[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez represyj nie można było tworzyć armji.Nie można prowadzić ciżbyludzkiej na śmierć, nie posiadając w arsenale dowództwa kary śmierci.Dopókipyszniące się zdobyczami swej techniki złe małpy bez ogonów, zwane ludzmi,będą tworzyć armje i wojować, dopóty dowództwo będzie musiało stawiaćżołnierza pomiędzy możliwą śmiercią, grożącą przed nim i nieuniknionąśmiercią, czyhającą za nim.Jednakże armji nie można stworzyć strachem.Armja carska rozpadła się nie wskutek braku represyj.Usiłując ratować jąprzez przywrócenie kary śmierci, Kierenskij dobił ją tylko.Na pogorzeliskuwielkiej wojny bolszewicy stworzyli nową armję.Kto choć cokolwiek rozumiewymowę historji, ten wie, że fakty te nie wymagają żadnych komentarzy.Najtrwalszym cementem, spajającym nową armję, były idee rewolucjipazdziernikowej.Pociąg dostarczał tego cementu na fronty.Dziesiątki tysięcy chłopów nie stawiły się do pierwszego poboru,ogłoszonego przez władze sowieckie w Kałuskiej, Woroneskiej, czyRiazańskiej guberni.Wojna toczyła się daleko od tych gubernij, rejestracjęprowadzono kiepsko, poboru nie brano na serjo.Tych, co się nie stawili dopoboru, ogłoszono za dezerterów.Rozpoczęto poważną walkę zniezgłaszaniem się poborowych.W komisarjacie wojskowym miasta Riazaniazebrało się z piętnaście tysięcy takich  dezerterów.Gdym przejeżdżał przezRiazań, postanowiłem ich zobaczyć.Odradzano mi:.Jeszcze się coś możeprzydarzyć.Ale wszystko poszło, jak z płatka.Zwoływano ich z baraków: Towarzysze dezerterzy, chodzcie na wiec, towarzysz Trocki przyjechał do was. Wybiegali podnieceni, hałaśliwi, ciekawi, jak żaki szkolne.Przypuszczałem,że będą się znacznie gorzej prezentować.Oni zaś przypuszczali, że jestemstraszniejszy, niż w istocie.Po kilku chwilach otoczył mnie wielki tłum,rozpuszczony, niekarny, ale bynajmniej nie usposobiony wrogo. Towarzyszedezerterzy gapili się na mnie tak, że mało im oczy na wierzch nie wylazły.Wlazłem na stół, stojący na podwórzu, i rozmawiałem z nimi z półtorejgodziny.Było to niebywale wdzięczne audytorjum.Dążyłem do tego, by saminabrali do siebie szacunku i wezwałem ich wkońcu do podniesienia rąk naznak wierności rewolucji.Widziałem na własne oczy, jak nowe idee poczynaływywierać na nich swój wpływ.Ogarnął ich prawdziwy entuzjazm.Odprowadzili mnie do samochodu, gapili się, ile wlezie, ale już bez lęku, leczraczej z zachwytem, krzyczeli głośno i za nic nie chcieli się odczepić ode mnie.278 Nie bez dumy dowiadywałem się potem, że ważnym środkiemwychowawczym, który stosowano do nich, było upomnienie:  A coś obiecałTrockiemu?  Pułki ,,dezerterów riazańskich doskonale biły się pózniej nafrontach.Przypominam sobie drugą klasę w odeskiej szkole realnej Z-tego Pawła.Czterdziestu chłopców niczem specjalnem nie odróżniało się od innychczterdziestu chłopców.Ale gdy Burnand z tajemniczym iksem na czole,wychowawca Meier, wychowawca Wilhelm, inspektor Kaminskij i dyrektorSchwannebach z całej siły uderzyli w najkrytyczniej usposobioną inajodważniejszą grupę uczniów,  natychmiast podnieśli głowy lizusy izawistne tęposze, pociągając za sobą całą klasę.W każdym pulku, w każdej kompanji są ludzie najrozmaitszego rodzaju.Uświadomieni i skłonni do poświęceń stanowią mniejszość.Na drugim krańcustoi znikoma mniejszość zdeprawowanych, sobków lub świadomych wrogów.Pośrodku między temi dwiema mniejszościami znajduje się większość,składająca się z niepewnych i wahających się.Rozkład następuje wtedy, gdynajlepsze jednostki giną, lub zostaną usunięte, górę zaś biorą sobki lubwrogowie.Owi ze środka nie wiedzą wtedy, za kim mają pójść, i w chwiliniebezpieczeństwa ulegają panice.Dnia 24-go lutego 1919 roku wMoskiewskiej sali Kolumnowej powiedziałem młodym komendantom: Dajcie trzy tysiące dezerterów, nazwijcie ich pułkiem, ja wyznaczę dla nichbojowego dowódcę, dobrego komisarza, odpowiednich dowódców bataljonów,kompanij, plutonów  i z trzech tysięcy dezerterów powstanie u nas, w krajurewolucyjnym, w ciągu czterech tygodni doskonały pułk.W ciągu ostatnichtygodni  dodałem  mieliśmy ponowną okazję przekonania.się, że tak jest naodcinkach frontu pod Narwą i Pskowem, gdzie udało się nam stworzyć zeszczątków świetne jednostki bojowe.Dwa i pół roku, ze stosunkowo niewielkiemi przerwami, spędziłem wwagonie kolejowym, którym przedtem dysponował jeden z ministrówkomunikacji.Wagon był dobrze urządzony, jeżeli chodziło o komfortministerjalny, ale zle przystosowany do pracy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl