[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiadomość z ostatniej chwili:Na tym pasku u góry widniało już przeszło sto czterdzie­ści tysięcy nowych złotych i sprawa zaczynała być wysoce interesująca, kiedy przyjechał gość z Wrocławia, wrzucił trzy pierwsze pięćdziesięciogroszówki i trzy właściwe jajka usta­wiły mu się same.Oto klasyczny przykład rzetelnego fartu!Drugi zestaw automatów, ten złożony z sześciu sztuk, wypada kosztowniej, bo trzeba wrzucać po pięć złotych, żeby korzyść z trzech jajek osiągnąć.Jeśli trafi się je za dwie złotó­wki, albo nawet za cztery, głównej wygranej nie będzie i jajka zostaną zmarnowane.Z niewiadomych przyczyn te złotów­kowe dają trzy jajka częściej i owa suma do wygrania, wi­doczna na pasku u góry, bywa mniejsza, co oczywiście ła­godzi sensację.Jednostka z młodszego pokolenia, syn mojego kumpla, niejaki Tadzio, koniecznie chciał zobaczyć kasyno, w którym nigdy nie był.- Żaden problem - powiedziałam bez emocji.- Możemy jechać nawet zaraz, wszystko ci pokażę.Tadzio się ucieszył, skoczył szybko do domu, żeby ubrać się w krawat, co o tyle nie miało sensu, że w moim mieszkaniu do dziś wiszą krawaty po moich synach i spokojnie mógł włożyć którykolwiek, a nie o urodę mu przecież chodziło.Marriott też pod tym względem nie zgłasza żadnych wyma­gań, krawat może być w różowe małpy, względnie żałobny, ganc po­mada, byle był.Za to na miejscu okazało się, iż przeszkodę stanowią dżinsy, które nam nie przyszły do głowy.Jednakże, po krótkim wahaniu, w drodze wyjątku i na moją prośbę, Tadzia wpusz­czono.Zapewniłam solennie, iż, mimo dżinsów, zachowa się przyzwoicie, znam go prawie od urodzenia i biorę na siebie za niego odpowiedzialność.Po­kazałam mu palcem wszystko, zare­komendowałam automa­ty pokerowe, Tadzio wymienił fundusze na złotówki i zasiadł do gry.Miał przy sobie pięćdziesiąt nowych złotych.Wcześniej moja przyjaciółka wzięła do Grandu pięćdziesiąt tysięcy sta­rych, później druga też wzięła pięćdziesiąt nowych.Pojęcia nie mam, dlaczego wszystkim nowicjuszom suma pięćdzie­siąt uparcie wydawała się właściwa i tyle ze sobą brali.Nie wnikając w jego poglądy, też zasiadłam do gry.Po krótkiej chwili Tadzio oznajmił, że tu mu się nie po­doba i pójdzie tam.- Możesz - zezwoliłam z roztargnieniem.- Tam też po złotówce.Ale tamte są nudne.Nie szkodzi, Tadzio chciał nudne.Jego rzecz.Zajęłam się własną grą i po kolejnej krótkiej chwili usłyszałam od strony owych jajeczno-złotówkowych automatów przeraźli­we brzęki i dydolenie.Przyleciał rozpromieniony Tadzio i oznajmił, że właśnie trafił pięć milio­nów na stare pieniądze i całkiem mu to starczy do szczęścia, kasyno ogromnie mu się podoba, ale bardzo się go boi i zaraz sobie idzie.Przydarzyła mu się któraś z głównych wygranych, trzy siódemki zapewne, bo, niestety, nie trzy jajka, a szkoda.W każdym razie pięć milionów wziął i więcej się tam nie pokazał.Normalna sprawa, jednostka, po raz pierwszy obecna w miejscu rozpusty, z reguły wygrywa.A propos brzęków i dydolenia, jajeczne automaty tym się odznaczają, że wysoka wy­grana wymaga obecności ob­sługi technicznej i wypłaty gotówkowej.Zanim nie nastąpi ponowne włączenie automatu, koszmarne urządzenie gra.Gra.! Trudno to nazwać grą, de­nerwujące rzępolenie na jednej strunie budzi chęć wydania rozpaczliwego okrzyku:- Mamusiu, kiedy ten pan wreszcie przepiłuje tę skrzyn­kę?!Rzępolenie trwa przy tym potwornie długo, cel zaś ma dyplomatyczno-reklamowy.Żeby wszyscy zauważyli, że na tym draństwie też można wygrać.Może i racja, zdaje się, że łatwiej wygrać, niż wytrzymać te dźwięki, nie jestem muzykalna, ale nawet i mnie uszy więdną.Osoby obdarzone lep­szym słuchem zielenieją na twarzy i zaczynają do wtóru zgrzy­tać zębami.* * *W ścisłym związku z automatami powiało w tymże ka­synie nieodgadnioną tajemnicą i zjawiskiem niepojętym.Największym powodzeniem cieszyły się i cieszą automa­ty pokerowe, pomijając oczywiście sporadyczne walki z jaj­kami.Tych pokerowych jest za mało, więcej stoi nudnych i w rezultacie pokerowe są oblężone, a pozostałe się marnują.To tak na marginesie, nawet przy ostatnich nowych zaku­pach sprowadzono nie to co trzeba, czego zrozumieć nie potrafię, bo każdy widzi, co się dzieje.Kierownictwu powin­no chyba zależeć na grze? Skoro naród pcha się do karcia­nych, należałoby mu dostarczyć ich więcej, a nie mniej.Cie­kawe, kto o tym decyduje.Nie w tym jednak leży sedno rzeczy.Owe pokerowe automaty prezentują sobą dwa rodzaje, jeden rodzaj po złotówce, drugi po pięć złotych, a nie tak dawno jeszcze był po dwa.Pięć złotych trochę graczy spło­szyło, powoli się przyzwyczajają, ale wciąż z lekkimi opora­mi, bo żre to pieniądze w przerażającym tempie.Górna gra­nica wysokości stawki na złotówkowych wynosi 20, a na tych piątkowych 5, a gra się w ogóle żywą gotówką.Wszystkie proponują dublowanie, co ma swój sens.Pod warunkiem, że wyjdzie, i tu właśnie zbliżamy się do tajem­nicy.Wśród klientów kasyna pałęta się olbrzymia ilość Dale­kiego Wschodu.Zważywszy pewien brak ścisłej wiedzy o ra­sach ludzkich, nikt nie wie, czy są to Japończycy, Chińczycy, Koreańczycy, czy jeszcze co innego i wobec tego określa się ich ogólnie mianem Japończyków lub też mówi się zwyczaj­nie „żółte i skośne”.No i oni dublują.Sposób dublowania na wszystkich automatach jest ten sam, działa na zasadzie duże-małe, z tym że ustawia te pięć kart, pierwsza odkryta i szukamy większej od niej w pozo­stałych czterech.Biała rasa dostaje na front asy, króle, dżokery, a nawet jeśli piątki czy siódemki, to dalej pojawiają się dwójki i trójki.Nie trafi nieszczęsny większej, skoro w ogóle jej nie ma.Żółta, z przyczyn nieznanych, na początku miewa coś byle jakiego, dalej same duże, a nawet jeśli z przodu wypadnie im król, to gdzieś tam z pewnością tkwi as, którego potrafią wywęszyć.Dżokera na front nie dostają nigdy.Z jednego układu, z dwóch par albo trójki, tym piekiel­nym dublowaniem uzyskują majątek, stosują je przy każdej grze i po pięć razy im wychodzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl