Pokrewne
- Strona Główna
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoć nas połšczy
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Cornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 1 Zimowy Monarcha (3)
- Kres Feliks W Serce Gor
- Henryk Sienkiewicz Potop tom 3
- Jordan Robert Oko Swiata 2
- McKillip Patricia Winter Rose Zimowa Róża
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lala1605.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Purpurowe wierzchołki ostro rysowały się na tle spo-kojnego błękitu.Wtem Ziemia zaczęła się poruszać.Coraz szybciej i szybciej obracała się do-okoła własnej osi.Z niesamowitą prędkością dzień gonił noc, mrok ustępowałmiejsca światłu.Nagle glob znów zwolnił bieg.Słońce wisiało na nieboskłonie,niewzruszone jak zawsze.Przemiana dokonała się.Panowało tu teraz Prawo.Jednak pomimo zwycięstwa Prawo nie mogło uczynić nic, póki Róg nie zagrałpo raz ostatni. Więc wszystko skończone wymamrotał Moonglum. Wszystko znik-nęło: Elwher, miejsce moich narodzin, Karlaak nad Płaczącym Pustkowiem, Bak-shaan, a nawet Miasto Snów i Wyspa Melnibon.Nie ma ich już, nie można ichprzywrócić do życia.A to jest nowy świat stworzony przez Prawo.Jest bardzopodobny do poprzedniego.Elryka również przepełniło poczucie straty.Wiedział, że wszystkie bliskie mumiejsca, nawet całe kontynenty, już nie istniały, zostały zastąpione nowymi.Tobyło jak utrata dzieciństwa.Może rzeczywiście byli świadkami przemijania dzie-ciństwa Ziemi?Potrząsnął głową i odrzucił tę myśl. Muszę zagrać na Rogu po raz ostatni, jeżeli Ziemia ma wstąpić w nowąerę.Ale brak mi siły.Czyżby Przeznaczenie zostało w końcu oszukane?175 Mam nadzieję, że nie, mój przyjacielu odrzekł Rudowłosy i spojrzał naElryka. Zostaliśmy tylko my dwaj westchnął Melnibonanin. Ty i ja.Nawettak wielkie wydarzenia, jak te, nie dały rady zniszczyć naszej przyjazni, nie rozłą-czyły nas.Jesteś jedynym człowiekiem, którego towarzystwo mnie nie zmęczyło,jedynym, któremu całkowicie ufałem.Na twarzy Rudowłosego pojawiło się coś, co przypominało jego dawny zaro-zumiały uśmiech. A tam, gdzie wspólnie dzieliliśmy przygody, jeżeli nie ty, to ja zazwyczajcoś zyskiwałem.Wzajemnie się uzupełnialiśmy.Nigdy się nie dowiem, dlaczegodzieliłem z tobą twój los.Możliwe, że nie ode mnie to zależało, lecz od Przezna-czenia.I jest jeszcze jedna rzecz, którą mogę wykonać w imię naszej przyjazni.Elryk miał już zamiar zapytać Moongluma, o co mu chodziło, gdy nagle do-leciał ich z tyłu znajomy głos. Przynoszę dwie wiadomości.Pierwsza to podziękowania od Władców Pra-wa.Druga pochodzi od o wiele potężniejszej istoty. Sepiriz! Elryk krzyknął i zwrócił się w stronę swego przewodnika.Czy jesteś zadowolony z mojej pracy? Tak, bardzo jednak twarz Sepiriza była smutna i pełna współczucia.Udało ci się dokonać wszystkiego oprócz ostatniego aktu, to jest zagrania na RoguPrzeznaczenia po raz trzeci.Dzięki tobie świat będzie wiedział, co to postęp i jegonowi mieszkańcy będą mieli szansę posuwania się do przodu krok za krokiem, ażdo osiągnięcia nowego stanu istnienia. Ale jaki to wszystko ma sens? zapytał Elryk. Tego nigdy nie po-trafiłem pojąć. A kto potrafi? Kto wie, dlaczego istnieje Równowaga Wszechświata, po coistnieje Przeznaczenie i Bogowie z Wysokich Zwiatów? Dlaczego zawsze musibyć Wybraniec, który ma o coś walczyć? Wydaje się, że