[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W komnacie ogień, jakby czekał na to, przygasł zupełnie i karmazynowe tylko węgle spodpopiołu jak rubiny świeciły.51h e r o i n a (z grec.)  bohaterka52T y k o c i n  miasto na Mazowszu, nad Narwią; zawdzięcza swój rozwój szczególnejopiece Zygmunta Augusta, który tu często przebywał53K n y s z y n  miasteczko w pobliżu Białegostoku; był ulubionym miejscem pobytuZygmunta Augusta, który zmarł tu 7 lipca 1572 r.20 Gdy z rana wstawszy, Talwosz się ubrał i wyszedł się około dworu rozpatrzeć, ranniejsząjeszcze od siebie Dosię Zagłobiankę znalazł już stojącą w progu, na rozmowie z ochmistrzy-nią i starą sługą królewnej %7łalińską.Szeptały obie, tak smutne mając twarze, iż Talwoszowina myśl przyszło spytać, czy się co złego nie stało.Dosia Zagłobianka, cała czarno ubrana, alew smutnej tej odzieży tak cudnie piękna, iżby ją nikt za sługę nie wziął, ale za wysokiegorodu panią, z pańską też dumą nosiła strój ten skromny i ubogi.Po dniu dopiero ta piękność, o której sobie wczoraj rozpowiadali Bobola z Talwoszem, wcałej swej świetności się okazywała.Czarnowłosa, czarnooka, biała, ale z odcieniem jakimśpłci brunatnym, świeża, rysy miała nadzwyczajnej czystości i wielkiego wdzięku, chociaż cośw nich niemal męskiego, zuchwałego, dziwnego w tak młodym dziewczęciu uderzało.Dumnabyła i wyzywająca, jakby nieustannie bronić się była zmuszoną.Twarzyczka zawsze piękna,pod naciskiem myśli i uczuć mieniła się co chwila i była w ciągłym ruchu, to się rozpogadza-jąc, to zachmurzając na przemiany.Kibić, włos bujny, rączka i nóżka, wszystko odpowiadałoobliczu.Zdawała się jakąś przebraną księżniczką, tak wybitnie arystokratyczną miała po-wierzchowność, chociaż się nie starała o nią.Talwosz, na którym czyniła wrażenie istoty jakiejś wybranej, stawał się przy niej pokor-nym i nieśmiałym, choć mu zwykle na energii nie zbywało.%7łalińska, ochmistrzyni, z dawna przy królewnie Annie w usługach będąca, była jedną ztych, długą powolnością zepsutych sług, które przewodzą i dziwaczą, więcej o sobie niż opani myślą, mało się na co zdają, a wiele kosztują.Anna królewna ulegała jej przez wdzięcz-ność i z nałogu, obawiała się nawet, dawała na siebie gderać i wyrzekać i wszystko od niejprzyjmowała.Ona, mąż, syn więcej na dworze przewodzili, niż należało, a wiernością swą iprzywiązaniem oczy nieustannie wykałali.Rozmawiały z Zagłobianką po cichu, nachylone ku sobie, zajęte czymś mocno i strwożo-ne; %7łalińska jak zawsze skarżyła się na królewnę, broniła jej Dosia, gdy Talwosz przybliżyłsię do nich z zapytaniem. Nie ma tam co nowego, na co by radzić potrzeba? Nie mogę ja służyć czym?%7łalińska skrzywiła się, patrząc na niego z ukosa. Nowego nie ma nic  rzekła kwaśno  i stara bieda dosyć dokucza.Wszyscy głowytracimy, a królewna nad sobą i nad nami litości nie ma, dziwaczy i płacze, a płacze.Dzieńłzami poczyna, wieczorem skończywszy go płaczem. Wracam z zamku, od oboznego  dodała Dosia, nie patrząc na Talwosza. Król idziś ma się coraz gorzej, ani doktorowie, ani czarownice nic nie mogą, a o widzeniu się z sio-strą słuchać nie chce. Na rany Chrystusowe  przerwała %7łalińska gwałtownie, ręce załamując  nie może tobyć! Widzieć się musi, pojednać się, obmyśleć coś dla niej! Nie ma się znowu czego taktrwożyć, jak królewna, a wy jej strachu dodajecie, gdy ją trzeba zgromić i uspokajać.Nie dokończywszy, nasrożyła się ochmistrzyni. Nie do nas należy gromić!  odezwał się Talwosz. Ale jeśli trzeba co czynić, po-wiedzcie mi, dokąd mam iść, będę kołatał, dobiję się bodaj do samego króla.Dosia spojrzała na niego teraz dopiero. Czekajmy, co królewna każe  odezwała się.Wszystko troje zamilkli, a %7łalińska burczała coś sama sobie, gdy wtem do jednego z okienz wewnątrz pukać zaczęto i Talwosz dojrzał za szybami białą rękę, która mu dawała znaki. Zdaje się, że królewna mnie woła  odezwał się.%7łalińska i Dosia usunęły się, a Talwosz spiesznym krokiem wszedł do sieni i skierował sięw lewo do antykamery, od której drzwi do dalszych izb stały otworem.W pierwszej z nich21 czekała na niego królewna Anna.Tu ona zwykle przyjmowała niewielu ją odwiedzających, anic nie dozwalało domyśleć się mieszkania córki i siostry królów, tak komnata skromną była iubogą.Przystałaby ledwie zamożniejszemu mieszczaninowi.Obicia na ścianach nie było żadnego, sklepienie przyciemniałe i niskie dawało jej cechęklasztorną i ponurą, okna, z błonami w ołowiu dawno nie oczyszczanymi, skąpo przepusz-czały światła.Stół w pośrodku stojący okrywał kobierczyk wytarty i spłowiały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl