[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociaż czasami jest miło nawet w korku.Na przykład teraz ten brunet na pasie obok uśmiecha się do mnie tajemniczo.Ja też się uśmiecham.Obiecująco!9.15.Już wiem, dlaczego ten brunet się uśmiechał.Zapomniałam zdjąć czepek ką-pielowy.Pani Zuzia mało z krzesła nie spadła, jak mnie zobaczyła.Nawet na zegareknie spojrzała, tylko zapytała, czy wybieram się na zawody pływackie.Bardzo, bardzośmieszne!11.00.Zadzwoniła mama z Kudowy.Znowu do redakcji, a prosiłam.Bawi się cu-downie i biega na wieczorki zapoznawcze.Zapytała, czy mogę wysłać jej trochę gotów-114 ki, bo nie wzięła swojej karty kredytowej.Co ona robi z pieniędzmi? Przecież to wczasylecznicze, a nie ekskluzywna wycieczka na Kanary.Ja też chcę do sanatorium!14.00.Zmieniłam zdanie.Nie chcę do sanatorium.Ja chcę na Kanary!Na dworze leje, na moim biurku czwarta kawa (cerę szlag trafi) i cała tona papierów.Na szczęście lubię swoją pracę.16.00.Paweł podchodzi do mojego biurka tak cicho, że podskakuję na krześle, kiedydotyka mojego ramienia. Czy możemy porozmawiać?  pyta jakoś tak niepewnie. Jasne. Wstaję i wychodzimy na korytarz.Mam złe przeczucia. Co się stało? pytam. Nic się nie stało, tylko Lula zdemolowała mieszkanie rodziców.Mówią, że jestbardzo miła, ale tęskni za tobą i dlatego tak szaleje.Oni dłużej już nie wytrzymają. A mieli tyle psów! A mieli tyle psów  powtarza Paweł. Nie mogę zrozumieć, jak to możliwe.Mówiłaś przecież, że to nie twój pies, tylko twojej mamy. No właśnie! To dlaczego tak tęskni za tobą? Powiem ci prawdę, Paweł.Ja myślę, że to jest po prostu niewyobrażalnie rozpusz-czony egzemplarz, któremu ja ze strachu i bezradności ulegałam, karmiąc go czekola-dowymi batonami.I ten potwór uznał, że tak ma być! Nie ma rady, muszę zabrać Lulędo siebie. Jak sobie poradzisz? Nie wiem. Czy mogę ci jakoś pomóc? Już mi pomogłeś, dzięki.Teraz sama muszę stawić czoło bestii. Jeśli chcesz, to wpadnę do ciebie wieczorem.Może we dwójkę jakoś sobie z niąporadzimy. OK!  W rezultacie pojechaliśmy po Lulę razem.18.00.Odebraliśmy Lulę od rodziców Pawła.Przepraszali, uśmiechali się.Ja też.18.10.Nie mogę prowadzić samochodu, ponieważ Lula zwala się na mnie całymswoim wielkim cielskiem i wylizuje mnie tak, jakbym przez miesiąc nie miała sięw czym umyć.Nawet mruknięciem nie dała do zrozumienia, że skandalem jest brak ba-loników! Paweł siedzi wbity w fotel i nie może się ruszyć.Kiedy, przez przypadek, wy-ciąga rękę w moją stronę, Lula pokazuje zęby i paskudnie warczy.115 20.00.Wychodzimy z Lula na spacer.Do licha! Nigdy bym nie pomyślała, że zaPawłem będą się oglądać wszystkie panny w wieku rozrodczym.A on w ogóle nie zwra-cał na nie uwagi! Szedł obok mnie, prowadząc Lulę na smyczy, cały pachnący feromo-nami i Hugo Bossem, a w dodatku, jak przystało na szefa działu w babskim piśmie, byłświetnie zorientowany w literaturze kobiecej.Zachwycał się Polką Gretkowskiej, choć wcześniej za nią nie przepadał.Nie zachwy-cał się anatomią stanu błogosławionego, ale rzeczywistością kobiety, która oczekuje na-rodzin dziecka.Rzeczywistością tu i tam!Wzruszyło mnie to, co mówił, ponieważ oznaczało, że gotów był przyjąć na siebieodpowiedzialność za życie nowego, małego, bezradnego człowieka i za bezpieczeństwokobiety, która tego człowieka na świat wydaje! Och, chyba się trochę zagalopowałam.21.15.Wróciliśmy do domu, włączyłam Coltrane for Lovers, włożyłam odjazdowąkieckę (wprawdzie nie na tę porę roku, ale wyglądałam w niej super).Paweł otwiera wino  dzisiaj australijskie  Kangaroo  ja nakładam spaghetti.Paweł zauważa, że wyglądam seksownie, ja dolewam wino. Pyszne, prawda?  pytam. Fantastyczne!  wykrzykuje z autentycznym zachwytem. A gdzie masz to ze-psute żelazko, Brygida? Jakie żelazko? Mówiłaś przecież, że zepsuło ci się żelazko i nie możesz wyprasować bluzki.Powiedziałaś nawet, że na gwałt potrzebny ci prawdziwy mężczyzna, który by to że-lazko zreperował. Zmieje się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl