[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Docucaj¹ te krzyki brata. Na Boga - szepcze - co siê w mieScie dzieje?! To samo, co i w tobie, frate: walka dusz osiad³ych i tu³aczych walka!Zatrzepoce siê mnich nie wiadomo dok¹d; mo¿e w oprzytomnieniu onym, ¿e gdzie siê takienag³oSci dziej¹, tam i zakonnik bywa ku potrzebie - dla dusz rozgrzeszania.Lecz tymczasem tu¿ obok, gdzieS ko³o koScio³a, zatupoc¹ zbiry z przeraxliwym Swistem po-Scigu i wrzaskiem uganiania siê za kimS:90  Tego tu gêSlarza w dzwonkowej czapie!.Tego kozodoja o ³ydkach w³ochatych!.Kuk³¹weso³kow¹ nakrywa on, ponoæ, tonsurê ledwie zaros³a, powiada³ kanonik.Zetrzeæ by z ziemiplugastwo takie!.Ten miêdzy nimi wi³a i diab³a wys³annik najgorszy!.A widzisz? nieustrzeg³a ciê dziewka w alkierzu? Wynios³o ciê na ulice wScibstwo igrcowe - na ¿a³osny po-noæ koniec.G³uchy ³omot obucha o g³owê chyba cz³ecz¹ - i jeden tylko krzyk rozdzieraj¹cy: ju¿ w niebomi³osierne, ju¿ o co innego chyba nixli o zratowanie cia³a.Wystawia mnich krucyfiks w obu d³oniach.Z pacierzem na ustach biegnie w tamt¹ stronê. Masz¿e ty jeszcze, frate, w³adzê rozgrzeszania.?Zachwia³y siê nogi pod mnichem; run¹³ bez czucia na ziemiê.Na gwiezdn¹ kopu³ê grodzkiej nocy, m ten okrêt z Zamorza, wyp³yn¹³ ksiê¿yc znad murów.I wejrza³ na plac koScielny t¹ omglon¹ xrenic¹ zaSwiatów, która i grodu mury w zamki-nie-widy odmienia, i cz³ecze postaci tak odcieleSnia, ¿e owo parobczak konny b³êdnym rycerzemna drodze siê wyda, a cz³ek zbrojny na koniu Parsifalem samym zgo³a.Wwia³o skrzyd³o jasnoSci wzwy¿ po schodach koScio³a, nas¹czy³o poSwiaty we wnêkê dxwie-rzy, na te wniebowziêciem smuk³e szeregi pañ Swiêtych i b³ogos³awionych królowych.Na po³y ockniêtemu mnichowi wypatrzy³a smuga ksiê¿ycowa u stóp tych postaci - dwóchrycerzy jak dwie mary pod okiem miesi¹ca bledsze ¿yciem od onych pañ w kamieniu.Roz-mroczy³y siê i cienie po bokach miesiêcznej smugi, ukazuj¹c jakieS gromady Spi¹cego naschodach ludu.Acedi¹ to tkniête, grodu smutniki, w poodpustowej nocy Sni³y tak mo¿e uprogów koScio³a swój sen o wyzwoleniu.Chy³kiem a czujnie wychyla siê zza wêg³a ulicy pstra wataha ryba³tów i ¿aków wêdrownych,ka¿dy z toporem, czekanem, wid³ami lub k³onic¹ w ku³aku.Niejeden ramiê swe, strzaskanegdzieS ko³o ³okcia, za rêkaw przy garSci podtrzymuje zêbami.Krwi¹ ocieka ta i owa g³owa,a wszystkie dymi¹ jeszcze ¿arem uniesienia.Na placu a¿ zakrzep³ym w srebrzystej oæmie, w mg³awej omartwicy zaSwiatów, stoi rumakamara dziwokszta³tna: ni to koñ siwy dwoistym siod³em okulbaczon, ni to ³asica wyd³u¿ono-Sci¹ cia³a swego Zstêpuj¹ ku niemu rycerze, sp³ywaj¹ po Swietlistym kobiercu.Jednego pa-nowie dosiedli konia - w zaSwiadczenie przyjaxni: - jak chce przykazanie drugie graalowegoszukania.Sztywno trzymaj¹ siê w kulbakach, pr꿹 nogi w strzemionach ku koñskiej a¿ szyi,w górê wznosz¹ koncerze.I jednym ruchem szyj obu obzieraj¹ siê za wagantami.Nie s³ychaæ wcale kopyt têtentu ani kroków ludzi.Bo takiej ciszy uroki s¹cz¹ siê z naSwietlonej wnêki koScio³a, kêdy w blasku miesiêcznymuwysmuklaj¹ siê jeszcze bardziej ¿ywe kamienie pañ Swiêtych.Bo taka ponuroSæ milczeniaczerni siê pogro¿¹ wie¿yc obu.Bo takie zas³uchanie, zapatrzenie jest w tym smoczym kad³u-bie i dziobie kruczyska, które wychynê³o siê ca³e nad wr¹b okapu pozieraæ, jak oto ci¹gniew Swiaty wagantów plemiê bêkarcie za b³êdnymi ojcami wszelkiego - po wieki - tu³actwadusz.Nieodparta si³a podejmuje mnicha z klêczek i wlecze musem po zaczarowanej k³adce ksiê¿y-cowej smugi.Lecz u wêg³a koScio³a, tu¿ na zakrêcie, groza pêta mu nagle kroki.W poprzek drogi le¿y wagant powalony, g³owa m³odego nurza siê policzkiem w ohydnej bia-³o-krwawej mazi i Swieci nad czo³em czerwieni¹ kaptura w dzwonkach; szeroko rozrzuci³ysiê na brukach ramiona martwe, Sciskaj¹c jeszcze w d³oniach smyczek i gêSle igrca.Szmatk¹przyplusn¹³ do ziemi cz³ek zabity, tylko bose stopy i ³ydki waganta wysztywniaj¹ siê trupio91 spod oponki.A w oæmie ksiê¿ycowego tumanu widz¹ siê te nogi chwilami niczym racie ko-smate [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl