Pokrewne
- Strona Główna
- Leis Especiais para Concursos Vol. 12 Tomo II Gabriel Habib 2015
- Gabriel Richard A. Scypion Afrykański Starszy największy wódz starożytnego Rzymu
- Gabriel Richard Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Gabriel R.A. Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- B Gabriel R.A. Scypion Afrykański Starszy. Największy wódz starożytnego Rzymu
- Upalne lato Gabrieli Katarzyna Zyskowska Ignaciak
- Eco Umberto Wachadlo Foucaulta (2)
- Stefanowski Robert Making M
- Przerwa Tetmajer Kazimierz Na skalnym Podhalu (2)
- dickens charles klub pickwicka tom i
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wpserwis.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biorąc pod uwagęotwartość profesora Emersona, nie jestem skłonny przeciągać tejsprawy.Zastanawiam się jednak, czy nie powinienem zasugerowaćrektorowi przeprowadzenia kontroli w pańskim wydziale.Zostaliśmy pozwani przez inną pańską studentkę, pannę Peterson.A panna Mitchell złożyła przeciwko niej pozew o nękanie.To kilkaniefortunnych wypadków w ciągu jednego semestru, profesorzeMartin.Co się dzieje na pańskim wydziale? Prodziekan Arasspojrzał surowo na Martina.Profesor wyprostował się. Jestem równie zaskoczony i zaniepokojony co pan.Ale zpewnością nie może pan winić mnie za brak zainteresowaniażyciem prywatnym moich kolegów i studentów. Nie, ale oczekujemy, że zapewni pan studentom, azwłaszcza studentkom, bezpieczną przestrzeń do nauki głosprofesor Chakravartty był stanowczy i pełen dezaprobaty.Prodziekan skinął w jej stronę. Tym bardziej że znam pańską nieskazitelną przeszłość ireputację, jaką cieszy się pański wydział.W związku z tymchciałbym usłyszeć, co sugeruje pan w zaistniałej sytuacji.Zapraszam do dołączenia do naszego grona w trakcie narady.Martin odchrząknął. Dziękuję.Najpierw chciałbym jednak zamienić słowo zprofesorem Emersonem. Jego zeznanie zostało zaprotokołowane.Meagan udostępnipanu kopię protokołu. Ponieważ jestem jego przełożonym, wolałbym zadaćwłasne pytania.Wątpię, by jako jego dziekanowi mógł mi panodmówić tego prawa.Aras zmarszczył czoło. Dobrze.Macie pięć minut.Martin skinął głową i podszedł do drzwi, czekając, aż Gabrieldo niego dołączy.Emerson powstrzymał gestem Greena, który chciał iść zanim, i wolno, przygarbiony, podszedł do swego przyjaciela. Coś ty u diabła zrobił? syknął Martin, odwracając sięplecami do komisji.Gabriel poszedł za jego przykładem. Chcieli odroczyć posiedzenie i rozpocząć głębsze śledztwo.Julianna straciłaby miejsce na Harvardzie, nie mówiąc już o tym,że groziłyby jej kary za oszustwo naukowe i krzywoprzysięstwo. I co do diabła sądzisz, że wydarzy się teraz? Prodziekanmoże cię zwolnić! Zanim złożyłem zeznanie, mój prawnik poprosił komisję ołagodny wyrok.Aras zgodził się pod warunkiem, że nie byłemzamieszany w żadne przestępstwo kryminalne.Martin potarł twarz dłońmi. Mogą odebrać ci katedrę.Jeżeli zostaniesz zwolniony,żaden uniwersytet nie będzie cię chciał.Twoja kariera będzieskończona.Rysy Gabriela stężały. Nie obchodzi mnie to. Ale mnie tak! fuknął Martin. Nie zamierzam z powodujakiejś studentki stracić jednego z moich najlepszych profesorów.Przy panujących cięciach kosztów mogę nie dać rady zatrudnićnikogo na twoje miejsce.I tak szkoda, że mamy tylko jednegospecjalistę od Dantego.Jak mam prowadzić porządny wydział bezciebie? To nie mój problem. Niech mnie diabli, jeżeli nie Martin zgromił gowzrokiem. Ty i Julia i& i ta Christa załatwiacie mi wydziałjednym ruchem.Nawet gdyby pozwolili mi zatrudnić kogośzamiast ciebie, kto będzie chciał dla mnie pracować, gdy ludziedowiedzą się o pozwie Peterson? Nie mówiąc już o twoimromansie z Julią! To nie był romans wyszeptał Gabriel z uporem.Prodziekan obiecał pełną poufność.Dlatego zgodziłem się złożyćzeznanie.Martin potrząsnął z niedowierzaniem głową. Ty wciąż nie rozumiesz, prawda? Jestem twoimprzyjacielem.A ty sprawiłeś, że w oczach mojego przełożonegowychodzę na imbecyla.Całkiem możliwe, że rozpocznądochodzenie przeciwko mnie, żeby dowiedzieć się, co wiedziałemi kiedy.Będę musiał zeznawać przed Bóg wie iloma komisjami ibyć może w sądzie! Przykro mi rzekł Gabriel sztywno. I słusznie.Wychodzę na idiotę, który pozwolił chutliwemuprofesorowi zawrócić w głowie dwóm magistrantkom.Twojeszczęście, że w komisji jest Chakravartty, a nie dziekan wydziałustudiów kobiecych.Ta powiesiłaby cię za jaja na środku kampusu.Gabriel wyprostował się. Powiem im, że nic nie wiedziałeś, i wezmę wszystko nasiebie.Martin podszedł krok bliżej, patrząc młodszemu koledzeprosto w oczy. Nie sprzedawaj mi tu męczennictwa.Szkodzisz wieluosobom w swojej walce o ochronę własnego podboju.Terazzagrożony jest mój tyłek.Jak sądzisz, co się stanie z nią, jeżeliwywalą ciebie? Jeżeli spróbują mnie wyrzucić, pójdę do sądu.Martin wziął się pod boki. Będzie za pózno.Gdy tylko cię zwolnią, ludzie wHarvardzie dowiedzą się o tym i wartość dyplomu Julii Mitchellstanie pod znakiem zapytania.Zrujnujesz jej i moją reputację, atakże reputację pozostałych wykładowców i studentów wydziału.Wszystkich nas upaprzesz. Martin potrząsnął głową. Jakmogłeś nam to zrobić? Gabriel milczał, powoli zaciskając i rozluzniając pięści.Martin zaklął na głos i już miał się odwrócić, kiedy Gabrielchwycił go za ramię. Przepraszam. Za pózno na przeprosiny. Nie zdawałem sobie sprawy, co to będzie oznaczało dlaciebie i wszystkich innych.Nie myślałem. Urwał z wyrazemcierpienia na twarzy. Pomóż nam.Proszę.Martin spojrzał na niego z niedowierzaniem.Emersonwyglądał na spanikowanego i zdesperowanego, a takim nigdy godotąd nie widział [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Biorąc pod uwagęotwartość profesora Emersona, nie jestem skłonny przeciągać tejsprawy.Zastanawiam się jednak, czy nie powinienem zasugerowaćrektorowi przeprowadzenia kontroli w pańskim wydziale.Zostaliśmy pozwani przez inną pańską studentkę, pannę Peterson.A panna Mitchell złożyła przeciwko niej pozew o nękanie.To kilkaniefortunnych wypadków w ciągu jednego semestru, profesorzeMartin.Co się dzieje na pańskim wydziale? Prodziekan Arasspojrzał surowo na Martina.Profesor wyprostował się. Jestem równie zaskoczony i zaniepokojony co pan.Ale zpewnością nie może pan winić mnie za brak zainteresowaniażyciem prywatnym moich kolegów i studentów. Nie, ale oczekujemy, że zapewni pan studentom, azwłaszcza studentkom, bezpieczną przestrzeń do nauki głosprofesor Chakravartty był stanowczy i pełen dezaprobaty.Prodziekan skinął w jej stronę. Tym bardziej że znam pańską nieskazitelną przeszłość ireputację, jaką cieszy się pański wydział.W związku z tymchciałbym usłyszeć, co sugeruje pan w zaistniałej sytuacji.Zapraszam do dołączenia do naszego grona w trakcie narady.Martin odchrząknął. Dziękuję.Najpierw chciałbym jednak zamienić słowo zprofesorem Emersonem. Jego zeznanie zostało zaprotokołowane.Meagan udostępnipanu kopię protokołu. Ponieważ jestem jego przełożonym, wolałbym zadaćwłasne pytania.Wątpię, by jako jego dziekanowi mógł mi panodmówić tego prawa.Aras zmarszczył czoło. Dobrze.Macie pięć minut.Martin skinął głową i podszedł do drzwi, czekając, aż Gabrieldo niego dołączy.Emerson powstrzymał gestem Greena, który chciał iść zanim, i wolno, przygarbiony, podszedł do swego przyjaciela. Coś ty u diabła zrobił? syknął Martin, odwracając sięplecami do komisji.Gabriel poszedł za jego przykładem. Chcieli odroczyć posiedzenie i rozpocząć głębsze śledztwo.Julianna straciłaby miejsce na Harvardzie, nie mówiąc już o tym,że groziłyby jej kary za oszustwo naukowe i krzywoprzysięstwo. I co do diabła sądzisz, że wydarzy się teraz? Prodziekanmoże cię zwolnić! Zanim złożyłem zeznanie, mój prawnik poprosił komisję ołagodny wyrok.Aras zgodził się pod warunkiem, że nie byłemzamieszany w żadne przestępstwo kryminalne.Martin potarł twarz dłońmi. Mogą odebrać ci katedrę.Jeżeli zostaniesz zwolniony,żaden uniwersytet nie będzie cię chciał.Twoja kariera będzieskończona.Rysy Gabriela stężały. Nie obchodzi mnie to. Ale mnie tak! fuknął Martin. Nie zamierzam z powodujakiejś studentki stracić jednego z moich najlepszych profesorów.Przy panujących cięciach kosztów mogę nie dać rady zatrudnićnikogo na twoje miejsce.I tak szkoda, że mamy tylko jednegospecjalistę od Dantego.Jak mam prowadzić porządny wydział bezciebie? To nie mój problem. Niech mnie diabli, jeżeli nie Martin zgromił gowzrokiem. Ty i Julia i& i ta Christa załatwiacie mi wydziałjednym ruchem.Nawet gdyby pozwolili mi zatrudnić kogośzamiast ciebie, kto będzie chciał dla mnie pracować, gdy ludziedowiedzą się o pozwie Peterson? Nie mówiąc już o twoimromansie z Julią! To nie był romans wyszeptał Gabriel z uporem.Prodziekan obiecał pełną poufność.Dlatego zgodziłem się złożyćzeznanie.Martin potrząsnął z niedowierzaniem głową. Ty wciąż nie rozumiesz, prawda? Jestem twoimprzyjacielem.A ty sprawiłeś, że w oczach mojego przełożonegowychodzę na imbecyla.Całkiem możliwe, że rozpocznądochodzenie przeciwko mnie, żeby dowiedzieć się, co wiedziałemi kiedy.Będę musiał zeznawać przed Bóg wie iloma komisjami ibyć może w sądzie! Przykro mi rzekł Gabriel sztywno. I słusznie.Wychodzę na idiotę, który pozwolił chutliwemuprofesorowi zawrócić w głowie dwóm magistrantkom.Twojeszczęście, że w komisji jest Chakravartty, a nie dziekan wydziałustudiów kobiecych.Ta powiesiłaby cię za jaja na środku kampusu.Gabriel wyprostował się. Powiem im, że nic nie wiedziałeś, i wezmę wszystko nasiebie.Martin podszedł krok bliżej, patrząc młodszemu koledzeprosto w oczy. Nie sprzedawaj mi tu męczennictwa.Szkodzisz wieluosobom w swojej walce o ochronę własnego podboju.Terazzagrożony jest mój tyłek.Jak sądzisz, co się stanie z nią, jeżeliwywalą ciebie? Jeżeli spróbują mnie wyrzucić, pójdę do sądu.Martin wziął się pod boki. Będzie za pózno.Gdy tylko cię zwolnią, ludzie wHarvardzie dowiedzą się o tym i wartość dyplomu Julii Mitchellstanie pod znakiem zapytania.Zrujnujesz jej i moją reputację, atakże reputację pozostałych wykładowców i studentów wydziału.Wszystkich nas upaprzesz. Martin potrząsnął głową. Jakmogłeś nam to zrobić? Gabriel milczał, powoli zaciskając i rozluzniając pięści.Martin zaklął na głos i już miał się odwrócić, kiedy Gabrielchwycił go za ramię. Przepraszam. Za pózno na przeprosiny. Nie zdawałem sobie sprawy, co to będzie oznaczało dlaciebie i wszystkich innych.Nie myślałem. Urwał z wyrazemcierpienia na twarzy. Pomóż nam.Proszę.Martin spojrzał na niego z niedowierzaniem.Emersonwyglądał na spanikowanego i zdesperowanego, a takim nigdy godotąd nie widział [ Pobierz całość w formacie PDF ]