[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbliżał się czas ewakuacji.Uzbrojony personel Latarni Morskiej wciąż wypatrywałcelów w okolicznych budynkach i na wzgórzach.Trzej agenci Kampusu nie mielibroni i czuli się zbędni, stojąc bezczynnie i czekając na ratunek.Zmieniło się to w jednej chwili, kiedy w radiu rozległ się kolejny komunikat:  Mamy rannego.Dingi Dom pobiegli schodami na trzecie piętro.Znalezli tam technika CIA.Facetznajdował się w wewnętrznym korytarzu, kiedy przypadkowa kula wleciała przezokno balkonowe, przebiła ścianę i trafiła go prosto w pierś.Leżał z otwartymi oczamii nie dawał znaku życia  w takim stanie znalazł go jeden z ochroniarzy.Ding i Domspędzili kilka minut, próbując przywrócić mu oddech.Kula przeszyła jednak sercei nic nie dało się już zrobić.Pomogli więc dwóm innym technikom CIA zawlec ciałona parter.Zadanie to okazało się trudne i męczące.Wreszcie zapakowali zwłoki doplastikowego worka i ułożyli je blisko drzwi wejściowych, żeby szybko załadować jedo śmigłowca, kiedy ten już wyląduje.Dwa tłuste szare śmigłowce Mi-8 nadleciały z północy tuż po piętnastej.Obserwatorzy na dachu poinformowali Midasa.Ten natychmiast zaczął wycofywaćoficerów, ochroniarzy i personel CIA z pozycji na balkonach.Kazał wszystkim udaćsię na dół do holu.Dwaj ranni zostali sprowadzeni po schodach i stanęli koło zwłokzabitego technika.Midas nawiązał łączność z pilotami śmigłowców i ostrzegł ich przed ostrzałem.Ukraińskie Mi-8 zrobiły okrążenie z otwartymi drzwiami, strzelcy obsługującykarabiny maszynowe rozglądali się po okolicy.Midasowi przeszło nagle przez myśl,że piloci postępują mniej ostrożnie, niż należałoby się spodziewać.Zmigłowce leciałyblisko siebie, bezpośrednio nad ogarniętym zamieszkami parkiem.Wykonały tylkojedno powolne okrążenie w ramach rekonesansu, po czym pierwszy z nich skierowałsię w stronę Latarni Morskiej.Midas odniósł wrażenie, że piloci najwyrazniej uznali, iż sama ich obecnośćodstraszy potencjalnych strzelców.Ponownie ostrzegł ich przez radio, że w strefielądowania nie jest bezpiecznie.Nie przyniosło to żadnej zmiany taktyki śmigłowców.Między samochodami na okrągłym podjezdzie a frontowym murem wystarczałomiejsca tylko na jeden śmigłowiec.Pierwszy Mi-8 ukraińskich sił powietrznychzaczął więc podchodzić do lądowania, drugi krążył w górze, osłaniając go.Strzały na moment umilkły.Zdawało się nawet, że tłum nieco ucichł, kiedy szaryśmigłowiec zniżał lot.Midas otworzył drzwi wejściowe i wraz z Bixbym stanęli naganku, żeby przez radio sprowadzić maszynę na dół.Mi-8 znajdował się już na wysokości niecałych stu dwudziestu metrów, kiedyMidas i Bixby ujrzeli promień światła nad wschodnim murem Latarni Morskiej.Wydobywał się stamtąd, gdzie po drugiej stronie parku przed budynkiem CIA stały dwa bloki.Migocząc w powietrzu, zaczął piąć się w górę, prosto w stronęśmigłowca.Ktoś na pokładzie maszyny również go zauważył lub może pilot miał włączonesystemy ostrzegawcze.Zmigłowiec przechylił się mocno w prawo.Bixby i Midaszobaczyli, jak strzelcem obsługującym karabin przy drzwiach rzuciło w tył, kiedyMi-8 obracał się, próbując zejść z linii nadlatującej rakiety.Rakieta minimalnie minęła tylny wirnik i już niegrozna, pomknęła ku niebu.Ale drugi pocisk nie chybił.On również nadleciał ze wschodu.Dwaj mężczyzniprzy ganku nie zauważyli, kiedy został wystrzelony.Pewnym lotem rakietapomknęła prosto w stronę śmigłowca i trafiła w kadłub, tuż obok otwartych drzwi.Pierwszy wybuch nie był potężny, zaraz jednak nastąpił drugi.Rozerwał nakawałki boczne poszycie i śmigła.Siła odśrodkowa rozrzuciła ich metalowe odłamkiw promieniu prawie kilometra.Płonący wrak runął z wysokości stu metrów, prostona grupę demonstrantów w samym środku parku.Kula ognia uniosła się ponad murem otaczającym Latarnię Morską.Ku niebupopłynął czarny dym.Drugi Mi-8 nie oddał nawet jednego strzału.Maszyna krążyła na wysokościtrzystu metrów i zaledwie kilka sekund po strąceniu pierwszego śmigłowcazawróciła na północ i odleciała.W Latarni Morskiej zapanował hałas.Krzyczano, sypały się przekleństwa.Bixbyi Midas milczeli przez chwilę.Potem szef stacji CIA powiedział: Idę dzwonić do Langley.Zniknął za drzwiami. 41Prezydent Jack Ryan dowiedział się o strąceniu ukraińskiego śmigłowca w tymsamym momencie, co pozostali obecni w gabinecie dowodzenia, zaledwie trzyminuty po całym zdarzeniu.Wszyscy zaczęli gorączkowo dyskutować nad planemawaryjnym.Prezydent omiótł spojrzeniem zbolałe twarze sfrustrowanychwspółpracowników.Niektórym z obecnych  oficerom, dyplomatom, agentom służbwywiadowczych  zdarzało się w przeszłości być w podobnej sytuacji i Jackwiedział, że nie musi nikomu mówić, iż mimo ponurego obrotu spraw StanyZjednoczone wykorzystają całą swoją potęgę i wszelkie dostępne środki, byewakuować Latarnię Morską.Zwolnił ambasador Stanów na Ukrainie z udziału w spotkaniu, by mogłaskontaktować się z Ukraińcami i naciskać na wysłanie sił lądowych.Przed paromaminutami, podczas rozmowy z ukraińskim prezydentem, Ryan dowiedział się, żejednostki wojskowe zdolne do dokonania ewakuacji przerzucono na granicęrosyjską.Nadzieja na przybycie konwoju pojazdów opancerzonych była zatemniewielka.%7ładnej opcji nie należało jednak przedwcześnie odrzucać, Ryanpoinstruował więc ambasador, żeby robiła, co tylko się da.Mapa na ścianie pokazywała terytorium Ukrainy i pozycje stacjonujących tam siłamerykańskich.Wszyscy wpatrywali się w nią, omawiając możliwe rozwiązania.Cochwila rozmowy przeradzały się w sprzeczki.Ryan uznał, że musi ponownieskierować uwagę obecnych na problem, który mieli do rozwiązania.Jako prezydent, Jack Ryan miał wiele kompetencji, w tej chwili jednak najbardziejliczyło się to, że jest naczelnym dowódcą sił zbrojnych.Mógł wydać każdy rozkaz.Do podjęcia decyzji cholernie potrzebni byli mu doradcy skupieni na swoichzadaniach, przekazujący mu wszelkie dostępne informacje tak szybko i sprawnie, jaksię tylko da.Jego zadanie jako głowy państwa polegało na tym, by zarządzaćsytuacją i znalezć rozwiązanie problemu.Kiedy zatem wybuchła kolejna kłótnia, tymrazem między asystentem z Białego Domu, szefem Rady BezpieczeństwaNarodowego i doradcą admiralicji w Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, Ryanprzerwał ją gestem ręki.Następnie spojrzał na ekrany, znajdujące się naprzeciwległej ścianie. Głos mają teraz tylko Burgess i Canfield.Musiały zostać poczynione jakieśprzygotowania na wypadek ujawnienia naszej placówki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl