Pokrewne
- Strona Główna
- IGRZYSKA MIERCI 01 Igrzyska mierci
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Collins Suzanne Igrzyska mierci 01 Igrzyska mierci
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Windows XP dla ekspertów
- Nowakowski Slawomir Uroda i zdrowie 1
- Markiz de Sade Zbrodnie milosci
- Wolski Marcin Jedna przegrana bitwa
- Kozak Sławomir Operacja Dwie Wieże
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wrobelek.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Moje dni są policzone.Nikomu nie będę już potrzebny.- Mylisz się, Abri.Mój teść raczej się z tobą zgadza i bardzo mądrze dostrzegłpewne oznaki pozwalające sądzić, że utrzymasz się na stanowiskunamiestnika.Sygnały są dość pocieszające.- Decyzje podejmuje Ramzes i tylko Ramzes!- Zna już twoje poglądy, czemuż więc miałby zastępować cię jakąś figurą opoglądach niepewnych? Twoim pomysłom sprzeciwił się stanowczo, niemożesz więc wprowadzać ich w życie i będziesz zmuszony zarządzaćpodległym ci obszarem tak jak dotychczas, to znaczy nie naruszającprzywilejów Miasta Prawdy.- Czy.czy mówisz to poważnie?- Ramzes to człowiek bardzo przebiegły, nikt nie kwestionuje jego władzy.Wydał rozkaz, zlekceważyć go nie można, a ty, jako człowiek, który boi sięutraty stanowiska, tym bardziej dopilnujesz ścisłego wykonania.Teraz, to ty,Abri, jesteś najlepszym obrońcą Miasta Prawdy.Namiestnik prawobrzeżnych Teb musiał w głębi duszy przyznać, że Mehi macałkowitą rację.- Stanowisko utrzymasz - powtórzył kapitan - a ja pomogę ci jeszczewzmocnić twoją pozycję.- Niczego nie dostaje się za darmo.Czego życzysz sobie w zamian?- Tego samego co ty.Chcę zniszczyć Miasto Prawdy.- Nie rozumiem cię.Mnie chodzi o spisanie dochodów wszystkichmieszkańców, tak żeby nikt nie mógł wykręcić się od podatków.Ale ty.Comasz przeciwko Miastu?- Unowocześnienie kraju to konieczność, a Bractwo jest przeżytkiem, więcmusi zniknąć.Abri wyczuł, że jego rozmówca ukrywa swoje prawdziwe powody, w gruncierzeczy to jednak nieważne.Czyż Mehi nie był zwiastunem dobrej wróżby?Przynosił nadzieję i roztaczał widoki na przyszłość.- Nie widzę, jak mógłbym ci pomóc.Powiedziałeś przecież, że od tej porymoja rola polegać będzie na tym, żeby bronić miasteczka przed wszelkimizakusami.- To pozory, mój drogi, tylko pozory.Na razie ani żadnego spisu, anipodatków, udajesz przychylność, demonstracyjnie poddajesz się wolikrólewskiej.to twoja oficjalna linia postępowania.- A nieoficjalnie?- Będziesz stopniowo podkopywał podstawy Bractwa.- Byłoby to bardzo niebezpieczne.- Mniej, niż sądzisz, Abri.Uspokój się, ja jestem człowiekiem bardzoostrożnym i potrafię działać w cieniu.Sam wiesz, że przeciwnika należyuderzać z tyłu, a nie atakować go jawnie, twarzą w twarz.Na razie niewielechcę od ciebie.Czy mógłbyś przekazać mi wszystko, co wiesz o MieściePrawdy?- Niedużo wiem, są to jednak wiadomości ściśle tajne.Jeśli ci je ujawnię,stanę się twoim wspólnikiem.- Nie wspólnikiem, ale sprzymierzeńcem.- Jak daleko zamierzasz się posunąć, Mehi?- Czy rzeczywiście chcesz to wiedzieć?Rozmowę przerwało nagłe wtargnięcie małżonki gospodarza, wysokiejbrunetki.Była nadzwyczaj wzburzona.- Dlaczego uderzyłeś małą w twarz?- Przedstawiam ci kapitana Mehiego.Nie wypada nam mieszać go donaszych spraw rodzinnych.- A czy powiedziałeś mu, że przez te twoje coraz częstsze wybuchy naszeżycie stało się nie do zniesienia?- Pohamuj się, kochanie.- Dość już mam hamowania się! Z jakiej racji wciąż mam znosić twojewyskoki! Niech kapitan Mehi wezmie cię do swego pułku i uwolni nas odtwojej obecności!- Przyrzekam ci, że już wkrótce będzie nam lepiej.- Co, jakiś oficer uratuje ci głowę?- Czemużby nie? - wmieszał się Mehi.Małżonka Abriego spojrzała nań z pogardą.- Czego tutaj chcesz? Wracaj do swoich koszar!Namiestnik ujął żonę za rękę i odciągnął do drzwi.- Uspokój naszą córkę i nie przeszkadzaj nam.Obrażona małżonka wyszła.- Ramzes Wielki zmienił mi życie w piekło - wyznał Abri.- Nie zasłużyłemsobie na to.- Człowiek taki jak ty - zauważył Mehi - nie powinien biernie godzić się z takąniesprawiedliwością.Abri znów zaczął przechadzać się nerwowo tam i z powrotem.Wciąż przytym intensywnie myślał, kapitan zaś starał się nie przerywać mu tychrozmyślań.- Nie ciekawi mnie, Mehi, do czego naprawdę zmierzasz.Zależy mi tylko natym, żeby zachować stanowisko.W miarę możliwości będę przekazywał ciinformacje.Nie proś mnie jednak o nic więcej.31Kapitan triumfował.Abri zrobił właśnie pierwszy krok, a będą i następne.- Obawiam się, że sprawię ci zawód - ciągnął namiestnik ZachodniegoBrzegu.- Jestem wprawdzie wysokim i najlepiej poinformowanym o MieściePrawdy urzędnikiem, nie potrafię ci jednak powiedzieć, co naprawdę tam siędzieje.- Kto kieruje Miastem?- Z mojego punktu widzenia Pisarz Grobowca, Kenhir.Objął stanowisko poRamosem, który postanowił dożyć swych dni w miasteczku.- Dlaczego mówisz z mojego punktu widzenia ?- Dlatego, że moje stanowisko jest czysto administracyjne.W razie potrzebyzwracam się do Pisarza Grobowca, a on mi odpowiada.Z pewnością istniejejednak jakaś tajna władza, sprawowana przez samych mieszkańcówmiasteczka, a na jej czele stoi bez wątpienia główny kierownik robót.- Nie wiesz, jak się nazywa?- To wiedzą tylko faraon i wezyr.Ja mimo wielu prób nie dowiedziałem się.- Ilu rzemieślników liczy Bractwo?- W tym celu należałoby się dostać do miasteczka albo otrzymać wiarygodnąodpowiedz od Pisarza Grobowca.- Czy wiesz, czym dokładnie zajmuje się Miasto Prawdy?- Oficjalnie istnieje po to, żeby budować i zdobić miejsce wiecznegospoczynku dla panującego faraona.Na rozkaz królewski wysyła się w różnemiejsca po jednym lub po kilku ludzi do wykonania zadań cząstkowych.- Często się to zdarza?- Znowu to samo, odpowiedzi mógłby ci udzielić tylko Pisarz Grobowca.- Podobno w Mieście Prawdy potrafią wytwarzać złoto?- Mówi się tak od dawna, ale nie wierz w to.A Bractwo rzeczywiście korzystaz przywilejów, z którymi nie sposób się pogodzić.Ma na własność całemiasteczko.Sprawozdania ze swojej działalności składa tylko faraonowi iwezyrowi, ma własny sąd, na jego potrzeby pracuje cały pułk pracownikówpomocniczych! Tego nie można już wytrzymać.Wciąż tłumaczę i tłumaczę, żedobry zarząd polega na corocznym zwiększaniu podatków!Mehi odczuł zawód.Abri, ten wysoki urzędnik, był wystraszony, interesowałsię tylko tym, co już miał, i nie przejawiał ani cienia inicjatywy.Należało jednakzbadać jeszcze jeden trop.- Co wiesz o Kenhirze?- Ramose nie mógł mieć dzieci, choć wielokrotnie składał ofiary bogom.Gdypogodził się z nieszczęściem, postanowił usynowić jakiegoś chłopca, któremumógłby przekazać i stanowisko, i cały majątek.Wybrał Kenhira, a Ramzes wtrzydziestym ósmym roku swego panowania wyznaczył go na PisarzaGrobowca.Zdaniem wielu był to zły wybór.Ramose to człowiek szlachetny imiły, stanowczy, ale i uśmiechnięty.Kenhir natomiast jest antypatyczny,mocny w gębie, przeświadczony o swojej wyższości umysłowej, ale zarazembardzo kompetentny.Odkąd objął stanowisko, nie padł pod jego adresemżaden poważny zarzut [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Moje dni są policzone.Nikomu nie będę już potrzebny.- Mylisz się, Abri.Mój teść raczej się z tobą zgadza i bardzo mądrze dostrzegłpewne oznaki pozwalające sądzić, że utrzymasz się na stanowiskunamiestnika.Sygnały są dość pocieszające.- Decyzje podejmuje Ramzes i tylko Ramzes!- Zna już twoje poglądy, czemuż więc miałby zastępować cię jakąś figurą opoglądach niepewnych? Twoim pomysłom sprzeciwił się stanowczo, niemożesz więc wprowadzać ich w życie i będziesz zmuszony zarządzaćpodległym ci obszarem tak jak dotychczas, to znaczy nie naruszającprzywilejów Miasta Prawdy.- Czy.czy mówisz to poważnie?- Ramzes to człowiek bardzo przebiegły, nikt nie kwestionuje jego władzy.Wydał rozkaz, zlekceważyć go nie można, a ty, jako człowiek, który boi sięutraty stanowiska, tym bardziej dopilnujesz ścisłego wykonania.Teraz, to ty,Abri, jesteś najlepszym obrońcą Miasta Prawdy.Namiestnik prawobrzeżnych Teb musiał w głębi duszy przyznać, że Mehi macałkowitą rację.- Stanowisko utrzymasz - powtórzył kapitan - a ja pomogę ci jeszczewzmocnić twoją pozycję.- Niczego nie dostaje się za darmo.Czego życzysz sobie w zamian?- Tego samego co ty.Chcę zniszczyć Miasto Prawdy.- Nie rozumiem cię.Mnie chodzi o spisanie dochodów wszystkichmieszkańców, tak żeby nikt nie mógł wykręcić się od podatków.Ale ty.Comasz przeciwko Miastu?- Unowocześnienie kraju to konieczność, a Bractwo jest przeżytkiem, więcmusi zniknąć.Abri wyczuł, że jego rozmówca ukrywa swoje prawdziwe powody, w gruncierzeczy to jednak nieważne.Czyż Mehi nie był zwiastunem dobrej wróżby?Przynosił nadzieję i roztaczał widoki na przyszłość.- Nie widzę, jak mógłbym ci pomóc.Powiedziałeś przecież, że od tej porymoja rola polegać będzie na tym, żeby bronić miasteczka przed wszelkimizakusami.- To pozory, mój drogi, tylko pozory.Na razie ani żadnego spisu, anipodatków, udajesz przychylność, demonstracyjnie poddajesz się wolikrólewskiej.to twoja oficjalna linia postępowania.- A nieoficjalnie?- Będziesz stopniowo podkopywał podstawy Bractwa.- Byłoby to bardzo niebezpieczne.- Mniej, niż sądzisz, Abri.Uspokój się, ja jestem człowiekiem bardzoostrożnym i potrafię działać w cieniu.Sam wiesz, że przeciwnika należyuderzać z tyłu, a nie atakować go jawnie, twarzą w twarz.Na razie niewielechcę od ciebie.Czy mógłbyś przekazać mi wszystko, co wiesz o MieściePrawdy?- Niedużo wiem, są to jednak wiadomości ściśle tajne.Jeśli ci je ujawnię,stanę się twoim wspólnikiem.- Nie wspólnikiem, ale sprzymierzeńcem.- Jak daleko zamierzasz się posunąć, Mehi?- Czy rzeczywiście chcesz to wiedzieć?Rozmowę przerwało nagłe wtargnięcie małżonki gospodarza, wysokiejbrunetki.Była nadzwyczaj wzburzona.- Dlaczego uderzyłeś małą w twarz?- Przedstawiam ci kapitana Mehiego.Nie wypada nam mieszać go donaszych spraw rodzinnych.- A czy powiedziałeś mu, że przez te twoje coraz częstsze wybuchy naszeżycie stało się nie do zniesienia?- Pohamuj się, kochanie.- Dość już mam hamowania się! Z jakiej racji wciąż mam znosić twojewyskoki! Niech kapitan Mehi wezmie cię do swego pułku i uwolni nas odtwojej obecności!- Przyrzekam ci, że już wkrótce będzie nam lepiej.- Co, jakiś oficer uratuje ci głowę?- Czemużby nie? - wmieszał się Mehi.Małżonka Abriego spojrzała nań z pogardą.- Czego tutaj chcesz? Wracaj do swoich koszar!Namiestnik ujął żonę za rękę i odciągnął do drzwi.- Uspokój naszą córkę i nie przeszkadzaj nam.Obrażona małżonka wyszła.- Ramzes Wielki zmienił mi życie w piekło - wyznał Abri.- Nie zasłużyłemsobie na to.- Człowiek taki jak ty - zauważył Mehi - nie powinien biernie godzić się z takąniesprawiedliwością.Abri znów zaczął przechadzać się nerwowo tam i z powrotem.Wciąż przytym intensywnie myślał, kapitan zaś starał się nie przerywać mu tychrozmyślań.- Nie ciekawi mnie, Mehi, do czego naprawdę zmierzasz.Zależy mi tylko natym, żeby zachować stanowisko.W miarę możliwości będę przekazywał ciinformacje.Nie proś mnie jednak o nic więcej.31Kapitan triumfował.Abri zrobił właśnie pierwszy krok, a będą i następne.- Obawiam się, że sprawię ci zawód - ciągnął namiestnik ZachodniegoBrzegu.- Jestem wprawdzie wysokim i najlepiej poinformowanym o MieściePrawdy urzędnikiem, nie potrafię ci jednak powiedzieć, co naprawdę tam siędzieje.- Kto kieruje Miastem?- Z mojego punktu widzenia Pisarz Grobowca, Kenhir.Objął stanowisko poRamosem, który postanowił dożyć swych dni w miasteczku.- Dlaczego mówisz z mojego punktu widzenia ?- Dlatego, że moje stanowisko jest czysto administracyjne.W razie potrzebyzwracam się do Pisarza Grobowca, a on mi odpowiada.Z pewnością istniejejednak jakaś tajna władza, sprawowana przez samych mieszkańcówmiasteczka, a na jej czele stoi bez wątpienia główny kierownik robót.- Nie wiesz, jak się nazywa?- To wiedzą tylko faraon i wezyr.Ja mimo wielu prób nie dowiedziałem się.- Ilu rzemieślników liczy Bractwo?- W tym celu należałoby się dostać do miasteczka albo otrzymać wiarygodnąodpowiedz od Pisarza Grobowca.- Czy wiesz, czym dokładnie zajmuje się Miasto Prawdy?- Oficjalnie istnieje po to, żeby budować i zdobić miejsce wiecznegospoczynku dla panującego faraona.Na rozkaz królewski wysyła się w różnemiejsca po jednym lub po kilku ludzi do wykonania zadań cząstkowych.- Często się to zdarza?- Znowu to samo, odpowiedzi mógłby ci udzielić tylko Pisarz Grobowca.- Podobno w Mieście Prawdy potrafią wytwarzać złoto?- Mówi się tak od dawna, ale nie wierz w to.A Bractwo rzeczywiście korzystaz przywilejów, z którymi nie sposób się pogodzić.Ma na własność całemiasteczko.Sprawozdania ze swojej działalności składa tylko faraonowi iwezyrowi, ma własny sąd, na jego potrzeby pracuje cały pułk pracownikówpomocniczych! Tego nie można już wytrzymać.Wciąż tłumaczę i tłumaczę, żedobry zarząd polega na corocznym zwiększaniu podatków!Mehi odczuł zawód.Abri, ten wysoki urzędnik, był wystraszony, interesowałsię tylko tym, co już miał, i nie przejawiał ani cienia inicjatywy.Należało jednakzbadać jeszcze jeden trop.- Co wiesz o Kenhirze?- Ramose nie mógł mieć dzieci, choć wielokrotnie składał ofiary bogom.Gdypogodził się z nieszczęściem, postanowił usynowić jakiegoś chłopca, któremumógłby przekazać i stanowisko, i cały majątek.Wybrał Kenhira, a Ramzes wtrzydziestym ósmym roku swego panowania wyznaczył go na PisarzaGrobowca.Zdaniem wielu był to zły wybór.Ramose to człowiek szlachetny imiły, stanowczy, ale i uśmiechnięty.Kenhir natomiast jest antypatyczny,mocny w gębie, przeświadczony o swojej wyższości umysłowej, ale zarazembardzo kompetentny.Odkąd objął stanowisko, nie padł pod jego adresemżaden poważny zarzut [ Pobierz całość w formacie PDF ]