[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.GABRIELA O, bo też zawiniÅ‚am!SZAMBELANIC No, już to oboje nie mamy czystego sumienia i moglibyÅ›my sobie niejednÄ…zrobić wymówkÄ™& Lepiej porozumiejmy siÄ™.(prowadzi jÄ… na kanapÄ™) Widzisz, mnie takte interesy przycisnęły, że nieraz musiaÅ‚em siÄ™ przeniewierzyć temu, co powinno byÅ‚o li-202 czyć siÄ™ dla mnie do artykułów wiary.Niech kto do mnie wyciÄ…gnÄ…Å‚ choćby najbrudniejszÄ…Å‚apÄ™, byle z paczkÄ… banknotów, gotów byÅ‚em jÄ… uÅ›cisnąć, chociaż wewnÄ…trz coÅ› mi siÄ™ bu-rzyÅ‚o na to& PieniÄ…dz jest wielkÄ… potÄ™gÄ…, dajÄ…c czÅ‚owiekowi możność utrzymania siÄ™ nawysokoÅ›ci swoich zasad, i zaczynam wierzyć, że najwiÄ™kszÄ… ze zbrodni, zródÅ‚em wszyst-kich innych, jest trwonienie go bezmyÅ›lne, bo tylko wyjÄ…tkowe natury zachowujÄ… godnośćw niedostatku.Masz przykÅ‚ad: byÅ‚em zagrożony sekwestracjÄ…, wtem ten siÄ™ zjawiÅ‚ jakowybawca& I cóż? Tego czÅ‚owieka, na którego bym kiedy indziej nie spojrzaÅ‚, posadziÅ‚emna pierwszym miejscu przy stole& z musu odegraÅ‚em z nim niskÄ… komediÄ™, (żywo) boÅ›wiadczÄ™ siÄ™ Bogiem, że mi wówczas ani przez myÅ›l nie przeszÅ‚o to, co siÄ™ pózniej staÅ‚o.GABRIELA O, ja sobie tego przebaczyć nie mogÄ™& ale z poczÄ…tku widziaÅ‚am to zupeÅ‚nieinaczej; mama, nie powiem, żeby mnie zmuszaÅ‚a, ale przedstawiÅ‚a mi to w takim Å›wietle&(żywo) a głównie przyczyniÅ‚a siÄ™ do tego AechciÅ„ska.SZAMBELANIC O, ta baba!GABRIELA ByÅ‚am zbÅ‚Ä…kanÄ…& Powinnam byÅ‚a, poznawszy go, od razu przyjąć, jak na tozasÅ‚ugiwaÅ‚, bo czuÅ‚am do niego wstrÄ™t& na każdym kroku obrażaÅ‚ moje najdelikatniejszeuczucia& O, co ja wycierpiaÅ‚am!SZAMBELANIC Biedaczka.GABRIELA (z pÅ‚aczem rzucajÄ…c mu siÄ™ w objÄ™cia) Ja dla was robiÅ‚am tÄ™ ofiarÄ™, ale czuÅ‚am,że mi braknie siÅ‚y.SZAMBELANIC CzemużeÅ› mi siÄ™ nie zwierzyÅ‚a, byÅ‚bym siÄ™ postawiÅ‚ wzglÄ™dem niego tak,żeby i nie zamarzyÅ‚ o zbliżeniu siÄ™ do ciebie& (wstajÄ…c, żywo) BÅ‚azen jakiÅ›!& dzieckochciaÅ‚ mi zaprzepaÅ›cić! (po chwili) Przebacz mi, to moja wina, powinienem byÅ‚ to spo-strzec& tym bardziej że od razu mi siÄ™ to nie podobaÅ‚o, ale byÅ‚em egoistÄ…, przyznajÄ™ siÄ™ dotego& przy tym sÅ‚abym, bezsilnym& Może nawet nie chciaÅ‚em widzieć& myÅ›laÅ‚em so-bie, że potrafi ci siÄ™ podobać, wiÄ™c byÅ‚em kontent, że to& jakoÅ›& interesa siÄ™ poprawiÄ…&Oj, te pieniÄ…dze&GABRIELA (nagle) Ach! Mnie to wszystko rozum odebraÅ‚o!& Gdy sobie wspomnÄ™& (za-sÅ‚ania oczy rÄ™kami)SZAMBELANIC No, cóż jeszcze? Uspokój siÄ™& już siÄ™ skoÅ„czyÅ‚o.GABRIELA Jak mogÅ‚am zdobyć siÄ™ na podobny krok z nim& to byÅ‚o chyba z rozpaczy! OnmiaÅ‚ prawo mnÄ… pogardzić!SZAMBELANIC Kto?GABRIELA (z pÅ‚aczem) WÅ‚adysÅ‚aw.SZAMBELANIC Nie rozumiem.GABRIELA Ojcze drogi, myÅ›my siÄ™ kochali& Najlepszy, najszlachetniejszy z ludzi, i ja do-browolnie, odrzuciÅ‚am te skarby serca, jakie mi ofiarowaÅ‚, z zimnÄ… krwiÄ… zadaÅ‚am mu takiból i jeszcze, jakby maÅ‚o tego byÅ‚o& (szlocha; po chwili) Co on sobie o mnie pomyÅ›laÅ‚!203 SZAMBELANIC (po chwili) No wiÄ™c pójdziesz za niego, skoro tak.Dumnym bÄ™dÄ™ z takiegoziÄ™cia& Najprzód, Czarnoskalski, a potem& on dojdzie wysoko, ja to czujÄ™& JedynyczÅ‚owiek, który może podnieść Å›wietność naszego rodu& Maurycy przy nim& e!& Zdol-ność uniwersalna, obrotność w interesach& Bo cóż on miaÅ‚ zaczynajÄ…c? A dziÅ›, jak jużstoi&GABRIELA I strzela siÄ™ mojego powodu!SZAMBELANIC On? Mówiono mi o Maurycym.GABRIELA Obaj go wyzwali.SZAMBELANIC Tak? Pierwsze sÅ‚yszÄ™.GABRIELA Ach, gdyby on miaÅ‚ zginąć!&SZAMBELANIC Ale nie bój siÄ™, nie bój& nauczÄ… tego bÅ‚azna rozumu, i caÅ‚a rzecz.Cóż tymyÅ›lisz, pojedynek& Ja w mÅ‚odych latach strzelaÅ‚em siÄ™ trzy razy i żyjÄ™& chociaż nie-wiele brakowaÅ‚o& patrz, widziaÅ‚aÅ› ten znak od kuli? (pokazuje na policzku)GABRIELA Nie wiedziaÅ‚am, że to w pojedynku& sÄ…dziÅ‚am&SCENA IXPOPRZEDZAJCY, POLA, po chwili DZIECDZIERZYCSKI, pózniej SZAMBELANI-COWA i AECHCICSKA.POLA (wbiegajÄ…c z lewej strony, do Gabrieli) Papka wróciÅ‚! (biegnie do drzwi Å›rodkowych)GABRIELA (niespokojna) Sam?SZAMBELANIC (wesoÅ‚o) A, przywiózÅ‚ chusteczkÄ™, może teraz siÄ™ uspokojemy.POLA (odpowiadajÄ…c Gabrieli) Zdaje mi siÄ™, że sam& o Boże! Co siÄ™ tam staÅ‚o? CaÅ‚a drżę.SZAMBELANIC WiÄ™c gdzież jezdziÅ‚?GABRIELA (jak wyżej) Na plac.SZAMBELANIC Na plac? Papka! A to po co? (wchodzi DzieÅ„dzierzyÅ„ski drżący i blady)POLA (biegnÄ…c do niego) Cóż?DZIECDZIERZYCSKI Na Boga! Pomocy, ratunku, szarpi!SZAMBELANIC Jak to?204 DZIECDZIERZYCSKI Ciężko raniony, jeżeli nie zabity.POLA (z krzykiem) Maurycy?GABRIELA (podobnież, równoczeÅ›nie) WÅ‚adysÅ‚aw?DZIECDZIERZYCSKI Tak!SZAMBELANIC WiÄ™c któryż?DZIECDZIERZYCSKI No, powiedziaÅ‚em, Maurycy! Alboż tam byÅ‚ i WÅ‚adysÅ‚aw?SZAMBELANIC Mój syn!GABRIELA Mój brat!POLA Ach! (mdleje)SZAMBELANICOWA (która przed chwilÄ… weszÅ‚a, wsparta na AechciÅ„skiej) Ach! (sÅ‚abnie)DZIECDZIERZYCSKI (pochwyciwszy PolÄ™ w objÄ™cia) Polu! Moje dzieciÄ™!AECHCICSKA (sadzajÄ…c SzambelanicowÄ™ na kanapie, z wyrzutem do Szambelanica) A co!mówiÅ‚am, prosiÅ‚am& zapobiec, póki byÅ‚ czas& (pÅ‚acze mocno)SZAMBELANIC (z mocÄ…) Moja pani, powiedziaÅ‚em: milcz i nie wtrÄ…caj siÄ™ do rzeczy, któredo ciebie nie należą.ProszÄ™ mi przynieść kapelusz i laskÄ™.AECHCICSKA (wychodzÄ…c, na stronie) O, poczekaj!SZAMBELANIC (idzie do okna) Konie stojÄ….(do DzieÅ„dzierzyÅ„skiego) Może jest jeszczeratunek? Jakżeż to byÅ‚o?DZIECDZIERZYCSKI Zaraz, niech zbiorÄ™ siÅ‚y& jestem tak zdenerwowany, rozebrany& j es u i s t o u t à f a i t d é s h a b i l l é& (siada; po chwili) Przyjeżdżam na miejsce&furman powiada: to tu!& Pustkowie& okropna, dzika ustroÅ„& wysiadam, patrzÄ™& Mau-rycy przekrada siÄ™ przez gÄ™stwinÄ™& chciaÅ‚em na niego zwoÅ‚ać, ale coÅ› mi stanęło w gar-dle& nie mogÅ‚em [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl