[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panna Marple jednak powiedziała krótko: Chciałabym mówić z Florence Small.Harper podniósł brwi ze zdumieniem.Skinął głową i przycisnął dzwonek.Zjawił siępolicjant.Superintendent rozkazał: Florence Small.Policjant przyprowadził znowu wymienioną dziewczynę.Była to córka zamożnego gospodarza  duża dziewczyna o jasnych włosach, dzie-cinnych ustach i wystraszonych ciemnych oczach.Złożyła dłonie.Wydawała się zdenerwowana.Superintendent Harper spojrzał na pannę Marple, która skinęła tylko głową.111 Wstał i zwrócił się do Florence: Ta pani zada pani kilka pytań.Potem wyszedł i zamknął drzwi za sobą.Florence spojrzała nieśmiało na pannę Marple.Oczy jej przypominały oczy cielęcia.Panna Marple odezwała się: Siadaj, Florence.Florence Small usiadła posłusznie.Bezwiednie poczuła się nagle spokojniejsza i jak-by u siebie w domu.Obca, przerażająca atmosfera posterunku policji ustąpiła naglebardziej swojskiej atmosferze.Była przyzwyczajona do rozkazującego tonu osób star-szych.Przypominało jej to dom i szkołę.Panna Marple ciągnęła dalej: Rozumiesz chyba, jakie to dla nas ważne dowiedzieć się wszystkiego, co biednaPamela robiła w dzień śmierci?Florence szepnęła, że rozumie to doskonale. Jestem przekonana, że uczynisz wszystko, aby nam dopomóc?Oczy Florence nabrały czujnego wyrazu.Odparła, że uczyni wszystko, co jest w jejmocy. Jeśli zataisz coś, będzie to wielką krzywdą dla Pameli.Dziewczyna splotła nerwowo dłonie i przełknęła ślinę. Nie będę cię ganić  ciągnęła panna Marple  ponieważ jesteś bardzo zdener-wowana przesłuchaniem na policji.Boisz się też, że będziemy mieć pretensje do ciebie,iż nie opowiedziałaś od razu wszystkiego.Prawdopodobnie też boisz się wymówek, żenie powstrzymałaś Pameli.Ale teraz musisz być posłuszna i musisz mówić prawdę.Jeślinie powiesz wszystkiego, co wiesz, to będzie niedobrze, bardzo niedobrze.Można to na-wet nazwać krzywoprzysięstwem i może będziesz zaaresztowana za to. Ja& ja nie wiem&Panna Marple przerwała jej szorstko: Bez wykrętów! W tej chwili powiedz prawdę! Pamela nie szła do domu towaro-wego, prawda?Florence pośliniła wyschnięte wargi językiem i spoglądała na pannę Marple błagal-nie jak zarzynane cielę. Ta sprawa ma coś wspólnego z filmem, prawda?  indagowała panna Marple.Niesłychana ulga i głębokie zdumienie odbiły się na twarzy Florence.Wreszcie po-konała wewnętrzne hamulce. Ach, tak!  wyszeptała. Tak przypuszczałam.Teraz powiedz mi wszystkie szczegóły.Słowa popłynęły teraz jak lawina: Ach! Jak ja się bałam! Przyrzekłam przecież Pameli, że nikomu o tym nie powiem.Gdy ją znalezli spaloną w samochodzie& och! To było straszne.Myślałam, że umrę&112 zdawało mi się, że to moja wina.Powinnam ją była zatrzymać, ale przecież nie myśla-łam& ani przez chwilę nie myślałam, że to jakiś podstęp.Zapytano mnie, czy była tegodnia taka jak zawsze, i powiedziałam tak, zanim jeszcze zdążyłam się zastanowić.I po-nieważ wtedy nic nie powiedziałam, nie wiedziałam, jak potem zacząć.W końcu nic ta-kiego nie wiem& nic istotnego& tylko to, co mi Pamela mówiła. Co ci Pamela mówiła? Szłyśmy właśnie do autobusu, aby jechać na zebranie.Zapytała mnie, czy umiemdochować tajemnicy.Powiedziałam:  tak.Kazała mi przysiąc, że nie powiem nikomu.Chciała po zebraniu pójść do Danemouth i dać sobie zrobić próbne zdjęcie do filmu.Poznała jakiegoś reżysera filmowego, który wrócił z Hollywood.Potrzeba mu było pew-nego specjalnego typu i powiedział Pameli, że ona właśnie jest tym typem.Inna rzecz,że ostrzegł ją, iż nie jest tego pewny.Nigdy nie wiadomo, czy ktoś nada się do filmu, do-póki się nie wie, czy ta osoba jest fotogeniczna.Jest to rola dla typu Elżbiety Bergner,mówił.Potrzeba do tego bardzo młodej dziewczyny.Jest to historia uczennicy, która za-mienia się rolami z gwiazdą rewiową i robi fantastyczną karierę.Pamela brała już nierazudział w przedstawieniach szkolnych  była bardzo zdolna.Powiedział jej, że na pew-no potrafi zagrać, ale musi jeszcze popracować nad sobą.Nie będą to same miody, leczciężka praca.I czy ma dosyć zapału?Florence Small przerwała, aby zaczerpnąć tchu.Pannie Marple zbierało się niemal na mdłości przy słuchaniu tego steku melodrama-tycznych bredni.Na pewno rodzice przestrzegali Pamelę przed rozmową z nieznajomy-mi, jednak urok filmu sprawił, że zapomniała o wszystkim innym. Mówił jak o interesie  ciągnęła Florence dalej. Powiedział, że jeżeli zdjęciapróbne się udadzą, zawrze z nią kontrakt.Ponieważ jest tak młoda, niedoświadczona,radził jej, żeby pokazała kontrakt adwokatowi, zanim go podpisze.Ale niech nie mówinikomu, że to on jej tak doradził.Następnie zapytał, czy rodzice się nie sprzeciwią, a Pa-mela powiedziała na to, że pewno tak, a on znowu:  Tak, rodzice zwykle się sprzeci-wiają, z tym trzeba się liczyć, gdy ktoś jest tak młody jak pani.Ale sądzę, że gdy się imwytłumaczy, co to za nadzwyczajna szansa, okazja jedna na milion, nabiorą chyba ro-zumu! Ale dodał, że wobec tego nie ma sensu wspominać o tym, dopóki nie zrobi siępróbnych zdjęć.I żeby nie była rozczarowana, jeśli się nie uda.Opowiadał jej o Holly-wood i o Vivien Leigh  jak zdobyła Londyn szturmem  i jak często się zdarza, żegwiazda od razu zasłynie.Sam wrócił z Ameryki, aby współpracować z Brytyjskim To-warzystwem Filmowym i rozruszać angielską produkcję filmową.Panna Marple kiwnęła głową.Florence mówiła dalej: Umówili się zatem.Pamela miała po zebraniu harcerskim udać się do Danemo-uth i spotkać się z nim w hotelu, a on miał ją zabrać do pracowni filmowej.Mówił, że113 wytwórnia filmowa ma małą pracownię w Danemouth.Zrobią zdjęcia próbne i wró-ci ostatnim autobusem do domu.Rodzicom powie, że była na zakupach.Za kilka dnipoda jej wynik, a jeśli będzie pozytywny, dyrektor wytwórni, pan Harmsteiter, pomó-wi z jej rodzicami.Ach, to wszystko brzmiało tak cudownie! Zzieleniałam z zazdrości.Pamela uczestni-czyła w zebraniu jakby nigdy nic.Umiała panować nad sobą.Kiedy po zakończeniu ze-brania powiedziała koleżankom, że idzie do Danemouth do magazynu, mrugnęła tyl-ko na mnie.Długo patrzyłam za nią. Florence wybuchnęła płaczem. Powinnam ją była za-trzymać! Powinnam była wiedzieć, że to nie może być prawda.Powinnam była komuśpowiedzieć o tym.Och, Boże, wolałabym nie żyć! No, no  panna Marple poklepała dziewczynę po ramieniu  już dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl