[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiętam, że to była płyta czapka!!! Ten krowo, to tylko pieprzone piętnaście minut.sprzedawca musiał mi ją podmienić, a to uparty typek - Proszę zająć swoje miejsce, panie kolego od kiedyskurwiel! Ja mu wygarnę najlepiej z kałacha.Cholera, się kolegujemy?już po piątej.Pewnie zamknął już tę swoją budę.Co on - Tak, tak, oczywiście.Jeszcze raz bardzosię uparł na tę czapkę? O co mu chodzi? Pewnie ten przepraszam - wydaję się być pełen skruchy, by nietowar, to gówno nie idzie tak dobrze jak stare, słuchać dalszego ciągu jej zrzędzenia.unikatowe płyty.Faktycznie jest stara, i jaka piękna, - Tak więc, po tej przymusowej przerwie wracamymięciutka, milutka wygląda jak kawałek szmaty, do zajęć.Mam nadzieję, że nikogo nie zdziwi skróceniepewnie wspaniale w niej wyglądam do tego jest planowanej przerwy o te stracone pięć minut.- francazapchlona.Zaraz rano polecę, oddam mu ją i zapytam Dobrze wie jak wzbudzić niechęć moich kolegów.Lataczy nie ma białej i czerwonej szminki do twarzy co ćwiczeń na studentach, niewątpliwie.sobie, do cholery, wyobraża.Kij jej w oko.Niech robi, co chce.I tak jejdyktowanie do niczego nie prowadzi.Zresztą, ktośroda 10 maja, godz.11.00 normalny dyktuje, jak dzieciom, studentom trzeciego- Co pan sobie, do cholery, wyobraża? - zapytałem roku.Nieważne, ważne jest to, co jest w mojej torbie.wściekły nazajutrz rano.Zaglądnijmy tam.O szlag, co to jest? Znowu taKWIECIEC 2003 CZAPKAczapka!! Szminki?? Skąd one się tutaj wzięły? Uduszętego pchlarza.Zaraz po zajęciach.- Co takiego ciekawego znajduje się w tej torbie, żeod dziesięciu minut patrzy pan w nią jak w obraz, paniekolego? Widzę, że treść ćwiczeń jest dla pana mniejzajmująca, -jakbyś zgadła, jędzo Ale się do mnieprzyssała, nie da mi dzisiaj spokoju.- Ależ, nie.Ja tylko.- próbuję jakoś wybrnąć.- Może jednak zdecyduje się pan na odrobienie tychzajęć w innym terminie.- No to przepadłem, właśniewywaliła mnie z ćwiczeń.- Co, panie kolego? Panmoże wtedy będzie mniej rozkojarzony i więcejskorzysta, na pewno a my, zainteresowani tematem,będziemy mieli bardziej komfortowe warunki pracy.Zgadza się pan ze mną?- Tak, pani doktor, ty suko to pewnie będzienajlepsze wyjście-mówię powoli zapinając torbę.- No, to do widzenia.W pózniejszym terminie! -powtarza z naciskiem, szczerząc się w złośliwymuśmiechu.- Do widzenia ślepa Gienia, kup se trąbkę.-wychodzę jak najszybciej, zostawiając ją ciąglekomentującą całe zajście, moją bezczelność, nieuctwo ico tylko mogła wymyślić na mój temat.Wolałem niesłyszeć, jak wyładowuje wszystkie swoje frustracjezawodowe, prywatne i Bóg wie jakie jeszcze na mojejskromnej osobie.Mimo zdenerwowania, byłem zadowolony i czymprędzej poleciałem do znajomego sklepu ze starzyzną.Miałem okazję wyładować swoją złość na już drugi razpodpadającym mi sprzedawcy.Wcisnę mu tę czapkę dogardła.środa 10 maja, godz.12.13Zaraz, zaraz, to było gdzieś tu.Dlaczego nie mogęznalezć tego sklepiku? Przecież pamiętałem, gdzie onbył.Aha, to ta mała uliczka.- Przepraszam pana, może mi pan wskazać drogę dodworca? - Jak spod ziemi pojawił się chłopak zplecakiem.Około siedemnaście lat, piegowaty.- Jasne.Tą drogą prosto do końca, tam w lewo i jużzobaczysz dworzec - odpowiedziałem.Chłopakodburkną pod nosem:  dziękuję" i już go nie było.A ja,podjąłem drogę do domu.środa 10 maja, godz.12.32Kilka ulic przed domem przypomniałem sobie, żekiedyś go zrujnują.Co ja mówię, już dawno gomiałem iść do tego sklepiku.Wkurzony, żezrujnowały, inaczej nie musiałby od wszystkichzapomniałem, mimo tego że byłem już tak blisko,pożyczać.obróciłem się na pięcie i zacząłem wracać.Na drugim- Witaj, Jureczku - powiedziałem tonemkońcu ulicy zobaczyłem Jurka Zapałkę.Chciałem musugerującym, że cieszę się na jego widok.A tak wcaleuciec w przecznicę, ale, niestety, zobaczył mnie i zacząłnie było.- Znowu kłopoty finansowe? - W innychmachać jak idiota.Zostałem złapany w pułapkę jegosytuacjach nie pamiętał o moim istnieniu.Tym bardziejgłupiej gadki.Zaczął nadawać, zanim go usłyszałem.Zkiedy był w towarzystwie osób płci przeciwnej.odległości stu metrów.Traktował wtedy człowieka jak konkurującego samca,- Cześć Grzesiu, jak dobrze, że cię widzę.Mam dona którego zaraz się rzuci z pazurami.ciebie biznes.- Nie mam forsy!!! Pewnie znowu chce- No co ty.Nie traktuj mnie w ten sposób.To, żepożyczyć na kilka dni parę setek.Cóż, to nie problemczasem pożyczę kilka złotych.Ale do rzeczy, mam dobyć nieomylnym w stosunku do Jureczka.Te kobietyKWIECIEC 2003 JAROSAAW SKUPICSKIciebie prośbę, nagraj mi z pięć sidików.Z muzyką na wydarzenia.Teraz oczywiście pójdę do Empiku i okażeprzytulaną imprezę.się, że faktycznie, nowy Gabriel ma ukazać się wJak mogłem się nie zgodzić, to moje główne zródło przyszłym tygodniu, a ja byłem tam, ochoczo porwałemutrzymania.tę popową sieczkę i w podskokach poleciałem,do domu- Nie ma sprawy, co to ma być i kiedy płacisz? - szczęśliwy jak dziecko.Tylko wydawało mi się, że tonagrywanie dla Jurka mogło się równać terminowi Gabriel.No właśnie, wydawało mi się.Przez ostatniepłatności odroczonemu do wieczności.Natomiast dni dużo mi się wydaje.Tracę rozum.Ciekawe, co totermin nagrania: na wczoraj i to najlepiej na szóstą jest; psychoza, depresja, schizofrenia? W szpitalu narano.pewno mi powiedzą.Chyba że nie będą mnie chcieli- Grzesiu, płacę od razu, tak jak zawsze - tak, tak, denerwować, żeby leki nie przestały działać, czy zoczywiście - tylko nagraj mi to na jutro w południe? jakiego tam powodu.Co ja mówię, jaki szpital.Nikomu- Nie wiem, czy zdążę.Mam już kilka zamówień na nie powiem i nikt się nie zorientuje.Zwłaszcza kiedyjutro.będę chodził po osiedlu, gwizdał i rzucał się na ludzi z- Płacę podwójnie.- Ale go musiało przycisnąć, nożem o, tak albo z naganem.pewnie jakaś nowa panna.To się chyba nazywa gonitwa myśli.Na pewno- No dobra - za te pieniądze mogę nie spać całą noc, terapeuta uspokoiłby mnie, mówiąc, że to normalne wpomyślałem - ostatecznie mogę to dla ciebie zrobić.Ale moim stanie.na przyszłość pamiętaj, informuj mnie wcześniej.I pewnie miałby rację.Dostaję świra.MuszęWszystkim będzie łatwiej.odstawić marychę.Ostatnio dużo jej się pojawiło w- No to co, idziemy do ciebie? - zapytał tak ochoczo, moim życiu towarzyskim.jakbym był modrooką blond pięknością.W tej sytuacji nawet nie mogę pójść do tego sklepu,- Chodzmy, wybierzesz sobie, przy czym będziesz żeby się wykłócić o tę cholerną czapkę, bo na pewnosię przytulał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl