Pokrewne
- Strona Główna
- Honore de Balzac Ojciec Goriot
- Eugenia Grandet Balzac H
- Cierpienia wynalazcy Balzac H
- Balzac H. Ojciec Goriot
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Lumley Brian Nekroskop IV (SCAN dal 1055)
- Lumley Brian Nekroskop IV
- Thorne Nicola Powrot do Wichrowych Wzgorz
- [eBook] DirectX 3D Graphics Programming Bible
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- opowiastki.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jutro będę pisać dalej.Prze-rwać rozmowę z Tobą, żeby zagrać jako piąta w pamfila, to możliwe tylko w bretońskimzaścianku!.Maj.Podejmuję tok mojej Odysei.Trzeciego dnia Twoje dziatki przestały już traktować się ce-remonialnie, zachowywaliśmy się, jak na kochanków przystało.Moja świekra, zachwyconanaszym szczęściem, usiłuje zastąpić mi Ciebie, droga Mamo, i udaje jej się to niemal, jak iwszystkim, którzy podejmują rolę zacierania wspomnień.Jest urocza! Odgadła zapewne mojąheroiczną politykę, gdyż od początku podróży zbyt starannie ukrywała swój niepokój aby niestał się on widoczny z nadmiaru ostrożności.Kiedy wieże Gurande wyrosły mi przed oczyma, szepnęłam Twojemu zięciowi na ucho: Czyś naprawdę o niej zapomniał? Mój mąż, a właściwie już mój anioł, nigdy widać niespotkał się z bogactwem prostego i szczerego uczucia, gdyż na to słówko o mało nie oszalał zradości.Niestety, posunęłam się za daleko, pragnąc aby zapomniał, o pani de Rochefide.Cóżrobić? Kocham, w żyłach moich płynie krew portugalska, bom jest podobniejsza do Ciebieniż do ojca.Kalist wszystko znosi ode mnie, tak jak znoszą zepsute dzieci; bo to przedewszystkim jedynak.Mówiąc między nami, nigdy nie dam córki, jeśli będę ją miała, jedyna-kowi.Dość ściągnąć sobie na kark jednego tyrana, a w jedynaku drzemie ich kilku! Tak więcodwróciliśmy role: zachowuję się jak oddana małżonka.W oddaniu, z którego ktoś korzysta,kryje się niebezpieczeństwo: można stracić godność.A więc oświadczam Ci, że już utonęłami ta połowiczna cnota.Godność to tylko parawan ustawiony przez dumę, za którym może-my wściekać się do woli.No cóż, droga Mamo, nie ma Cię tu ze mną, a ja stanęłam nad prze-paścią.Gdybym nie wyzbyła się godności, bolałabym i zimna byłaby to boleść, coś w rodzajubraterstwa, które na pewno przerodziłoby się po prostu w obojętność.I jakąż bym sobie zgo-towała przyszłość? W rezultacie mojego oddania stałam się niewolnicą Kalista.Czy wydobę-dę się z tej sytuacji? Zobaczymy.W obecnej chwili podoba mi się ona.Kocham Kalista, ko-cham szalenie, jak matka, która pochwala wszelkie postępki swojego syna, choćby nawet jąbił.15 maja.Aż do tej chwili, droga Mamo, małżeństwo przedstawia mi się pod uroczym kształtem.Otaczam najcieplejszą tkliwością najpiękniejszego z mężczyzn, którym ta oślica wzgardziładla jakiegoś muzykusa, bo ta kobieta jest niewątpliwie oślicą, i to oślicą zimną, z najgorszegogatunku oślic.Jestem w swoich uczuciach małżonki miłosierna, leczę rany, raniąc samą siebiena wieki.Tak, im bardziej kocham Kalista, tym jaśniej zdaję sobie sprawę, że umarłabym zezgryzoty, gdyby nadszedł kres obecnemu szczęściu.Cała ta rodzina adoruje mnie zresztą, jakrównież i osoby bywające w naszym domu: wszyscy oni jak gdyby wyszli ze średniowiecz-nego arrasu, oderwali się odeń, by dowieść, że są rzeczy, o których nie śniło się filozofom.Któregoś dnia, jak będę sama, odmaluję Ci ciotkę Zefirynę, pannę de Pen-Hol, kawalera duHalgę, panny de Kergarout, etc.Wszyscy oni nadają się do gablotki, nawet para służących,185Maryśka i Gasselin, których spodziewam się będzie mi wolno zabrać do Paryża.Spoglą-dają oni na mnie jak na anioła, co sfrunął z nieba, i wciąż jeszcze drżą, kiedy do nich prze-mówię.Moja świekra wprowadziła nas uroczyście do apartamentów, które zajmowała dawniej znieboszczykiem mężem.Wzruszająca to była scena. Mieszkałam tu jako małżonka zawszeszczęśliwa rzekła do nas niechże to wam będzie szczęśliwą wróżbą, moje drogie dzieci.Sama zajęła pokój Kalista.Ta świątobliwa kobieta wyrzekła się jakby umyślnie wspomnieńswojego szlachetnego pożycia z mężem, aby nas nimi wyposażyć.Prowincja bretońska, tomiasto i ta rodzina hołdująca dawnemu obyczajowi, słowem to wszystko, co może tu śmie-szyć nas, wesołe paryżanki, ma coś niewytłumaczonego, wielkiego nawet w małostkach, coś,co da się określić jednym tylko słowem r zeczy uświ ęcone.Dzierżawcy rozległychwłości rodowych, wykupionych, jak Ci wiadomo, przez pannę des Touches, którą mamy od-wiedzić w jej klasztorze, przyszli nam się pokłonić in corpore56 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Jutro będę pisać dalej.Prze-rwać rozmowę z Tobą, żeby zagrać jako piąta w pamfila, to możliwe tylko w bretońskimzaścianku!.Maj.Podejmuję tok mojej Odysei.Trzeciego dnia Twoje dziatki przestały już traktować się ce-remonialnie, zachowywaliśmy się, jak na kochanków przystało.Moja świekra, zachwyconanaszym szczęściem, usiłuje zastąpić mi Ciebie, droga Mamo, i udaje jej się to niemal, jak iwszystkim, którzy podejmują rolę zacierania wspomnień.Jest urocza! Odgadła zapewne mojąheroiczną politykę, gdyż od początku podróży zbyt starannie ukrywała swój niepokój aby niestał się on widoczny z nadmiaru ostrożności.Kiedy wieże Gurande wyrosły mi przed oczyma, szepnęłam Twojemu zięciowi na ucho: Czyś naprawdę o niej zapomniał? Mój mąż, a właściwie już mój anioł, nigdy widać niespotkał się z bogactwem prostego i szczerego uczucia, gdyż na to słówko o mało nie oszalał zradości.Niestety, posunęłam się za daleko, pragnąc aby zapomniał, o pani de Rochefide.Cóżrobić? Kocham, w żyłach moich płynie krew portugalska, bom jest podobniejsza do Ciebieniż do ojca.Kalist wszystko znosi ode mnie, tak jak znoszą zepsute dzieci; bo to przedewszystkim jedynak.Mówiąc między nami, nigdy nie dam córki, jeśli będę ją miała, jedyna-kowi.Dość ściągnąć sobie na kark jednego tyrana, a w jedynaku drzemie ich kilku! Tak więcodwróciliśmy role: zachowuję się jak oddana małżonka.W oddaniu, z którego ktoś korzysta,kryje się niebezpieczeństwo: można stracić godność.A więc oświadczam Ci, że już utonęłami ta połowiczna cnota.Godność to tylko parawan ustawiony przez dumę, za którym może-my wściekać się do woli.No cóż, droga Mamo, nie ma Cię tu ze mną, a ja stanęłam nad prze-paścią.Gdybym nie wyzbyła się godności, bolałabym i zimna byłaby to boleść, coś w rodzajubraterstwa, które na pewno przerodziłoby się po prostu w obojętność.I jakąż bym sobie zgo-towała przyszłość? W rezultacie mojego oddania stałam się niewolnicą Kalista.Czy wydobę-dę się z tej sytuacji? Zobaczymy.W obecnej chwili podoba mi się ona.Kocham Kalista, ko-cham szalenie, jak matka, która pochwala wszelkie postępki swojego syna, choćby nawet jąbił.15 maja.Aż do tej chwili, droga Mamo, małżeństwo przedstawia mi się pod uroczym kształtem.Otaczam najcieplejszą tkliwością najpiękniejszego z mężczyzn, którym ta oślica wzgardziładla jakiegoś muzykusa, bo ta kobieta jest niewątpliwie oślicą, i to oślicą zimną, z najgorszegogatunku oślic.Jestem w swoich uczuciach małżonki miłosierna, leczę rany, raniąc samą siebiena wieki.Tak, im bardziej kocham Kalista, tym jaśniej zdaję sobie sprawę, że umarłabym zezgryzoty, gdyby nadszedł kres obecnemu szczęściu.Cała ta rodzina adoruje mnie zresztą, jakrównież i osoby bywające w naszym domu: wszyscy oni jak gdyby wyszli ze średniowiecz-nego arrasu, oderwali się odeń, by dowieść, że są rzeczy, o których nie śniło się filozofom.Któregoś dnia, jak będę sama, odmaluję Ci ciotkę Zefirynę, pannę de Pen-Hol, kawalera duHalgę, panny de Kergarout, etc.Wszyscy oni nadają się do gablotki, nawet para służących,185Maryśka i Gasselin, których spodziewam się będzie mi wolno zabrać do Paryża.Spoglą-dają oni na mnie jak na anioła, co sfrunął z nieba, i wciąż jeszcze drżą, kiedy do nich prze-mówię.Moja świekra wprowadziła nas uroczyście do apartamentów, które zajmowała dawniej znieboszczykiem mężem.Wzruszająca to była scena. Mieszkałam tu jako małżonka zawszeszczęśliwa rzekła do nas niechże to wam będzie szczęśliwą wróżbą, moje drogie dzieci.Sama zajęła pokój Kalista.Ta świątobliwa kobieta wyrzekła się jakby umyślnie wspomnieńswojego szlachetnego pożycia z mężem, aby nas nimi wyposażyć.Prowincja bretońska, tomiasto i ta rodzina hołdująca dawnemu obyczajowi, słowem to wszystko, co może tu śmie-szyć nas, wesołe paryżanki, ma coś niewytłumaczonego, wielkiego nawet w małostkach, coś,co da się określić jednym tylko słowem r zeczy uświ ęcone.Dzierżawcy rozległychwłości rodowych, wykupionych, jak Ci wiadomo, przez pannę des Touches, którą mamy od-wiedzić w jej klasztorze, przyszli nam się pokłonić in corpore56 [ Pobierz całość w formacie PDF ]