Pokrewne
- Strona Główna
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek
- Lackey Mercedes Cena Magii (SCAN dal 746)
- Dr. Paul Ekman Telling Lies
- Esslemont Ian Cameron Imperium Malazańskie 02 Powrót Karmazynowej Gwardii 02
- Chalker Jack L. Poszukiwanie
- Addison Wesley The Lean Mindset, Ask the Right Questions (2014)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- streamer.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie, w Gałązce Oliwnej będzie im się wydawało, że Victoria wyparowała.Dojdą być może, a nawet na pewno, do wniosku, że nie żyje.Że błąkając się po pustyni, umarła z wyczerpania.Bardzo dobrze, niech sobie tak myślą.Niestety, Edward też tak będzie uważał.Dobrze mu tak! Długo się nie będzie martwił.Kiedy będą go zżerały wyrzuty sumienia, że kazał jej zaprzyjaźnić się z Catherine, ona się nagle pojawi, wróci do niego z zaświatów, tyle że nie brunetka, lecz blondynka.I natychmiast powróciło tajemnicze pytanie: dlaczego Oni (kim są - nie wiadomo) ufarbowali jej włosy? Musiał być jakiś powód, myślała Victoria, ale zupełnie nie potrafiła rozszyfrować tej zagadki.Wkrótce będzie miała czarne odrosty, to dopiero będzie widok.Dziewczyna ufarbowana na platynową blondynkę, która nie ma ani pudru, ani szminki, czy może być gorsza sytuacja? “Nieważne - myślała -ważne, że żyję.I dlaczego miałabym się trochę nie rozerwać? Chociaż przez tydzień?" Brać udział w ekspedycji archeologicznej to naprawdę wielka frajda, bardzo ciekawe doświadczenie.Byle tylko wytrwać w roli do końca, byle się nie potknąć.Jej rola wcale nie była łatwa.We wszelkich rozmowach -o ludziach, stylach w architekturze, publikacjach, rodzajach ceramiki - musiała się bardzo pilnować.Na szczęście osoba, która potrafi słuchać, jest zawsze cenna.Victoria była doskonałym słuchaczem dla obu panów i całkiem łatwo podchwyciła ich słownictwo.Zaczęła, bardzo ostrożnie, stosować je w rozmowie.Kiedy była sama w domu, namiętnie czytała.Mieli tu doskonałą bibliotekę z publikacjami z dziedziny archeologii.Victoria szybko przyswajała ogólny zarys tematu.Nigdy by się nie spodziewała, że życie może być tak przyjemne.Poranna herbata w pokoju, potem wykopaliska; pomaganie Richardowi przy pracy z kamerą; dopasowywanie i sklejanie ceramiki; obserwowanie ludzi przy pracy (jak zręcznie i delikatnie wybierali ziemię!); przysłuchiwanie się śpiewom i śmiechom małych chłopców, którzy biegali z koszami ziemi, by opróżnić je na hałdach.Opanowała poszczególne okresy, pojęła różne poziomy kopania i zapoznała się z wynikami pracy z poprzedniego sezonu.Jednej rzeczy bała się jak ognia: że pojawią się cmentarze.Nigdzie nie mogła się niczego doczytać o pracy antropologa! “Jeśli dokopiemy się do kości albo grobów - powiedziała do siebie -dostanę okropnego kataru, nie, lepiej ataku woreczka żółciowego i pójdę natychmiast do łóżka".Ale grobów ani śladu.Wyłaniały się natomiast pomału mury pałacu.Victoria była oczarowana.Na szczęście nie trafiła się okazja, by musiała zademonstrować swoje umiejętności.Richard Baker wciąż przyglądał się jej badawczo, wyczuwała jego cichy krytycyzm, ale był miły, przyjacielski i szczerze ubawiony jej entuzjazmem.- Dla kogoś, kto tak jak pani przyjeżdża prosto z Anglii, to zupełnie nowe rzeczy.Pamiętam moje wrażenia z pierwszej wyprawy.- Dawno to było? Uśmiechnął się.- Tak, dość dawno, piętnaście, nie, szesnaście lat temu.- Na pewno zna pan świetnie cały kraj.- Och, jeździłem też w inne miejsca.Do Syrii, do Iranu.- Mówi pan dobrze po arabsku.Gdyby był pan odpowiednio ubrany, czy mógłby pan uchodzić za Araba? Pokręcił głową.- Nie, to wymaga czasu.Chyba żaden Anglik nie może uchodzić za Araba, w każdym razie na dłuższą metę.- A Lawrence?- Lawrence nigdy nie podszywał się pod Araba.Nie, jedyny znany mi człowiek, którego praktycznie nie można odróżnić od tubylca, urodził się w tej części świata.Jego ojciec był konsulem w Kaszgarze i gdzieś tam jeszcze.Jako dziecko mówił więc różnymi miejscowymi dialektami, przypuszczam, że i potem znał je dobrze.- Co się z nim stało?- Straciłem go z oczu, kiedy skończyliśmy szkołę.Byliśmy szkolnymi kolegami.Przezywaliśmy go Fakir, bo potrafił siedzieć całkowicie nieruchomo w jakimś dziwnym transie.Nie wiem, co teraz robi, chociaż się domyślam.- Nie widział go pan od czasów szkolnych?- To dziwne, ale spotkałem go niedawno, było to w Basrze.Wszystko razem niesamowita historia.- Dlaczego?- Nie poznałem go.Ubrany był jak Arab, kefia, strój w pasy, stara wojskowa kurtka.Trzymał bursztynowy różaniec, taki, jaki oni często noszą przy sobie, i brzękał paciorkami na ortodoksyjną modłę, tylko że był to kod wojskowy.Morse'a.Wybrzękał wiadomość dla mnie!- Co panu wystukał?- Najpierw moje imię, a właściwie przezwisko, potem swoje, a następnie ostrzeżenie, żeby uważać, bo szykują się kłopoty.- I były kłopoty?- Tak.Kiedy wstał i skierował się do drzwi, człowiek wyglądający na cichego, banalnego komiwojażera wyciągnął rewolwer.Wytrąciłem mu go z ręki i Carmichael uciekł.- Carmichael?Spojrzał na nią zdumiony tonem jej głosu.- Tak się nazywa.Zna go pani?Victoria pomyślała: “Ale byłaby heca, gdybym powiedziała, że umarł w moim łóżku".- Tak - powiedziała wolno.- Znałam go [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Nie, w Gałązce Oliwnej będzie im się wydawało, że Victoria wyparowała.Dojdą być może, a nawet na pewno, do wniosku, że nie żyje.Że błąkając się po pustyni, umarła z wyczerpania.Bardzo dobrze, niech sobie tak myślą.Niestety, Edward też tak będzie uważał.Dobrze mu tak! Długo się nie będzie martwił.Kiedy będą go zżerały wyrzuty sumienia, że kazał jej zaprzyjaźnić się z Catherine, ona się nagle pojawi, wróci do niego z zaświatów, tyle że nie brunetka, lecz blondynka.I natychmiast powróciło tajemnicze pytanie: dlaczego Oni (kim są - nie wiadomo) ufarbowali jej włosy? Musiał być jakiś powód, myślała Victoria, ale zupełnie nie potrafiła rozszyfrować tej zagadki.Wkrótce będzie miała czarne odrosty, to dopiero będzie widok.Dziewczyna ufarbowana na platynową blondynkę, która nie ma ani pudru, ani szminki, czy może być gorsza sytuacja? “Nieważne - myślała -ważne, że żyję.I dlaczego miałabym się trochę nie rozerwać? Chociaż przez tydzień?" Brać udział w ekspedycji archeologicznej to naprawdę wielka frajda, bardzo ciekawe doświadczenie.Byle tylko wytrwać w roli do końca, byle się nie potknąć.Jej rola wcale nie była łatwa.We wszelkich rozmowach -o ludziach, stylach w architekturze, publikacjach, rodzajach ceramiki - musiała się bardzo pilnować.Na szczęście osoba, która potrafi słuchać, jest zawsze cenna.Victoria była doskonałym słuchaczem dla obu panów i całkiem łatwo podchwyciła ich słownictwo.Zaczęła, bardzo ostrożnie, stosować je w rozmowie.Kiedy była sama w domu, namiętnie czytała.Mieli tu doskonałą bibliotekę z publikacjami z dziedziny archeologii.Victoria szybko przyswajała ogólny zarys tematu.Nigdy by się nie spodziewała, że życie może być tak przyjemne.Poranna herbata w pokoju, potem wykopaliska; pomaganie Richardowi przy pracy z kamerą; dopasowywanie i sklejanie ceramiki; obserwowanie ludzi przy pracy (jak zręcznie i delikatnie wybierali ziemię!); przysłuchiwanie się śpiewom i śmiechom małych chłopców, którzy biegali z koszami ziemi, by opróżnić je na hałdach.Opanowała poszczególne okresy, pojęła różne poziomy kopania i zapoznała się z wynikami pracy z poprzedniego sezonu.Jednej rzeczy bała się jak ognia: że pojawią się cmentarze.Nigdzie nie mogła się niczego doczytać o pracy antropologa! “Jeśli dokopiemy się do kości albo grobów - powiedziała do siebie -dostanę okropnego kataru, nie, lepiej ataku woreczka żółciowego i pójdę natychmiast do łóżka".Ale grobów ani śladu.Wyłaniały się natomiast pomału mury pałacu.Victoria była oczarowana.Na szczęście nie trafiła się okazja, by musiała zademonstrować swoje umiejętności.Richard Baker wciąż przyglądał się jej badawczo, wyczuwała jego cichy krytycyzm, ale był miły, przyjacielski i szczerze ubawiony jej entuzjazmem.- Dla kogoś, kto tak jak pani przyjeżdża prosto z Anglii, to zupełnie nowe rzeczy.Pamiętam moje wrażenia z pierwszej wyprawy.- Dawno to było? Uśmiechnął się.- Tak, dość dawno, piętnaście, nie, szesnaście lat temu.- Na pewno zna pan świetnie cały kraj.- Och, jeździłem też w inne miejsca.Do Syrii, do Iranu.- Mówi pan dobrze po arabsku.Gdyby był pan odpowiednio ubrany, czy mógłby pan uchodzić za Araba? Pokręcił głową.- Nie, to wymaga czasu.Chyba żaden Anglik nie może uchodzić za Araba, w każdym razie na dłuższą metę.- A Lawrence?- Lawrence nigdy nie podszywał się pod Araba.Nie, jedyny znany mi człowiek, którego praktycznie nie można odróżnić od tubylca, urodził się w tej części świata.Jego ojciec był konsulem w Kaszgarze i gdzieś tam jeszcze.Jako dziecko mówił więc różnymi miejscowymi dialektami, przypuszczam, że i potem znał je dobrze.- Co się z nim stało?- Straciłem go z oczu, kiedy skończyliśmy szkołę.Byliśmy szkolnymi kolegami.Przezywaliśmy go Fakir, bo potrafił siedzieć całkowicie nieruchomo w jakimś dziwnym transie.Nie wiem, co teraz robi, chociaż się domyślam.- Nie widział go pan od czasów szkolnych?- To dziwne, ale spotkałem go niedawno, było to w Basrze.Wszystko razem niesamowita historia.- Dlaczego?- Nie poznałem go.Ubrany był jak Arab, kefia, strój w pasy, stara wojskowa kurtka.Trzymał bursztynowy różaniec, taki, jaki oni często noszą przy sobie, i brzękał paciorkami na ortodoksyjną modłę, tylko że był to kod wojskowy.Morse'a.Wybrzękał wiadomość dla mnie!- Co panu wystukał?- Najpierw moje imię, a właściwie przezwisko, potem swoje, a następnie ostrzeżenie, żeby uważać, bo szykują się kłopoty.- I były kłopoty?- Tak.Kiedy wstał i skierował się do drzwi, człowiek wyglądający na cichego, banalnego komiwojażera wyciągnął rewolwer.Wytrąciłem mu go z ręki i Carmichael uciekł.- Carmichael?Spojrzał na nią zdumiony tonem jej głosu.- Tak się nazywa.Zna go pani?Victoria pomyślała: “Ale byłaby heca, gdybym powiedziała, że umarł w moim łóżku".- Tak - powiedziała wolno.- Znałam go [ Pobierz całość w formacie PDF ]