[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W Wielkiej Brytanii, w 600 rozmaitych placówkach badawczych, odpowiednia liczba za rok 1910 wynosiła 95 tysięcy; do roku 1945 przekroczyła milion, a niewiele później, bo w roku 1969, sięgnęła już około 5,5 miliona.Ogromna skala tej operacji zaczęła wywoływać pewne komentarze w kołach politycznych.Jeden z członków parlamentu brytyjskiego, przemawiając w roku 1971, wyraził swój sprzeciw w następujących słowach: "Wiem, że celem jest zachowanie życia ludzkiego; jednak zastanawiam się w związku z tym, czy sięgając po tak haniebne praktyki, rasa ludzka naprawdę warta jest zachowania".Istnieją dwie grupy krytyków wykorzystywania na szeroką skalę zwierząt do badań naukowych.Pierwsza wyznaje skrajny pogląd antropomorficzny, zgodnie z którym zwierzęta postrzega się jako symboliczne istoty ludzkie i dlatego odmawia się człowiekowi prawa do zadawania im bólu bez względu na cel, jaki temu przyświeca.Druga wyznaje pogląd humanitarny, wedle którego postrzega się podobieństwo między zwierzętami a ludźmi, polegające na tym, że zwierzęta także na swój sposób są zdolne do odczuwania strachu, bólu i niedoli, i dlatego odmawia się człowiekowi prawa do zadawania im niepotrzebnego cierpienia.Ta druga grupa uznaje jednak, że jakiś stopień cierpienia jest niezbędny, lecz tylko pod warunkiem, że nie przekracza się pewnego absolutnego minimum, i tylko wtedy, gdy bezpośrednim celem badań jest ulżenie jeszcze większemu cierpieniu.Naukowiec odpowiada na te dwa rodzaje krytyki następująco.Krytykowi z pierwszej grupy mówi: "Powiedz to matce dziecka będącego ofiarą thalidomidu".Gdyby w swoim czasie przeprowadzono szersze doświadczenia naukowe na zwierzętach, mogłaby urodzić normalne dziecko.Mógłby też powiedzieć: "Powiedz to matce dziecka, które umarło na dyfteryt".Jeszcze niedawno choroba ta zabijała rocznie tysiące dzieci, a dziś, dzięki szczepionce wynalezionej wyłącznie dzięki doświadczeniom na żywych zwierzętach, praktycznie nie istnieje.Mógłby też powiedzieć: "Zapytaj matkę dziecka chorego na paraliż dziecięcy, jak się czuje, dowiedziawszy się, że trzy dawki szczepionki, która mogłaby uchronić jej dziecko, kosztują życie jednej małpy doświadczalnej".Innymi słowy, zagorzały przeciwnik eksperymentów głosi, że lepsza jest śmierć lub męczarnie dziecka niż wykorzystywanie żywych zwierząt do badań naukowych.Chociaż może to stanowić świadectwo podziwu godnej troski o dobro zwierząt, to jednak odsłania przerażającą nieczułość na losy ludzkich dzieci.Owo przedkładanie zwierząt nad ludzi przywodzi nam na myśl zwierzęta trzymane w domu, chociaż zachodzi tu pewna istotna różnica.Mówiąc o zwierzętach domowych, doszliśmy do wniosku, że można wykazać dobroć zarówno w stosunku do zwierząt jak i do ludzi.Jedno nie wyklucza drugiego -argument przeciwko trzymaniu zwierząt w domu płynący z przekonania, że te wartości się wykluczają, okazał się fałszywy.W sferze eksperymentów sytuacja jest jednak inna -aby wykazać się dobrocią w stosunku do dziecka, zachodzi niestety konieczność uczynienia krzywdy doświadczalnemu zwierzęciu.Nie można tych rzeczy pogodzić.Trzeba dokonać trudnego wyboru.Drugiemu, bardziej umiarkowanemu krytykowi, naukowiec odpowiada tak: "Zgoda.Należy do minimum ograniczać cierpienia zwierząt, ale powstają tu pewne problemy".W ostatnich latach przeprowadzono wiele szczegółowych badań nad metodami oszczędzania bólu zwierzętom laboratoryjnym i czyni się wszystko, aby opracować takie testy, które pozwoliłyby ograniczyć liczbę zwierząt i ilość ich cierpienia albo nawet, jeśli to tylko możliwe, w ogóle wyeliminować z nich zwierzęta.Na tej podstawie można by przypuszczać, że liczba zabijanych co roku zwierząt laboratoryjnych powinna się systematycznie zmniejszać.Nie potwierdzają tego jednak cyfry, które przytoczyłem.Naukowcy tłumaczą, iż nie oznacza to stosowania bardziej rozrzutnych metod, lecz jest spowodowane raczej rozszerzaniem programów badawczych mających na celu odkrycie nowych sposobów ulżenia ludzkiemu cierpieniu.Co więcej, zwracają uwagę, że jednym z największych problemów w badaniach jest niemożność ograniczenia ich do tych dziedzin, które mają oczywisty i bezpośredni związek z cierpieniem w jego konkretnej postaci.Wiele spośród największych i w ostatecznym efekcie najwartościowszych odkryć jest rezultatem doświadczeń prowadzonych na zwierzętach nie jako badania "stosowane", lecz "podstawowe".Twierdzenie, że nie należy wykonywać jakiegoś doświadczenia, ponieważ w danej chwili nie ma ono żadnego praktycznego znaczenia dla takich dziedzin jak medycyna czy psychiatria, jest niczym innym jak hamowaniem postępu wiedzy.Ta kwestia zaczyna niepokoić niektórych nawet najmniej emocjonalnie nastawionych i najgłębiej wykształconych krytyków [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl