciałyśmy mu dokuczyć, nuciłyśmy to pod nosem.- Pani siostra Rose była starsza?- O dwa lata.- Zatem można powiedzieć, że dwie małe dziewczynki dokuczały cały czas swemu cudzoziemskiemu nauczycielowi muzyki.Zaczęła się huśtać.- Wie pan, nie bardzo pamiętam.To znaczy tak, dokuczałyśmy.Jestem pewna, że były z nas dwa małe potwory.Ale zaraz zaczęła się wojna i on zniknął nam- z oczu.- Gdzie się podział?- Nie potrafię panu powiedzieć.Nie mam pojęcia.Pamiętam, że na jego miejsce przyszedł jakiś ohydny stary babsztyl.Nienawidziłyśmy jej.Więc chyba wtedy żałowałyśmy go.Musiały być z nas ohydne małe snobki.Takie to już zresztą były czasy.- Jak długo on panie uczył?- Dwa lata? - powiedziała pytającym tonem, jakby to ode mnie oczekiwała potwierdzenia.- Czy nie przypomina pani sobie czegoś, co wskazywałoby, że on żywi do pani jakieś szczególne uczucia?Zastanowiła się i potrząsnęła przecząco głową.- Chce pan powiedzieć.podejrzewa pan go o.- Nie, nie.Ale czy zdarzało się, że była z nim pani sam na sam?Udała oburzenie.- Nigdy.Zawsze była obecna albo nasza guwernantka, albo matka, albo siostra.- Nic pani nie potrafi mi powiedzieć o jego charakterze?- Sądzę, że gdybym go dziś spotkała, uważałabym, że jest słodki.- Czy pani albo pani siostra grałyście na flecie albo na rekorderze?- Co za pomysł! - Najwyraźniej ją to rozbawiło.- Pozwoli pani na niedyskretne pytanie.Czy była pani uderzająco ładną dziewczynką.Jestem pewien, że była pani śliczna, ale czy czuła pani, że jest w pani coś wyjątkowego?Spojrzała na swego papierosa.- Ze względu, och, jak mam to sformułować, ze względu na pańskie studia mogę dziś jako sterana życiem matka odpowiedzieć, że.owszem.Istnieje mój portret.Dosyć sławny.Clou wystawy Akademii w 1913 roku.Wisi w domu, zaraz go panu pokażę.Zajrzałem do notesu.- I naprawdę nie potrafi pani sobie przypomnieć, co się stało z nauczycielem po wybuchu wojny?Przycisnęła dłonie do oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]