Pokrewne
- Strona Główna
- What Does a Martian Look Like The Science of Extraterrestrial Life by Jack Cohen & Ian Stewart (2002)
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Meduza Tygrys w opalach
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Charon Smok u wrot
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa 01 ÂŚcieżki kłamstwa
- Grisham John Firma
- Mlot na czarownice
- Frank Herbert Diuna tom 1
- Jablonski Miroslaw P Czas wodnika
- eBooks.PL.AutoCad.2005. (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniadka.keep
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Płynęły szczęśliwe miesiące i Saxon nigdy, ani przez chwilę nie była bezczynna.Naturalnie nie zapomniała też o Billu.Gdy nadeszły zimna, zrobiła mu na drutach rękawiczki, które z pietyzmem wkładał w domu - po to, aby zaraz po wyjściu schować do kieszeni.Lepszy natomiast los spotkał dwa swetry i pantofle ranne, które wkładała mu na nogi w te wieczory, kiedy nie wychodzili z domu.Twarda i praktyczna wiedza Mercedes Higgins oddała jej nieocenione usługi, gdyż Saxon gorączkowo, bez mała namiętnie pragnęła mieć wszystko najlepsze - i jednocześnie oszczędzać.Stanęła tu oko w oko z finansowymi i ekonomicznymi problemami społeczeństwa, w którym koszty utrzymania rosły szybciej niż płace robotników.Stara kobieta nauczyła ją sztuki dokonywania zakupów tak umiejętnie, te za jednego dolara zarobionego przez Billa Saxon kupowała półtora raza więcej niż jej sąsiadki za dolary swych mężów.W każdą sobotę wieczorem Bill wysypywał jej na podołek całe swoje zarobki.Nigdy nie pytał, na co i w jaki sposób wydaje pieniądze, choć wciąż powtarzał, że nigdy w życiu nie jadł tak obficie i dobrze.I w każdą sobotę, gdy pieniądze nietknięte leżały jeszcze na jej podołku, ona zmuszała go, aby wziął sumę, jaka będzie mu potrzebna na wydatki w następnym tygodniu.Nie tylko prosiła, żeby odkładał dla siebie dużo, ale domagała się, żeby brał dodatkową sumę każdego dnia w tygodniu i nie mówił, na co ją wydaje.- Zawsze miałeś pieniądze w kieszeni - dowodziła mu - i nie widzę powodu, żeby małżeństwo miało to zmienić.Gdyby tak się stało, wolałabym za ciebie nie wychodzić.Och, wiem, jak to jest, kiedy się spotka kilku mężczyzn.Najpierw jeden stawia, potem drugi; a to przecież kosztuje.Znam cię i wiem, że gdybyś nie mógł stawiać tak swobodnie jak inni, unikałbyś ich towarzystwa.A to byłoby niesprawiedliwe wobec… wobec ciebie.Chcę, żebyś przestawał z mężczyznami.Mężczyzna tego potrzebuje.Bill porywał ją w ramiona i zaklinał się, że jest najwspanialszą małą kobietką, jaką mężczyzna miał kiedykolwiek za żonę.- Przecież nie tylko jem lepiej - mówił z triumfem - nie tylko żyję w większej wygodzie i mogę spotkać się z kolegami, ale odkładam pieniądze… a raczej ty je za mnie odkładasz.No, i proszę: raty za meble płacone regularnie co miesiąc, w domu mała kobietka, za którą szaleję, a na dodatek oszczędności w banku.Ile tego mamy?- Sześćdziesiąt dwa dolary - odparła.- Przyda się w jakiejś trudniejszej chwili.Możesz zachorować albo mieć wypadek, albo coś innego może się zdarzyć.W połowie zimy Bill poruszył w rozmowie z Saxon kwestię pieniężną, robiąc to zresztą z wyraźnym ociąganiem.Jego najlepszy przyjaciel, Billy Murphy, zachorował na grypę, jedno zaś z dzieci Billy’ego zostało poważnie zranione przez przejeżdżający wóz, kiedy bawiło się na ulicy.Billy Murphy, wciąż osłabiony po dwóch tygodniach choroby, prosił Billa o pożyczenie pięćdziesięciu dolarów.- Te pieniądze będą bezpieczne jak w banku - dodał Bill na zakończenie.- Znam go od dziecka, razem chodziliśmy do szkoły Duranta.Uczciwy z niego chłop.- Przecież to nie ma nic do rzeczy - powiedziała Saxon z wymówką.- Gdybyś był kawalerem, pożyczyłbyś mu tę sumę bez namysłu.Prawda?Bill skinął głową.- Wobec tego nie może być inaczej tylko dlatego, że jesteś żonaty.Pieniądze są twoje, Bill.- Co też ty mówisz, Saxon! - zawołał Bill.- Nie są moje.Są nasze.Nie przyszłoby mi do głowy dawać je komukolwiek, zanim bym się z tobą nie rozmówił.- Mam nadzieję, żeś mu tego nie powiedział? - zaniepokoiła się Saxon.- Nie - odparł Bill ze śmiechem.- Wiedziałem, że zaczęłabyś na mnie prychać ze złości.Powiedziałem mu tylko, że zobaczę, co będę mógł zrobić.Widzisz, byłem pewien, że się zgodzisz, jeżeli tylko masz tę sumę.- Och, Bill - wyszeptała głosem nabrzmiałym miłością.- Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale to jest jedna z najmilszych rzeczy, jakie mi powiedziałeś, odkądśmy się pobrali.Im częściej Saxon widywała panią Higgins, tym mniej ją rozumiała.W każdym razie przekonała się niebawem, że stara kobieta jest przerażająco skąpa.Trudno jej było pogodzić ten rys z opowieściami Mercedes o jej dawnych szaleństwach.Z drugiej jednak strony zdumiewała Saxon ekstrawagancja starej kobiety w osobistych wydatkach.Bieliznę nosiła bardzo kosztowną i, naturalnie, ręcznie robioną.Potrawy, które przygotowywała dla Barry’ego, były dobre, ale dla siebie przygotowywała nieporównanie lepsze.A mimo to stawiała je obok siebie na stole.Podczas gdy Barry kontentował się solidnym okrągłym stekiem, Mercedes jadła filety z miękkiej polędwicy.Ogromny, łykowaty kotlet baranina talerzu Barry’ego równoważyły maleńkie delikatne sznycelki na talerzu żony.Herbata parzyła się w oddzielnych dzbankach, tak samo kawa.Stary Barry popijał z dużego i grubego kubka herbatę po dwadzieścia pięć centów za funt, natomiast Mercedes piła małymi łyczkami herbatę po trzy dolary za funt - piła ją z maleńkiej, różowo-kremowej filiżanki, kruchej jak łupina jajka.Podobnie jego taniutką kawę zabielała mlekiem, do swego kosztownego tureckiego gatunku dolewała śmietanki.- Wszystko to jest w sam raz dla staruszka - tłumaczyła Saxon [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Płynęły szczęśliwe miesiące i Saxon nigdy, ani przez chwilę nie była bezczynna.Naturalnie nie zapomniała też o Billu.Gdy nadeszły zimna, zrobiła mu na drutach rękawiczki, które z pietyzmem wkładał w domu - po to, aby zaraz po wyjściu schować do kieszeni.Lepszy natomiast los spotkał dwa swetry i pantofle ranne, które wkładała mu na nogi w te wieczory, kiedy nie wychodzili z domu.Twarda i praktyczna wiedza Mercedes Higgins oddała jej nieocenione usługi, gdyż Saxon gorączkowo, bez mała namiętnie pragnęła mieć wszystko najlepsze - i jednocześnie oszczędzać.Stanęła tu oko w oko z finansowymi i ekonomicznymi problemami społeczeństwa, w którym koszty utrzymania rosły szybciej niż płace robotników.Stara kobieta nauczyła ją sztuki dokonywania zakupów tak umiejętnie, te za jednego dolara zarobionego przez Billa Saxon kupowała półtora raza więcej niż jej sąsiadki za dolary swych mężów.W każdą sobotę wieczorem Bill wysypywał jej na podołek całe swoje zarobki.Nigdy nie pytał, na co i w jaki sposób wydaje pieniądze, choć wciąż powtarzał, że nigdy w życiu nie jadł tak obficie i dobrze.I w każdą sobotę, gdy pieniądze nietknięte leżały jeszcze na jej podołku, ona zmuszała go, aby wziął sumę, jaka będzie mu potrzebna na wydatki w następnym tygodniu.Nie tylko prosiła, żeby odkładał dla siebie dużo, ale domagała się, żeby brał dodatkową sumę każdego dnia w tygodniu i nie mówił, na co ją wydaje.- Zawsze miałeś pieniądze w kieszeni - dowodziła mu - i nie widzę powodu, żeby małżeństwo miało to zmienić.Gdyby tak się stało, wolałabym za ciebie nie wychodzić.Och, wiem, jak to jest, kiedy się spotka kilku mężczyzn.Najpierw jeden stawia, potem drugi; a to przecież kosztuje.Znam cię i wiem, że gdybyś nie mógł stawiać tak swobodnie jak inni, unikałbyś ich towarzystwa.A to byłoby niesprawiedliwe wobec… wobec ciebie.Chcę, żebyś przestawał z mężczyznami.Mężczyzna tego potrzebuje.Bill porywał ją w ramiona i zaklinał się, że jest najwspanialszą małą kobietką, jaką mężczyzna miał kiedykolwiek za żonę.- Przecież nie tylko jem lepiej - mówił z triumfem - nie tylko żyję w większej wygodzie i mogę spotkać się z kolegami, ale odkładam pieniądze… a raczej ty je za mnie odkładasz.No, i proszę: raty za meble płacone regularnie co miesiąc, w domu mała kobietka, za którą szaleję, a na dodatek oszczędności w banku.Ile tego mamy?- Sześćdziesiąt dwa dolary - odparła.- Przyda się w jakiejś trudniejszej chwili.Możesz zachorować albo mieć wypadek, albo coś innego może się zdarzyć.W połowie zimy Bill poruszył w rozmowie z Saxon kwestię pieniężną, robiąc to zresztą z wyraźnym ociąganiem.Jego najlepszy przyjaciel, Billy Murphy, zachorował na grypę, jedno zaś z dzieci Billy’ego zostało poważnie zranione przez przejeżdżający wóz, kiedy bawiło się na ulicy.Billy Murphy, wciąż osłabiony po dwóch tygodniach choroby, prosił Billa o pożyczenie pięćdziesięciu dolarów.- Te pieniądze będą bezpieczne jak w banku - dodał Bill na zakończenie.- Znam go od dziecka, razem chodziliśmy do szkoły Duranta.Uczciwy z niego chłop.- Przecież to nie ma nic do rzeczy - powiedziała Saxon z wymówką.- Gdybyś był kawalerem, pożyczyłbyś mu tę sumę bez namysłu.Prawda?Bill skinął głową.- Wobec tego nie może być inaczej tylko dlatego, że jesteś żonaty.Pieniądze są twoje, Bill.- Co też ty mówisz, Saxon! - zawołał Bill.- Nie są moje.Są nasze.Nie przyszłoby mi do głowy dawać je komukolwiek, zanim bym się z tobą nie rozmówił.- Mam nadzieję, żeś mu tego nie powiedział? - zaniepokoiła się Saxon.- Nie - odparł Bill ze śmiechem.- Wiedziałem, że zaczęłabyś na mnie prychać ze złości.Powiedziałem mu tylko, że zobaczę, co będę mógł zrobić.Widzisz, byłem pewien, że się zgodzisz, jeżeli tylko masz tę sumę.- Och, Bill - wyszeptała głosem nabrzmiałym miłością.- Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale to jest jedna z najmilszych rzeczy, jakie mi powiedziałeś, odkądśmy się pobrali.Im częściej Saxon widywała panią Higgins, tym mniej ją rozumiała.W każdym razie przekonała się niebawem, że stara kobieta jest przerażająco skąpa.Trudno jej było pogodzić ten rys z opowieściami Mercedes o jej dawnych szaleństwach.Z drugiej jednak strony zdumiewała Saxon ekstrawagancja starej kobiety w osobistych wydatkach.Bieliznę nosiła bardzo kosztowną i, naturalnie, ręcznie robioną.Potrawy, które przygotowywała dla Barry’ego, były dobre, ale dla siebie przygotowywała nieporównanie lepsze.A mimo to stawiała je obok siebie na stole.Podczas gdy Barry kontentował się solidnym okrągłym stekiem, Mercedes jadła filety z miękkiej polędwicy.Ogromny, łykowaty kotlet baranina talerzu Barry’ego równoważyły maleńkie delikatne sznycelki na talerzu żony.Herbata parzyła się w oddzielnych dzbankach, tak samo kawa.Stary Barry popijał z dużego i grubego kubka herbatę po dwadzieścia pięć centów za funt, natomiast Mercedes piła małymi łyczkami herbatę po trzy dolary za funt - piła ją z maleńkiej, różowo-kremowej filiżanki, kruchej jak łupina jajka.Podobnie jego taniutką kawę zabielała mlekiem, do swego kosztownego tureckiego gatunku dolewała śmietanki.- Wszystko to jest w sam raz dla staruszka - tłumaczyła Saxon [ Pobierz całość w formacie PDF ]