Pokrewne
- Strona Główna
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- Payne Charles V. Be Smart, Act Fast, Get Rich. Your Game Plan For Getting It Right In The Stock Market
- Peter Charles Hoffer The Brave New World, A History of Early America Second Edition (2006)
- Darwin Charles O powstawaniu gatunków drogš doboru naturalnego
- dickens charles klub pickwicka tom ii
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Howard Robert E Conan Droga do tronu
- Andrzej.Sapkowski. .Pani.Jeziora.[www.osiolek.com].1
- Jacek Dabala Najwieksza przyjemnosc swiata
- Eddings Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zsz5.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stanęła na środku pokoju, spoglądając na niego z nachmurzoną miną.Na dole trzasnęły nagle drzwi.Benjamin podniósł oczy do góry, stał nieruchomo kilka sekund, po czym upuścił buty na podłogę i wziął Elaine za rękę.- Elaine - zaczął - muszę ci coś powiedzieć.- Tak?- Ta kobieta.- Słucham?- Ta kobieta, Elaine.Ta starsza kobieta.- O czym ty mówisz?- Elaine - rzekł Benjamin, kręcąc głową.- To nie była jakaś tam kobieta.- Słucham?- To nie była tylko jakaś tam kobieta z mężem i synem.- Więc kto to był?Pani Robinson pojawiła się w drzwiach i zamarła.Elaine spojrzała na nią, a potem na Benjamina.Odezwała się:- Czy ktoś może mi powiedzieć, co.Nagle urwała.Odwróciła powoli głowę w kierunku matki.Pani Robinson spuściła wzrok na podłogę, po czym odchrząknęła i odeszła.Elaine wyszarpnęła rękę z uścisku Benjamina, ale wciąż wpatrywała się w puste drzwi.- Elaine?- O mój Boże.- Elaine?- O mój Boże - powtórzyła.Spojrzała na Benjamina, potem podeszła wolno do okna.Wpatrzyła się w dom za podjazdem.Przez długą chwilę panowała zupełna cisza.W końcu Benjamin zrobił krok w stronę okna.- Elaine? - zaczął.Odwróciła się błyskawicznie i spojrzała mu w twarz.- Wynoś się stąd! - krzyknęła.- Ależ, Elaine?Przebiegła przez pokój i zaczęła popychać Benjamina w kierunku drzwi.- Wynoś się!- Elaine?- Wynoś się! Wynoś się z tego domu!Wypchnęła go na korytarz i trzasnęła drzwiami.Znowu zrobiło się zupełnie cicho.Benjamin lekko przechylił głową, wpatrując się w panią Robinson, która wciąż ubrana w zielony szlafrok, stała wyprostowana i nieruchoma na końcu korytarza, odwzajemniając jego spojrzenie.- Elaine? - powiedział cicho Benjamin.- O mój Boże - jęknęła za drzwiami Elaine.- Benjaminie? - odezwała się pani Robinson.- Żegnaj.- Odwróciła się, weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.Przez kilka następnych tygodni Benjamin nie ruszał się z domu.Czasami wychodził nad basen i patrzył w wodę, czasami spacerował wolno po okolicy.Ale zazwyczaj siedział w pokoju, gapiąc się w dywan, albo wyglądał przez okno na druty, które biegły wzdłuż ulicy po słupach telefonicznych.Potem, kiedy spędził w domu niemal miesiąc, kiedy minęły święta Bożego Narodzenia i zaczął się nowy rok, postanowił ożenić się z Elaine.CZĘŚĆ TRZECIARozdział szóstyNastępnego ranka po powzięciu decyzji Benjamin wstał wcześnie.Wziął prysznic, a potem odnalazł na poddaszu niewielką walizkę, z której korzystał na studiach, i zapakował do niej ubrania i dwa prześcieradła.Wziął walizkę razem ze swoją poduszką i zszedł do kuchni, aby zaczekać, aż wstaną rodzice.Kiedy do kuchni wszedł ojciec, Benjamin zjadł już małe śniadanie i siedział przy stole z rękami na kolanach.- Wcześnie dziś wstałeś - zauważył pan Braddock.Dostrzegł na podłodze walizkę z leżącą na niej poduszką i już chciał coś powiedzieć, ale Benjamin go ubiegł.- Zamierzam ożenić się z Elaine Robinson - oznajmił.- Słucham?- Zamierzam ożenić się z Elaine Robinson.Pan Braddock stał przez chwilę bez ruchu, po czym podszedł bardzo wolno do stołu i spoczął na krześle naprzeciw syna.- Mówisz poważnie? - spytał.Benjamin skinął głową.Pan Braddock wolno wyciągnął dłoń.Benjamin uścisnął ją.- Pójdę powiedzieć matce - oświadczył pan Braddock.- Zaczekaj tutaj.- Wstał i wyszedł pospiesznie z kuchni.Benjamin odchrząknął i ponownie położył dłonie na kolanach.Pani Braddock weszła do kuchni w szlafroku.- Po co to całe zamieszanie? - zapytała.- Powiedz matce - powiedział pan Braddock.- Zamierzam ożenić się z Elaine Robinson.- Co takiego?Pani Braddock spojrzała ze zmarszczonymi brwiami najpierw na Benjamina, a potem na męża.- Ben i Elaine - wyjaśnił pan Braddock.- On mówi, że się pobierają.Pani Braddock przeniosła wzrok na Benjamina i zaczęła kręcić głową.- Och, Ben - powiedziała.- Wyciągnęła ręce w jego stronę.Benjamin wstał i podszedł do niej.Uściskała go.- Och, Ben, popłakałam się.Pan Braddock wyciągnął z kieszeni białą chusteczkę.- No, puść go - rzekł, podając ją żonie.- Wysłuchajmy wszystkiego od początku do końca.Pani Braddock wzięła chusteczkę i otarła oczy.Benjamin usiadł z powrotem na swoim miejscu.- Dobra - podjął pan Braddock.- Obrócił krzesło i usiadł na nim okrakiem, chwytając oparcie.- Ustaliliście już datę?- Nie.Pani Braddock usiadła obok Benjamina i ujęła jego dłoń.- Powiedziałeś już Robinsonom? - zapytał pan Braddock.- Nie.- Zadzwoń do nich od razu.- Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Stanęła na środku pokoju, spoglądając na niego z nachmurzoną miną.Na dole trzasnęły nagle drzwi.Benjamin podniósł oczy do góry, stał nieruchomo kilka sekund, po czym upuścił buty na podłogę i wziął Elaine za rękę.- Elaine - zaczął - muszę ci coś powiedzieć.- Tak?- Ta kobieta.- Słucham?- Ta kobieta, Elaine.Ta starsza kobieta.- O czym ty mówisz?- Elaine - rzekł Benjamin, kręcąc głową.- To nie była jakaś tam kobieta.- Słucham?- To nie była tylko jakaś tam kobieta z mężem i synem.- Więc kto to był?Pani Robinson pojawiła się w drzwiach i zamarła.Elaine spojrzała na nią, a potem na Benjamina.Odezwała się:- Czy ktoś może mi powiedzieć, co.Nagle urwała.Odwróciła powoli głowę w kierunku matki.Pani Robinson spuściła wzrok na podłogę, po czym odchrząknęła i odeszła.Elaine wyszarpnęła rękę z uścisku Benjamina, ale wciąż wpatrywała się w puste drzwi.- Elaine?- O mój Boże.- Elaine?- O mój Boże - powtórzyła.Spojrzała na Benjamina, potem podeszła wolno do okna.Wpatrzyła się w dom za podjazdem.Przez długą chwilę panowała zupełna cisza.W końcu Benjamin zrobił krok w stronę okna.- Elaine? - zaczął.Odwróciła się błyskawicznie i spojrzała mu w twarz.- Wynoś się stąd! - krzyknęła.- Ależ, Elaine?Przebiegła przez pokój i zaczęła popychać Benjamina w kierunku drzwi.- Wynoś się!- Elaine?- Wynoś się! Wynoś się z tego domu!Wypchnęła go na korytarz i trzasnęła drzwiami.Znowu zrobiło się zupełnie cicho.Benjamin lekko przechylił głową, wpatrując się w panią Robinson, która wciąż ubrana w zielony szlafrok, stała wyprostowana i nieruchoma na końcu korytarza, odwzajemniając jego spojrzenie.- Elaine? - powiedział cicho Benjamin.- O mój Boże - jęknęła za drzwiami Elaine.- Benjaminie? - odezwała się pani Robinson.- Żegnaj.- Odwróciła się, weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.Przez kilka następnych tygodni Benjamin nie ruszał się z domu.Czasami wychodził nad basen i patrzył w wodę, czasami spacerował wolno po okolicy.Ale zazwyczaj siedział w pokoju, gapiąc się w dywan, albo wyglądał przez okno na druty, które biegły wzdłuż ulicy po słupach telefonicznych.Potem, kiedy spędził w domu niemal miesiąc, kiedy minęły święta Bożego Narodzenia i zaczął się nowy rok, postanowił ożenić się z Elaine.CZĘŚĆ TRZECIARozdział szóstyNastępnego ranka po powzięciu decyzji Benjamin wstał wcześnie.Wziął prysznic, a potem odnalazł na poddaszu niewielką walizkę, z której korzystał na studiach, i zapakował do niej ubrania i dwa prześcieradła.Wziął walizkę razem ze swoją poduszką i zszedł do kuchni, aby zaczekać, aż wstaną rodzice.Kiedy do kuchni wszedł ojciec, Benjamin zjadł już małe śniadanie i siedział przy stole z rękami na kolanach.- Wcześnie dziś wstałeś - zauważył pan Braddock.Dostrzegł na podłodze walizkę z leżącą na niej poduszką i już chciał coś powiedzieć, ale Benjamin go ubiegł.- Zamierzam ożenić się z Elaine Robinson - oznajmił.- Słucham?- Zamierzam ożenić się z Elaine Robinson.Pan Braddock stał przez chwilę bez ruchu, po czym podszedł bardzo wolno do stołu i spoczął na krześle naprzeciw syna.- Mówisz poważnie? - spytał.Benjamin skinął głową.Pan Braddock wolno wyciągnął dłoń.Benjamin uścisnął ją.- Pójdę powiedzieć matce - oświadczył pan Braddock.- Zaczekaj tutaj.- Wstał i wyszedł pospiesznie z kuchni.Benjamin odchrząknął i ponownie położył dłonie na kolanach.Pani Braddock weszła do kuchni w szlafroku.- Po co to całe zamieszanie? - zapytała.- Powiedz matce - powiedział pan Braddock.- Zamierzam ożenić się z Elaine Robinson.- Co takiego?Pani Braddock spojrzała ze zmarszczonymi brwiami najpierw na Benjamina, a potem na męża.- Ben i Elaine - wyjaśnił pan Braddock.- On mówi, że się pobierają.Pani Braddock przeniosła wzrok na Benjamina i zaczęła kręcić głową.- Och, Ben - powiedziała.- Wyciągnęła ręce w jego stronę.Benjamin wstał i podszedł do niej.Uściskała go.- Och, Ben, popłakałam się.Pan Braddock wyciągnął z kieszeni białą chusteczkę.- No, puść go - rzekł, podając ją żonie.- Wysłuchajmy wszystkiego od początku do końca.Pani Braddock wzięła chusteczkę i otarła oczy.Benjamin usiadł z powrotem na swoim miejscu.- Dobra - podjął pan Braddock.- Obrócił krzesło i usiadł na nim okrakiem, chwytając oparcie.- Ustaliliście już datę?- Nie.Pani Braddock usiadła obok Benjamina i ujęła jego dłoń.- Powiedziałeś już Robinsonom? - zapytał pan Braddock.- Nie.- Zadzwoń do nich od razu.- Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]