istnieje nieskończonośćprzestrzeni, czasu i możliwości.Może być nieskończona liczba istnień, jednychponad innymi, które widzą ostateczny cel.Jednak w nieskończoności nie możebyć finalnego celu.Być może wszystko odbywa się cyklami i te same wypadkipowtórzą się ponownie, aż wszechświat jakim go znamy skończy się i unicestwi.Sens, Elryku? Nie próbuj się go doszukać, bo w takich poszukiwaniach zatracaszrozum i siebie. %7ładnego sensu, żadnej prawidłowości.Więc dlaczego musieliśmy cierpieć? Możliwe, że Bogowie również poszukują sensu i prawidłowości i to byłajedna z wielu prób.Spójrz. Sepiriz wskazał ręką w kierunku nowo ukształ-towanej Ziemi.To wszystko jest świeże, stworzone przez rozum.Możliwe, żenowi ludzie będą się nim posługiwali, a może jakiś czynnik go zniszczy.Bogowieeksperymentują, Równowaga Wszechświata kieruje losem Ziemi, a ludzie walcząi twierdzą, że Bogowie wiedzą czemu ma to wszystko służyć.Ale czy Bogowie176rzeczywiście wiedzą? Coraz bardziej mnie niepokoisz, zamiast pocieszać westchnął Elryk.Straciłem żonę i cały świat, i nie wiem, dlaczego. Przykro mi.Przybyłem, żeby cię pożegnać, przyjacielu.Zrobisz to, co mu-sisz. Dobrze.Czy zobaczymy się jeszcze? Nie, ponieważ my dwaj już nie żyjemy.Nasz czas przeminął.Sepiriz zawirował w powietrzu i nagle po prostu zniknął.Pozostała po nim zimna cisza.Rozmyślania Elryka przerwał Moonglum. Musisz zadąć w Róg, Elryku, czy to coś znaczy czy nie.Musisz zagraći skończyć z tym wszystkim raz, i na zawsze! Jak? Ledwo mi starcza siły by się utrzymać na nogach. Zdecydowałem, co musisz zrobić.Zabij mnie Zwiastunem Burzy.Wez mo-ją duszę i energię, wtedy będziesz miał wystarczająco dużo siły, żeby zadąć po razostatni. Zabić ciebie! Zabić Moongluma, jedynego, prawdziwego przyjaciela?! Tychyba bredzisz! Nie.Musisz to zrobić, bo nie ma innego wyjścia.A zresztą nie ma tu dlanas miejsca, więc obaj musimy umrzeć i to szybko.Powiedziałeś mi, jak Zaroziniaoddała ci swą duszę, wez też i moją! Nie mogę.Moonglum podszedł do albinosa i złapawszy za głownię miecza wyciągnął godo połowy. Nie, Moonglumie!Ale teraz miecz sam wysunął się z pochwy.Elryk odtrącił rękę Rudowłosegoi złapał za rękojeść.Nie był w stanie zatrzymać Zwiastuna Burzy.Czarny Miecz uniósł się do góry,ciągnąc ze sobą trzymającą go rękę.Przygotował się do ciosu.Moonglum stał nieruchomo z opuszczonymi rękoma.Jego twarz była bez wy-razu, lecz albinosowi wydawało się, że zauważył błysk strachu w oczach przyja-ciela.Naprężył się, żeby wziąć miecz pod swoją kontrolę, lecz już wiedział, żejest to niemożliwe. Pozwól mu zrobić swoje, Elryku.Ostrze rzuciło się do przodu i wbiło prosto w serce Moongluma.Krew bryznę-ła na wszystkie strony.Oczy ofiary przepełniły się przerażeniem, a potem zmato-wiały. Och, nie.Ja.Nie.spodziewałem się tego!Skamieniały Elryk nie mógł wyciągnąć miecza z serca przyjaciela.Energiazaczęła przelewać się w ciało Melnibonanina.I chociaż proces trwał zaledwie177chwilę, albinos wciąż stał z oczami utkwionymi w martwym ciele, aż z jego szkar-łatnych oczu popłynęły łzy a ciałem wstrząsnął potężny dreszcz.Wtedy ostrzewyswobodziło się.Odrzucił miecz daleko od siebie.Upadając na skały, Zwiastun Burzy nie wy-dał zwykłego, metalicznego dzwięku.Odgłos był podobny do tego, jaki wydajeupadając ludzkie ciało.Miecz podniósł się i zbliżył do Elryka.Albinos miał wra-żenie, że ktoś go obserwuje.Melnibonanin wziął Róg i przyłożywszy go do ust zagrał, obwieszczając po-czątek Nowej Ziemi.I chociaż brzmienie Rogu przepełniała radość zwycięstwa,Elryk nie podzielał tego uczucia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Purpurowe wierzchołki ostro rysowały się na tle spo-kojnego błękitu.Wtem Ziemia zaczęła się poruszać.Coraz szybciej i szybciej obracała się do-okoła własnej osi.Z niesamowitą prędkością dzień gonił noc, mrok ustępowałmiejsca światłu.Nagle glob znów zwolnił bieg.Słońce wisiało na nieboskłonie,niewzruszone jak zawsze.Przemiana dokonała się.Panowało tu teraz Prawo.Jednak pomimo zwycięstwa Prawo nie mogło uczynić nic, póki Róg nie zagrałpo raz ostatni. Więc wszystko skończone wymamrotał Moonglum. Wszystko znik-nęło: Elwher, miejsce moich narodzin, Karlaak nad Płaczącym Pustkowiem, Bak-shaan, a nawet Miasto Snów i Wyspa Melnibon.Nie ma ich już, nie można ichprzywrócić do życia.A to jest nowy świat stworzony przez Prawo.Jest bardzopodobny do poprzedniego.Elryka również przepełniło poczucie straty.Wiedział, że wszystkie bliskie mumiejsca, nawet całe kontynenty, już nie istniały, zostały zastąpione nowymi.Tobyło jak utrata dzieciństwa.Może rzeczywiście byli świadkami przemijania dzie-ciństwa Ziemi?Potrząsnął głową i odrzucił tę myśl. Muszę zagrać na Rogu po raz ostatni, jeżeli Ziemia ma wstąpić w nowąerę.Ale brak mi siły.Czyżby Przeznaczenie zostało w końcu oszukane?175 Mam nadzieję, że nie, mój przyjacielu odrzekł Rudowłosy i spojrzał naElryka. Zostaliśmy tylko my dwaj westchnął Melnibonanin. Ty i ja.Nawettak wielkie wydarzenia, jak te, nie dały rady zniszczyć naszej przyjazni, nie rozłą-czyły nas.Jesteś jedynym człowiekiem, którego towarzystwo mnie nie zmęczyło,jedynym, któremu całkowicie ufałem.Na twarzy Rudowłosego pojawiło się coś, co przypominało jego dawny zaro-zumiały uśmiech. A tam, gdzie wspólnie dzieliliśmy przygody, jeżeli nie ty, to ja zazwyczajcoś zyskiwałem.Wzajemnie się uzupełnialiśmy.Nigdy się nie dowiem, dlaczegodzieliłem z tobą twój los.Możliwe, że nie ode mnie to zależało, lecz od Przezna-czenia.I jest jeszcze jedna rzecz, którą mogę wykonać w imię naszej przyjazni.Elryk miał już zamiar zapytać Moongluma, o co mu chodziło, gdy nagle do-leciał ich z tyłu znajomy głos. Przynoszę dwie wiadomości.Pierwsza to podziękowania od Władców Pra-wa.Druga pochodzi od o wiele potężniejszej istoty. Sepiriz! Elryk krzyknął i zwrócił się w stronę swego przewodnika.Czy jesteś zadowolony z mojej pracy? Tak, bardzo jednak twarz Sepiriza była smutna i pełna współczucia.Udało ci się dokonać wszystkiego oprócz ostatniego aktu, to jest zagrania na RoguPrzeznaczenia po raz trzeci.Dzięki tobie świat będzie wiedział, co to postęp i jegonowi mieszkańcy będą mieli szansę posuwania się do przodu krok za krokiem, ażdo osiągnięcia nowego stanu istnienia. Ale jaki to wszystko ma sens? zapytał Elryk. Tego nigdy nie po-trafiłem pojąć. A kto potrafi? Kto wie, dlaczego istnieje Równowaga Wszechświata, po coistnieje Przeznaczenie i Bogowie z Wysokich Zwiatów? Dlaczego zawsze musibyć Wybraniec, który ma o coś walczyć? Wydaje się, że istnieje nieskończonośćprzestrzeni, czasu i możliwości.Może być nieskończona liczba istnień, jednychponad innymi, które widzą ostateczny cel.Jednak w nieskończoności nie możebyć finalnego celu.Być może wszystko odbywa się cyklami i te same wypadkipowtórzą się ponownie, aż wszechświat jakim go znamy skończy się i unicestwi.Sens, Elryku? Nie próbuj się go doszukać, bo w takich poszukiwaniach zatracaszrozum i siebie. %7ładnego sensu, żadnej prawidłowości.Więc dlaczego musieliśmy cierpieć? Możliwe, że Bogowie również poszukują sensu i prawidłowości i to byłajedna z wielu prób.Spójrz. Sepiriz wskazał ręką w kierunku nowo ukształ-towanej Ziemi.To wszystko jest świeże, stworzone przez rozum.Możliwe, żenowi ludzie będą się nim posługiwali, a może jakiś czynnik go zniszczy.Bogowieeksperymentują, Równowaga Wszechświata kieruje losem Ziemi, a ludzie walcząi twierdzą, że Bogowie wiedzą czemu ma to wszystko służyć.Ale czy Bogowie176rzeczywiście wiedzą? Coraz bardziej mnie niepokoisz, zamiast pocieszać westchnął Elryk.Straciłem żonę i cały świat, i nie wiem, dlaczego. Przykro mi.Przybyłem, żeby cię pożegnać, przyjacielu.Zrobisz to, co mu-sisz. Dobrze.Czy zobaczymy się jeszcze? Nie, ponieważ my dwaj już nie żyjemy.Nasz czas przeminął.Sepiriz zawirował w powietrzu i nagle po prostu zniknął.Pozostała po nim zimna cisza.Rozmyślania Elryka przerwał Moonglum. Musisz zadąć w Róg, Elryku, czy to coś znaczy czy nie.Musisz zagraći skończyć z tym wszystkim raz, i na zawsze! Jak? Ledwo mi starcza siły by się utrzymać na nogach. Zdecydowałem, co musisz zrobić.Zabij mnie Zwiastunem Burzy.Wez mo-ją duszę i energię, wtedy będziesz miał wystarczająco dużo siły, żeby zadąć po razostatni. Zabić ciebie! Zabić Moongluma, jedynego, prawdziwego przyjaciela?! Tychyba bredzisz! Nie.Musisz to zrobić, bo nie ma innego wyjścia.A zresztą nie ma tu dlanas miejsca, więc obaj musimy umrzeć i to szybko.Powiedziałeś mi, jak Zaroziniaoddała ci swą duszę, wez też i moją! Nie mogę.Moonglum podszedł do albinosa i złapawszy za głownię miecza wyciągnął godo połowy. Nie, Moonglumie!Ale teraz miecz sam wysunął się z pochwy.Elryk odtrącił rękę Rudowłosegoi złapał za rękojeść.Nie był w stanie zatrzymać Zwiastuna Burzy.Czarny Miecz uniósł się do góry,ciągnąc ze sobą trzymającą go rękę.Przygotował się do ciosu.Moonglum stał nieruchomo z opuszczonymi rękoma.Jego twarz była bez wy-razu, lecz albinosowi wydawało się, że zauważył błysk strachu w oczach przyja-ciela.Naprężył się, żeby wziąć miecz pod swoją kontrolę, lecz już wiedział, żejest to niemożliwe. Pozwól mu zrobić swoje, Elryku.Ostrze rzuciło się do przodu i wbiło prosto w serce Moongluma.Krew bryznę-ła na wszystkie strony.Oczy ofiary przepełniły się przerażeniem, a potem zmato-wiały. Och, nie.Ja.Nie.spodziewałem się tego!Skamieniały Elryk nie mógł wyciągnąć miecza z serca przyjaciela.Energiazaczęła przelewać się w ciało Melnibonanina.I chociaż proces trwał zaledwie177chwilę, albinos wciąż stał z oczami utkwionymi w martwym ciele, aż z jego szkar-łatnych oczu popłynęły łzy a ciałem wstrząsnął potężny dreszcz.Wtedy ostrzewyswobodziło się.Odrzucił miecz daleko od siebie.Upadając na skały, Zwiastun Burzy nie wy-dał zwykłego, metalicznego dzwięku.Odgłos był podobny do tego, jaki wydajeupadając ludzkie ciało.Miecz podniósł się i zbliżył do Elryka.Albinos miał wra-żenie, że ktoś go obserwuje.Melnibonanin wziął Róg i przyłożywszy go do ust zagrał, obwieszczając po-czątek Nowej Ziemi.I chociaż brzmienie Rogu przepełniała radość zwycięstwa,Elryk nie podzielał tego uczucia [ Pobierz całość w formacie PDF ]