[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Z³o trzeba zwalczaæ Z³em.Ta osoba powinna zostaæ ukarana.Dwa g³osy popar³y tê propozycjê, powo³uj¹c siê na to, ¿e panna Prym jest jedyn¹ osob¹ w Yiscos, której nie mo¿na ufaæ, bo uwa¿a siê za inn¹ ni¿ reszta i powtarza w kó³ko, ¿e pewnego dnia wyjedzie st¹d na zawsze.-Jej matka nie ¿yje.Jej babka nie ¿yje.Nikt nie odczuje jej braku - doda³ burmistrz na poparcie tej propozycji.Jednak jego ¿ona by³a odmiennego zdania:-Ona wie, gdzie jest z³oto - w koñcu tylko ona je widzia³a.A zreszt¹, jak ju¿ mówiliœmy, czy to nie ona sprowadzi³a Z³o, które skierowa³o myœli ca³ej tutejszej spo³ecznoœci ku zbrodni? By³o nie by³o, s³owo tej m³odej dziewczyny nie bêdzie znaczy³o nic wobec naszego zdania, zdania ludzi, którzy nie ma j¹ sobie nic do zarzucenia i coœ w ¿yciu osi¹gnêli.Burmistrz poczu³ siê nieswojo, jak zawsze gdy jego ¿ona wypowiada³a swoj¹ opiniê.-Dlaczego chcesz ocaliæ tê dziewczynê, skoro jej nie lubisz? - spyta³.-Rozumiem - wtr¹ci³ ksi¹dz.- Wina powinna spaœæ na g³owê tej, która wywo³a³a tê tragediê.Bêdzie ona nios³a to brzemiê na w³asnych brakach przez resztê swoich dni.Mo¿e skoñczy tak jak Judasz, który zdradzi³ Jezusa, a potem pope³ni³ samobójstwo - gest rozpaczliwy i niepotrzebny, którym nie móg³ przecie¿ odkupiæ zbrodni.¯ona burmistrza ze zdziwieniem s³ucha³a, jak proboszcz wyra¿a jej myœli.Dziewczyna by³a bardzo ³adna, kusi³a mê¿czyzn, nie godzi³a siê na los, jaki wszystkim tu przypad³ w udziale, wci¹¿ narzeka³a na to, ¿e ¿yje w prowincjonalnym mieœcie, w którym mieszkali przecie¿ ludzie pracowici i uczciwi, i gdzie wielu chcia³oby osi¹œæ (obcych, rzecz jasna, którzy przekonaliby siê wkrótce, jak nudno jest ¿yæ w ci¹g³ym spokoju).- A ja nie widzê ¿adnej innej mo¿liwoœci - odezwa³a siê w³aœcicielka hotelu, œwiadoma, ¿e trudno bêdzie jej znaleŸæ kogoœ do pracy w barze.Jednak planowa³a, ¿e otrzymawszy swoj¹ czêœæ z³ota, zamknie hotel i wyjedzie jak najdalej st¹d.- Myœla³am o jakimœ pracowniku sezonowym albo pasterzu, ale wielu z nich ma rodzinê i choæ ich dzieci czêsto mieszkaj¹ daleko st¹d, jednak mog¹ wszcz¹æ œledztwo, gdyby ojcu coœ siê sta³o.Jedynie Chantal Prym mo¿e znikn¹æ bez œladu.Z powodów religijnych - czy¿ Jezus nie przekl¹³ tych, którzy oskar¿ali niewinnych? - ksi¹dz nie zabra³ w tej sprawie g³osu.Wiedzia³ natomiast, kto bêdzie ofiar¹.Musia³ tylko sprawiæ, aby pozostali sami na to wpadli, dlatego rzek³:- Mieszkañcy Yiscos pracuj¹ przez ca³y rok od œwitu do nocy.Ka¿dy ma jakieœ obowi¹zki, nawet ta nieszczêsna dziewczyna, któr¹ demon pos³u¿y³ siê do swych niecnych celów.Ju¿ i tak jest nas nie wielu i nie staæ nas na utratê jeszcze jednej pary r¹k zdolnych do pracy.- No to nie mamy ofiary.Pozostaje nam mieæ nadziejê, ¿e przed wieczorem zjawi siê tu inny nie znajomy, a i to by³oby ryzykowne, bo sk¹d mamy wiedzieæ, czy nie ma rodziny, jakichœ krewnych, którzy szukaliby go a¿ na koñcu œwiata.W Yiscos -ka¿dy pracuje i z trudem zarabia na chleb, iisu-y/- Macie racjê - odpar³ ksi¹dz.- Mo¿e wszystko, co dzieje siê tu od wczoraj, to tylko z³udzenie? Ka¿ dy z was jest szanowany, lubiany, ma przyjació³, bliskich, którzy nie pogodz¹ siê z jego strat¹.Nikt nie zgodzi siê, aby wybrano kogoœ z jego najbli¿ szych.Znam tylko trzy osoby, które nie maj¹ ¿ad nej rodziny.To stara Berta, panna Prym i.ja.- Ksi¹dz sk³ada siebie samego w ofierze?!- Dobro Yiscos jest najwa¿niejsze.Piêæ osób odetchnê³o z ulg¹.Sytuacja, podobnie jak niebo, zdawa³a siê rozjaœniaæ: nie bêdzie to zbrodnia, lecz akt mêczeñstwa.Napiêcie natychmiast znik³o, a w³aœcicielka hotelu mia³a ochotê uca³owaæ tego œwiêtego cz³owieka.-Jest tylko pewien ma³y k³opot - ci¹gn¹³ dalej ksi¹dz.- Musicie przekonaæ wszystkich, ¿e zabicie wys³annika Boga nie jest grzechem œmiertelnym.- Ksi¹dz to najlepiej wyt³umaczy swoim wiernym! - zawo³a³ burmistrz, uradowany na myœl o tym, co bêdzie móg³ zrobiæ dziêki uzyskanym pieni¹dzom: prace renowacyjne, kampania reklamowa, która przyci¹gnie turystów i bogatych inwestorów, instalacja nowej centrali telefonicznej, bo stara nie nadawa³a siê ju¿ do u¿ytku.- Nie mogê tego zrobiæ - odpar³ proboszcz.-Mêczennicy ofiarowywali siê, gdy lud chcia³ ich za biæ.Ale nigdy nie prowokowali w³asnej œmierci, Koœció³ bowiem zawsze powtarza, ¿e ¿ycie jest da rem Boga.To wy bêdziecie musieli znaleŸæ jakieœ wyt³umaczenie.- Nikt nam nie uwierzy.Uznaj¹ nas za morderców najpodlejszego gatunku, którzy dla pieniêdzy zabili œwiêtego cz³owieka, tak jak Judasz sprzeda³ Chrystusa.Ksi¹dz wzruszy³ ramionami.Ka¿dy z zebranych odniós³ wra¿enie, ¿e s³oñce znów skry³o siê za chmurami, i poczu³, ¿e napiêcie zaczê³o narastaæ.-Zatem pozostaje tylko stara Berta - podsumowa³ w³aœciciel ziemski.Po d³ugiej ciszy g³os zabra³ ksi¹dz:-Ta kobieta z pewnoœci¹ bardzo cierpi z powodu utraty mê¿a.Od lat siedzi przed domem, czy s³oñce czy s³ota.¯yje tylko têsknot¹ i chyba biedaczce zaczyna siê mieszaæ w g³owie.Czêsto przechodzê obok jej domu i zawsze s³yszê, jak mówi sama do siebie.Zebrani znów poczuli gwa³towny podmuch gor¹cego powietrza i poczuli siê nieswojo, bo wszystkie okna w zakrystii by³y zamkniête.-Jej ¿ycie jest bardzo smutne - doda³a w³aœcicielka hotelu.- Myœlê, ¿e da³aby wszystko, aby móc pójœæ w œlady swego ukochanego mê¿a.Byli ma³¿eñstwem przez ponad czterdzieœci lat.Wiedzieliœcie o tym?Wszyscy wiedzieli, ale nie mia³o to nic do rzeczy.-To kobieta w podesz³ym ju¿ wieku, mo¿na powiedzieæ u schy³ku ¿ycia - argumentowa³ w³aœcicielziemski.- Ona jedna w tym mieœcie nie ma ¿adne go po¿ytecznego zajêcia.Pewnego razu spyta³em j¹, dlaczego zawsze siedzi przed domem, nawet zim¹.Wiecie, co mi odpowiedzia³a? ¯e czuwa nad Yiscos i w dniu, w którym zobaczy, ¿e zbli¿a siê Z³o bêdzie biæ na alarm.-Jak widaæ, nie najlepiej wywi¹za³a siê ze swe go zadania.- Wrêcz przeciwnie - odpar³ ksi¹dz.- Jeœli dobrze was rozumiem, ten, kto wpuœci³ tu Z³o, musi je st¹d wygnaæ.Cisza, która teraz zapad³a, nie by³a tym razem tak ciê¿ka jak poprzednio, bo wszyscy zrozumieli, ¿e ofiara zosta³a wybrana.- Teraz zosta³ nam do omówienia tylko jeden drobny szczegó³ - odezwa³a siê ¿ona burmistrza.- Wiemy ju¿ kiedy, w imiê dobra mieszkañców, zostanie z³o¿ona ofiara.Wiemy równie¿, kto bêdzie ofiar¹.W ten sposób jej dusza wzniesie siê do nieba i bêdzie szczêœliwa, zamiast cierpieæ tu, na ziemi.Pozostaje ustaliæ, jak to zrobimy.- Niech siê pan postara pomówiæ ze wszystkimi mê¿czyznami w mieœcie - rzek³ ksi¹dz do burmi strza.- Trzeba zwo³aæ zebranie na rynku o dziewi¹tej wieczorem.Wiem, jak to zrobimy.PrzyjdŸcie do mnie przed dziewi¹t¹.Objaœniê wam mój plan.Zanim wyszli, poprosi³ burmistrzow¹ i w³aœcicielkê hotelu, aby odwiedzi³y Bertê i na czas zebrania dotrzyma³y jej towarzystwa.Chocia¿ staruszka nigdy nie wychodzi³a po zmierzchu, nale¿a³o zachowaæ wszelkie œrodki ostro¿noœci.Chantal o zwyk³ej porze zjawi³a siê w pracy.Zdziwi³a siê, ¿e bar by³ ca³kiem pusty.-Dziœ wieczorem jest zebranie na placu - wyjaœni³a w³aœcicielka hotelu.- Tylko dla mê¿czyzn.Chantal natychmiast pojê³a, co siê œwiêci.- Naprawdê widzia³aœ te sztabki z³ota? - zapyta³a jej pracodawczyni.- Naprawdê [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl