Pokrewne
- Strona Główna
- Moorcock Michael Saga o Elryku Tom 8 Zwiastun Burzy
- Moorcock Michael Saga o Elryku Tom 2 Perłowa Forteca
- Sandemo Margit Saga o Ludziach Lodu t03 Otchlan
- Sandemo Margit Saga o Ludziach Lodu t.5 (SCAN
- Sandemo Margit Saga o Ludziach Lodu t.2
- Margit Sandemo Saga o Ludziach Lodu t.4
- Sandemo Margit Saga o Ludziach Lodu t.5
- Margit Sandemo Saga o Ludziach Lodu t.2
- Sandemo Margit Saga o Ludziach Lodu t.6
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiezniku Tom 3
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fopke.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy wyrównała już oddech, a drżenie ciała ustało, spróbowała zrozumieć to, co wydarzyło się we śnie.Tiril nie była jedyną osobą na świecie, która przekonała się, że we śnie objawia się człowiekowi cień tego, co oczywiste.Pojawiają się zawoalowane prawdy i trzeba nauczyć się je objaśniać.Tym razem jednak nie potrafiła sobie z tym poradzić.Rano nie była przekonana, czy wolno jej na ten temat rozmawiać z Mórim.On jednak zorientował się, że coś jej leży na sercu, i nie poddał się, dopóki nie wy- ciągnął całej prawdy.Wyszli na poranną przechadzkę z Nerem, prowadzili psa na smyczy, żeby zapobiec jego kolejnej wyprawie w zaloty.Nero nie chciał uwierzyć w taki brak zrozumienia i przez cały czas konsekwentnie ciągnął w jedną stronę.Móri jednak nie uległ jego smętnemu spojrzeniu i mocno go trzymał.- Ja też nie rozumiem, o co chodziło naszym towarzyszom.- Uścisnął rękę Tiril, jakby chciał dodać dziewczynie otuchy.- Może powinniśmy uznać to wszystko za sen, bo przecież nie było w tym nic realnego.Gdybyś teraz pokazała mi ten przedmiot, to co innego.Ale i ja miałem dzisiaj sen, który nie bardzo mi się spodobał.Tak jak i ty nie byłem pewien, czy to sen, czy jawa.Mnie także śnili się nasi towarzysze.Dziękowali mi.Tiril przeszedł dreszcz.- Dziękowali?- Tak, za to, że w końcu pokazałem, iż mam dość rozumu, by dać ci radość, ale kiedy to mówili, ich oczy spoglądały drwiąco, niemal szelmowsko, prawie wpadłem w gniew.„Obiecywaliście, że nie będzie was przy tym”, krzyknąłem.„I nie byliśmy, odpowiedział Nauczyciel.Przewidzieliśmy jednak, co się stanie.Dlatego ci dziękujemy!” To był oczywiście tylko sen, tak samo jak w twoim przypadku.Nasza podświadomość steruje snami, na pewno o tym wiesz.Bałem się, że oni zobaczą, co zrobiliśmy, a ty mogłaś mieć wyrzuty sumienia i chciałaś, żeby się jednak pokazali.Chyba o nic innego tu nie chodzi.- Uważasz więc, że oni nie byli konkretnie obecni ani w twoim śnie, ani w moim?- Oczywiście!Tiril odetchnęła z ulgą.- Dziękuję ci, Móri, że tak mówisz! Kamień spadł mi Z serca.Nie wspomniała mu jednak o swej niepewności.Nie chciała mówić o niezwykłej, jakby nieziemskiej chwili przeżycia wtajemniczenia, jakiego doznała.Czy naprawdę we śnie można przeżyć coś aż tak intensywnie?Pomimo gwałtownych protestów Nera zawrócili do dworu, Móri objął przyjaciółkę.- Duchy miały rację mówiąc, że mało ci dałem radości podczas naszej pierwszej wspólnej chwili, Tiril.- Nic nie szkodzi - mruknęła spuszczając głowę.- Naprawimy to - obiecał.- Dam ci więcej miłości, ciepła i delikatności.Zaczekam na ciebie, tak, żebyśmy oboje mogli to poczuć.Ale najpierw powinienem pomówić z twoją matką, prawda?- Tak chyba będzie najlepiej.- To zależy, kiedy ona przyjedzie.Przez całą wieczność czekać nie możemy, ile właściwie można od nas wymagać?Tiril roześmiała się uszczęśliwiona.- Wracaj, matko, jak najprędzej! - zawołała w przestrzeń.- Pospiesz się, bo Móri i ja płoniemy!- Tak, spiesz się, księżno - zawtórował jej Móri, nie spuszczając oczu z Tiril - Bo dostatecznie długo już czekaliśmy na siebie, jesteśmy dla siebie stworzeni.Usunęliśmy z drogi wszelkie czyhające na nas niebezpieczeństwa, i te realne, naszych wrogów) i te niewidzialne.Wiemy już, że Tiril nic się nie stanie, przekroczyliśmy granicę i nic złego ;ą nie spotkało.Spiesz się, księżno, bo mam zamiar pojąć Tiril za żonę i nic mnie przed tym nie powstrzyma!Rozdział 18August był mocno stąpającym po ziemi człowiekiem, nigdy nie zdołałby zrozumieć, co Mondsteinowi przytrafiło się w lesie.Owszem, wyznawał się na muszkietach i im podobnych, lecz nie na czarach.Móri postanowił więc sam zająć się zmarłym.Bał się pokazać władzom tak okaleczone zwłoki, zabrał więc wózek, szpadel, mocne nożyce, i podczas gdy pozostali mieszkańcy dworu zasiedli do posiłku w jadalni, skąd mieli widok na inną stronę, ruszył do lasu.Musiał wziąć się w garść, by przystąpić do wyplątywania ciała z gąszczu zarośli.Zawołał gniewnie:- To wasza sprawka, może teraz spróbujecie naprawić grzechy?Nie spodziewał się pomocy, a już na pewno nie tak szybkiej i skutecznej.Gałązki wierzby ze świstem odskoczyły od siebie, a ciało Mondsteina upadło na ziemię.Móri z wielką niechęcią chciał je podnieść i natychmiast wyczuł, że ktoś znów spieszy mu z pomocą.Zwłoki były lekkie jak piórko i wkrótce znalazły się na wózku.Móri pociągnął je głębiej w las, aż do moczarów z brudną wodą, Próby wykopania dołu spełzły na niczym, przy każdym ruchu łopatą dziura natychmiast wypełniała się rzadkim błockiem.Wreszcie zniecierpliwiony jeszcze raz poprosił o pomoc.Wysłuchano go od razu.Z ohydnym pluśnięciem ciało Mondsteina zapadło się dół, który natychmiast zalała woda, a zaraz potem Móri na własne oczy ujrzał, jak bagienna roślinność podpełzła bliżej i zasłoniła niemal całe bagno, widoczna pozostała jedynie niewielka kałuża, aby zwierzę lub człowiek nie utonęli w moczarach, nie trafili na dno tam, gdzie spoczęły zwłoki cudzoziemca, o którym wkrótce zapomni świat.Móri domyślał się, że ten człowiek to Mondstein, Lizuska wspominała, że wypytywał o dwór.Móri ze smutkiem pomyślał o jego ewentualnej rodzinie, jednak prawdę mówiąc wątpił, by Mondstein ją miał.Należał do tych, co to przedkładają uciechy wojenne i kompanię towarzyszy nad przyjemności życia rodzinnego.Chociaż, czy na pewno.Co przygnało Mondsteina, Heinricha Reussa von Gera, von Kaltenhelma i Georga Wetleva do zimnej, zacofanej Norwegii? I to żeby polować na Tiril?Mondstein i Wetlev nie żyli, ale pozostawał jeszcze von Kaltenhelm, no i nie wiadomo gdzie podział się Heinrich Reuss.Czterej mężczyźni, w dodatku z najwyższych warstw arystokracji.Co ich łączyło?Księżna Theresa wróciła kilka tygodni później.- Przybyłam tak szybko, jak tylko mogłam - mówiła, uradowana widokiem swej córki i swobodą, jaką mogła cieszyć się w Norwegii.Zerwała na zawsze z Holsteinem-Gottorpem.Wszystkie jej ruchomości przeniesiono na zamek Hofburg w Wiedniu.- Dlaczego? - dopytywał się Móri.Widać było, że Theresę coś gnębi.Zmęczenie podróżą na pewno dawało się jej we znaki, ale niepokoiła się także o Aurorę, z którą bardzo się zaprzyjaźniła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Kiedy wyrównała już oddech, a drżenie ciała ustało, spróbowała zrozumieć to, co wydarzyło się we śnie.Tiril nie była jedyną osobą na świecie, która przekonała się, że we śnie objawia się człowiekowi cień tego, co oczywiste.Pojawiają się zawoalowane prawdy i trzeba nauczyć się je objaśniać.Tym razem jednak nie potrafiła sobie z tym poradzić.Rano nie była przekonana, czy wolno jej na ten temat rozmawiać z Mórim.On jednak zorientował się, że coś jej leży na sercu, i nie poddał się, dopóki nie wy- ciągnął całej prawdy.Wyszli na poranną przechadzkę z Nerem, prowadzili psa na smyczy, żeby zapobiec jego kolejnej wyprawie w zaloty.Nero nie chciał uwierzyć w taki brak zrozumienia i przez cały czas konsekwentnie ciągnął w jedną stronę.Móri jednak nie uległ jego smętnemu spojrzeniu i mocno go trzymał.- Ja też nie rozumiem, o co chodziło naszym towarzyszom.- Uścisnął rękę Tiril, jakby chciał dodać dziewczynie otuchy.- Może powinniśmy uznać to wszystko za sen, bo przecież nie było w tym nic realnego.Gdybyś teraz pokazała mi ten przedmiot, to co innego.Ale i ja miałem dzisiaj sen, który nie bardzo mi się spodobał.Tak jak i ty nie byłem pewien, czy to sen, czy jawa.Mnie także śnili się nasi towarzysze.Dziękowali mi.Tiril przeszedł dreszcz.- Dziękowali?- Tak, za to, że w końcu pokazałem, iż mam dość rozumu, by dać ci radość, ale kiedy to mówili, ich oczy spoglądały drwiąco, niemal szelmowsko, prawie wpadłem w gniew.„Obiecywaliście, że nie będzie was przy tym”, krzyknąłem.„I nie byliśmy, odpowiedział Nauczyciel.Przewidzieliśmy jednak, co się stanie.Dlatego ci dziękujemy!” To był oczywiście tylko sen, tak samo jak w twoim przypadku.Nasza podświadomość steruje snami, na pewno o tym wiesz.Bałem się, że oni zobaczą, co zrobiliśmy, a ty mogłaś mieć wyrzuty sumienia i chciałaś, żeby się jednak pokazali.Chyba o nic innego tu nie chodzi.- Uważasz więc, że oni nie byli konkretnie obecni ani w twoim śnie, ani w moim?- Oczywiście!Tiril odetchnęła z ulgą.- Dziękuję ci, Móri, że tak mówisz! Kamień spadł mi Z serca.Nie wspomniała mu jednak o swej niepewności.Nie chciała mówić o niezwykłej, jakby nieziemskiej chwili przeżycia wtajemniczenia, jakiego doznała.Czy naprawdę we śnie można przeżyć coś aż tak intensywnie?Pomimo gwałtownych protestów Nera zawrócili do dworu, Móri objął przyjaciółkę.- Duchy miały rację mówiąc, że mało ci dałem radości podczas naszej pierwszej wspólnej chwili, Tiril.- Nic nie szkodzi - mruknęła spuszczając głowę.- Naprawimy to - obiecał.- Dam ci więcej miłości, ciepła i delikatności.Zaczekam na ciebie, tak, żebyśmy oboje mogli to poczuć.Ale najpierw powinienem pomówić z twoją matką, prawda?- Tak chyba będzie najlepiej.- To zależy, kiedy ona przyjedzie.Przez całą wieczność czekać nie możemy, ile właściwie można od nas wymagać?Tiril roześmiała się uszczęśliwiona.- Wracaj, matko, jak najprędzej! - zawołała w przestrzeń.- Pospiesz się, bo Móri i ja płoniemy!- Tak, spiesz się, księżno - zawtórował jej Móri, nie spuszczając oczu z Tiril - Bo dostatecznie długo już czekaliśmy na siebie, jesteśmy dla siebie stworzeni.Usunęliśmy z drogi wszelkie czyhające na nas niebezpieczeństwa, i te realne, naszych wrogów) i te niewidzialne.Wiemy już, że Tiril nic się nie stanie, przekroczyliśmy granicę i nic złego ;ą nie spotkało.Spiesz się, księżno, bo mam zamiar pojąć Tiril za żonę i nic mnie przed tym nie powstrzyma!Rozdział 18August był mocno stąpającym po ziemi człowiekiem, nigdy nie zdołałby zrozumieć, co Mondsteinowi przytrafiło się w lesie.Owszem, wyznawał się na muszkietach i im podobnych, lecz nie na czarach.Móri postanowił więc sam zająć się zmarłym.Bał się pokazać władzom tak okaleczone zwłoki, zabrał więc wózek, szpadel, mocne nożyce, i podczas gdy pozostali mieszkańcy dworu zasiedli do posiłku w jadalni, skąd mieli widok na inną stronę, ruszył do lasu.Musiał wziąć się w garść, by przystąpić do wyplątywania ciała z gąszczu zarośli.Zawołał gniewnie:- To wasza sprawka, może teraz spróbujecie naprawić grzechy?Nie spodziewał się pomocy, a już na pewno nie tak szybkiej i skutecznej.Gałązki wierzby ze świstem odskoczyły od siebie, a ciało Mondsteina upadło na ziemię.Móri z wielką niechęcią chciał je podnieść i natychmiast wyczuł, że ktoś znów spieszy mu z pomocą.Zwłoki były lekkie jak piórko i wkrótce znalazły się na wózku.Móri pociągnął je głębiej w las, aż do moczarów z brudną wodą, Próby wykopania dołu spełzły na niczym, przy każdym ruchu łopatą dziura natychmiast wypełniała się rzadkim błockiem.Wreszcie zniecierpliwiony jeszcze raz poprosił o pomoc.Wysłuchano go od razu.Z ohydnym pluśnięciem ciało Mondsteina zapadło się dół, który natychmiast zalała woda, a zaraz potem Móri na własne oczy ujrzał, jak bagienna roślinność podpełzła bliżej i zasłoniła niemal całe bagno, widoczna pozostała jedynie niewielka kałuża, aby zwierzę lub człowiek nie utonęli w moczarach, nie trafili na dno tam, gdzie spoczęły zwłoki cudzoziemca, o którym wkrótce zapomni świat.Móri domyślał się, że ten człowiek to Mondstein, Lizuska wspominała, że wypytywał o dwór.Móri ze smutkiem pomyślał o jego ewentualnej rodzinie, jednak prawdę mówiąc wątpił, by Mondstein ją miał.Należał do tych, co to przedkładają uciechy wojenne i kompanię towarzyszy nad przyjemności życia rodzinnego.Chociaż, czy na pewno.Co przygnało Mondsteina, Heinricha Reussa von Gera, von Kaltenhelma i Georga Wetleva do zimnej, zacofanej Norwegii? I to żeby polować na Tiril?Mondstein i Wetlev nie żyli, ale pozostawał jeszcze von Kaltenhelm, no i nie wiadomo gdzie podział się Heinrich Reuss.Czterej mężczyźni, w dodatku z najwyższych warstw arystokracji.Co ich łączyło?Księżna Theresa wróciła kilka tygodni później.- Przybyłam tak szybko, jak tylko mogłam - mówiła, uradowana widokiem swej córki i swobodą, jaką mogła cieszyć się w Norwegii.Zerwała na zawsze z Holsteinem-Gottorpem.Wszystkie jej ruchomości przeniesiono na zamek Hofburg w Wiedniu.- Dlaczego? - dopytywał się Móri.Widać było, że Theresę coś gnębi.Zmęczenie podróżą na pewno dawało się jej we znaki, ale niepokoiła się także o Aurorę, z którą bardzo się zaprzyjaźniła [ Pobierz całość w formacie PDF ]