Pokrewne
- Strona Główna
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Sarah Masters Voices 1 Sugar Strands
- Master of the Night Angela Knight
- Master of the Moon Angela Knight
- Mastering Delphi 6 (2)
- Greene Graham Czynnik ludzki
- Masterton Graham Glod (SCAN dal 697)
- Trylogia arturiańska 02 Bernard Cornwell Nieprzyjaciel Boga
- ASP Kompendium programisty
- Robert Ludlum Krucjata Bourne'a (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- streamer.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Słyszałam, jak mój brat powtarza: tu, ta, ti; bu, ba, bi.ubanu, ammatu, ganu, ashlu.Zasnąłem, ale nadal słyszałem jej głos.Potrafił najwyrazniej przenikać granicę mego snu.Zniło mi się,że znowu unoszę się nad oceanem w ciemny, bezwietrzny dzień.Liz stała na brzegu, ale chociaż leciałemdosyć szybko, ona stale znajdowała się w tej samej odległości.Stała z twarzą zasłoniętą w połowie banda-żami i wciąż nuciła: tu, ta, ti.bu, ba, bi.A potem bez żadnego ostrzeżenia nastał ranek i słońce leżało na kołdrze tłuste i złote niczymmasło, a pod okapem sprzeczały się jaskółki.Liz spała z otwartymi ustami i potarganymi włosami.Wsta-łem z łóżka i podszedłem do okna.W oddali iskrzyło się morze.I kiedy tak stałem, udało mi się niemal przekonać samego siebie, że spalenie Fortyfoot House byłobyprawdziwą zbrodnią.Nie mogłem jednak zaprzeczyć, że choć pięknie położony, dom jest ponury, niespo-kojny i zły, i że wywiera zgubny wpływ na każdego, kto próbuje mieszać się w jego sprawy.Byłem prze-konany, że jeśli go nie spalę, następną ofiarą będę ja sam.ROZDZIAA XIVPod podłogąPo śniadaniu składającym się z płatków Country Storę Kellogga i filiżanki morderczo czarnej kawywyszedłem na dwór, żeby sprawdzić, czy nie uda mi się przypadkiem uruchomić mojego audi.Nie mu-siało sprawować się bez zarzutu, najważniejsze, żeby w ogóle ruszyło z miejsca.Liz wyszła już wcześniejdo Parku Ptaków Tropikalnych.Ubrała się w obcisłą czarną koszulkę, kanarkowożółtą spódniczkę i wy-soko sznurowane buty.Nie wiem, czy chciała mnie w ten sposób podniecić, pokazać, że jestem od niej conajmniej o dziesięć lat starszy, czy też miała po prostu perwersyjny gust.Ale stojąc w kuchennych drzwiach z twarzą oświetloną słońcem pocałowała mnie z otwartymi oczy-ma, a potem ścisnęła mocno między udami i szepnęła dziękuję , odniosłem więc przynajmniej wrażenie,że dałem jej to, czego chciała.Zajrzałem do Danny ego i Charity.Oboje spali jak susły.Wykąpana, z umytymi włosami i ubranaw jedną z należących do Liz bluzek Charity nie różniła się niczym od współczesnych dzieci.Trudno byłouwierzyć, że sprowadziłem ją tu z roku tysiąc osiemset osiemdziesiątego szóstego.Wyszedłem przez frontowe drzwi i oczywiście pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, było na-leżące do Dennisa Pickeringa renault, zaparkowane elegancko obok mojego poobijanego audi.O Boże!Zapomniałem o jego samochodzie.Ogarnęło mnie okropne poczucie winy i lęk.Poczucie winy, bo jegożona musiała na pewno odchodzić od zmysłów, czekając na niego w domu.Lęk, bo policja z całą pew-nością odkryje zaparkowany przed Fortyfoot House samochód pastora i dojdzie do słusznego skądinądwniosku, że Liz i ja mamy coś wspólnego z jego zaginięciem.Obszedłem samochód i nacisnąłem klamkę.Nie był zamknięty, ale Dennis Pickering zabrał ze sobąkluczyki.Pewnie udałoby mi się spuścić ręczny hamulec i przepchnąć samochód za stajnię, gdzie nie rzu-całby się tak bardzo w oczy, ale co miałem robić dalej? Nie wiedziałem, jak uruchomić na krótko sa-mochód.A poza tym cała ludność Bonchurch i Ventnor musiała znać renault pastora i gdybym próbo-wał przejechać nim przez wioskę, z całą pewnością zauważyłby mnie co najmniej jeden z miejscowychplotkarzy.Mój przyjaciel Chris Pert powiedział kiedyś, że jedynym sposobem na problem nie do rozwiązaniajest zaproszenie do łóżka najgrubszej, jaką można spotkać, kobiety i zapytanie jej o radę.Jego zdaniem,grube kobiety znają odpowiedz na wszystko.Nosił się nawet z myślą uruchomienia specjalnego telefonuzaufania pod nazwą Zapytaj grubej damy.161Wciąż zastanawiałem się, co począć, kiedy zupełnie niespodziewanie na podjezdzie pojawił się brą-zowy rover detektywa sierżanta Millera.Chrzęszcząc oponami po żwirze zatoczył półkole i stanął.De-tektyw sierżant ubrany był tym razem w koszulkę z krótkimi rękawami i miał na nosie przeciwsłoneczneokulary.Kiedy je zdjął, sprawiał wrażenie kompletnie wyczerpanego, tak jakby nie spał przez trzy noce.Tuż za nim wysiadł z samochodu detektyw konstabl Jones, rudy, jasnooki i pachnący mocno płynem pogoleniu Brut 33. Aha [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Słyszałam, jak mój brat powtarza: tu, ta, ti; bu, ba, bi.ubanu, ammatu, ganu, ashlu.Zasnąłem, ale nadal słyszałem jej głos.Potrafił najwyrazniej przenikać granicę mego snu.Zniło mi się,że znowu unoszę się nad oceanem w ciemny, bezwietrzny dzień.Liz stała na brzegu, ale chociaż leciałemdosyć szybko, ona stale znajdowała się w tej samej odległości.Stała z twarzą zasłoniętą w połowie banda-żami i wciąż nuciła: tu, ta, ti.bu, ba, bi.A potem bez żadnego ostrzeżenia nastał ranek i słońce leżało na kołdrze tłuste i złote niczymmasło, a pod okapem sprzeczały się jaskółki.Liz spała z otwartymi ustami i potarganymi włosami.Wsta-łem z łóżka i podszedłem do okna.W oddali iskrzyło się morze.I kiedy tak stałem, udało mi się niemal przekonać samego siebie, że spalenie Fortyfoot House byłobyprawdziwą zbrodnią.Nie mogłem jednak zaprzeczyć, że choć pięknie położony, dom jest ponury, niespo-kojny i zły, i że wywiera zgubny wpływ na każdego, kto próbuje mieszać się w jego sprawy.Byłem prze-konany, że jeśli go nie spalę, następną ofiarą będę ja sam.ROZDZIAA XIVPod podłogąPo śniadaniu składającym się z płatków Country Storę Kellogga i filiżanki morderczo czarnej kawywyszedłem na dwór, żeby sprawdzić, czy nie uda mi się przypadkiem uruchomić mojego audi.Nie mu-siało sprawować się bez zarzutu, najważniejsze, żeby w ogóle ruszyło z miejsca.Liz wyszła już wcześniejdo Parku Ptaków Tropikalnych.Ubrała się w obcisłą czarną koszulkę, kanarkowożółtą spódniczkę i wy-soko sznurowane buty.Nie wiem, czy chciała mnie w ten sposób podniecić, pokazać, że jestem od niej conajmniej o dziesięć lat starszy, czy też miała po prostu perwersyjny gust.Ale stojąc w kuchennych drzwiach z twarzą oświetloną słońcem pocałowała mnie z otwartymi oczy-ma, a potem ścisnęła mocno między udami i szepnęła dziękuję , odniosłem więc przynajmniej wrażenie,że dałem jej to, czego chciała.Zajrzałem do Danny ego i Charity.Oboje spali jak susły.Wykąpana, z umytymi włosami i ubranaw jedną z należących do Liz bluzek Charity nie różniła się niczym od współczesnych dzieci.Trudno byłouwierzyć, że sprowadziłem ją tu z roku tysiąc osiemset osiemdziesiątego szóstego.Wyszedłem przez frontowe drzwi i oczywiście pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, było na-leżące do Dennisa Pickeringa renault, zaparkowane elegancko obok mojego poobijanego audi.O Boże!Zapomniałem o jego samochodzie.Ogarnęło mnie okropne poczucie winy i lęk.Poczucie winy, bo jegożona musiała na pewno odchodzić od zmysłów, czekając na niego w domu.Lęk, bo policja z całą pew-nością odkryje zaparkowany przed Fortyfoot House samochód pastora i dojdzie do słusznego skądinądwniosku, że Liz i ja mamy coś wspólnego z jego zaginięciem.Obszedłem samochód i nacisnąłem klamkę.Nie był zamknięty, ale Dennis Pickering zabrał ze sobąkluczyki.Pewnie udałoby mi się spuścić ręczny hamulec i przepchnąć samochód za stajnię, gdzie nie rzu-całby się tak bardzo w oczy, ale co miałem robić dalej? Nie wiedziałem, jak uruchomić na krótko sa-mochód.A poza tym cała ludność Bonchurch i Ventnor musiała znać renault pastora i gdybym próbo-wał przejechać nim przez wioskę, z całą pewnością zauważyłby mnie co najmniej jeden z miejscowychplotkarzy.Mój przyjaciel Chris Pert powiedział kiedyś, że jedynym sposobem na problem nie do rozwiązaniajest zaproszenie do łóżka najgrubszej, jaką można spotkać, kobiety i zapytanie jej o radę.Jego zdaniem,grube kobiety znają odpowiedz na wszystko.Nosił się nawet z myślą uruchomienia specjalnego telefonuzaufania pod nazwą Zapytaj grubej damy.161Wciąż zastanawiałem się, co począć, kiedy zupełnie niespodziewanie na podjezdzie pojawił się brą-zowy rover detektywa sierżanta Millera.Chrzęszcząc oponami po żwirze zatoczył półkole i stanął.De-tektyw sierżant ubrany był tym razem w koszulkę z krótkimi rękawami i miał na nosie przeciwsłoneczneokulary.Kiedy je zdjął, sprawiał wrażenie kompletnie wyczerpanego, tak jakby nie spał przez trzy noce.Tuż za nim wysiadł z samochodu detektyw konstabl Jones, rudy, jasnooki i pachnący mocno płynem pogoleniu Brut 33. Aha [ Pobierz całość w formacie PDF ]