[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Paskudna sztuczka.Właściciele kamienic stale to teraz robią.Nigdy nie są usatysfakcjonowani.Mówię o Córach Końskich Pijawek.Synowie są równie źli.No dobrze, zamieszkaliście tam.Il faut cultiver son jardin.- stwierdził pułkownik, dość nieoczekiwanie szturmując język Galów.- Próbuję odświeżyć mój francuski - wy­jaśnił.- Musimy trzymać się dziś ze Wspólnym Ryn­kiem.nieprawdaż? A tak przy okazji, to dzieją się tam dziwne rzeczy.Wiesz, za kurtyną.Nie to, co widzisz na wierzchu.A więc zamieszkałeś w Jaskółczym Gnieździe.Chciałbym wiedzieć, co cię tam zawiodło?- Dom, który kupiliśmy, obecnie nazywa się Waw­rzyny - powiedział Tommy.- Głupia nazwa - ocenił pułkownik Pikeaway.- Choć w swoim czasie bardzo popularna.Pamiętam, że kiedy byłem chłopcem, do sąsiednich posiadłości prowadziły wspaniale wiktoriańskie podjazdy.Wysypy­wano je tonami żwiru, a po obu stronach sadzono waw­rzyny.Niekiedy gładkozielone, niekiedy plamiste.Uwa­żano, że są bardzo efektowne.Pewnie nazwali go tak kolejni mieszkańcy domu i nazwa przylgnęła do niego na dobre.Mam rację?- Tak.tak przypuszczam - zgodził się Tommy.- Ale nie ostatni właściciele.Oni nazwali go, zdaje się.Katmandu albo równie obco, gdyż mieszkali wcześniej gdzieś za granicą i polubili tamto miejsce.- Tak, tak.Jaskółcze Gniazdo pochodzi z dawnych czasów.Lecz niekiedy trzeba do nich powrócić.O tym właśnie chciałem z tobą porozmawiać.O cofaniu się w przeszłość.- Widział pan kiedyś ten dom?- Co, Jaskółcze Gniazdo alias Wawrzyny? Nie, nigdy tam nie byłem.Lecz dom pojawił się w pewnej sprawie.Łączy się z pewnym okresem z przeszłości, i ludźmi z tamtych czasów.Czasów wielkiego niebezpieczeństwa dla naszego kraju.- Jak rozumiem, dotarł pan do informacji dotyczą­cych kobiety nazwiskiem Mary Jordan.Przynajmniej pod takim nazwiskiem ją znano.Tak powiedział nam pan Robinson.- Chcesz zobaczyć, jak wyglądała? Podejdź do ko­minka.Po lewej stoi fotografia.Tommy wstał, podszedł do półki nad kominkiem i wziął do ręki zdjęcie.Było bardzo stare.Przedstawiało dziewczynę w kapeluszu z szerokim rondem, trzymającą przy twarzy bukiet róż.- Dzisiaj wydaje się cholernie głupie, co? - powie­dział pułkownik.- Ale według mnie była bardzo ładna.Choć nieszczęśliwa.Umarła młodo.To była prawdziwa tragedia.- Nic o niej nie wiem - wtrącił Tommy.- Tak przypuszczam.Dziś już nikt nie wie.- Mieszkańcy podejrzewali, że była niemieckim szpiegiem.Pan Robinson powiedział mi, że to nieprawda.- Zgadza się.Była jedną z naszych.I wykonała dobrą robotę.Lecz ktoś okazał się od niej sprytniejszy.- To było w czasach, gdy w domu mieszkali Parkinsonowie - podsunął Tommy.- Być może.Nie znam wszystkich szczegółów.Dzi­siaj nikt ich nie zna.Osobiście nie byłem w to zaan­gażowany.A od tamtej pory wszystko pogrzebano.Po­nieważ, widzisz, kłopoty są zawsze.I w każdym kraju.Na całym świecie, a dzieje się tak nie po raz pierwszy.O nie.Możesz cofnąć się o sto lat i natrafisz na kłopoty, cofniesz się o kolejne stulecie i ponownie je znajdziesz.Cofnij się do czasów wypraw krzyżowych, a odkryjesz, że każdy pędził na podbój Jeruzalem albo że w całym kraju trwały zamieszki.Wat Tyler i reszta.Tu czy tam, kłopoty są zawsze.- To znaczy, że obecnie mamy kłopoty szczególnego rodzaju?- Oczywiście.Kłopoty są wieczne.- Jakie dokładnie?- Tego nie wiemy - odparł pułkownik Pikeaway.- Przychodzą nawet do takiego starca jak ja pytając, co mogę im powiedzieć, lub co pamiętam o pewnych ludziach z przeszłości.Cóż, nie pamiętam wiele, ale o niektórych ludziach co nieco wiem.Czasami trzeba zajrzeć w przeszłość.Dowiedzieć się, co się wówczas wydarzyło.Co ludzie trzymali w sekrecie tylko dla siebie, co ukrywali, co udawali, że się stało, a co wydarzyło się naprawdę.Ty i twoja pani wykonaliście sporo dobrej roboty w swoim czasie.Chcesz do tego wrócić?- Nie wiem - odparł Tommy.- Jeżeli.czy sądzi pan, że mogę w czymś pomóc? Jestem już stary.- Według mnie jesteś zdrowszy od wielu ludzi w twoim wieku.A nawet od kilku młodszych od ciebie.A jeśli mowa o twojej żonie, cóż, ona zawsze była świetna tam, gdzie trzeba coś wywęszyć.Jak dobrze wytresowany pies.Tommy nie mógł powstrzymać się od uśmiechu.- Lecz o co w tym wszystkim chodzi? - zapytał.- Ja.ja oczywiście z chęcią podejmę się wszystkiego, jeśli.jeśli uzna pan, że potrafię, ale nic nie wiem.Nikt mi nic nie powiedział.- Nie przypuszczałem, że to zrobią - zauważył pułkownik.- I nie sądzę, żeby chcieli, żebym ja ci coś powiedział.Zapewne Robinson niewiele ci przekazał.Ten wielki tłusty facet trzyma gębę na kłódkę.Podam ci jednak nagie fakty.Wiesz, jaki jest świat.W kółko te same sprawy.Przemoc, oszustwa, materializm, bunt młodych, uwielbienie przemocy i sporo sadyzmu, niemal jak w dniach Hitlerjugend.Cóż, jeśli chcesz odkryć źródło zła nie tylko w tym kraju, ale i na całym świecie, nie będzie ci łatwo.Wspólny Rynek to dobra rzecz.Zawsze tego potrzebowaliśmy i chcieliśmy.Ale to musi być prawdziwy Wspólny Rynek.Trzeba to dokładnie zrozumieć.To ma być zjednoczona Europa.Unia cywi­lizowanych państw, o cywilizowanych poglądach, prze­konaniach i zasadach.Kiedy coś idzie źle, po pierwsze musisz dowiedzieć się - gdzie, a w tych sprawach ten żółty wieloryb w ludzkiej skórze wciąż dotrzymuje przy­sięgi milczenia.- Mówi pan o Robinsonie?- Tak.o nim mówię.Chcieli nadać mu tytuł szla­checki, ale go nie przyjął.Sam wiesz, o co mu chodzi.- Przypuszczam, że mówi pan, iż chodzi mu o.pieniądze.- Zgadza się.Nie w materialistycznym sensie.Ro­binson wie wszystko o pieniądzach.Wie, skąd pochodzą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl