Pokrewne
- Strona Główna
- balzac honoriusz komedia ludzka iv
- balzac honoriusz komedia ludzka vi
- Balzac Honoriusz Eugenia Grandet
- Eugenia Grandet Balzac H
- Komedia ludzka t.1 Balzac H
- Cierpienia wynalazcy Balzac H
- Trocki Lew Moje życie
- Faraon tom3 B.Prus
- pakkebaand
- Anthony Piers Zamek Roogna (SCAN dal 862)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- opowiastki.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Powiedz jej i tak, żeby się dobrze bawiła krzyknął za nim Goriot, który na pozóruśpiony podniósł się na łóżku, gdy Rastignac wychodził.Młody człowiek stanął pełen rozpaczy przed Delfiną, którą zastał uczesaną, w balowychtrzewikach: pozostawało tylko włożyć suknię.Ale te ostatnie przygotowania, podobnedotknięciom pędzla, którymi malarz kończy obraz, wymagały więcej czasu niż samopodmalowanie płótna. Jak to, jeszcze nie ubrany? rzekła. Ależ, pani ojciec. Jeszcze ojciec! przerwała. Nie będzie mnie pan uczył obowiązków.Znam ojca oddawna.Ani słowa, Eugeniuszu.Będę słuchała dopiero wtedy, kiedy będziesz ubrany.Teresawszystko przygotowała u ciebie, mój powóz czeka, wez go i wracaj.Pomówimy o ojcu, jadącna bal.Trzeba wyjechać wcześnie; jeśli się dostaniemy w sznur powozów, dobrze będzie,skoro o jedenastej zdołamy wejść na salę. Pani. Zpiesz! Ani słowa rzekła, biegnąc do buduaru po naszyjnik. Ależ niech pan idzie, panie Eugeniuszu, bo pani się pogniewa rzekła Teresa,wypychając młodego człowieka, przerażonego tym wykwintnym ojcobójstwem.Poszedł się ubrać, oddając się bolesnym dumaniem.Zwiat przedstawiał mu się jak oceanbłota, w którym człowiek grzęznie po szyję, skoro raz utkwi w nim nogą. Same mizerne zbrodnie! rzekł sobie. Vautrin jest większy.Ujrzał trzy wielkie wyrazy społeczeństwa: Posłuszeństwo, Walkę i Bunt; Rodzinę, Zwiat iVautrina.I nie miał odwagi wybrać.Posłuszeństwo było nudne, Bunt niemożliwy.Walkaniepewna.Myśl przeniosła go na łono rodziny.Przypomniał sobie czyste wzruszeniaspokojnego życia, dni spędzone wśród tych, których był ukochaniem.Trzymając sięnaturalnych praw domowego ogniska, te drogie istoty znajdowały w nim szczęście pełne,ciągłe, niezmącone.Mimo tych dobrych myśli nie miał odwagi złożyć przed Delfinąwyznania wiary czystych dusz, nakazując jej Cnotę w imię Miłości.Niedawno rozpoczętejego wychowanie wydało owoce.Już kochał samolubnie.Instynkt pozwolił mu przejrzećserce Delfiny, przeczuwał, że jest zdolna przejść po trupie ojca, aby iść na bal, i nie miał anisiły odgrywania moralisty, ani odwagi narażania się jej, ani dość męstwa, aby ją opuścić. Nie przebaczyłaby mi nigdy, gdybym jej przeszkodził.Następnie zaczął roztrząsać słowa lekarza: tłumaczył sobie, że Goriot nie jest może takchory, jak on przypuszcza; słowem gromadził obłudne rozumowania, aby usprawiedliwićDelfinę.Nie zna stanu ojca.Nieborak sam wyprawiłby ją na bal, gdyby doń poszła.Częstoprawo społeczne, nieubłagane w swej formie, potępia pozór zbrodni, którą usprawiedliwiająniezliczone odcienie charakterów, interesów, sytuacji.Eugeniusz chciał oszukać samegosiebie; gotów był uczynić kochance ofiarę z własnego sumienia.Od dwóch dni wszystkozmieniło się w jego życiu.Wtargnęła w nie kobieta i zaćmiła pamięć rodziny, zagarnęławszystko.Rastignac i Delfina spotkali się w okolicznościach, dzięki którym dali sobiezakosztować najwyższych upojeń.Namiętność ich, dobrze przygotowana, wzmogła się przezto, co ją dławi zazwyczaj: posiadanie.Posiadłszy tę kobietę Eugeniusz spostrzegł, że dotądpragnął jej tylko, pokochał ją dopiero nazajutrz: miłość jest może tylko wdzięcznością zaszczęście.Nie pytając, czy jest nikczemna, czy wzniosła, ubóstwiał tę kobietę za rozkosz,którą jej przyniósł w wianie i którą od niej otrzymał; Delfina zaś kochała Rastignaca tak, jakTantal kochałby anioła, który by spłynął, aby zaspokoić głód lub ugasić pragnienie wyschłejgardzieli. I cóż, jak się ma ojciec? rzekła pani de Nucingen, skoro wrócił już w stroju balowym.118 Bardzo zle odparł jeżeli chcesz mi dać dowód przywiązania, wstąpmy do niego. Owszem rzekła ale po balu.Mój złoty Geniu, bądz dobry, nie mów mi morałów,chodz.Pojechali.W drodze Eugeniusz milczał. Co tobie? rzekła. Słyszę rzężenie twego ojca odparł z urazą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Powiedz jej i tak, żeby się dobrze bawiła krzyknął za nim Goriot, który na pozóruśpiony podniósł się na łóżku, gdy Rastignac wychodził.Młody człowiek stanął pełen rozpaczy przed Delfiną, którą zastał uczesaną, w balowychtrzewikach: pozostawało tylko włożyć suknię.Ale te ostatnie przygotowania, podobnedotknięciom pędzla, którymi malarz kończy obraz, wymagały więcej czasu niż samopodmalowanie płótna. Jak to, jeszcze nie ubrany? rzekła. Ależ, pani ojciec. Jeszcze ojciec! przerwała. Nie będzie mnie pan uczył obowiązków.Znam ojca oddawna.Ani słowa, Eugeniuszu.Będę słuchała dopiero wtedy, kiedy będziesz ubrany.Teresawszystko przygotowała u ciebie, mój powóz czeka, wez go i wracaj.Pomówimy o ojcu, jadącna bal.Trzeba wyjechać wcześnie; jeśli się dostaniemy w sznur powozów, dobrze będzie,skoro o jedenastej zdołamy wejść na salę. Pani. Zpiesz! Ani słowa rzekła, biegnąc do buduaru po naszyjnik. Ależ niech pan idzie, panie Eugeniuszu, bo pani się pogniewa rzekła Teresa,wypychając młodego człowieka, przerażonego tym wykwintnym ojcobójstwem.Poszedł się ubrać, oddając się bolesnym dumaniem.Zwiat przedstawiał mu się jak oceanbłota, w którym człowiek grzęznie po szyję, skoro raz utkwi w nim nogą. Same mizerne zbrodnie! rzekł sobie. Vautrin jest większy.Ujrzał trzy wielkie wyrazy społeczeństwa: Posłuszeństwo, Walkę i Bunt; Rodzinę, Zwiat iVautrina.I nie miał odwagi wybrać.Posłuszeństwo było nudne, Bunt niemożliwy.Walkaniepewna.Myśl przeniosła go na łono rodziny.Przypomniał sobie czyste wzruszeniaspokojnego życia, dni spędzone wśród tych, których był ukochaniem.Trzymając sięnaturalnych praw domowego ogniska, te drogie istoty znajdowały w nim szczęście pełne,ciągłe, niezmącone.Mimo tych dobrych myśli nie miał odwagi złożyć przed Delfinąwyznania wiary czystych dusz, nakazując jej Cnotę w imię Miłości.Niedawno rozpoczętejego wychowanie wydało owoce.Już kochał samolubnie.Instynkt pozwolił mu przejrzećserce Delfiny, przeczuwał, że jest zdolna przejść po trupie ojca, aby iść na bal, i nie miał anisiły odgrywania moralisty, ani odwagi narażania się jej, ani dość męstwa, aby ją opuścić. Nie przebaczyłaby mi nigdy, gdybym jej przeszkodził.Następnie zaczął roztrząsać słowa lekarza: tłumaczył sobie, że Goriot nie jest może takchory, jak on przypuszcza; słowem gromadził obłudne rozumowania, aby usprawiedliwićDelfinę.Nie zna stanu ojca.Nieborak sam wyprawiłby ją na bal, gdyby doń poszła.Częstoprawo społeczne, nieubłagane w swej formie, potępia pozór zbrodni, którą usprawiedliwiająniezliczone odcienie charakterów, interesów, sytuacji.Eugeniusz chciał oszukać samegosiebie; gotów był uczynić kochance ofiarę z własnego sumienia.Od dwóch dni wszystkozmieniło się w jego życiu.Wtargnęła w nie kobieta i zaćmiła pamięć rodziny, zagarnęławszystko.Rastignac i Delfina spotkali się w okolicznościach, dzięki którym dali sobiezakosztować najwyższych upojeń.Namiętność ich, dobrze przygotowana, wzmogła się przezto, co ją dławi zazwyczaj: posiadanie.Posiadłszy tę kobietę Eugeniusz spostrzegł, że dotądpragnął jej tylko, pokochał ją dopiero nazajutrz: miłość jest może tylko wdzięcznością zaszczęście.Nie pytając, czy jest nikczemna, czy wzniosła, ubóstwiał tę kobietę za rozkosz,którą jej przyniósł w wianie i którą od niej otrzymał; Delfina zaś kochała Rastignaca tak, jakTantal kochałby anioła, który by spłynął, aby zaspokoić głód lub ugasić pragnienie wyschłejgardzieli. I cóż, jak się ma ojciec? rzekła pani de Nucingen, skoro wrócił już w stroju balowym.118 Bardzo zle odparł jeżeli chcesz mi dać dowód przywiązania, wstąpmy do niego. Owszem rzekła ale po balu.Mój złoty Geniu, bądz dobry, nie mów mi morałów,chodz.Pojechali.W drodze Eugeniusz milczał. Co tobie? rzekła. Słyszę rzężenie twego ojca odparł z urazą [ Pobierz całość w formacie PDF ]