Pokrewne
- Strona Główna
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek
- Chmielewska Joanna Wszelki wypadek (3)
- Rozbudowa i naprawa komputerów Helion PL
- Koontz Dean R Odwieczny Wrog
- 01 09
- Umberto Eco Imie Rozy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wróżbiarze są zwykle zainteresowani, co mogą uzyskać; za swe przepowiednie.A ta kobieta wydaje się bezinteresowna.A jednak przeraża pańską żonę.Nie wiem, po co to robi.Poza tym jest coś jeszcze.— Tak?— Pani Pritchard mówi, że Zarida wydała się jej dziwnie znajoma.— No i co?— Cóż, po prostu mi się to nie podoba, panie Pritchard.— Nie przypuszczałem, że jest pani przesądna.— To nie to.Ja po prostu mam dobrego nosa i wyczuwam tu jakiś szwindel.Jakieś cztery dni później zdarzył się pierwszy incydent.Aby lepiej to państwu wyjaśnić, muszę najpierw opisać pokój pani Pritchard.— Pozwól, że ja to zrobię — wtrąciła się pani Bantry.— Tak będzie chyba lepiej.Ściany pokoju żony George’a były pokryte tymi nowymi tapetami, w które można włożyć bukieciki kwiatów.Całość tworzy tzw.ścianę zieleni.W rezultacie w pokoju jest tak zielono jak w ogrodzie.Ale efekt nie był w tym wypadku najlepszy.To znaczy, wsadzono kwiaty rozkwitnięte, i to wszystkie bez wyjątku.Tak więc ta ściana zieleni była w rozkwicie jak cały rok długi.A to przecież niemożliwe i wyglądało po prostu nienaturalnie.— Hej, Dolly! Zatrzymaj się! — przerwał jej mąż.— Nie daj się ponieść swej pasji ogrodnika.Wszyscy wiemy doskonale, że możesz na ten temat mówić godzinami.— Bo to jest bzdura — nadal protestowała pani Bantry.— Żeby zgromadzić liliowce, pełne żonkile, łubin, róże i stokrotki — razem!!— Pewnie to robił jakiś dyletant — zauważył sir Henry.— Ale proszę wrócić do opowiadania.— No więc wśród tej masy kwiatów były pierwiosnki, wiązeczki żółtych i różowych pierwiosnków i.oh, Arthur, mów ty dalej.Pułkownik Bantry podjął opowieść.— Pewnego ranka pani Pritchard zadzwoniła gwałtownie ze swego pokoju.Przybiegła pokojówka myśląc, że jej pani ma znowu atak.Ale nie.Była tylko ogromnie wzburzona i pokazywała palcem tapetę, gdzie pośród innych kwiatów widniał bez żadnych wątpliwości niebieski pierwiosnek!!— Oh, ciarki mnie przechodzą! — Jane Helier nie mogła się powstrzymać od okrzyku.— Zadawano sobie pytanie — kontynuował pułkownik Bantry — czy przypadkiem nie było tam zawsze niebieskiego pierwiosnka, tylko nikt go wcześniej nie zauważył.Takie było zdanie George’a i panny Copling.Ale pani Pritchard nie zgadzała się z tym absolutnie.Nigdy go przedtem nie widziała, dopóki nie było pełni księżyca.I ogromnie była tym wszystkim przejęta.— Spotkałam George’a jeszcze tego samego dnia i opowiedział mi o tym — wtrąciła pani Bantry.— Poszłam do pani Pritchard i próbowałam obrócić całą sprawę w żart, ale nic z tego.Wyszłam od Pritchardów naprawdę przejęta i jak dziś pamiętam, spotkałam na ulicy Jean Instow.Opowiedziałam jej tę historię, a ona zapytała: „Więc żona George’a naprawdę się tym martwi?” Potwierdziłam, gdyż sama widziałam, jak była przerażona przepowiednią.Była osobą niesamowicie przesądną.Pamiętam, że Jean zaszokowała mnie swym stwierdzeniem.Powiedziała: „Cóż, może to i dobrze”, ale jej zimny rzeczowy głos przyprawił mnie niemal o dreszcze.Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach tak właśnie podchodzi się do ludzi — bez uczucia i nie bawiąc się w sentymenty, ale mnie zawsze to razi i chyba nigdy do tego nie przywyknę.Jean uśmiechnęła się trochę dziwniej powiedziała: „Nie podoba ci się to, co mówię — a jednak tak jest.Czy życie pani Pritchard ma jakiś sens? Przecież nie ma poza tym, że jest autentycznym piekłem na ziemi dla George’a.I gdyby umarła ze strachu, byłoby to prawdziwym wybawieniem dla pana Pritcharda”Odpowiedziałam jej, że George jest i zawsze był bardzo dobry dla żony, na co Jean odrzekła: „To prawda i dlatego najwyższy już czas, by uwolniła go od siebie.To bardzo przystojny mężczyzna.Takie jest zdanie ostatniej pielęgniarki — tej ładnej — jak to ona się nazywała? Aha, Carstairs.To właśnie było powodem kłótni między nią a panią Pritchard”.No cóż, niezbyt mi się podobało, co mówiła Jean.A potem zaczęłam i ja się zastanawiać.Pani Bantry znacząco zawiesiła głos.— Tak, droga pani — łagodnie wtrąciła panna Marple.— Człowiek się zawsze zastanawia.Czy panna Instow jest przystojna? I jak sądzę, gra w golfa?— Owszem, i to nieźle.Zresztą gra nie tylko w golfa.I ma bardzo miły wygląd — przystojna, jasnowłosa, o zdrowej cerze i spokojnych niebieskich oczach.Zawsze uważaliśmy, że ona i George świetnie do siebie pasują.Ale życie potoczyło się inaczej.— Czy są zaprzyjaźnieni? — dociekała panna Marple.— O, tak! Nawet bardzo.— Dolly, czy pozwolisz mi dokończyć? — nie wytrzymał pułkownik Bantry, bo ciągle przerywano mu opowieść.— Arthur znów chce wrócić do swych duchów.— z komiczną rezygnacją w głosie rzuciła pani domu.— O reszcie zdarzeń wiem od samego George’a — podjął pan Bantry.— Nie ma wątpliwości, że pani Pritchard zbzikowała na punkcie przepowiedni pod koniec miesiąca.Zaznaczała w kalendarzu, kiedy przypada pełnia księżyca, i na tę noc zawołała do swego pokoju George’a i pannę Copling, by bacznie obserwowali tapetę.Były tam róże różowe i czerwone, ale niebieskich nie było [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Wróżbiarze są zwykle zainteresowani, co mogą uzyskać; za swe przepowiednie.A ta kobieta wydaje się bezinteresowna.A jednak przeraża pańską żonę.Nie wiem, po co to robi.Poza tym jest coś jeszcze.— Tak?— Pani Pritchard mówi, że Zarida wydała się jej dziwnie znajoma.— No i co?— Cóż, po prostu mi się to nie podoba, panie Pritchard.— Nie przypuszczałem, że jest pani przesądna.— To nie to.Ja po prostu mam dobrego nosa i wyczuwam tu jakiś szwindel.Jakieś cztery dni później zdarzył się pierwszy incydent.Aby lepiej to państwu wyjaśnić, muszę najpierw opisać pokój pani Pritchard.— Pozwól, że ja to zrobię — wtrąciła się pani Bantry.— Tak będzie chyba lepiej.Ściany pokoju żony George’a były pokryte tymi nowymi tapetami, w które można włożyć bukieciki kwiatów.Całość tworzy tzw.ścianę zieleni.W rezultacie w pokoju jest tak zielono jak w ogrodzie.Ale efekt nie był w tym wypadku najlepszy.To znaczy, wsadzono kwiaty rozkwitnięte, i to wszystkie bez wyjątku.Tak więc ta ściana zieleni była w rozkwicie jak cały rok długi.A to przecież niemożliwe i wyglądało po prostu nienaturalnie.— Hej, Dolly! Zatrzymaj się! — przerwał jej mąż.— Nie daj się ponieść swej pasji ogrodnika.Wszyscy wiemy doskonale, że możesz na ten temat mówić godzinami.— Bo to jest bzdura — nadal protestowała pani Bantry.— Żeby zgromadzić liliowce, pełne żonkile, łubin, róże i stokrotki — razem!!— Pewnie to robił jakiś dyletant — zauważył sir Henry.— Ale proszę wrócić do opowiadania.— No więc wśród tej masy kwiatów były pierwiosnki, wiązeczki żółtych i różowych pierwiosnków i.oh, Arthur, mów ty dalej.Pułkownik Bantry podjął opowieść.— Pewnego ranka pani Pritchard zadzwoniła gwałtownie ze swego pokoju.Przybiegła pokojówka myśląc, że jej pani ma znowu atak.Ale nie.Była tylko ogromnie wzburzona i pokazywała palcem tapetę, gdzie pośród innych kwiatów widniał bez żadnych wątpliwości niebieski pierwiosnek!!— Oh, ciarki mnie przechodzą! — Jane Helier nie mogła się powstrzymać od okrzyku.— Zadawano sobie pytanie — kontynuował pułkownik Bantry — czy przypadkiem nie było tam zawsze niebieskiego pierwiosnka, tylko nikt go wcześniej nie zauważył.Takie było zdanie George’a i panny Copling.Ale pani Pritchard nie zgadzała się z tym absolutnie.Nigdy go przedtem nie widziała, dopóki nie było pełni księżyca.I ogromnie była tym wszystkim przejęta.— Spotkałam George’a jeszcze tego samego dnia i opowiedział mi o tym — wtrąciła pani Bantry.— Poszłam do pani Pritchard i próbowałam obrócić całą sprawę w żart, ale nic z tego.Wyszłam od Pritchardów naprawdę przejęta i jak dziś pamiętam, spotkałam na ulicy Jean Instow.Opowiedziałam jej tę historię, a ona zapytała: „Więc żona George’a naprawdę się tym martwi?” Potwierdziłam, gdyż sama widziałam, jak była przerażona przepowiednią.Była osobą niesamowicie przesądną.Pamiętam, że Jean zaszokowała mnie swym stwierdzeniem.Powiedziała: „Cóż, może to i dobrze”, ale jej zimny rzeczowy głos przyprawił mnie niemal o dreszcze.Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszych czasach tak właśnie podchodzi się do ludzi — bez uczucia i nie bawiąc się w sentymenty, ale mnie zawsze to razi i chyba nigdy do tego nie przywyknę.Jean uśmiechnęła się trochę dziwniej powiedziała: „Nie podoba ci się to, co mówię — a jednak tak jest.Czy życie pani Pritchard ma jakiś sens? Przecież nie ma poza tym, że jest autentycznym piekłem na ziemi dla George’a.I gdyby umarła ze strachu, byłoby to prawdziwym wybawieniem dla pana Pritcharda”Odpowiedziałam jej, że George jest i zawsze był bardzo dobry dla żony, na co Jean odrzekła: „To prawda i dlatego najwyższy już czas, by uwolniła go od siebie.To bardzo przystojny mężczyzna.Takie jest zdanie ostatniej pielęgniarki — tej ładnej — jak to ona się nazywała? Aha, Carstairs.To właśnie było powodem kłótni między nią a panią Pritchard”.No cóż, niezbyt mi się podobało, co mówiła Jean.A potem zaczęłam i ja się zastanawiać.Pani Bantry znacząco zawiesiła głos.— Tak, droga pani — łagodnie wtrąciła panna Marple.— Człowiek się zawsze zastanawia.Czy panna Instow jest przystojna? I jak sądzę, gra w golfa?— Owszem, i to nieźle.Zresztą gra nie tylko w golfa.I ma bardzo miły wygląd — przystojna, jasnowłosa, o zdrowej cerze i spokojnych niebieskich oczach.Zawsze uważaliśmy, że ona i George świetnie do siebie pasują.Ale życie potoczyło się inaczej.— Czy są zaprzyjaźnieni? — dociekała panna Marple.— O, tak! Nawet bardzo.— Dolly, czy pozwolisz mi dokończyć? — nie wytrzymał pułkownik Bantry, bo ciągle przerywano mu opowieść.— Arthur znów chce wrócić do swych duchów.— z komiczną rezygnacją w głosie rzuciła pani domu.— O reszcie zdarzeń wiem od samego George’a — podjął pan Bantry.— Nie ma wątpliwości, że pani Pritchard zbzikowała na punkcie przepowiedni pod koniec miesiąca.Zaznaczała w kalendarzu, kiedy przypada pełnia księżyca, i na tę noc zawołała do swego pokoju George’a i pannę Copling, by bacznie obserwowali tapetę.Były tam róże różowe i czerwone, ale niebieskich nie było [ Pobierz całość w formacie PDF ]