Pokrewne
- Strona Główna
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielewska Wiekszy kawalek swiata
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- J. Chmielewska Florencja, corka
- J.Chmielewska Skarby
- Johann Wolfgang Goethe Powinowactwa z wybory
- Grisham John Malowany Dom (3)
- Saylor Steven Roma sub rosa t Morderstwo na Via Appia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wpserwis.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Joanna, do roboty!%7Å‚ywiÅ‚am wprawdzie poważne obawy, że caÅ‚kowitej pewnoÅ›ci co do tego,gdzie nie ma listu Edka, i tak nie uzyskamy, bo Alicja może poprzekÅ‚adać róż-ne rzeczy w inne miejsce, zanim my skoÅ„czymy poszukiwania, ale posÅ‚usznieprzystÄ…piÅ‚am do pracy.ZaczęłyÅ›my od piwnicy.Pod wieczór miaÅ‚yÅ›my z gÅ‚owy atelier i byÅ‚yÅ›my caÅ‚kowicie wykoÅ„czone.Ka-waÅ‚ek po kawaÅ‚ku i centymetr po centymetrze przejrzaÅ‚yÅ›my caÅ‚Ä… szafÄ™ z rysun-kami Thorkilda sprzed trzydziestu lat, półki z narzÄ™dziami ogrodniczymi i pudÅ‚az tysiÄ…cem najrozmaitszych rzeczy.PrzesiaÅ‚yÅ›my nawóz sztuczny i niemal na ka-waÅ‚ki rozebraÅ‚yÅ›my katafalk.Z przerazliwÄ… dokÅ‚adnoÅ›ciÄ… zbadaÅ‚yÅ›my każdÄ… sztu-122kÄ™ poÅ›cieli.Z czystym sumieniem mogÅ‚yÅ›my przysiÄ…c, że w atelier listu od Edkanie ma. Chyba że zerwaÅ‚a podÅ‚ogÄ™, schowaÅ‚a go i poÅ‚ożyÅ‚a te klepki z powrotem powiedziaÅ‚a Zosia z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ…, ocierajÄ…c pot z czoÅ‚a. Ale wÄ…tpiÄ™, czy tozrobiÅ‚a, bo zrywanie podÅ‚ogi powinna jednak pamiÄ™tać.PrzygotowaÅ‚yÅ›my sobie w peÅ‚ni zasÅ‚użony posiÅ‚ek, nie uwzglÄ™dniajÄ…c w nimBobusia i BiaÅ‚ej Glisty.Na wszelki wypadek wolaÅ‚yÅ›my, żeby karmili siÄ™ sami. JeÅ›li zjedzÄ… przypadkiem coÅ› niewÅ‚aÅ›ciwego, to ja nie życzÄ™ sobie braćw tym żadnego udziaÅ‚u powiedziaÅ‚am stanowczo. Nie wiem jak ty. Możesz być spokojna, że ja też odparÅ‚a Zosia z zaciÄ™toÅ›ciÄ…. WidzÄ…już, co siÄ™ tu dzieje, niech żrÄ… na wÅ‚asnÄ… odpowiedzialność.W chwili kiedy z zapaÅ‚em przekonywaÅ‚am jÄ…, że po wszystkich wydarzeniachwczorajszego dnia morderca powinien siÄ™ zainteresować rezultatami swojej dzia-Å‚alnoÅ›ci i że pierwsza osoba, która zadzwoni z niewinnym zapytaniem, co sÅ‚y-chać, bÄ™dzie najbardziej podejrzana, znienacka zjawiÅ‚a siÄ™ Ewa.Pasztet z saÅ‚atkÄ…w mgnieniu oka stanÄ…Å‚ nam w gardle. Tak sobie wpadÅ‚am dowiedzieć siÄ™, co sÅ‚ychać powiedziaÅ‚a Ewa jakoÅ›dziwnie nerwowo. Przypadkiem byÅ‚am tu w okolicy i wykorzystaÅ‚am okazjÄ™.Gdzie Alicja?PrzeleciaÅ‚y mi przez gÅ‚owÄ™ miliony różnych podejrzeÅ„.PoÅ›piesznie popiÅ‚ampiwem przeszkodÄ™ w przeÅ‚yku. JesteÅ› samochodem? spytaÅ‚am, bo uprzytomniÅ‚am sobie, że tuż przedjej pojawieniem siÄ™ sÅ‚yszaÅ‚am chyba warkot. Ach, nie odparÅ‚a Ewa. To znaczy tak.To znaczy nie.Podrzucilimnie samochodem, ale muszÄ™ wracać pociÄ…giem.Czy mogÅ‚ybyÅ›cie dać mi trochÄ™kawy? Alicji nie ma, nie pamiÄ™tamy, dokÄ…d pojechaÅ‚a, i nie wiemy, kiedy wróci powiedziaÅ‚a Zosia z naciskiem. KawÄ™ zaraz zrobimy, oczywiÅ›cie.SÅ‚uchaj, dlanich też.?Kawa byÅ‚a niewinna, pilnowaÅ‚yÅ›my jej specjalnie; nie byÅ‚o nadziei, że ktokol-wiek siÄ™ niÄ… otruje.MogÅ‚yÅ›my zrobić i dla nich.Ewa zdradzaÅ‚a nikÅ‚e zaintere-sowanie sytuacjÄ… w Allerød, co chwila patrzyÅ‚a na zegarek i ciÄ…gle wykazywaÅ‚ajakÄ…Å› osobliwÄ… nerwowość.WyglÄ…daÅ‚a przy tym tak, że BiaÅ‚a Glista na jej widokzsiniaÅ‚a na twarzy, caÅ‚kowicie straciÅ‚a humor, zabraÅ‚a kawÄ™ i z niezwykÅ‚Ä… dokÅ‚ad-noÅ›ciÄ… zamknęła drzwi, za którymi BobuÅ› kurowaÅ‚ swoje poszkodowane ciemiÄ™.Zosia nie odzywaÅ‚a siÄ™ prawie, nieufnie i z niechÄ™ciÄ… oglÄ…dajÄ…c najbardziej podej-rzanÄ… osobÄ™. MuszÄ™ już jechać powiedziaÅ‚a Ewa nagle. SÅ‚uchaj, Joanna, możemnie odprowadzisz na stacjÄ™?WiedziaÅ‚am, że coÅ› w tym musi być, i oczywiÅ›cie natychmiast wyraziÅ‚am zgo-dÄ™.123Od domu Alicji do stacji szÅ‚o siÄ™ normalnym krokiem dokÅ‚adnie dziewięć mi-nut.Mniej wiÄ™cej po półgodzinie byÅ‚yÅ›my w poÅ‚owie drogi. To potworne, ja już nie mam do niego siÅ‚y mówiÅ‚a kompletnie rozstro-jona, zrozpaczona Ewa. Nie mogÄ™ siÄ™ go pozbyć! MusiaÅ‚am tu przyjść, bo nicinnego nie przyszÅ‚o mi do gÅ‚owy, nie chciaÅ‚am za nic, żeby mnie odwoziÅ‚, przy-jeżdża po mnie, nie mogÄ™ robić scen przy ludziach.! Za żadne skarby Å›wiatanie chcÄ™, żeby siÄ™ Roj dowiedziaÅ‚, on nie uwierzy, że ja go już nie chcÄ™, przecieżwidzisz, jak on wyglÄ…da. Mnie siÄ™ nie podoba wtrÄ…ciÅ‚am ostrożnie.Ewa machnęła rÄ™kÄ… ze zniecierpliwieniem. Giuseppe jest czarny.Roj ma uraz! On Å›wiÄ™cie wierzy, że ja uznajÄ™ tyl-ko czarnych! Jak ja mu wytÅ‚umaczÄ™, jak ja siÄ™ z nim porozumiem, te cholernejÄ™zyki!.Istotnie, dodatkowe utrudnienie jej sytuacji polegaÅ‚o na tym, że porozumie-waÅ‚a siÄ™ z Rojem wyÅ‚Ä…cznie po angielsku.Ani dla niego, ani dla niej nie byÅ‚ dojÄ™zyk rodzimy i niejednokrotnie zdarzaÅ‚y siÄ™ im nieporozumienia nawet w pro-stych sprawach.A cóż mówić w tak skomplikowanej! SÅ‚uchaj, co ja mam zrobić.?! jÄ™knęła z bezgranicznÄ… rozpaczÄ…. Odstawić go od piersi kategorycznie i stanowczo odparÅ‚am bez waha-nia. Czy ty nie jesteÅ› przypadkiem dla niego za miÄ™kka? Och, nie wiem! Och, możliwe, że tak, ale przecież wiesz, że ja nie umiemodmawiać, jeÅ›li ktoÅ› tak natrÄ™tnie nalega! Boże, jak on mnie mÄ™czy!ByÅ‚a tak przygnÄ™biona i zrozpaczona, że doprawdy nie przechodziÅ‚o mi przezusta zbyt może nietaktowne pytanie, czy to nie ona zamordowaÅ‚a Edka, żeby jejnie zdradziÅ‚, a po Edku skrzywdziÅ‚a jeszcze nastÄ™pne siedem osób.ZaczynaÅ‚amw to powÄ…tpiewać, bo aczkolwiek bez trudu można jej byÅ‚o przypisać zabójstwow afekcie, to jednak trudno byÅ‚o uwierzyć w dalszÄ… dziaÅ‚alność z premedytacjÄ….Chyba że ona zaczęła, a jej luby, oszalaÅ‚y z miÅ‚oÅ›ci, kontynuowaÅ‚.Z nadziejÄ… po-myÅ›laÅ‚am, że luby zapewne wróciÅ‚ do hotelu, gdzie wÅ‚aÅ›nie czatuje PaweÅ‚, którygo wreszcie zobaczy. SÅ‚uchaj, co on wÅ‚aÅ›ciwie robi, ten twój Giuseppe? spytaÅ‚am ostroż-nie. Kim on jest?! Nie mój!!! zaprotestowaÅ‚a rozpaczliwie Ewa. Nie mój!!! Dobrze, nie twój.Co on robi? Och, nie wiem, wszystko mi jedno! Jest tak zwanym czÅ‚owiekiem interesu.JakieÅ› tam różne afery i biznesy.Jest okropnie bogaty.W nosie go mam razemz jego pieniÄ™dzmi.BÅ‚yskawicznie przeleciaÅ‚a mi przez gÅ‚owÄ™ ponÄ™tna myÅ›l, żeby wobec tego na-puÅ›cić na niego BiaÅ‚Ä… GlistÄ™, ale od razu uÅ›wiadomiÅ‚am sobie różnicÄ™ w ich wy-glÄ…dzie i myÅ›l zwiÄ™dÅ‚a w zaraniu.Po Ewie na BiaÅ‚Ä… GlistÄ™ nie poleci, musiaÅ‚bybyć Å›lepy albo nienormalny.Szkoda.124 ByÅ‚ w Polsce? pytaÅ‚am chytrze dalej. Nie wiem odparÅ‚a Ewa obojÄ™tnie. Możliwe, że tak.Jezdzi po caÅ‚ymÅ›wiecie.Och, co mnie obchodzi, czy byÅ‚ w Polsce, ja nie wiem, co mam z nimzrobić w Danii! Teraz! Chyba ci w koÅ„cu nic innego nie pozostaÅ‚o, jak tylko wyznać wszystkoRojowi powiedziaÅ‚am, wzdychajÄ…c ciężko. W ostatecznoÅ›ci Roj da mu popysku. Roj wepchnie mu mnie w objÄ™cia przerwaÅ‚a Ewa z rozgoryczeniem.BÄ™dzie uważaÅ‚, że ja z nim bÄ™dÄ™ szczęśliwa.On mnie kocha i usunie siÄ™ z miÅ‚oÅ›cido mnie!PrzyjrzaÅ‚am jej siÄ™ zdumiona i zaskoczona.Wypisz wymaluj to samo mówi-Å‚yÅ›my obie z AlicjÄ…, rozważajÄ…c kandydaturÄ™ Ewy i Roja! To nie do wiary, jakiejesteÅ›my mÄ…dre!. SÅ‚uchaj, możliwe, że ja tu kiedyÅ› jeszcze znienacka przyjadÄ™ mówiÅ‚aEwa nerwowo. Uprzedz AlicjÄ™ jakoÅ› dyplomatycznie.On myÅ›li, że ja tu muszÄ™bywać ze wzglÄ™du na to morderstwo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Joanna, do roboty!%7Å‚ywiÅ‚am wprawdzie poważne obawy, że caÅ‚kowitej pewnoÅ›ci co do tego,gdzie nie ma listu Edka, i tak nie uzyskamy, bo Alicja może poprzekÅ‚adać róż-ne rzeczy w inne miejsce, zanim my skoÅ„czymy poszukiwania, ale posÅ‚usznieprzystÄ…piÅ‚am do pracy.ZaczęłyÅ›my od piwnicy.Pod wieczór miaÅ‚yÅ›my z gÅ‚owy atelier i byÅ‚yÅ›my caÅ‚kowicie wykoÅ„czone.Ka-waÅ‚ek po kawaÅ‚ku i centymetr po centymetrze przejrzaÅ‚yÅ›my caÅ‚Ä… szafÄ™ z rysun-kami Thorkilda sprzed trzydziestu lat, półki z narzÄ™dziami ogrodniczymi i pudÅ‚az tysiÄ…cem najrozmaitszych rzeczy.PrzesiaÅ‚yÅ›my nawóz sztuczny i niemal na ka-waÅ‚ki rozebraÅ‚yÅ›my katafalk.Z przerazliwÄ… dokÅ‚adnoÅ›ciÄ… zbadaÅ‚yÅ›my każdÄ… sztu-122kÄ™ poÅ›cieli.Z czystym sumieniem mogÅ‚yÅ›my przysiÄ…c, że w atelier listu od Edkanie ma. Chyba że zerwaÅ‚a podÅ‚ogÄ™, schowaÅ‚a go i poÅ‚ożyÅ‚a te klepki z powrotem powiedziaÅ‚a Zosia z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ…, ocierajÄ…c pot z czoÅ‚a. Ale wÄ…tpiÄ™, czy tozrobiÅ‚a, bo zrywanie podÅ‚ogi powinna jednak pamiÄ™tać.PrzygotowaÅ‚yÅ›my sobie w peÅ‚ni zasÅ‚użony posiÅ‚ek, nie uwzglÄ™dniajÄ…c w nimBobusia i BiaÅ‚ej Glisty.Na wszelki wypadek wolaÅ‚yÅ›my, żeby karmili siÄ™ sami. JeÅ›li zjedzÄ… przypadkiem coÅ› niewÅ‚aÅ›ciwego, to ja nie życzÄ™ sobie braćw tym żadnego udziaÅ‚u powiedziaÅ‚am stanowczo. Nie wiem jak ty. Możesz być spokojna, że ja też odparÅ‚a Zosia z zaciÄ™toÅ›ciÄ…. WidzÄ…już, co siÄ™ tu dzieje, niech żrÄ… na wÅ‚asnÄ… odpowiedzialność.W chwili kiedy z zapaÅ‚em przekonywaÅ‚am jÄ…, że po wszystkich wydarzeniachwczorajszego dnia morderca powinien siÄ™ zainteresować rezultatami swojej dzia-Å‚alnoÅ›ci i że pierwsza osoba, która zadzwoni z niewinnym zapytaniem, co sÅ‚y-chać, bÄ™dzie najbardziej podejrzana, znienacka zjawiÅ‚a siÄ™ Ewa.Pasztet z saÅ‚atkÄ…w mgnieniu oka stanÄ…Å‚ nam w gardle. Tak sobie wpadÅ‚am dowiedzieć siÄ™, co sÅ‚ychać powiedziaÅ‚a Ewa jakoÅ›dziwnie nerwowo. Przypadkiem byÅ‚am tu w okolicy i wykorzystaÅ‚am okazjÄ™.Gdzie Alicja?PrzeleciaÅ‚y mi przez gÅ‚owÄ™ miliony różnych podejrzeÅ„.PoÅ›piesznie popiÅ‚ampiwem przeszkodÄ™ w przeÅ‚yku. JesteÅ› samochodem? spytaÅ‚am, bo uprzytomniÅ‚am sobie, że tuż przedjej pojawieniem siÄ™ sÅ‚yszaÅ‚am chyba warkot. Ach, nie odparÅ‚a Ewa. To znaczy tak.To znaczy nie.Podrzucilimnie samochodem, ale muszÄ™ wracać pociÄ…giem.Czy mogÅ‚ybyÅ›cie dać mi trochÄ™kawy? Alicji nie ma, nie pamiÄ™tamy, dokÄ…d pojechaÅ‚a, i nie wiemy, kiedy wróci powiedziaÅ‚a Zosia z naciskiem. KawÄ™ zaraz zrobimy, oczywiÅ›cie.SÅ‚uchaj, dlanich też.?Kawa byÅ‚a niewinna, pilnowaÅ‚yÅ›my jej specjalnie; nie byÅ‚o nadziei, że ktokol-wiek siÄ™ niÄ… otruje.MogÅ‚yÅ›my zrobić i dla nich.Ewa zdradzaÅ‚a nikÅ‚e zaintere-sowanie sytuacjÄ… w Allerød, co chwila patrzyÅ‚a na zegarek i ciÄ…gle wykazywaÅ‚ajakÄ…Å› osobliwÄ… nerwowość.WyglÄ…daÅ‚a przy tym tak, że BiaÅ‚a Glista na jej widokzsiniaÅ‚a na twarzy, caÅ‚kowicie straciÅ‚a humor, zabraÅ‚a kawÄ™ i z niezwykÅ‚Ä… dokÅ‚ad-noÅ›ciÄ… zamknęła drzwi, za którymi BobuÅ› kurowaÅ‚ swoje poszkodowane ciemiÄ™.Zosia nie odzywaÅ‚a siÄ™ prawie, nieufnie i z niechÄ™ciÄ… oglÄ…dajÄ…c najbardziej podej-rzanÄ… osobÄ™. MuszÄ™ już jechać powiedziaÅ‚a Ewa nagle. SÅ‚uchaj, Joanna, możemnie odprowadzisz na stacjÄ™?WiedziaÅ‚am, że coÅ› w tym musi być, i oczywiÅ›cie natychmiast wyraziÅ‚am zgo-dÄ™.123Od domu Alicji do stacji szÅ‚o siÄ™ normalnym krokiem dokÅ‚adnie dziewięć mi-nut.Mniej wiÄ™cej po półgodzinie byÅ‚yÅ›my w poÅ‚owie drogi. To potworne, ja już nie mam do niego siÅ‚y mówiÅ‚a kompletnie rozstro-jona, zrozpaczona Ewa. Nie mogÄ™ siÄ™ go pozbyć! MusiaÅ‚am tu przyjść, bo nicinnego nie przyszÅ‚o mi do gÅ‚owy, nie chciaÅ‚am za nic, żeby mnie odwoziÅ‚, przy-jeżdża po mnie, nie mogÄ™ robić scen przy ludziach.! Za żadne skarby Å›wiatanie chcÄ™, żeby siÄ™ Roj dowiedziaÅ‚, on nie uwierzy, że ja go już nie chcÄ™, przecieżwidzisz, jak on wyglÄ…da. Mnie siÄ™ nie podoba wtrÄ…ciÅ‚am ostrożnie.Ewa machnęła rÄ™kÄ… ze zniecierpliwieniem. Giuseppe jest czarny.Roj ma uraz! On Å›wiÄ™cie wierzy, że ja uznajÄ™ tyl-ko czarnych! Jak ja mu wytÅ‚umaczÄ™, jak ja siÄ™ z nim porozumiem, te cholernejÄ™zyki!.Istotnie, dodatkowe utrudnienie jej sytuacji polegaÅ‚o na tym, że porozumie-waÅ‚a siÄ™ z Rojem wyÅ‚Ä…cznie po angielsku.Ani dla niego, ani dla niej nie byÅ‚ dojÄ™zyk rodzimy i niejednokrotnie zdarzaÅ‚y siÄ™ im nieporozumienia nawet w pro-stych sprawach.A cóż mówić w tak skomplikowanej! SÅ‚uchaj, co ja mam zrobić.?! jÄ™knęła z bezgranicznÄ… rozpaczÄ…. Odstawić go od piersi kategorycznie i stanowczo odparÅ‚am bez waha-nia. Czy ty nie jesteÅ› przypadkiem dla niego za miÄ™kka? Och, nie wiem! Och, możliwe, że tak, ale przecież wiesz, że ja nie umiemodmawiać, jeÅ›li ktoÅ› tak natrÄ™tnie nalega! Boże, jak on mnie mÄ™czy!ByÅ‚a tak przygnÄ™biona i zrozpaczona, że doprawdy nie przechodziÅ‚o mi przezusta zbyt może nietaktowne pytanie, czy to nie ona zamordowaÅ‚a Edka, żeby jejnie zdradziÅ‚, a po Edku skrzywdziÅ‚a jeszcze nastÄ™pne siedem osób.ZaczynaÅ‚amw to powÄ…tpiewać, bo aczkolwiek bez trudu można jej byÅ‚o przypisać zabójstwow afekcie, to jednak trudno byÅ‚o uwierzyć w dalszÄ… dziaÅ‚alność z premedytacjÄ….Chyba że ona zaczęła, a jej luby, oszalaÅ‚y z miÅ‚oÅ›ci, kontynuowaÅ‚.Z nadziejÄ… po-myÅ›laÅ‚am, że luby zapewne wróciÅ‚ do hotelu, gdzie wÅ‚aÅ›nie czatuje PaweÅ‚, którygo wreszcie zobaczy. SÅ‚uchaj, co on wÅ‚aÅ›ciwie robi, ten twój Giuseppe? spytaÅ‚am ostroż-nie. Kim on jest?! Nie mój!!! zaprotestowaÅ‚a rozpaczliwie Ewa. Nie mój!!! Dobrze, nie twój.Co on robi? Och, nie wiem, wszystko mi jedno! Jest tak zwanym czÅ‚owiekiem interesu.JakieÅ› tam różne afery i biznesy.Jest okropnie bogaty.W nosie go mam razemz jego pieniÄ™dzmi.BÅ‚yskawicznie przeleciaÅ‚a mi przez gÅ‚owÄ™ ponÄ™tna myÅ›l, żeby wobec tego na-puÅ›cić na niego BiaÅ‚Ä… GlistÄ™, ale od razu uÅ›wiadomiÅ‚am sobie różnicÄ™ w ich wy-glÄ…dzie i myÅ›l zwiÄ™dÅ‚a w zaraniu.Po Ewie na BiaÅ‚Ä… GlistÄ™ nie poleci, musiaÅ‚bybyć Å›lepy albo nienormalny.Szkoda.124 ByÅ‚ w Polsce? pytaÅ‚am chytrze dalej. Nie wiem odparÅ‚a Ewa obojÄ™tnie. Możliwe, że tak.Jezdzi po caÅ‚ymÅ›wiecie.Och, co mnie obchodzi, czy byÅ‚ w Polsce, ja nie wiem, co mam z nimzrobić w Danii! Teraz! Chyba ci w koÅ„cu nic innego nie pozostaÅ‚o, jak tylko wyznać wszystkoRojowi powiedziaÅ‚am, wzdychajÄ…c ciężko. W ostatecznoÅ›ci Roj da mu popysku. Roj wepchnie mu mnie w objÄ™cia przerwaÅ‚a Ewa z rozgoryczeniem.BÄ™dzie uważaÅ‚, że ja z nim bÄ™dÄ™ szczęśliwa.On mnie kocha i usunie siÄ™ z miÅ‚oÅ›cido mnie!PrzyjrzaÅ‚am jej siÄ™ zdumiona i zaskoczona.Wypisz wymaluj to samo mówi-Å‚yÅ›my obie z AlicjÄ…, rozważajÄ…c kandydaturÄ™ Ewy i Roja! To nie do wiary, jakiejesteÅ›my mÄ…dre!. SÅ‚uchaj, możliwe, że ja tu kiedyÅ› jeszcze znienacka przyjadÄ™ mówiÅ‚aEwa nerwowo. Uprzedz AlicjÄ™ jakoÅ› dyplomatycznie.On myÅ›li, że ja tu muszÄ™bywać ze wzglÄ™du na to morderstwo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]