Pokrewne
- Strona Główna
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa Grądzkiego
- Lem Stanislaw Odruch warunkowy (SCAN dal 834)
- Lem Stanislaw Golem XIV (SCAN dal 1103)
- Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933
- Witkiewicz Stanislaw Ignacy N niemyte dusze imn
- Pagaczewski Stanislaw Gabka i latajace talerze (SCAN
- Lem Stanislaw Ratujmy kosmos i inne opowiadan
- Lem Stanislaw Swiat na krawedzi (SCAN dal 933 (4)
- Aldani Lino Ksiezyc dwudziestu rak (SCAN da
- Trylogia arturiańska 02 Bernard Cornwell Nieprzyjaciel Boga
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniusiaczek.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W danej chwili zajmuje nas romantyzm przede wszystkim w tej formie, w jakiej zosta³ on ujêtyi zrozumiany przez mySl M³odej Polski.Na ogó³ M³oda Polska poczu³a siê spadkobierczyni¹romantyzmu, wskrzesicielk¹ jego tradycji.W jaki sposób to zrozumia³a? Na czym zasadza³osiê pokrewieñstwo? Stosunek jest bardzo charakterystyczny: mo¿na powiedzieæ, ¿e ci¹gnê³oM³od¹ Polskê do romantyzmu to, co by³o jego fatalizmem, odosobnienie, odciêcie od ¿ycia.Romantycy usi³owali je przemóc, wyrównaæ wysi³kiem ducha przedzielaj¹c¹ ich od ¿ycia prze-paSæ.Ca³y romantyzm polski zawarty jest w symbolicznym rzucie Kordiana z wierzcho³ka Alpna ziemiê ojczyst¹: wszyscy oni byli nieustannie wytê¿eni, naprzód podani ku ziemi, ku z³¹cze-niu siê z realnym, krwistym ¿yciem, walczyli nieustannie z pustk¹ i padali jej ofiar¹, gdy my-Sleli, ¿e j¹ przemogli, tworz¹c ca³e duchowe gmachy, które zast¹piæ mia³y swobodne, bezpo-Srednie obcowanie z organizmem narodowym.M³od¹ Polskê olSniewa³y te w³aSnie duchowekonstrukcje.Romantycy usi³owali przemóc w sobie upiora.M³odej Polsce upiór w³aSnie by³g³êbi¹ i prawd¹.Tam widmo - duch by³o losem - wrogiem, tu celem.Staæ siê duchem, przestaæbyæ cz³owiekiem - to wygl¹da³o na usprawiedliwienie.W ogóle romantyzm s³u¿y³ M³odej Pol-sce jako prawzór jej i uzasadnienie.Poniewa¿ niemoc by³a kl¹tw¹ tamtych wielkich, wiêc sta³asiê ona w oczach tych dzisiejszych ich zas³ug¹.Ich samotnoSæ: mêczeñstwo i klêska - sta³a siêdzisiaj szczytem i dum¹; ka¿da pora¿ka - zwyciêstwem.I tak prze¿ywano ich dramat w odwrot-nym kierunku: wydawa³o siê wiêc, ¿e sami romantycy siebie niedostatecznie znali.Ka¿dy czu³siê powo³anym do t³umaczenia S³owackiemu i Mickiewiczowi, jak wielkimi byli olbrzymami.Powsta³ pewien gatunek histerycznego kultu (odmów pacierz - lecz na wspak), na ogól mo¿naby tu mówiæ o powtórnym pogrzebaniu romantyzmu: zjawisko ciekawe i zas³uguj¹ce, bySmysiê z nim bli¿ej zapoznali.Musimy tu oczywiScie poprzestaæ na zasadniczych rysach, lecz samasprawa zyskuje przez to na wypuk³oSci.Z umys³u rozpoczynam od pisarza, który zosta³ przez M³od¹ Polskê istotnie odkryty, jak do-t¹d po to, by po d³ugich latach przemilczenia sprawdzonym zosta³o, ¿e przegadanie jest odniego stokroæ z³oSliwsze i niebezpieczniejsze.871To, co okazuje siê nam jako styl artysty i pisarza, jako jego ustalony i zamkniêty Swiat, jestzawsze wynikiem d³ugiego i g³êbokiego procesu duchowego; tym, co mia³o naprawdê zna-czenie, jest ten proces w³aSnie: geniusz i talent utajone s¹ zawsze w samym ¿yciu, s¹ posta-ci¹ ¿ycia natê¿onego i rozleg³ego.Krytyka nazbyt ³atwo zatrzymuje siê na powierzchni za-styg³ej i zakoñczonej fizjognomii, nazbyt ³atwo s¹dzi, ¿e w tym, co z zewn¹trz jest dostrze-galne jako ró¿nica, - zamkniêta jest istotnie si³a ¿ywa indywidualnoSci twórczej.S¹dy pol-skiej krytyki o Norwidzie nale¿¹, jak mi siê zdaje, do tego w³aSnie typu; s¹dzê, ¿e proceswykrystalizowywania siê stylu Norwida czyli sam Norwid ¿ywy - jest do dziS dnia niemalca³kowicie obcy komentuj¹cym go i podziwiaj¹cym wielbicielom.To, co znamy z Norwida,jest w³aSciwie zewnêtrzn¹ lini¹ skamienienia jego duchowego ¿ycia, tak, jak tê¿a³o ono poduciskiem ca³kowitego osamotnienia: samo ¿ycie wewnêtrzne, zatajone pod t¹ kamienn¹mask¹ jest dotychczas ma³o rozumiane.Znamy z Norwida w³aSciwie postawê, gest, nie to,co ¿y³o poza postaw¹.I mo¿e trudno sobie wyobraziæ bardziej ca³kowity antagonizm, ni¿ ten,jaki istnieje pomiêdzy rozumieniem Norwida, a tym, co dzisiaj za kult jego uchodzi.Dobit-nie mo¿na to w ten sposób okreSliæ, ¿e forma Smierci, jak¹ tragizm losu Norwidowi na-rzuci³, sta³a siê dla nas treSci¹ jego dzie³a, to jak go Swiat zabija³ - istot¹ jego ¿ycia.Z Nor-wida wziêliSmy maskê poSmiertn¹, i ten jej odlew gipsowy ukazujemy jako ¿yw¹ twarz po-ety.A mo¿e niewielu jest poetów i pisarzów, dla których w tym stopniu by³oby takie uto¿sa-mienie niezrozumieniem ich.TreSci¹ bowiem dramatu Norwida jest to, ¿e ¿yæ nie móg³, niemóg³ ¿yæ tym ¿yciem, jakie mia³ w sobie, ¿e ca³y bieg jego ¿ywota by³ tylko nieustann¹ sa-moobron¹, mê¿nym wysi³kiem nieuronienia niczego ze Swiata, jaki mia³ w sobie.Gdy jed-nak szuka siê duszy Norwida w samym tym negatywnym fakcie, gdy siê go odnajduje tylkow geScie oporu, jaki stawia³ Swiatu, gdy siê wielkoSæ jego widzi nie w tym, czym by³ onw swoim wnêtrzu, w swym samotnym przeSwiadczeniu, lecz w tym, ¿e to przeSwiadczeniesamotnym, zamkniêtym pozosta³o, grzebie siê ten wielki umys³ ponownie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.W danej chwili zajmuje nas romantyzm przede wszystkim w tej formie, w jakiej zosta³ on ujêtyi zrozumiany przez mySl M³odej Polski.Na ogó³ M³oda Polska poczu³a siê spadkobierczyni¹romantyzmu, wskrzesicielk¹ jego tradycji.W jaki sposób to zrozumia³a? Na czym zasadza³osiê pokrewieñstwo? Stosunek jest bardzo charakterystyczny: mo¿na powiedzieæ, ¿e ci¹gnê³oM³od¹ Polskê do romantyzmu to, co by³o jego fatalizmem, odosobnienie, odciêcie od ¿ycia.Romantycy usi³owali je przemóc, wyrównaæ wysi³kiem ducha przedzielaj¹c¹ ich od ¿ycia prze-paSæ.Ca³y romantyzm polski zawarty jest w symbolicznym rzucie Kordiana z wierzcho³ka Alpna ziemiê ojczyst¹: wszyscy oni byli nieustannie wytê¿eni, naprzód podani ku ziemi, ku z³¹cze-niu siê z realnym, krwistym ¿yciem, walczyli nieustannie z pustk¹ i padali jej ofiar¹, gdy my-Sleli, ¿e j¹ przemogli, tworz¹c ca³e duchowe gmachy, które zast¹piæ mia³y swobodne, bezpo-Srednie obcowanie z organizmem narodowym.M³od¹ Polskê olSniewa³y te w³aSnie duchowekonstrukcje.Romantycy usi³owali przemóc w sobie upiora.M³odej Polsce upiór w³aSnie by³g³êbi¹ i prawd¹.Tam widmo - duch by³o losem - wrogiem, tu celem.Staæ siê duchem, przestaæbyæ cz³owiekiem - to wygl¹da³o na usprawiedliwienie.W ogóle romantyzm s³u¿y³ M³odej Pol-sce jako prawzór jej i uzasadnienie.Poniewa¿ niemoc by³a kl¹tw¹ tamtych wielkich, wiêc sta³asiê ona w oczach tych dzisiejszych ich zas³ug¹.Ich samotnoSæ: mêczeñstwo i klêska - sta³a siêdzisiaj szczytem i dum¹; ka¿da pora¿ka - zwyciêstwem.I tak prze¿ywano ich dramat w odwrot-nym kierunku: wydawa³o siê wiêc, ¿e sami romantycy siebie niedostatecznie znali.Ka¿dy czu³siê powo³anym do t³umaczenia S³owackiemu i Mickiewiczowi, jak wielkimi byli olbrzymami.Powsta³ pewien gatunek histerycznego kultu (odmów pacierz - lecz na wspak), na ogól mo¿naby tu mówiæ o powtórnym pogrzebaniu romantyzmu: zjawisko ciekawe i zas³uguj¹ce, bySmysiê z nim bli¿ej zapoznali.Musimy tu oczywiScie poprzestaæ na zasadniczych rysach, lecz samasprawa zyskuje przez to na wypuk³oSci.Z umys³u rozpoczynam od pisarza, który zosta³ przez M³od¹ Polskê istotnie odkryty, jak do-t¹d po to, by po d³ugich latach przemilczenia sprawdzonym zosta³o, ¿e przegadanie jest odniego stokroæ z³oSliwsze i niebezpieczniejsze.871To, co okazuje siê nam jako styl artysty i pisarza, jako jego ustalony i zamkniêty Swiat, jestzawsze wynikiem d³ugiego i g³êbokiego procesu duchowego; tym, co mia³o naprawdê zna-czenie, jest ten proces w³aSnie: geniusz i talent utajone s¹ zawsze w samym ¿yciu, s¹ posta-ci¹ ¿ycia natê¿onego i rozleg³ego.Krytyka nazbyt ³atwo zatrzymuje siê na powierzchni za-styg³ej i zakoñczonej fizjognomii, nazbyt ³atwo s¹dzi, ¿e w tym, co z zewn¹trz jest dostrze-galne jako ró¿nica, - zamkniêta jest istotnie si³a ¿ywa indywidualnoSci twórczej.S¹dy pol-skiej krytyki o Norwidzie nale¿¹, jak mi siê zdaje, do tego w³aSnie typu; s¹dzê, ¿e proceswykrystalizowywania siê stylu Norwida czyli sam Norwid ¿ywy - jest do dziS dnia niemalca³kowicie obcy komentuj¹cym go i podziwiaj¹cym wielbicielom.To, co znamy z Norwida,jest w³aSciwie zewnêtrzn¹ lini¹ skamienienia jego duchowego ¿ycia, tak, jak tê¿a³o ono poduciskiem ca³kowitego osamotnienia: samo ¿ycie wewnêtrzne, zatajone pod t¹ kamienn¹mask¹ jest dotychczas ma³o rozumiane.Znamy z Norwida w³aSciwie postawê, gest, nie to,co ¿y³o poza postaw¹.I mo¿e trudno sobie wyobraziæ bardziej ca³kowity antagonizm, ni¿ ten,jaki istnieje pomiêdzy rozumieniem Norwida, a tym, co dzisiaj za kult jego uchodzi.Dobit-nie mo¿na to w ten sposób okreSliæ, ¿e forma Smierci, jak¹ tragizm losu Norwidowi na-rzuci³, sta³a siê dla nas treSci¹ jego dzie³a, to jak go Swiat zabija³ - istot¹ jego ¿ycia.Z Nor-wida wziêliSmy maskê poSmiertn¹, i ten jej odlew gipsowy ukazujemy jako ¿yw¹ twarz po-ety.A mo¿e niewielu jest poetów i pisarzów, dla których w tym stopniu by³oby takie uto¿sa-mienie niezrozumieniem ich.TreSci¹ bowiem dramatu Norwida jest to, ¿e ¿yæ nie móg³, niemóg³ ¿yæ tym ¿yciem, jakie mia³ w sobie, ¿e ca³y bieg jego ¿ywota by³ tylko nieustann¹ sa-moobron¹, mê¿nym wysi³kiem nieuronienia niczego ze Swiata, jaki mia³ w sobie.Gdy jed-nak szuka siê duszy Norwida w samym tym negatywnym fakcie, gdy siê go odnajduje tylkow geScie oporu, jaki stawia³ Swiatu, gdy siê wielkoSæ jego widzi nie w tym, czym by³ onw swoim wnêtrzu, w swym samotnym przeSwiadczeniu, lecz w tym, ¿e to przeSwiadczeniesamotnym, zamkniêtym pozosta³o, grzebie siê ten wielki umys³ ponownie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]