[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chwileczkę.Wszystko w swoim czasie.Camillo, ty nie jesteś słaba.- Z reguły nie. - Najpiękniejszy klejnot korony.Jak widzisz, nadrobiłem zaległości w lekturzebrukowców.Ci durni pismacy w jednym mieli rację.Klejnot, alby lśnić, musi mieć mocnąstrukturę, która wytrzyma obróbkę.I ty ją masz.- To największy komplement, jaki od ciebie usłyszałam.- Może przeoczyłaś inne.Mężczyzni potrafią powiedzieć ci tylko to, że jesteś piękna.Lubię twoją rodzinę.- Moją rodzinę?- Tak.Twoją matkę, siostrę, braci i wszystkich tych kuzynów, ciotki i wujków,których imion nawet nie pamiętam.Tylko z ojcem mam pewien kłopot.Ale zaczynam gorozumieć.Pewnie gdybym sam miał taką córkę jak ty, chciałbym skopać tyłek facetowi, któryośmielił się do niej dobrać.- Ojciec cię lubi.- Na surowo czy upieczonego na wolnym ogniu?- Daj spokój.Uważa, że masz potencjał.- Doprawdy? - Zmrużył oko, a widząc gruby podręcznik archeologii leżący na nocnejszafce, zapytał, czy jeszcze nie przeszła jej fascynacja tą dziedziną.- Jak możesz o to pytać! Chcę pójść na studia.I marzę o tym, żeby kiedyś z tobąpracować.Na razie skontaktowałam się z doktorem Lesuerem, który zgodził się przyjąć mniedo swojej ekipy prowadzącej badania we Francji.- A, tak.- Pokiwał głową.- Specjalista od dolnego paleolitu.Zwietny nauczyciel.Mato, czego mnie brakuje.Cierpliwość.Praca z nim na pewno będzie dla ciebie dużoprzyjemniejsza niż ze mną.Szkoda tylko, że ominie cię Bardville.Wzięła głęboki oddech.- Mówisz poważnie? Zgodziłbyś się, żebym wzięła udział w tych badaniach?- Przymierzam się do kupna nowej przyczepy, bo stara nadaje się już tylko na złom.Poza tym chyba będę miał sporo pracy w laboratorium.Może więc nie byłoby od rzeczywynająć jakieś mieszkanie blisko uniwersytetu.Albo kupić dom.Nie potrafiła znieść już napięcia, które ją rozsadzało.Co za cudowne uczcie, nie mócoddychać ze szczęścia!- W mojej rodzinie jest tak, że ten, kto decyduje się robić karierę albo zakłada rodzinę,zostaje zwolniony z większości oficjalnych funkcji.A teraz powiedz mi, wiesz co.- Uprzedzam, że będę marudził za każdym razem, kiedy każesz mi wystroić się tak jakna dzisiejszy bal.Domyślam się, że będziesz mi wtedy wypominała mój hrabiowski tytuł.- Naturalnie. - Obiecuję jednak, że będę się starał zaakceptować wszystko to, co razem z tobąwejdzie do naszego związku.A ty pogodzisz się z tym, co wniosę ja.Na sekundę przymknęła oczy.- Czy prosisz mnie o.- Nie przerywaj mi.- Ujął jej twarz w dłonie i zajrzał głęboko w oczy.- Maszwspaniałą urodę.Ja o tym wiem, i ty o tym wiesz.Naprawdę nie obchodzi mnie, że będęoglądał twoją twarz na okładkach pism.Podobnie jak mam w nosie bzdury, które w nichwypisują.Sami najlepiej wiemy, jacy jesteśmy.Wzruszenie ścisnęło ją za gardło.Słowa, które przed chwilą usłyszała, byłynajwspanialszym dowodem na to, że Del w nią wierzy i że jej ufa.- Nie mam przy sobie żadnego pierścionka.- Nie zależy mi na tym.- Ale mnie zależy, żebyś nosiła pierścionek, który ci dam - powiedział z mocą.- Del, jeśli nie chcesz, żebym się popłakała, lepiej się pospiesz.- Dobrze, dobrze.Tak to jest, jak człowiek stara się być romantyczny.- Jeśli chodzi o romantyzm, to dawka, jaką mi dziś zaserwowałeś swoją wspinaczkąpo murze, w zupełności wystarczy.- Uwielbiam cię - powiedział z lekką ironią.- Całą.A już najbardziej te wygadaneusta.- To wspaniale.Ale spróbuj zdobyć się na coś bardziej romantycznego.Obiecuję, żejakoś wytrzymam.- Kocham cię.- Znowu zamknął jej twarz w dłoniach.I nawet nie przestraszył się łzy,która popłynęła po jej policzku.- Camillo, kocham cię za to, jaka jesteś.I za to, jacy dziękitobie jesteśmy my oboje.Kocham kobietę, która sprzątała moją kuchnię taką samą miłością,jaką kocham tę, z którą tańczyłem dziś walca.- I ja cię kocham.Tylko przy tobie czuję się sobą i tylko z tobą mogę być szczęśliwa.- Wyjdz za mnie.Dziel ze mną życie.Nie mogę obiecać, że zawsze i wszędzie będzieci ze mną wygodnie, ale jedno ci gwarantuję.Na pewno nie będziesz się nudzić.- Zostanę twoją żoną.Będę z tobą pracować.I będę cię bardzo kochała.Zawsze.- Jedz ze mną na Florydę - poprosił, biorąc ją w ramiona.- Nie chcę się z tobąrozstawać.- Dobrze.Zorganizuję wyjazd.- Zacisnęła palce na jego barkach.- Chciałampowiedzieć, my zorganizujemy. - Obiecuję ci, że znajdę czas na to, abyśmy załatwili sprawy, które muszą zostaćzałatwione.- Nie martw się.Znajdziemy rozwiązanie.Razem potrafimy znalezć odpowiedz nakażde pytanie.Przytuliła się do niego, szczęśliwa, że wreszcie odnalazła swoją pasję, zadowolenie imiłość.Trzy w jednym, pomyślała rozbawiona tym skojarzeniem.A najistotniejsze było to,że wreszcie zadała swe najważniejsze pytanie i uzyskała na nie odpowiedz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl