[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Effis-Świetlna Łyżwiarka.Jedna z najszybszych Wojowników Nocy, szybsza nawet niż Ksaksa-Ślizgający Bokser.Można jeździć na łyżwach po świetle, gdziekolwiek to światło dochodzi.Może to być słońce tańczące po powierzchni morza, mogą to być promienie wpadające przez okno, albo nawet płomyki świecy pielgrzyma.Potrzebujesz malutkiej iskierki i jesteś już daleko, tak szybko jak błyskawica.- A jeśli jest zupełnie ciemno? - spytał Stanley.- Co wtedy się dzieje?Madeleine Springer odwróciła się i była teraz bez wąt­pienia młodym mężczyzną.Raczej przystojnym młodzień­cem, trochę może zbyt pewnym siebie, tym niemniej sym­patycznym.Jego ubranie również się zmieniło.Miał na sobie skórzaną kurtkę.Chociaż nadal nosił wysokie buty, jego uda były nagie i Stanley mógł zobaczyć, że ma dosko­nale umięśnione nogi.Buty przypominały osiemnastowieczne buty do jazdy konnej z wywiniętymi cholewami.- Rzadko w ludzkich snach jest zupełnie ciemno - na­wet w koszmarach - z wyjątkiem niektórych psychotycz­nych ludzi cierpiących na klaustrofobię, którym śni się, że są uwięzieni w komórkach albo że ktoś wciska im twarz w poduszkę.Effis zawsze zdoła znaleźć trochę światła.Może tańczyć na płomyku zapałki.Poza tym prawie zawsze znajduje się blisko Kasyksa-Strażnika Mocy, który przewa­żnie może dać jej wystarczająco światła.- Kasyks? To ten, którym ma być Gordon?- Nie.Musicie poczekać na niego.Ale przede wszystkim proszę pozwolić mi pokazać, jak wygląda panna Dunning, kiedy wkracza w świat snów.Springer położył dłonie na ramionach Angie, zamknął na chwilę oczy, stopniowo jej wygląd w deszczu drobnych iskierek zmieniał się i Stanley zobaczył ją już nie jako Angie Dunning, punkówkę z Herbert Gardens, ale jako Effis-Świetlną Łyżwiarkę, jednego z najszybszych i najgroź­niejszych Wojowników Nocy.Na głowie miała hełm zrobiony z koronki cienkich srebrnych drucików wymyślnie poprzeplatanych i zdobio­nych, migających setkami maleńkich białych światełek.Jego boki przypominały pokarbowaną muszlę mięczaka, a z przodu był ukształtowany niczym maska twarzy Angie, niczym druga skóra ze świateł, kwiatów i pajęczyny srebr­nych drucików.- Być może ten hełm wygląda na dość kruchy - zauwa­żył Springer.- Ale jest zrobiony ze stopu metali, który został odkryty przez ekwadorskich Indian tysiące lat temu, kiedy próbowali stopić platynę ze złotem.Wygląda jak najlżejsza koronka, ale może wytrzymać wyższe temperatury niż platyna, ponad trzy tysiące stopni.Może odparować cios każdego berdysza, jaki tylko sobie można wyobrazić.- A co z berdyszami, których nie możemy sobie wyob­razić? - spytał Stanley.Springer pokiwał głową i uśmiechnął się na taką przenik­liwość.- Berdysze, których nie możemy sobie wyobrazić, mu­szą być odparowane metodą prób.- A jeśli się popełni błąd?- Jeżeli popełnisz błąd, mając do czynienia z niewyob­rażalnym berdyszem, nie będziesz miał drugiej szansy, żeby się poprawić.Angie w swym masko-hełmie wyglądała jak istota z in­nego świata, jak kobieta motyl, postać z karnawału, ale zadziwiająco piękna.Jej szeroko otwarte oczy były błysz­czące i migotliwe.Stanley ujrzał w nich coś, czego nie widział wcześniej: wielką czujność, przenikliwą inteligencję i dociekliwość.Było to spojrzenie, jakie dostrzegał u zdol­nych uczniów, którzy uczęszczali do niego na lekcje skrzy­piec.Niekoniecznie wszyscy byli cudownymi dziećmi.W rzeczywistości niektórzy z nich kiepsko radzili sobie z matematyką, historią czy gramatyką.Wszyscy jednak posiadali niesamowitą gorliwość w stawianiu pytań i zdoby­waniu na nie odpowiedzi.Pożerali wiedzę, jak płomienie ognia pożerają tlen.I wciąż mieli za mało.Angie Dunning nigdy nie miała w sobie tego ognia - ale Effis go miała.Stanley zauważył, że ta odmiana uczyniła ją bardziej opanowaną i jeszcze bardziej ponętną.Nadal mó­wiła z południowo-londyńskim akcentem, ale trzymała swą głowę wyprostowaną, a każdy jej ruch wydawał się mieć więcej wdzięku.Ubranie na ciele Effis tak bardzo przypominało Stanleyowi połyskliwe galowe stroje łyżwiarek figurowych, że z początku nie domyślił się, że to zbroja.Miała na sobie delikatny trykot po samą szyję, za to z tak krótką spódnicz­ką, że jej nogi wydawały się nie kończyć.Białe światło igrało i tańczyło bezustannie na materiale, układając się we wzory kwiatów, wybuchających cicho gwiazd, diamentów i fal.Trykot przylegał ciasno do szyi i był otoczony grubą opaską z platyny wysadzaną czterema rzędami błyszczących dia­mentów.Ten delikatny strój przylegający ściśle do ciała opinał jej piersi, tak że wyglądały na jeszcze pełniejsze i krąglejsze, oraz podkreślał jej talię.Wydawała się wyższa i zgrabniejsza.- Co o tym sądzisz? - spytał ją Springer.- Najdelikat­niejsza senno-świetlna zbroja, jaką kiedykolwiek zrobiono.Effis spojrzała na siebie w oknie i powiedziała:- Nie wygląda na zbroję, nie? Nie czuję się jak w zbroi.Springer z uznaniem położył rękę na jej plecach.Tańczące wzory świetlne zaiskrzyły wzdłuż jego palców i wokół opuszków [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl