[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lothar pokłonił się, ucałował dłońkrólowej i odszedł.Wokół zgromadziło się już kilkunastu innych ludzi,pragnących zamienić słówko z królem.Robb porozmawiał z każdym z nich,dziękując im bądz uśmiechając się donich.Dopiero gdy ostatni sobie poszedł,zwrócił się ponownie do Catelyn.- Musimy o czymś porozmawiać.Pójdziesz ze mną?- Jak Wasza Miłość rozkaże.- To nie był rozkaz, mamo.- W takim razie uczynię to zprzyjemnością.Po powrocie do Riverrun syn traktował ją uprzejmie, lecz rzadko chciał z niąrozmawiać.Nie mogła go winić o to, żelepiej się czuje ze swą młodą królową.Przy Jeyne się uśmiecha, a ja nie mogęmu zaoferować nic poza żałobą.Wydawało się, że lubi towarzystwobraci swej żony, młodego Rollama,który był jego giermkiem, i serRaynalda, który nosił jego chorągiew.Zastępują mu tych, których utracił -zrozumiała Catelyn, obserwując ichrazem.Rollam zajął miejsce Brana, a Raynaldto w części Theon, a w części JonSnow.Tylko w towarzystwieWesterlingów Robb uśmiechał się iradował jak chłopiec, którym był.Przy pozostałych zawsze grał rolę królapółnocy i pochylał głowę pod ciężaremkorony nawet wtedy, gdy jej nie nosił.Robb pocałował delikatnie żonę,obiecał, że odwiedzi ją w jejkomnatach, i oddalił się z panią matką,prowadząc ją w stronę bożego gaju.- Lothar był dla mnie miły.To dobryznak.Potrzebujemy Freyów.- To jeszcze nie znaczy, że ichdostaniemy.Skinął głową.Serce zabiło jej z żalu,gdy ujrzała jego ponurą minę iprzygarbione plecy.Przygniata go korona - pomyślała.Tak bardzo chcebyć dobrym królem, odważnym,honorowym i mądrym, ale to zbyt wielkiciężar dla chłopca.Robb robił, comógł, lecz ciosy i tak sypały się naniego jeden po drugim.Kiedy dotarładoń wiadomość o bitwie podDuskendale, gdzie lord Randyll Tarlyrozbił Robetta Glovera i ser HelmanaTallharta, można by się spodziewać, żewybuchnie gniewem.On jednakwytrzeszczył tylko oczy w niemymniedowierzaniu.- Duskendale nad wąskim morzem? Poco tam szli? - Potrząsnął głową wzdumieniu.- Straciłem jedną trzecią piechoty zpowodu Duskendale?- Mój zamek zajęli żelazni ludzie, ateraz Lannisterowie pojmali mojegobrata -stwierdził Galbart Glover ochrypłym zrozpaczy głosem.Robett Glover przeżyłbitwę, lecz wkrótce potem wzięto go doniewoli nieopodal królewskiego traktu.- Nie na długo - obiecał mu jej syn.-Oferuję im na wymianę MartynaLannistera.Lord Tywin będzie musiałsię zgodzić, ze względu na brata.Martyn był synem ser Kevana, blizniaczym bratem Willema, któregozamordował lord Karstark.Catelynwiedziała, że wspomnienie tychmorderstw wciąż dręczy jej syna.Trzykrotnie zwiększył liczebnośćpilnujących Martyna wartowników, leczmimo to nadal bałsię o jego bezpieczeństwo.- Trzeba było wymienić Królobójcę naSansę, kiedy mnie o to prosiłaś -odezwał się Robb, kiedy szli galerią.-Gdybym zaproponował, że wydam ją zaRycerza Kwiatów, Tyrellowie moglibyopowiedzieć się po naszej stronie,zamiast poprzeć Joffreya.Powinienem był na to wpaść.- Głowę zaprzątały ci bitwy.I słusznie.Nawet król nie może myśleć owszystkim.- Bitwy - mruknął Robb, prowadząc jąpod drzewa.- Wygrałem wszystkie, amimo to z jakiegoś powodu przegrywamwojnę.- Podniósł wzrok, jakbyspodziewał się znalezć odpowiedzwypisaną na niebie.- %7łelazni ludziezajęli Winterfell i Fosę Cailin.Ojciec,Bran i Rickon nie żyją.Być może Aryarównież.A teraz jeszcze umarł twójojciec.Nie mogła dopuścić do tego, by pogrążył się w rozpaczy.Zbyt dobrzepoznała smak tego napoju.- Był umierający już od dłuższegoczasu.Nie mogłeś mu w niczym pomóc.Popełniłeś błędy, Robb, lecz który królsię ich ustrzegł? Ned byłby z ciebiedumny.- Mamo, jest coś, o czym musisz siędowiedzieć.Jej serce zatrzymało się na chwilę.Tocoś, co nim wstrząsnęło.Coś, o czymboi się mi powiedzieć.Przychodziła jejdo głowy tylko Brienne i jej misja.- Czy chodzi o Królobójcę? - Nie.O Sansę.Nie żyje - pomyślała natychmiastCatelyn.Brienne się nie powiodło,Jaime zginął, a Cersei z zemsty zabiłamoją słodką dziewczynkę.Przez chwilęledwie mogła mówić.- Czy.czy już jej nie ma, Robb?- Nie ma? - Miał zdumioną minę.- Czynie żyje? Och, mamo, nie, nie to, nieskrzywdzili jej, nie w ten sposób, ale.nocą przyleciał ptak, lecz nie mogłemsię zdobyć na to, żeby ci o tympowiedzieć, nie do chwili, gdywysłaliśmy twego ojca na spoczynek.-Robb ujął jej dłoń.- Wydali ją za TyrionaLannistera.Catelyn zacisnęła palce.- Za Krasnala.- Tak.- Przysiągł, że wymieni ją za swegobrata - wymamrotała.- I ją, i Aryę.Mieliśmy je odzyskać, gdy tylkooddamy jego drogocennego Jaime a.Przysiągł to przed całym dworem.Jak mógł się z nią ożenić, jeślipowiedział coś takiego w obliczubogów i ludzi? - Jest bratem Królobójcy.Mawiarołomstwo we krwi.- Robb musnąłpalcami gałkę miecza.- Gdybym tylkomógł mu ściąć ten brzydki łeb.Sansazostałaby wtedy wdową i byłaby wolna.Nie widzę innego wyjścia.Zmusili jądo wypowiedzenia przysięgi przedseptonem i przywdzianiakarmazynowego płaszcza.Catelyn przypomniała sobiepokręconego karzełka, którego pojmaław gospodzie na skrzyżowaniu dróg izabrała ze sobą aż do Orlego Gniazda.- Szkoda, że nie pozwoliłam Lysiewypchnąć go przez Księżycowe Drzwi.Moja biedna, słodka Sansa.jak ktokolwiek mógł jej zrobić coś takiego?- Chodziło o Winterfell - wyjaśniłnatychmiast Robb.- Po śmierci Brana iRickona Sansa została mojądziedziczką.Jeśli coś mi się stanie.Uścisnęła mocno jego dłoń.- Nic ci się nie stanie.Nic.Niemogłabym tego znieść.Zabrali mi Nedai twoich słodkich braci.Sansę wydanoza mąż, Arya zaginęła, mój ojciec nieżyje.jeśli coś ci się stanie, popadnę wobłęd, Robb.Jesteś wszystkim, co mam.Wszystkim, co ma północ.- Jeszcze nie zginąłem, mamo. Catelyn nagle zawładnął paraliżującystrach.- Wojen nie trzeba toczyć do ostatniejkropli krwi.- Sama wyraznie słyszaładesperację w swym głosie.- Nie byłbyśpierwszym królem, który ugiął kolana.Ani nawet pierwszym Starkiem.Zacisnął usta.- Nie.Nigdy.- Nie ma w tym żadnego wstydu.BalonGreyjoy ugiął kolana przed Robertem,gdy jego bunt zakończył się klęską, aTorrhen Stark przed AegonemZdobywcą, by uratować swą armię przed ogniem.- A czy Aegon zabił ojca królaTorrhena? - Wyszarpnął dłoń z jejuścisku.-Powiedziałem, nigdy.Teraz gra rolę chłopca, nie króla.- Lannisterowie nie potrzebują północy.Zażądają hołdów i zakładników, towszystko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl