[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale Destanio udowodnił panu swojątożsamość i tu w Palermo dowiedział się pan, że Cartelli nieżyje od wielu lat.Wygląda na to, że pan, jak mówiąAmerykanie, ścina nie to drzewo? Może  Simon skończył jeść i pić wino. w takimprzypadku, jak pan wytłumaczy zbieg okoliczności pomiędzyzabójstwem Eustona i nagłym zainteresowaniem Destamia dla mojej osoby, pieniędzmi, jakie mi dał, i usiłowaniem zabiciamnie? Jeśli jest jakiś związek, to tylko dwa wyjaśnienia sąmożliwe: albo Destamio był Cartellim, albo Cartelli toDestamio. Nie inaczej. Ale jakiś oszust nie mógł zająć miejsca Destania, jednegoz przywódców mafii.A jeżeli człowiek, który zginął w banku, tonie był Cartelli, więc kto? To są zagadki, które muszę rozwiązać, i mam zamiarkopać tak długo, póki się czegoś nie dokopię. Albo dopóki ktoś inny nie wykopie grobu dla pana żachnął się Ponti, potem zaciągnął się gwałtownie dymem zpapierosa.Simoa uśmiechnął się i zamówił kawę. Dla mnie świetnie się składa, że pan został w towciągnięty  rzekł Ponti po chwili. Zrobił pan zamieszanie iróżne rzeczy mogą wypłynąć na powierzchnię, być może cennedla mnie.W mojej sytuacji muszę być ostrożny.Pan nie jestdość ostrożny.Może pan nie wierzy, jak potężni i zli są ciludzie, choć nie przypuszczam, żeby to stanowiło dla panajakąś różnicę.Ale pomogę panu, w czym będę mógł.W zamianza to proszę mówić mi wszystko, czego pan się dowie, codotyczy mafii. Bardzo chętnie  powiedział Simon.Nie uważał, aby warto było wspomnieć o małymzastrzeżeniu, które zrobił w myśli  że przy całymzadowoleniu, jakie mu sprawi podzielenie się faktami skrzętniezebranymi, prawdziwie cenny łup, na który się natknie, uzna zaswoją prawowitą zdobycz. Mógłby pan zacząć od tego, żeby mi opowiedzieć, co panwie o Destamio  rzekł. Nie tyle, żeby z tego był jakiś pożytek.Wszystko to sądomysły i skojarzenia.Wszyscy tutaj są członkami mafii, albozbyt się ich boją, żeby mówić.Lecz sądząc po ludziach, którychspotyka, z tego, gdzie bywa, z ilości pieniędzy, jakie wydaje, zprzerażenia, jakie wzbudza, muszę wyciągnąć wniosek, że działa na najwyższych szczeblach tej organizacji.Reszta jegorodziny nie wydaje się zaangażowana, co jest rzecząniespotykaną, ale mam na nich oko. Odkąd zobaczyłem jego bratanicę, Ginę, jestem w staniezrozumieć to pańskie oko.Kto jeszcze należy do jego rodziny? Siostra, donna Maria, istna faccia tosta.I stary wuj,bardzo już sędziwy.Mają dom poza miastem, to starabaronowska rezydencja, zaniedbana i chyląca się ku upadkowi. Musi mi pan powiedzieć, jak tam się można dostać. Chciałby pan znów zobaczyć Ginę?  spytał Ponti zporozumiewawczym uśmiechem. Może będę miał większe szczęście od pana odpowiedział Zwięty, nic sobie nie robiąc ze słów Pontiego. Ito wydaje się najodpowiedniejsze miejsce, żeby zacząćsondować stosunki rodzinne Ala i jego przeszłość.Poza tym,niech pan pomyśli, jakie zrobi na nim wrażenie, kiedy siędowie, że odwiedziłem dom jego rodziców i poznałem jegorodzinę.Ponti obrzucił go długim trzezwym spojrzeniem. Jeden z nas oszalał, a może i obaj  rzekł. Ale narysujępanu mapkę i wytłumaczę, jak tam dojechać. ROZDZIAA 3Jak Simon wynajął okaz muzealnyi Gina Destamio stała się uchwytna1Podjąwszy decyzję Simon Templar zamierzał nie zwlekajączłożyć wizytę w rezydencji rodziny Destamia, gdyż wyobrażałsobie, że im szybciej będzie się poruszał, tym bardziej Destamiobędzie zdezorientowany i w ten sposób tym bardziej on sam natym zyska.Lecz żeby móc się należycie zaprezentować, przedewszystkim trzeba było zreperować podartą marynarkę.Kasjer wskazał najbliższy zakład, który właściciel akuratotwierał po trzygodzinnej południowej drzemce.Po naderożywionej i barwnej dyskusji została uzgodniona cenauwzględniająca gorszący żądany pośpiech, jednakże była nieconiższa od ceny nowej marynarki.Na koniec ustalono czasreperacji na pół godziny i Zwięty wiedząc, że będzie szczęśliwy,jeśli to potrwa tylko trzy razy dłużej, wyruszył na poszukiwanienastępnego rekwizytu.Krawiec skierował go na sąsiedni narożnik, gdzie powitalnyszyld oznajmiał Servizio Eccellento di Autonoleggio.Ale oto razw historii reklamy się zdarzyło, że wynajem samochodówfunkcjonował tak znakomicie, że wszystkie zostałyrozchwytane.Może po prostu dzięki sezonowym turystom całaflotylla samochodów rozpłynęła się chwilowo.Jedynywidoczny, pozostawiony na placu, to był stary poobijany fiat500, w znacznej mierze rozmontowany przez mechanika, którywypełzł spod jego tłustych od smarów wnętrzności i wytarł ręcew bawełnianą szmatę, gdy właśnie zbliżył się Simon. Ma pan samochody do wynajęcia?  Sissignore. Mądre spojrzenie człowieka schwyciłoniewłoski wygląd Simona. Pan chciałby wynająć auto? Chciałbym  powiedział Zwięty potulnie, rezygnując ztargowania się o cenę, która automatycznie podwoiła się zchwilą, gdy właściciel zidentyfikował go jako cudzoziemca. Mamy mnóstwo aut, ale cholera, wszystkie jużporozbierali, został tylko ten drań.Było oczywiste, że angielszczyzna właściciela zostałazaczerpnięta z tej wszechobecnej skarbnicy wykwintulingwistycznego, jaką są szeregi poborowych armiiamerykańskiej. Myśli pan o tym ostatnim wózku?  spytał Simonwskazując na rozebranego fiata. Sissignore, to prawdziwe cacko i bardzo solidniezbudowany.Może być gotowy na wieczór. Nie chcę go, nawet gdyby pan go złożył zaraz.Nie dlatego,żebym zle się o nim wyrażał, ale po prostu nie dla mnie gozrobiono.A więc może mi pan powie, gdzie mógłbym znalezćcoś na mój rozmiar. Może by pan chciał jakiś szykowny wóz: alfa romeo alboferrari?.W pytaniu tkwił ślad szyderstwa, które Simon zdecydowałsię zignorować w nadziei zyskania na czasie do dalszychposzukiwań. Jezdziłem nimi.Prowadziłem też bentleye, lagondy,jaguary i w dobrych dawnych czasach hirondela. Co, prowadzi pan hirondela? Jak on jezdzi? Jak szatan  odrzekł Zwięty z powagą. Ale to nie manic wspólnego z tym, o co mi chodzi.Ciągle potrzebny mi jestsamochód. Chciałby pan zobaczyć coś specjalnego, żeby już niemyśleć o hirondelu? Właśnie o coś takiego mi chodzi. Niech pan pójdzie ze mną.Poprowadził Simona przez drzwi w głębi garażu na tylne,pokryte pyłem podwórze.Poza stosami zardzewiałych częścisamochodowych i zużytymi oponami znajdował się tam jakiś duży bezkształtny przedmiot, okryty brezentem.Z wyrazemczci, stosownej bardziej do podnoszenia welonu panny młodejprzed złożeniem małżeńskiego pocałunku, mechanik rozwiązałliny podtrzymujące płótno i delikatnie je zsunął.Zwiatłosłoneczne zalśniło w czerwonej jak krew karoserii ichromowanych częściach i Zwięty pozwolił sobie na niezwykłyluksus gwizdnięcia wyrażającego zdumienie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl