[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Silny aromat krwawnika wymieszany z innymi zapachami rozniós³ siê po izbie.Kiedy balwierz ujrza³ „przybory” Tengela i Sol, gwizdn¹³ cicho.- O, to nie s¹ zwyczajne rzeczy - mrukn¹³.- Nie pokazujcie tego tylko przed s¹dem dla czarownic, bo bêdzie Ÿle! Coœ podobnego widzia³em ostatnio na dworze francuskim w Pary¿u.Skarby zg³adzonej czarownicy.Tengel s³ucha³ go jednym uchem, wiedzia³, ¿e temu cz³owiekowi mo¿e zaufaæ.Zajêli siê Silje, przez jakiœ czas pracowali w milczeniu, szybko i sprawnie.Ciszê przerywa³o tylko ci¹g³e kwilenie dobiegaj¹ce z k¹ta, nikt jednak nie mia³ czasu, by siê temu przys³uchiwaæ.Wreszcie krwawienie usta³o.- Nic wiêcej nie mo¿emy ju¿ zrobiæ - stwierdzi³ Tengel.- Pozostaje nam tylko modliæ siê, by nie by³o ju¿ za póŸno.Je¿eli ona siê obudzi, musi dostaæ du¿o do picia.Czy ktoœ mo¿e zagotowaæ wodê? Przyrz¹dzê wywar z zió³.To wzmacnia krew.Je¿eli siê obudzi.Musi siê obudziæ, musi!Nas³uchiwa³ jej oddechu.Tak, us³ysza³.A wiêc ¿yje jeszcze.Po³o¿y³ d³onie na jej piersi i w ten sposób stara³ siê swym w³asnym, szczególnym ciep³em pobudziæ serce ¿ony.Charlotta spyta³a cicho:- Czy nie chcecie zobaczyæ dziecka, Tengelu?Skrzywi³ siê.- PóŸniej.Tengel nie mia³ odwagi ogl¹daæ noworodka, potwora, który byæ mo¿e zabi³ jego ukochan¹:- Jak to by³o? - wymamrota³, nie spuszczaj¹c wzroku z nieruchomej twarzy Silje.Charlotta opowiada³a.W jej g³osie brzmia³o ciep³o, którego przedtem nie s³ysza³.- Ma³a Sol przybieg³a do Grastensholm.Silje j¹ przys³a³a; powiedzia³a, ¿e trzeba siê spieszyæ.Moja matka zajê³a siê dzieæmi, a ja wyprawi³am konnego po tych dwoje i sama przybieg³am tutaj.Obawiam siê, ¿e Sol by³a zbyt blisko tego wszystkiego, to przecie¿ jeszcze dziecko, ale nie mieliœmy czasu.- Wszystko dzia³o siê tak prêdko - powiedzia³ balwierz przepraszaj¹co.- Wiecie, panie, wasza ¿ona ma trudnoœci z rodzeniem, a to by³o wyj¹tkowo du¿e dziecko.- Z pewnoœci¹ wa¿y³o ponad dwadzieœcia miarek - stwierdzi³a akuszerka.Tengel zagryz³ wargi.Piêæ kilo albo wiêcej.Wiedzia³, ¿e to bardzo du¿o.A dla drobnej Silje.- Dziecko przysz³o na œwiat za szybko, dlatego wasza ¿ona rozerwa³a siê na kawa³ki - stwierdzi³ balwierz.- Ledwie zd¹¿y³em otworzyæ drzwi, a ju¿ musia³em braæ siê do roboty.Przy porodach Tengelowi pomaga³y zazwyczaj tylko kobiety.Przypadek Silje by³ jednak ciê¿ki, umówi³ siê wiêc wczeœniej z balwierzem, który niejedno w ¿yciu widzia³ i którego darzy³ szacunkiem.Cieszy³ siê teraz, ¿e to zrobi³.- To ch³opiec - powiedzia³a Charlotta cichutko.Bezradny, ¿a³osny p³acz rozbrzmiewa³ nadal.Nikt nie mia³ czasu.Balwierz zajêty by³ swoj¹ prac¹, akuszerka odpêdza³a od izby z³e duchy, Charlotta siê my³a.Tengel pomyœla³ o swojej matce.Przy porodzie by³a sama; wzgardzona i poni¿ona, umar³a od ran.Silje przynajmniej otacza³a mi³oœæ.A on sam? Nikt nie chcia³ wzbudzaj¹cej lêk sieroty.Musia³ siê nim zaj¹æ ojciec matki.Tengel nie wiedzia³ ju¿, ile razy w ¿yciu s³ysza³, ¿e zabi³ swoj¹ matkê.Z czystej z³oœliwoœci dziad nada³ mu imiê Tengel, imiê z³ego ducha Ludzi Lodu.Przywo³a³ wspomnienia.Znów by³ ma³ym ch³opcem, który nic nie rozumiej¹c przys³uchiwa³ siê ludzkiemu gadaniu, któremu nie wolno by³o siê z nikim bawiæ, zawsze samotny i co rano na wszelki wypadek bity.Odetchn¹³ g³êboko i wsta³.Przygotowany by³ na to, ¿e ujrzy u dziecka swe w³asne znienawidzone rysy.Albo, co gorsza, rysy Hanny i Grimara i te ¿ó³tawe oczy, które cechowa³y ka¿dego dotkniêtego z³ym dziedzictwem.Tymczasem jedyne, co móg³ dostrzec na pierwszy rzut oka, to czarny jak wêgiel kosmyk w³osów wystaj¹cy spod brzegu przykrycia.Nie wró¿y³o to nic dobrego.Podszed³ bli¿ej.Spojrza³ na czerwon¹ od krzyku buziê dziecka.Ch³opiec p³aka³ tak mocno, ¿e nie³atwo by³o oceniæ, jak wygl¹da.Tengel ostro¿nie odsun¹³ okrycie oraz pieluszkê, w któr¹ by³ zawiniêty noworodek, i popatrzy³ na ramiona.By³y szerokie, nie szersze jednak ni¿ normalnie.Bez w¹tpienia by³o to du¿e dziecko, nie dostrzeg³ jednak ¿adnych oznak tego, czego obawia³ siê najbardziej.Zauwa¿y³, ¿e ch³opiec jest bardzo do niego podobny, nie mia³ jednak w sobie nic niesamowitego.Dziecko przesta³o p³akaæ, kiedy poczu³o przy sobie ciep³o ludzkiej rêki.Powróci³y wspomnienia: u kogo on móg³ szukaæ ukojenia jako nowo narodzony? Prawdopodobnie u nikogo.Tengel zdj¹³ ca³kiem przykrycie i podniós³ swego synka.W izbie zapad³a zupe³na cisza.S³ychaæ by³o tylko s³abe sapanie, noworodek usi³owa³ otworzyæ oczy.To mimo wszystko mój ch³opczyk, pomyœla³ Tengel.Bez wzglêdu na to jak wygl¹dasz, nawet jeœli jesteœ potworem, zas³ugujesz na moj¹ mi³oœæ i troskê.I, na Boga, ju¿ je zdoby³eœ!Dziecku nareszcie uda³o siê otworzyæ oczy.Para b³êkitnych jak niebo œlepków bezradnie szuka³a czegoœ, na czym mog³aby siê zatrzymaæ, mrugnê³a na widok œwiat³a i znów siê zamknê³a.Od nowa rozleg³ siê p³acz.Tengel zdo³a³ zauwa¿yæ jednak to, co najwa¿niejsze: niebieskie oczy i piêkn¹ twarz, która by³a dok³adn¹ kopi¹ jego w³asnego oblicza, lecz pozbawion¹ elementów dzikoœci i demonizmu, które jego czyni³y strasznym.S³ychaæ by³o, jak Tengel odetchn¹³ z ulg¹.- Ona siê budzi - wyszepta³ ktoœ.Z dzieckiem na rêku usiad³ przy Silje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl