[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale pozwól, że się zdziwię. Nie ma czym.Przed chwilą zrobiło mi się coś złego w lewą stopę i musiałam napoczekaniu zmienić obuwie.Głupio poprzestać na jednym pantoflu.Od razu ci wy-znam, że spacery odpadają, jak mnie zacznie trochę mniej boleć, wrócę do hotelui przyłożę sobie lód. Tu można niezle zjeść, załatwimy śniadanie, tylko wejdzmy do środka.Daszradę?Dałam.Bez pośpiechu.Z wdzięcznym wyrazem twarzy na wierzchu i zaciśniętymizębami nieco głębiej.Usiedliśmy. Jak to się stało?Powiedziałam mu, dopiero teraz dziwiąc się wydarzeniu.Co to mogło być, to cośmałego, bo nie wjechał mi przecież na nogę walec drogowy, i jakim sposobem nabrałotakiego impetu? Kamień z procy.? Jeśli Dawid kamieniem z procy zabił Goliata, musito mieć niezłe możliwości.Zapewne jakiś bachor sobie strzelał. Bachor jak bachor  mruknął Grzegorz. Kulę rozpoznasz? Mam na myśli po-cisk z broni palnej? W stanie nowym z pewnością, nie wiem jak po wystrzeleniu.Pocisk z broni pal-nej przebiłby mi to kopyto na wylot, nie noszę przecież kuloodpornych pantofli.49  Może szkoda.Ale tu mi się widzi raczej rykoszet.Popatrzyliśmy na siebie, Grzegorz z troską, ja z lekkim powątpiewaniem.Może i rze-czywiście należało pogrzebać w ziemi przy tym drzewku. Zamachy terrorystyczne to wy tu sobie uprawiacie na każdym kroku  wytknę-łam z dezaprobatą. Ale bardzo wątpię, czy są skierowane przeciwko mnie.Poza tymco to miało być, snajper i zarazem bilardzista? Tak wycyrklował? Nie wygłupiaj się, rąbnąć pod nogi, kolejne ostrzeżenie.Drzewko, mówisz, odbiłosię od żelaznej ramki, przypadek.Nie podoba mi się to coraz bardziej.Ta Helena mogłaim powiedzieć znacznie więcej, niż napisała do ciebie, naszpikowali ją czymś.Przyszedł kelner i postawił przed nami jakąś tajemniczą potrawę po włosku z bia-łym winem.Było mi wszystko jedno, co to jest, grunt, że do jedzenia nadawało się do-skonale. Teraz próbują wywinąć jakiś numer z tobą.O coś im chodzi. Byłoby może wskazane pogawędzić ze mną  przerwałam krytycznie. Znamludzką mowę. Nie jestem pewien, czy oni znają.Usiłują do czegoś cię zmusić albo zniechęcić.Zastanowiłam się na głos. Zmusić, możliwe.Nie do kontaktu z policją chyba, raczej do powrotu.Niech sięodczepię od Francji i wracam do kraju, głowa powinna mnie pchać w tym kierunku, te-raz noga, idiotyzm, z nogą właśnie mogłam ugrzęznąć tutaj nawet w szpitalu, gdzie sens,gdzie logika? Nie, nogę jednak należy uważać za głupi przypadek, nie wiem tylko, jakto mogło wyjść technicznie.Wracać.pytanie, czy zdołam prowadzić samochód, zaczy-nam zmieniać pogląd na automatyczną skrzynię biegów. Istnieje także możliwość, że tym twoim przeciwnikom coś wyszło inaczej, niż pla-nowali.Po trzech kwadransach cholerna noga trochę się uspokoiła i zdołałam przelezć testo metrów, uwieszona na Grzegorzu.W hotelu kulałam demonstracyjnie znacznie bar-dziej, niż mi to było potrzebne, a Grzegorz podtrzymywał mnie z bijącą w oczy troską.Wjechaliśmy windą na czwarte piętro.Pokój był już posprzątany i Murzyn nie groził.Przez chwilę miałam na własnośćmężczyznę życia.Nie była to chwila imponującej długości.Zdążyłam odwiesić żakietna oparcie krzesła i paść Grzegorzowi w objęcia, kiedy zadzwonił telefon. Kurwa  powiedzieliśmy równocześnie, bardzo cichutko i spokojnym głosem.Dzwonił garażysta, połączyła mnie z nim recepcja.Zmartwiony i zakłopotany, spytało numer samochodu, upewnił się, że to mój, i oznajmił, że włączył się alarm, bez powo-du, ale nie chce się włączyć i strasznie wyje.Wytrzymać bardzo trudno.A pewnie, mogłam to sobie wyobrazić.Dzwięk ten alarm miał taki, że można byłopaść na serce, gdybym mieszkała w pokoju od ulicy, usłyszelibyśmy go bez trudu przezmury i ściany.Wygrzebałam z torebki kluczyki i wręczyłam Grzegorzowi.50  Nie ma siły, musisz tam iść i wyłączyć to gówno.Ja nie pójdę.Tym czerwonymi włącz go potem, na włączenie kwiknie raz. Wiem, mam podobne.Z jego nieobecności skorzystałam, żeby dobrać się do zamrażalnika, który stanowiłjedną bryłę lodu.Umęczyłam się jak dzika świnia, bez skutku, nie zdołałam wyrwać za-sobnika, nie psując całej lodówki.Coś tam w głębi trzasnęło.Zadzwoniłam do recepcjii poprosiłam o pomoc, lód mi niezbędny, stłukłam sobie nogę.Odnalazłam w torbie kli-neksy i postanowiłam użyć ich do okładów, pełna nadziei, że serwis hotelowy jakoś siędo tego ustrojstwa dobierze.Grzegorz zastał mnie przy zdejmowaniu rajstop. To nie ma być striptiz kuszący, tylko moczyć zamierzam bosą nogę, a nie szmaty zastrzegłam się pośpiesznie. Cholera, ona sinieje.Nie dotykaj! Nie, badać tego nie będę, nie znam się, nie jestem ortopedą.Ale palcami możeszruszać? Palcami mogę. Może to nie jest złamanie, tylko stłuczenie.Gdzie ci położyć kluczyki? Na środku stołu, żeby się rzucały w oczy.I co tam było? Moim zdaniem ktoś próbował dostać się do twojego bagażnika.Odgłos to wyda-je z siebie rzeczywiście zdrowy.Przeprowadziłem na poczekaniu małe śledztwo, otóż conajmniej od trzech godzin nikt tam nie wchodził, za to rano pętało się mnóstwo ludzi.Zabierali i wstawiali samochody, to ma cztery piętra, ktoś mógł zostać, odczekać i do-piero teraz przystąpić do pracy. Chcieli zabrać głowę  orzekłam bez namysłu. Albo sprawdzić, czy ją jeszcze masz. Diabli nadali.Należało się tam zaczaić. I spędzić dwie doby? Po to przyjechałaś do Paryża, żeby zamieszkać w publicz-nym garażu?Do drzwi pokoju zapukano i pojawił się znajomy Murzyn, a z nim razem zatroska-ny recepcjonista. Wygląda na to, że po to  powiedziałam do Grzegorza po polsku. Rozmawiajz nimi, ja nie mam siły.Zaraz mi wyjdzie choroba umysłowa albo szósty palec u ręki.Tylko lód niech wyjmą! No, jeżeli to mają być warunki na romans. Jaki romans, to kryminał!Murzyn dobrał się do zamrażalnika i posapywał.Recepcjonista objawił niepokój, cośmi się stało, widział, że kulałam, czy nie potrzebuję jakiejś pomocy? Pokazałam mu sto-pę, rzeczywiście zaczynała podejrzanie sinieć, ale pomoc odrzuciłam.Grzegorz z wiel-51 kim przekonaniem wmawiał w niego, że wystarczy mi lód, a jeśli coś więcej, to on midostarczy.Murzyn z potężnym chrupnięciem wyrwał wreszcie na świat ową bryłę lodu,lodówka jakoś przetrzymała te zapasy.Starannie przyłożyłam do stopy lodowaty okład i pozbyłam się hotelowego persone-lu.Grzegorz usiadł obok.Popatrzyliśmy na siebie. Myślisz, że pół godziny zwłoki w tej terapii może ci bardzo zaszkodzić? Myślę, że nie zaszkodzi mi wcale.A nawet gdyby miało zaszkodzić, niech ją diabli wezmą, tę nogę.Tego już nie po-wiedziałam.Potem znów siedziałam w fotelu z nogą wspartą o łóżko, nie był to bowiem Ritz i od-ległości między meblami łatwo dawało się pokonać.Umysł zyskał szansę racjonalnegodziałania.Grzegorz wyciągnął czerwone wino z neutralnej części barku. Oni tu mają rozum w głowie i dbają o właściwą temperaturę napojów  pochwa-lił. Z całej twojej wycieczki nici [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl