Pokrewne
- Strona Główna
- KRYZYS SUMIENIA RAYMOND FRANZ (PIERWSZE POLSKIE WYDANIE, 1996 ROK)
- Orwell George Rok 1984 (SCAN dal 755)
- Orwell George Rok 1984 (3)
- Orwell George Rok 1984 (2)
- Jan III Sobieski Listy do Marysienki (2)
- Howard Robert E Conan Najemnik
- Lindskold, Jane [Firekeeper 02] Wolf's Head, Wolf's Heart
- Raport Witolda Pileckiego
- Edgar Rice Burroughs Ksiezniczka Marsa
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psp5.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Augusto Aixelŕ milczał przez chwilę, jakby zastanawiając się nad tym, co usłyszał, po czym zapytał: Dlaczego chcesz się pogrzebać za życia? Bo cię kocham, odpowiedziała natychmiast, nie wiem, kiedy się w tobie zakochałam ani jak to się stało, ponieważ usiłuję sobie przypomnieć i wydaje mi się, że kochałam cię zawsze, i staram się to zrozumieć, i nie widzę powodu, dla którego nie miałabym cię kochać.Być może, dodała, dziwi cię, że mówię takie rzeczy ze szczerością, która jest niemal bezwstydna, ale zauważ, że jest to zarazem przyznanie się do własnej hańby, a ponadto codzienna praktyka przystępowania do spowiedzi uodporniła mnie na odczuwanie wstydu z powodu moich grzechów.Cóż grzesznego jest w miłości? - zapytał Augusto Aixelŕ.W miłości w ogóle, nie wiem; a co do mojej, która sprzeciwia się woli Bożej, z tym już koniec, odparła przeorysza.To nie Boża wola, tylko twoja, zaprotestował, to ty postanowiłaś usunąć miłość ze swego życia i wstąpić do zakonu, ale teraz, kiedy miłość nieubłaganie tobą zawładnęła, czy jest sens nadal nią gardzić? Ty podjęłaś decyzję i ty możesz ją zmienić, jesteśmy wolni i Bóg nie może żądać od ciebie rezygnacji, która z pewnością unie-szczęśliwi i ciebie, i mnie: to przeciwne naturze i nieludzkie.Bóg wymaga ode mnie oddania, nawet kosztem tego, co jest mi niezbędne, odparła zakonnica, wiedziałam o tym, kiedy składałam śluby, i teraz jestem o tym tak samo przekonana jak wtedy, i błagam cię, nie nalegaj, bo ta rozmowa do niczego nie prowadzi, a dla mnie jest bardzo bolesna.Weszła Pudenciana ze szklanką wody i podała ją zakonnicy, która wypiła wszystko duszkiem i oddała służącej szklankę; kobieta wyszła równie szybko jak dyskretnie, bo nawet panująca w gabinecie cisza pozwoliła jej się domyślić, że ci dwoje rozstrzygają właśnie niezwykłej wagi problemy.Mimo wszystko ta krótka przerwa przyniosła im pewną ulgę i pomogła rozładować napięcie.A twój projekt? - zapytał Augusto Aixelŕ; jeżeli odejdziesz, co się stanie z przytułkiem dla starców? Ktoś inny, bardziej godny tego zadania, poprowadzi sprawę dalej, odparła przeorysza.Sama wiesz, że tak nie będzie, powiedział, nikt tu nie ma twoich zdolności ani twego zapału, a ja dla nikogo nie poruszyłbym nieba i ziemi, tak jak to zrobiłem dla ciebie.No więc przytułku nie będzie, powiedziała siostra Consuelo z naciskiem, szkoda tego pomysłu, ale przecież rzecz idzie o coś ważniejszego.Augusto Aixelŕ podchwycił: Coś ważniejszego? Dla kogo? Dla ciebie czy dla tych staruszków, nad którymi jeszcze miesiąc temu tak się rozczulałaś, a których teraz chcesz wyrzucić za burtę i uważasz to za rzecz całkiem normalną, bo zagrożona jest twoja nietykalność? A może ten słynny projekt miał na celu tylko wywyższenie ciebie? Nie mów tak, to nieprawda, przerwała mu zakonnica, przecież wiesz, że największego dobra nie kupuje się za taką cenę.Oczy Augusta Aixeli błyszczały gniewem; zrobił krok naprzód, ona się cofnęła, ale on nie posunął się dalej.Dlaczego mówisz o cenie? - powiedział.- Czy kiedykolwiek żądałem czegoś od ciebie? Spuściła oczy i zaprzeczyła ruchem głowy, a on mówił dalej: Czego się boisz? Tylko tego, że musiałabyś stawić czoło sobie samej: to właśnie nazywasz ceną; konieczność zejścia z piedestału i pogodzenia się z własną słabością; otóż to, wszyscy jesteśmy ludzkimi istotami i nie możemy zrobić nic sensownego nie płacąc tej ceny, jaką jest wzięcie na siebie ciężaru własnej ułomności; nawet Jezus Chrystus musiał ją zapłacić, aby dopełnić dzieła odkupienia; musiał stać się człowiekiem, cierpiał, był kuszony przez szatana i bał się - tak jak ty.‘Zrobił jeszcze jeden krok w stronę zakonnicy, która stała bez ruchu; uniosła wzrok i utkwiła oczy w mężczyznę, duże łzy spływały jej po policzkach, usta drżały.Szepnęła: Milcz, sam jesteś diabłem.On się roześmiał.Diabłem? Jaki tam ze mnie diabeł! Czyżbym to ja był kusicielem? A może to raczej ty mnie kusiłaś? Ja nie poszedłem po ciebie do twojej celi ani nie kazałem ci przychodzić do mnie.Dlaczego przychodziłaś, skoro jestem diabłem? I czemu zawsze przychodziłaś sama? Mówiłaś, że nie możesz nikogo zabierać ze sobą, bo w Szpitalu jest dużo roboty.Myślisz, że nie wiem, że w tym świętym Szpitalu jest trzynaście zakonnic i zaledwie pół tuzina chorych? Siostra Consuelo przerwała mu władczym ruchem dłoni: Oszczędź sobie tej przemowy, ani cię nie słyszę, ani cię nie słucham; ale nie bój się: to jasne, że nie jesteś diabłem, bo gdybyś nim był, wiedziałbyś, że to nie twoja argumentacja może mnie w końcu zgubić.W jednej sekundzie, szybka jak iskra, pokonała dzielącą ich odległość i rzuciła się w jego ramiona z taką siłą, że aż się zachwiał.W pół godziny później siostra Consuelo leżała wciąż jeszcze na kanapie w gabinecie, z półprzymkniętymi oczyma i pogrążona w ponurym milczeniu.Kiedy podnosiła wzrok, zdawało jej się, że czuje na swoim łonie surowe spojrzenia starych, kalekich rzeźbionych postaci, zdobiących ściany pokoju.Augusto Aixelŕ, który palił papierosa stojąc, oparty o stół, przerwał to milczenie i powiedział: A ja myślałem, że wy, mniszki, macie ogolone głowy.Frywolność tych pierwszych słów, jakie teraz do niej skierował, wpłynęła na nią kojąco.Dawniej tak było, odparła, ale w czasie wojny wiele zakonnic, które usiłowały uciec przed okrucieństwem oprawców, zostało rozpoznanych z powodu tego szczególnego piętna i zapłaciły za to życiem; od tej pory pozwalają nam nosić takie włosy, jakie mamy.Dotknęła dłonią swego karku i mruknęła tym samym tonem: Co teraz ze mną będzie? Nie dręcz się tym, powiedział, nic się tutaj nie stało; spowiadasz się codziennie, prawda? No więc jutro o tej porze grzech będzie ci już odpuszczony.Całe życie przed tobą, możesz być cnotliwa i cieszyć się swym przytułkiem dla staruszków; tak czy owak, teraz nie ma już powodu, abyś z niego rezygnowała.Zanim zdążyła coś powiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi.Kto tam? - ryknął dziedzic, ale nikt się nie odezwał, a Pudenciana, nie czekając na pozwolenie otworzyła drzwi i wSũnéła głowę do pokoju.Leżąca na kanapie zakonnica krzyknęła zaskoczona, a służąca oniemiała ze zdumienia; zaraz jednak odzyskała mowę i powiedziała: Przepraszam, że wchodzę, ale komendant policji chciałby się zobaczyć z panem dziedzicem.Powiedz mu, że dzisiaj nie mogę, jutro przyjdę do niego do komisariatu, na pewno.Tak, ale on powiada, że pan go onegdaj zaprosił na szynkę, a poza tym ma jeszcze coś do pogadania, i to bardzo pilnego.Augusto Aixelŕ rozgniótł w popielniczce papierosa niby to ze złością, ale tylko udawał, bowiem ta niespodziewana wizyta pozwalała mu nie odpowiadać na niezliczone pytania.Niech tam, mruknął, już idę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Augusto Aixelŕ milczał przez chwilę, jakby zastanawiając się nad tym, co usłyszał, po czym zapytał: Dlaczego chcesz się pogrzebać za życia? Bo cię kocham, odpowiedziała natychmiast, nie wiem, kiedy się w tobie zakochałam ani jak to się stało, ponieważ usiłuję sobie przypomnieć i wydaje mi się, że kochałam cię zawsze, i staram się to zrozumieć, i nie widzę powodu, dla którego nie miałabym cię kochać.Być może, dodała, dziwi cię, że mówię takie rzeczy ze szczerością, która jest niemal bezwstydna, ale zauważ, że jest to zarazem przyznanie się do własnej hańby, a ponadto codzienna praktyka przystępowania do spowiedzi uodporniła mnie na odczuwanie wstydu z powodu moich grzechów.Cóż grzesznego jest w miłości? - zapytał Augusto Aixelŕ.W miłości w ogóle, nie wiem; a co do mojej, która sprzeciwia się woli Bożej, z tym już koniec, odparła przeorysza.To nie Boża wola, tylko twoja, zaprotestował, to ty postanowiłaś usunąć miłość ze swego życia i wstąpić do zakonu, ale teraz, kiedy miłość nieubłaganie tobą zawładnęła, czy jest sens nadal nią gardzić? Ty podjęłaś decyzję i ty możesz ją zmienić, jesteśmy wolni i Bóg nie może żądać od ciebie rezygnacji, która z pewnością unie-szczęśliwi i ciebie, i mnie: to przeciwne naturze i nieludzkie.Bóg wymaga ode mnie oddania, nawet kosztem tego, co jest mi niezbędne, odparła zakonnica, wiedziałam o tym, kiedy składałam śluby, i teraz jestem o tym tak samo przekonana jak wtedy, i błagam cię, nie nalegaj, bo ta rozmowa do niczego nie prowadzi, a dla mnie jest bardzo bolesna.Weszła Pudenciana ze szklanką wody i podała ją zakonnicy, która wypiła wszystko duszkiem i oddała służącej szklankę; kobieta wyszła równie szybko jak dyskretnie, bo nawet panująca w gabinecie cisza pozwoliła jej się domyślić, że ci dwoje rozstrzygają właśnie niezwykłej wagi problemy.Mimo wszystko ta krótka przerwa przyniosła im pewną ulgę i pomogła rozładować napięcie.A twój projekt? - zapytał Augusto Aixelŕ; jeżeli odejdziesz, co się stanie z przytułkiem dla starców? Ktoś inny, bardziej godny tego zadania, poprowadzi sprawę dalej, odparła przeorysza.Sama wiesz, że tak nie będzie, powiedział, nikt tu nie ma twoich zdolności ani twego zapału, a ja dla nikogo nie poruszyłbym nieba i ziemi, tak jak to zrobiłem dla ciebie.No więc przytułku nie będzie, powiedziała siostra Consuelo z naciskiem, szkoda tego pomysłu, ale przecież rzecz idzie o coś ważniejszego.Augusto Aixelŕ podchwycił: Coś ważniejszego? Dla kogo? Dla ciebie czy dla tych staruszków, nad którymi jeszcze miesiąc temu tak się rozczulałaś, a których teraz chcesz wyrzucić za burtę i uważasz to za rzecz całkiem normalną, bo zagrożona jest twoja nietykalność? A może ten słynny projekt miał na celu tylko wywyższenie ciebie? Nie mów tak, to nieprawda, przerwała mu zakonnica, przecież wiesz, że największego dobra nie kupuje się za taką cenę.Oczy Augusta Aixeli błyszczały gniewem; zrobił krok naprzód, ona się cofnęła, ale on nie posunął się dalej.Dlaczego mówisz o cenie? - powiedział.- Czy kiedykolwiek żądałem czegoś od ciebie? Spuściła oczy i zaprzeczyła ruchem głowy, a on mówił dalej: Czego się boisz? Tylko tego, że musiałabyś stawić czoło sobie samej: to właśnie nazywasz ceną; konieczność zejścia z piedestału i pogodzenia się z własną słabością; otóż to, wszyscy jesteśmy ludzkimi istotami i nie możemy zrobić nic sensownego nie płacąc tej ceny, jaką jest wzięcie na siebie ciężaru własnej ułomności; nawet Jezus Chrystus musiał ją zapłacić, aby dopełnić dzieła odkupienia; musiał stać się człowiekiem, cierpiał, był kuszony przez szatana i bał się - tak jak ty.‘Zrobił jeszcze jeden krok w stronę zakonnicy, która stała bez ruchu; uniosła wzrok i utkwiła oczy w mężczyznę, duże łzy spływały jej po policzkach, usta drżały.Szepnęła: Milcz, sam jesteś diabłem.On się roześmiał.Diabłem? Jaki tam ze mnie diabeł! Czyżbym to ja był kusicielem? A może to raczej ty mnie kusiłaś? Ja nie poszedłem po ciebie do twojej celi ani nie kazałem ci przychodzić do mnie.Dlaczego przychodziłaś, skoro jestem diabłem? I czemu zawsze przychodziłaś sama? Mówiłaś, że nie możesz nikogo zabierać ze sobą, bo w Szpitalu jest dużo roboty.Myślisz, że nie wiem, że w tym świętym Szpitalu jest trzynaście zakonnic i zaledwie pół tuzina chorych? Siostra Consuelo przerwała mu władczym ruchem dłoni: Oszczędź sobie tej przemowy, ani cię nie słyszę, ani cię nie słucham; ale nie bój się: to jasne, że nie jesteś diabłem, bo gdybyś nim był, wiedziałbyś, że to nie twoja argumentacja może mnie w końcu zgubić.W jednej sekundzie, szybka jak iskra, pokonała dzielącą ich odległość i rzuciła się w jego ramiona z taką siłą, że aż się zachwiał.W pół godziny później siostra Consuelo leżała wciąż jeszcze na kanapie w gabinecie, z półprzymkniętymi oczyma i pogrążona w ponurym milczeniu.Kiedy podnosiła wzrok, zdawało jej się, że czuje na swoim łonie surowe spojrzenia starych, kalekich rzeźbionych postaci, zdobiących ściany pokoju.Augusto Aixelŕ, który palił papierosa stojąc, oparty o stół, przerwał to milczenie i powiedział: A ja myślałem, że wy, mniszki, macie ogolone głowy.Frywolność tych pierwszych słów, jakie teraz do niej skierował, wpłynęła na nią kojąco.Dawniej tak było, odparła, ale w czasie wojny wiele zakonnic, które usiłowały uciec przed okrucieństwem oprawców, zostało rozpoznanych z powodu tego szczególnego piętna i zapłaciły za to życiem; od tej pory pozwalają nam nosić takie włosy, jakie mamy.Dotknęła dłonią swego karku i mruknęła tym samym tonem: Co teraz ze mną będzie? Nie dręcz się tym, powiedział, nic się tutaj nie stało; spowiadasz się codziennie, prawda? No więc jutro o tej porze grzech będzie ci już odpuszczony.Całe życie przed tobą, możesz być cnotliwa i cieszyć się swym przytułkiem dla staruszków; tak czy owak, teraz nie ma już powodu, abyś z niego rezygnowała.Zanim zdążyła coś powiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi.Kto tam? - ryknął dziedzic, ale nikt się nie odezwał, a Pudenciana, nie czekając na pozwolenie otworzyła drzwi i wSũnéła głowę do pokoju.Leżąca na kanapie zakonnica krzyknęła zaskoczona, a służąca oniemiała ze zdumienia; zaraz jednak odzyskała mowę i powiedziała: Przepraszam, że wchodzę, ale komendant policji chciałby się zobaczyć z panem dziedzicem.Powiedz mu, że dzisiaj nie mogę, jutro przyjdę do niego do komisariatu, na pewno.Tak, ale on powiada, że pan go onegdaj zaprosił na szynkę, a poza tym ma jeszcze coś do pogadania, i to bardzo pilnego.Augusto Aixelŕ rozgniótł w popielniczce papierosa niby to ze złością, ale tylko udawał, bowiem ta niespodziewana wizyta pozwalała mu nie odpowiadać na niezliczone pytania.Niech tam, mruknął, już idę [ Pobierz całość w formacie PDF ]