Pokrewne
- Strona Główna
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Sarah Masters Voices 1 Sugar Strands
- Master of the Night Angela Knight
- Master of the Moon Angela Knight
- Mastering Delphi 6 (2)
- Greene Graham Czynnik ludzki
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz (SCAN d
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz
- Andrzej.Sapkowski. .Pani.Jeziora.[www.osiolek.com].1
- Michał Huzarski Taktyka ogólna wojsk lądowych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pozycb.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może nawet na zawsze.Gdy już dotarliśmy w bezpieczne miejsce, usiadłem na ziemi z głową ukrytą między kolanami i dziękowałem Bogu, że nadal mam płuca, które bolą, podrapane nogi i oczy, które potrafią płakać nad młodym mężczyzną, który już nigdy nie stanie się człowiekiem.Dan, sięgnąwszy do tylnej kieszeni spodni, wyjął małą, srebrną piersiówkę.- Whisky? - zapytał.- Old Grandad.Popatrzyłem na niego.Miał łzy w oczach.- Dan, kto by pomyślał, że jesteś zdolny do takich uczuć - powiedziałem, łykając alkohol z ulgą, która przychodzi po chwilach wielkiego zagrożenia.Czekaliśmy na polanie, paląc, rozmawiając i popijając, a Martino obserwował, czy potwór nie nadchodzi.Gdy minęło dwadzieścia minut, a bestia się nie pojawiła, uznaliśmy, że uciekła w głąb lasu.Każdy, kto widział lasy Connecticut, wie, jak są gęste i jak cholernie trudno znaleźć w nich kogokolwiek tam się ukrywającego.Tuż po trzynastej z hukiem wjechał na polanę czerwony dżip, wyskoczyło z niego trzech zastępców szeryfa i zameldowało, że przybyły posiłki, dodatkowa broń i granatnik przeciwczołgowy.Szeryf podszedł do samochodu, skąd mierzył go badawczym spojrzeniem gruby sierżant z Gwardii Narodowej w doskonale odprasowanym mundurze.Miał furażerkę, okulary bez oprawek i cienki wąsik a la Rudolf Valentino.- Przypuszczani, że wiecie, jak się tym posługiwać - sarkastycznie powitał go Carter.Sierżant powoli, spokojnie zamrugał powiekami.- Przeszedłem pełne przeszkolenie wojskowe, szeryfie.Obsługa broni przeciwczołgowej, rakietnic, walka wręcz.- Doskonale, sierżancie.Czy wiecie, przeciw komu będziecie walczyć?- Pułkownik Phelps powiedział, że to tylko ćwiczenia.Współpraca z siłami cywilnymi na wypadek najazdu nieprzyjaciela.- To niemal prawda - przytaknął Wilkes.- Tylko że to nie są ćwiczenia.Mamy tu naprawdę poważny problem i liczymy, że go nam rozwiążecie.- Problem, szeryfie? - Sierżant znów zamrugał oczami.Oparłem się o drugi bok dżipa i zacząłem ostrożnie:- Czy widział pan, sierżancie, jakiś film science fiction? O inwazji istot z innej planety? O potworach, które starają się opanować ziemię?Patrzył na mnie, zastanawiając się, kim jestem.- Noo, tak - odparł niepewnie.- Właśnie taki problem pojawił się tutaj.W tych lasach kryje się wrogi stwór pokryty łuską i chcielibyśmy, żebyście go załatwili.- Czy ten pan jest policjantem? - sierżant zapytał Cartera.Wilkes zmierzył mnie rozbawionym spojrzeniem.- Nie, sierżancie, ten pan nie jest policjantem.To najdroższy i najmniej pracowity hydraulik w New Milford.Sierżant najwidoczniej nie miał ani odrobiny poczucia humoru.- By wypalić z tej broni, muszę mieć rozkaz wydany przez odpowiednie czynniki - stwierdził.- Biorę na siebie pełną odpowiedzialność - oświadczył Carter.- A teraz zabieraj broń z dżipa i ruszamy.My tu gadu, gadu, a ten sukinsyn ucieka coraz dalej.Sierżant powiódł wzrokiem od Cartera do mnie, ode mnie do Dana i od Dana do Martino.Dopiero, gdy się upewnił, że żaden z nas nie wygląda na żartownisia, powoli wytoczył się z pojazdu i sięgnął po broń.Granatnik był starannie owinięty w brezent khaki i minęły przynajmniej cztery minuty, nim sierżant uporał się ze zdjęciem płachty i zamocowaniem celownika.Wreszcie obwieścił, że jest gotów.- Chciałbym jednak zaznaczyć - zwrócił się do nas wszystkich uroczyście - że ta broń ma cholerną siłę i mniejsze zwierzę zdmuchnie z powierzchni ziemi.Carter klepnął go w plecy.- To nasze nie jest takie małe, możesz się nie martwić.Wielkością dorównuje średniej ciężarówce, a charakter ma jeszcze gorszy.- W takim razie prowadźcie mnie do niego.Aha, nazywam się Hubert Rosner.- Dobra, Hubercie.Ja jestem Carter Wilkes.Możecie się do mnie zwracać szeryfie.Utworzyliśmy półkole z sierżantem Rosnerem pośrodku i wolno, ostrożnie ruszyliśmy przez zarośla w kierunku miejsca, w którym ostatni raz widziałem potwora [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Może nawet na zawsze.Gdy już dotarliśmy w bezpieczne miejsce, usiadłem na ziemi z głową ukrytą między kolanami i dziękowałem Bogu, że nadal mam płuca, które bolą, podrapane nogi i oczy, które potrafią płakać nad młodym mężczyzną, który już nigdy nie stanie się człowiekiem.Dan, sięgnąwszy do tylnej kieszeni spodni, wyjął małą, srebrną piersiówkę.- Whisky? - zapytał.- Old Grandad.Popatrzyłem na niego.Miał łzy w oczach.- Dan, kto by pomyślał, że jesteś zdolny do takich uczuć - powiedziałem, łykając alkohol z ulgą, która przychodzi po chwilach wielkiego zagrożenia.Czekaliśmy na polanie, paląc, rozmawiając i popijając, a Martino obserwował, czy potwór nie nadchodzi.Gdy minęło dwadzieścia minut, a bestia się nie pojawiła, uznaliśmy, że uciekła w głąb lasu.Każdy, kto widział lasy Connecticut, wie, jak są gęste i jak cholernie trudno znaleźć w nich kogokolwiek tam się ukrywającego.Tuż po trzynastej z hukiem wjechał na polanę czerwony dżip, wyskoczyło z niego trzech zastępców szeryfa i zameldowało, że przybyły posiłki, dodatkowa broń i granatnik przeciwczołgowy.Szeryf podszedł do samochodu, skąd mierzył go badawczym spojrzeniem gruby sierżant z Gwardii Narodowej w doskonale odprasowanym mundurze.Miał furażerkę, okulary bez oprawek i cienki wąsik a la Rudolf Valentino.- Przypuszczani, że wiecie, jak się tym posługiwać - sarkastycznie powitał go Carter.Sierżant powoli, spokojnie zamrugał powiekami.- Przeszedłem pełne przeszkolenie wojskowe, szeryfie.Obsługa broni przeciwczołgowej, rakietnic, walka wręcz.- Doskonale, sierżancie.Czy wiecie, przeciw komu będziecie walczyć?- Pułkownik Phelps powiedział, że to tylko ćwiczenia.Współpraca z siłami cywilnymi na wypadek najazdu nieprzyjaciela.- To niemal prawda - przytaknął Wilkes.- Tylko że to nie są ćwiczenia.Mamy tu naprawdę poważny problem i liczymy, że go nam rozwiążecie.- Problem, szeryfie? - Sierżant znów zamrugał oczami.Oparłem się o drugi bok dżipa i zacząłem ostrożnie:- Czy widział pan, sierżancie, jakiś film science fiction? O inwazji istot z innej planety? O potworach, które starają się opanować ziemię?Patrzył na mnie, zastanawiając się, kim jestem.- Noo, tak - odparł niepewnie.- Właśnie taki problem pojawił się tutaj.W tych lasach kryje się wrogi stwór pokryty łuską i chcielibyśmy, żebyście go załatwili.- Czy ten pan jest policjantem? - sierżant zapytał Cartera.Wilkes zmierzył mnie rozbawionym spojrzeniem.- Nie, sierżancie, ten pan nie jest policjantem.To najdroższy i najmniej pracowity hydraulik w New Milford.Sierżant najwidoczniej nie miał ani odrobiny poczucia humoru.- By wypalić z tej broni, muszę mieć rozkaz wydany przez odpowiednie czynniki - stwierdził.- Biorę na siebie pełną odpowiedzialność - oświadczył Carter.- A teraz zabieraj broń z dżipa i ruszamy.My tu gadu, gadu, a ten sukinsyn ucieka coraz dalej.Sierżant powiódł wzrokiem od Cartera do mnie, ode mnie do Dana i od Dana do Martino.Dopiero, gdy się upewnił, że żaden z nas nie wygląda na żartownisia, powoli wytoczył się z pojazdu i sięgnął po broń.Granatnik był starannie owinięty w brezent khaki i minęły przynajmniej cztery minuty, nim sierżant uporał się ze zdjęciem płachty i zamocowaniem celownika.Wreszcie obwieścił, że jest gotów.- Chciałbym jednak zaznaczyć - zwrócił się do nas wszystkich uroczyście - że ta broń ma cholerną siłę i mniejsze zwierzę zdmuchnie z powierzchni ziemi.Carter klepnął go w plecy.- To nasze nie jest takie małe, możesz się nie martwić.Wielkością dorównuje średniej ciężarówce, a charakter ma jeszcze gorszy.- W takim razie prowadźcie mnie do niego.Aha, nazywam się Hubert Rosner.- Dobra, Hubercie.Ja jestem Carter Wilkes.Możecie się do mnie zwracać szeryfie.Utworzyliśmy półkole z sierżantem Rosnerem pośrodku i wolno, ostrożnie ruszyliśmy przez zarośla w kierunku miejsca, w którym ostatni raz widziałem potwora [ Pobierz całość w formacie PDF ]