[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dostał przydział do Chicago.Znał wszelkie szczegóły doty­czące eksmisji i podejrzewam, że Chance się przestraszył, iż zechcemy wyciągnąć z Palmy zeznania.Nakazywałem sobie ostrożność.Za żadną cenę nie mogłem ujawnić swojej bliższej znajomości z Hectorem.- A więc pochodzi z Waszyngtonu?- Tak, podobnie jak jego żona.Mają czworo dzieci.Jestem pewien, że z radością wróciliby do stolicy.- I sądzisz, że zainteresują go problemy bezdomnych?- O to trzeba by jego zapytać.- W porządku, zrobię to.Twój pomysł wydaje mi się doskonały.Gdyby Jacobs postanowił ściągnąć Palmę z powrotem do Waszyngtonu i utworzyć dla niego stanowisko koordynatora działań społecznych na rzecz bezdomnych, sprawa byłaby załatwiona najdalej w ciągu tygodnia.Tak oto nasz program werbowania ochotników zaczął nagle nabierać realnych kształtów.Ustaliliśmy, że każdy adwokat kancelarii będzie musiał się zająć jedną sprawą tygodniowo.Ponadto młodsi pracownicy mieliby obowiązek spotykania się pod moim nadzorem z klientami w przytułkach i schroniskach, natomiast Palma zajmowałby się gromadzeniem i przydziela­niem napływających spraw.Wyjaśniłem Jacobsowi, że do załatwienia części z nich wystarczy piętnaście minut przy telefonie, ale są i takie, które będą wymagać poświęcenia kilku godzin w ciągu miesiąca.Odparł zdawkowo, że to żaden kłopot.Niemal natychmiast zrobiło mi się żal stołecznych urzęd­ników, kiedy pomyślałem, że nagle czterystu najlepszych adwokatów z kancelarii Drake’a i Sweeneya zacznie ich nękać egzekwowaniem praw mieszkańców ulicy.Jacobs siedział u mnie prawie przez dwie godziny, zaczął serdecznie przepraszać, kiedy uświadomił sobie, że zabrał mi tak dużo czasu.Wychodził jednak w znacznie pogodniejszym nastroju.Opuszczał nasze biuro jako człowiek, który znalazł sobie nowy cel w życiu.Odprowadziłem go do samochodu i pobiegłem do Greena, aby mu o wszystkim opowiedzieć.Okazało się, że wujek Megan ma domek letniskowy na wybrzeżu Delaware, na wysokości Wyspy Fenwicka, niedaleko granicy Marylandu.Opisała mi go jako malowniczą drewnianą chatkę, dwupiętrową, z olbrzymią werandą wychodzącą wprost na plażę i trzema sypialniami.Było to wręcz wymarzone miejsce na weekendowy wypad.Co prawda na początku marca pogoda nie zachęcała do wyjazdów nad morze, ale mogliśmy odpocząć przy kominku.Szczególny nacisk położyła na fakt, że są tam trzy sypialnie, które mogą nam wszystkim zapewnić wystarczający komfort i swobodę, bez zbędnego komplikowania wzajemnych stosun­ków.Wiedziała już, że z wolna dochodzę do siebie po rozpadzie małżeństwa, a po dwóch tygodniach wzajemnych ostrożnych flirtów chyba oboje nabraliśmy przekonania, że ta znajomość jest warta kontynuacji.Wyjechaliśmy z Waszyngtonu w piątek po południu.Ja prowadziłem, Megan pełniła rolę pilota.Na tylnym siedzeniu Ruby zajadała rogaliki nadziewane mięsem.Z niezwykłą radością przyjęła perspektywę spędzenia kilku dni poza mias­tem, na plaży, z dala od brudnych ulic, a przede wszystkim z dala od narkotyków.Od czwartku niczego nie brała, zatem trzy noce z nami w Delaware oznaczały dla niej cztery doby bez kokainy.W poniedziałek wieczorem mieliśmy ją odstawić do Easterwood, niewielkiego ośrodka odwykowego dla kobiet, położo­nego na wschód od wzgórza Kapitolu.Mordecai zainter­weniował u kierownika placówki i ten obiecał przydzielić Ruby samodzielny pokój z wygodnym łóżkiem co najmniej na trzy miesiące.Przed wyjazdem wykąpała się w schronisku Naomi i ode­brała komplet nowych ubrań.Później Megan szczegółowo zrewidowała cały jej skąpy bagaż, ale nie znalazła żadnych narkotyków.Świadomie naruszyliśmy jej prawo do prywatno­ści, wychodząc z założenia, iż wobec osób uzależnionych należy stosować nieco odmienne zasady postępowania.Zajechaliśmy przed dom o zmierzchu.Megan wpadała tu raz czy dwa razy do roku.Klucz leżał pod słomianką przed drzwiami.Zająłem pokój na parterze, czego Ruby nie omieszkała głośno oprotestować.Pozostałe sypialnie sąsiadowały ze sobą na piętrze, a Megan wolała w nocy być blisko naszej podopiecznej.W sobotę od rana zaczęło padać, wiatr nawiewał znad morza nieprzyjemny zimny deszcz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl