Pokrewne
- Strona Główna
- Conrad Joseph Zlota strzala (SCAN dal 767)
- Joseph P. Farrell Wojna nuklearna sprzed 5 tysięcy lat
- Campbell Joseph The Masks Of God Primitive Mythology
- Conrad Joseph Wsrod pradow (SCAN dal 946)
- Farrel Joseph P. Wojna nuklearna sprzed 5 tysicy lat
- Polymer chemistry 2004 Davis
- Crowley John Pozne lato (2)
- adobe.photoshop.7.pl.podrćÂcznik.uzytkownika.[osloskop.net]
- Atenagoras Prosba... (2)
- Tombak Michal Uleczyc nieuleczalne czesc 1 (2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- streamer.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zacny panie rzekł pustelnik to ziemia Bretanii, którą dzierży diuk Hoel.Był to niegdyś piękny kraj, bogatyw łąki i uprawną rolę; tu młyny, tam sady jabłonne, ówdzie folwarki.Ale hrabia Ryjol z Nantes spustoszyłwszystko; jego kwatermistrze wszędzie zażegli ogień i zewsząd wybrali łupy.Ludzie jego zbogacili się nadługo: taki los wojny. Bracie rzekł Tristan dlaczego hrabia Ryjol tak pohańbił pana waszego, Hoela? Powiem ci tedy, panie, przyczynę tej wyprawy.Wiedzcie, że Ryjol był lennym diuka Hoela.Owóż diuk macórkę, najpiękniejszą ze wszystkich cór królewskich, i hrabia Ryjol chciał ją pojąć za żonę.Ale ojciec wzdragałsię oddać dziecko wasalowi; tedy hrabia Ryjol próbował uprowadzić ją siłą.Mnogo ludzi poległo w tejsprzeczce.Tristan zapytał: %7łali diuk Hoel może jeszcze ciągnąć na wojnę? Z wielkim trudem, panie.Mimo to ostatni zamek, Karheń, opiera się jeszcze; mury bo są mocne i mocne teżserce syna diuka Hoela, Kaherdyna, śmiałego rycerza.Ale nieprzyjaciel przyciska ich i nęka głodem: czy będąmogli strzymać długo?Tristan zapytał, jak daleko jest zamek karheński. Panie, o dwie mile tylko.Rozstali się i udali na spoczynek.Rankiem, kiedy pustelnik odśpiewał modlitwy i skoro podzielili chleb zjęczmienia i popiołu, Tristan pożegnał cnotliwego męża i ruszył w stronę Karhenia.14Należy obawiać się gniewu kobiety,Niech każdy ma się przed nim na baczności;Jak łatwo przychodzi im miłość,Tak łatwo przychodzi nienawiść.(Przeł.Z.Czerny)40Skoro zatrzymał się u stóp zamkniętych murów, ujrzał gromadkę ludzi stojących na okrężnej drodze i spytał odiuka.Owóż Hoel znajdował się między tymi ludzmi wraz z synem Kaherdynem.Dał się poznać, Tristan zaśrzekł: Jestem Tristan, król ziemi lońskiej, a Marek, król Kornwalii, jest mym wujem.Dowiedziałem się, panie, żelennicy czyniąc krzywdę, i przybyłem ofiarować ci usługi. Niestety, królu Tristanie, jedz swoją drogą i niech cię Bóg nagrodzi! Jakoż cię przyjąć tutaj? Nie mamy jużżywności; żadnego zboża, nic, jeno trochę bobu i jęczmienia, ot, aby wyżyć. Cóż o to? rzekł Tristan. %7łyłem dwa lata w boru zielem, korzeniami i dziczyzną i wiedzcie, że mile mi byłoto.życie.Nakażcie, by otwarto bramę.Wówczas rzekł Kaherdyn: Przyjm go, ojcze, skoro taki w nim duch, niechaj dzieli z nami dolę i niedolę.Przyjęli go ze czcią.Kaherdyn dał gościowi zwiedzić tęgie mury i warowną wieżę, dobrze opatrzonąostrokołem, za którym byli zasadzeni strzelcy z kuszami i procami.Z blanków muru ukazał w oddali narówninie namioty i flagi zatknięte przez hrabiego Ryjola.Skoro wrócili na próg zamku, Kaherdyn rzekł: A teraz, miły druhu, pójdziemy do komnaty, gdzie jest matka moja i siostra.Obaj trzymając się za ręce weszli w komnaty niewiast.Siedząc na kobiercu matka i córka zdobiły złotogłowiemangielski atłas i śpiewały piosnkę miłosną.Powiadały, jako Piękna Doeta, siedząc na wietrze.pod krzem białegogłogu, czeka i opłakuje Doona, swego przyjaciela, tak opieszałego w powrocie.Tristan skłonił się i one jemuwzajem, po czym rycerze siedli obok.Kaherdyn ukazując stułę, którą haftowała matka, rzekł: Widzisz oto, miły druhu Tristanie, jaką robotnicą jest moja pani; jak umie nadobnie złocić stuły i ornaty, aby znich czynić podarek ubogim klasztorom! Patrz, jak ręce siostry śmigają nitką złotą po białym atłasie! Na mącześć, miła siostro, słusznie ci przystało nosić miano Izoldy o Białych Dłoniach!Wówczas Tristan usłyszawszy, iż zowie się Izoldą, uśmiechnął się i spojrzał na nią łagodniej.Owóż hrabia Ryjol rozłożył obóz o trzy mile od Karhenia i od wielu dni ludzie diuka Hoela nie śmieli jużprzekraczać bram, aby go zaczepiać.Ale zaraz nazajutrz Tristan, Kaherdyn i dwunastu młodych rycerzywyruszyło z Karhenia wdziawszy pancerze, zawiązawszy hełmy i jechali pod świerkowym lasem aż w pobliżenamiotów nieprzyjacielskich; następnie, wypadłszy z zasadzki, uprowadzili siłą tabor hrabiego Ryjola.Począwszy od tego dnia, zmieniając raz po raz podstępy i sztuki wojenne, obalali zle strzeżone namioty,zaczepiali podjazdy, nękali i zabijali ludzi i nigdy nie wracali do domu, iżby nie przynieśli jakiegoś łupu.Takwalcząc, strzemię przy strzemieniu, Tristan i Kaherdyn zaczęli pokładać w sobie wiarę i życzliwość, aż zgołazaprzysięgli przyjazń i braterstwo.I nigdy nie chybili słowu, jak historia was o tym pouczy.Owo, podczas gdy wracali z harców, rozmawiając o wszelkim rycerskim i dworskim obyczaju, często Kaherdynzachwalał miłemu druhowi siostrę Izoldę o Białych Dłoniach, prostą i piękną.Jednego rana, kiedy błysnął pierwszy świt, strażnik zeszedł spiesznie z wieży i biegł przez sale krzycząc: Panowie miłościwi, za długoście spali! Wstawajcie, Ryjol szturmuje do zamku!Rycerze i mieszczany uzbroili się i pobiegli na mury.Ujrzeli na równinie błyszczące hełmy, rozwianepióropusze i całą wiarę Ryjolową, która posuwała się w pięknym porządku.Diukowie Hoel i Kaherdynrozwinęli natychmiast przed bramą pierwsze szyki rycerzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
. Zacny panie rzekł pustelnik to ziemia Bretanii, którą dzierży diuk Hoel.Był to niegdyś piękny kraj, bogatyw łąki i uprawną rolę; tu młyny, tam sady jabłonne, ówdzie folwarki.Ale hrabia Ryjol z Nantes spustoszyłwszystko; jego kwatermistrze wszędzie zażegli ogień i zewsząd wybrali łupy.Ludzie jego zbogacili się nadługo: taki los wojny. Bracie rzekł Tristan dlaczego hrabia Ryjol tak pohańbił pana waszego, Hoela? Powiem ci tedy, panie, przyczynę tej wyprawy.Wiedzcie, że Ryjol był lennym diuka Hoela.Owóż diuk macórkę, najpiękniejszą ze wszystkich cór królewskich, i hrabia Ryjol chciał ją pojąć za żonę.Ale ojciec wzdragałsię oddać dziecko wasalowi; tedy hrabia Ryjol próbował uprowadzić ją siłą.Mnogo ludzi poległo w tejsprzeczce.Tristan zapytał: %7łali diuk Hoel może jeszcze ciągnąć na wojnę? Z wielkim trudem, panie.Mimo to ostatni zamek, Karheń, opiera się jeszcze; mury bo są mocne i mocne teżserce syna diuka Hoela, Kaherdyna, śmiałego rycerza.Ale nieprzyjaciel przyciska ich i nęka głodem: czy będąmogli strzymać długo?Tristan zapytał, jak daleko jest zamek karheński. Panie, o dwie mile tylko.Rozstali się i udali na spoczynek.Rankiem, kiedy pustelnik odśpiewał modlitwy i skoro podzielili chleb zjęczmienia i popiołu, Tristan pożegnał cnotliwego męża i ruszył w stronę Karhenia.14Należy obawiać się gniewu kobiety,Niech każdy ma się przed nim na baczności;Jak łatwo przychodzi im miłość,Tak łatwo przychodzi nienawiść.(Przeł.Z.Czerny)40Skoro zatrzymał się u stóp zamkniętych murów, ujrzał gromadkę ludzi stojących na okrężnej drodze i spytał odiuka.Owóż Hoel znajdował się między tymi ludzmi wraz z synem Kaherdynem.Dał się poznać, Tristan zaśrzekł: Jestem Tristan, król ziemi lońskiej, a Marek, król Kornwalii, jest mym wujem.Dowiedziałem się, panie, żelennicy czyniąc krzywdę, i przybyłem ofiarować ci usługi. Niestety, królu Tristanie, jedz swoją drogą i niech cię Bóg nagrodzi! Jakoż cię przyjąć tutaj? Nie mamy jużżywności; żadnego zboża, nic, jeno trochę bobu i jęczmienia, ot, aby wyżyć. Cóż o to? rzekł Tristan. %7łyłem dwa lata w boru zielem, korzeniami i dziczyzną i wiedzcie, że mile mi byłoto.życie.Nakażcie, by otwarto bramę.Wówczas rzekł Kaherdyn: Przyjm go, ojcze, skoro taki w nim duch, niechaj dzieli z nami dolę i niedolę.Przyjęli go ze czcią.Kaherdyn dał gościowi zwiedzić tęgie mury i warowną wieżę, dobrze opatrzonąostrokołem, za którym byli zasadzeni strzelcy z kuszami i procami.Z blanków muru ukazał w oddali narówninie namioty i flagi zatknięte przez hrabiego Ryjola.Skoro wrócili na próg zamku, Kaherdyn rzekł: A teraz, miły druhu, pójdziemy do komnaty, gdzie jest matka moja i siostra.Obaj trzymając się za ręce weszli w komnaty niewiast.Siedząc na kobiercu matka i córka zdobiły złotogłowiemangielski atłas i śpiewały piosnkę miłosną.Powiadały, jako Piękna Doeta, siedząc na wietrze.pod krzem białegogłogu, czeka i opłakuje Doona, swego przyjaciela, tak opieszałego w powrocie.Tristan skłonił się i one jemuwzajem, po czym rycerze siedli obok.Kaherdyn ukazując stułę, którą haftowała matka, rzekł: Widzisz oto, miły druhu Tristanie, jaką robotnicą jest moja pani; jak umie nadobnie złocić stuły i ornaty, aby znich czynić podarek ubogim klasztorom! Patrz, jak ręce siostry śmigają nitką złotą po białym atłasie! Na mącześć, miła siostro, słusznie ci przystało nosić miano Izoldy o Białych Dłoniach!Wówczas Tristan usłyszawszy, iż zowie się Izoldą, uśmiechnął się i spojrzał na nią łagodniej.Owóż hrabia Ryjol rozłożył obóz o trzy mile od Karhenia i od wielu dni ludzie diuka Hoela nie śmieli jużprzekraczać bram, aby go zaczepiać.Ale zaraz nazajutrz Tristan, Kaherdyn i dwunastu młodych rycerzywyruszyło z Karhenia wdziawszy pancerze, zawiązawszy hełmy i jechali pod świerkowym lasem aż w pobliżenamiotów nieprzyjacielskich; następnie, wypadłszy z zasadzki, uprowadzili siłą tabor hrabiego Ryjola.Począwszy od tego dnia, zmieniając raz po raz podstępy i sztuki wojenne, obalali zle strzeżone namioty,zaczepiali podjazdy, nękali i zabijali ludzi i nigdy nie wracali do domu, iżby nie przynieśli jakiegoś łupu.Takwalcząc, strzemię przy strzemieniu, Tristan i Kaherdyn zaczęli pokładać w sobie wiarę i życzliwość, aż zgołazaprzysięgli przyjazń i braterstwo.I nigdy nie chybili słowu, jak historia was o tym pouczy.Owo, podczas gdy wracali z harców, rozmawiając o wszelkim rycerskim i dworskim obyczaju, często Kaherdynzachwalał miłemu druhowi siostrę Izoldę o Białych Dłoniach, prostą i piękną.Jednego rana, kiedy błysnął pierwszy świt, strażnik zeszedł spiesznie z wieży i biegł przez sale krzycząc: Panowie miłościwi, za długoście spali! Wstawajcie, Ryjol szturmuje do zamku!Rycerze i mieszczany uzbroili się i pobiegli na mury.Ujrzeli na równinie błyszczące hełmy, rozwianepióropusze i całą wiarę Ryjolową, która posuwała się w pięknym porządku.Diukowie Hoel i Kaherdynrozwinęli natychmiast przed bramą pierwsze szyki rycerzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]