Pokrewne
- Strona Główna
- What Does a Martian Look Like The Science of Extraterrestrial Life by Jack Cohen & Ian Stewart (2002)
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Meduza Tygrys w opalach
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Charon Smok u wrot
- Clark A Means to an End The Biological Basis of Aging and Death (Oxford, 2002)
- London Jack Ksiezycowa Dolina
- Herbert Frank Swiat Pandory 01 Epizod z Jezusem
- Salvatore R.A Star Wars czesc 2. Atak Klonow
- Ruiz Zafón Carlos Cień Wiatru
- Kamil M. Kaczmarek CzterdzieÂści cztery
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aniusiaczek.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Thomas spojrzał na umundurowanego policjanta, a ten natychmiast skinąłgłową i wyszedł.Inspektor usiadł na krześle za stołem, wyjął paczkę papierosów ibez słowa wyciągnął ją w kierunku Prestona.Tamten poczęstował się i takżeusiadł na krześle.Thomas przypalił papierosa najpierw jemu, potem sobie.- Wcale nie tak trudno było cię znalezć, Col.Chłopcy zwinęli cię błyska-wicznie.Preston w zamyśleniu wodził czubkiem papierosa po wewnętrznej stronie po-obijanej, cynowej popielniczki - jedynego przedmiotu znajdującego się na stole.Po chwili, nie podnosząc głowy, odparł spokojnie:- Bo wcale nie musieliście mnie szukać.- Nie chrzań - syknął Thomas.- Miałeś się u mnie zameldować.Czyżbyś za-pomniał, Col?Odpowiedziało mu milczenie.- Mniejsza z tym, Colin.Chodzi o coś innego.Sprzedałeś mu broń.Możeszpowiedzieć jaką?Preston nadal milczał, tylko głęboko zaciągał się papierosem.Jeszcze zawcześnie, pomyślał, inspektor jeszcze nie wie, o jaką stawkę toczy się gra.Wes-tchnął głośno.- W porządku, Colin.Wyłożę karty na stół.338Thomas mówił z podobnym akcentem co Preston - pochodził z tego samegośrodowiska, otrzymał identyczne wychowanie, stosował w życiu te same metody,co tamten.Na wojnie wszyscy piechurzy są w równym stopniu mięsem armatnim.- Zapomnijmy na razie o tej pukawce, zgoda? Przykazaliśmy ci, żebyś był znami w kontakcie.Miałeś nas zawiadomić, jeżeli Guerney się pokaże, prawda?Chcieliśmy wiedzieć, czy działa sam, czy towarzyszy mu pewna kobieta.Takbyło? Miałeś do mnie zadzwonić.Wiemy już, że z nim rozmawiałeś, synu.To nieulega żadnych wątpliwości.- Thomas szybkimi ruchami zdusił niedopałek wpopielniczce.- Chcesz wiedzieć, na czym teraz stoisz? Na pewno.W takim razieci powiem.Mamy niezbite dowody, że brałeś udział w napadzie na urząd pocz-towy.- Ty sukinsynu! - parsknął tamten, wciąż nie podnosząc głowy.Nie wykonał też najmniejszego ruchu.- Mieliśmy z tym trochę zachodu, ale prokurator powinien być zadowolony -ciągnął Thomas, jakby nic się nie stało.- A ponieważ przebywasz na wolności odniedawna, od dziesięciu miesięcy, jeśli się nie mylę, tym razem zostaniesz za-puszkowany na dłużej.Co się tyczy szczegółów: wpadłeś do niewielkiego oddzia-łu pocztowego w Hendon i wymachując pistoletem, narobiłeś wrzasku, śmiertel-nie przestraszyłeś pewną staruszkę siedzącą w okienku.Nawiałeś z dwoma set-kami funtów w gotówce, plikiem przekazów pocztowych i kilkoma zalakowany-mi listami poleconymi.Preston nie wytrzymał i huknął pięścią w stół.- Nie możecie mieć żadnych dowodów przeciwko mnie! - Wstał szybko ipodszedł do okna.- Nie możecie mnie wrobić drugi raz z rzędu!- Niby dlaczego, synu? Jesteś pospolitym przestępcą.Mogę zrobić wszystko,co tylko mi przyjdzie do głowy.Nie wierzysz? - Thomas przypalił następnegopapierosa, po czym dodał łagodniejszym tonem: - Pamiętam, że gdy po raz pierw-szy trafiły do mnie wasze akta, było was pięciu.Jeden zginął na skutek porachun-ków, drugi miał jakiś zatarg ze strażnikiem w pudle i teraz, w każdy piątek, jezdzina wózku inwalidzkim po odbiór zasiłku dla bezrobotnych.Podczas skoku namagazyn Briggsa było was już tylko trzech.Nie sądzisz, że jest się o co targować,mój synu?339- Nie obrobiłem tej pieprzonej poczty, inspektorze.Pan o tym dobrze wie.Tomusiała być robota jakiegoś kowboja albo szczeniaka.Dwie stówy? - Skrzywiłsię z niesmakiem.- Nie wmówi mi pan, że porwałbym się na coś takiego.- Może i masz rację, Col.Obaj zdajemy sobie sprawę, że to niezbyt w twoimstylu.Nie wykluczam, że zdołałbyś nawet przekonać o tym swojego adwokata,choć w tej sytuacji, kiedy połowa twojej paczki nadal siedzi za kratkami, łatwodojść do wniosku, że musiałeś zacząć działać na własną rękę.Ale żaden sędzianie ma zwyczaju czytać uważnie akt oskarżonego, Colin, a tym bardziej nie będątego robili przysięgli.Podejrzewam zresztą, że i tak większe wrażenie zrobiłybyna nich nasze dowody oraz fakt, że w twoim mieszkaniu znaleziono owe listypolecone.Jak sądzisz?Preston podszedł do stołu i wyjął z paczki Thomasa następnego papierosa.- Sprzedałeś mu broń - oznajmił inspektor.- Tak.Kolta kalibru dziewięć i sześćdziesiąt pięć setnych milimetra, zośmioma nabojami.- Bardzo dobrze, Colin, mój synu - mruknął ochoczo Thomas.- Niezle zapłacił, a raczej obiecał zapłacić.Widocznie cholernie potrzebowałtego gnata.Preston zamilkł.Od samego początku się domyślał, że spotkanie z Guerneyemoznacza kłopoty.To był dziwny facet.Czasami hojnie płacił za udzielane infor-macje, lecz nigdy niczego nie wykorzystał przeciwko niemu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Thomas spojrzał na umundurowanego policjanta, a ten natychmiast skinąłgłową i wyszedł.Inspektor usiadł na krześle za stołem, wyjął paczkę papierosów ibez słowa wyciągnął ją w kierunku Prestona.Tamten poczęstował się i takżeusiadł na krześle.Thomas przypalił papierosa najpierw jemu, potem sobie.- Wcale nie tak trudno było cię znalezć, Col.Chłopcy zwinęli cię błyska-wicznie.Preston w zamyśleniu wodził czubkiem papierosa po wewnętrznej stronie po-obijanej, cynowej popielniczki - jedynego przedmiotu znajdującego się na stole.Po chwili, nie podnosząc głowy, odparł spokojnie:- Bo wcale nie musieliście mnie szukać.- Nie chrzań - syknął Thomas.- Miałeś się u mnie zameldować.Czyżbyś za-pomniał, Col?Odpowiedziało mu milczenie.- Mniejsza z tym, Colin.Chodzi o coś innego.Sprzedałeś mu broń.Możeszpowiedzieć jaką?Preston nadal milczał, tylko głęboko zaciągał się papierosem.Jeszcze zawcześnie, pomyślał, inspektor jeszcze nie wie, o jaką stawkę toczy się gra.Wes-tchnął głośno.- W porządku, Colin.Wyłożę karty na stół.338Thomas mówił z podobnym akcentem co Preston - pochodził z tego samegośrodowiska, otrzymał identyczne wychowanie, stosował w życiu te same metody,co tamten.Na wojnie wszyscy piechurzy są w równym stopniu mięsem armatnim.- Zapomnijmy na razie o tej pukawce, zgoda? Przykazaliśmy ci, żebyś był znami w kontakcie.Miałeś nas zawiadomić, jeżeli Guerney się pokaże, prawda?Chcieliśmy wiedzieć, czy działa sam, czy towarzyszy mu pewna kobieta.Takbyło? Miałeś do mnie zadzwonić.Wiemy już, że z nim rozmawiałeś, synu.To nieulega żadnych wątpliwości.- Thomas szybkimi ruchami zdusił niedopałek wpopielniczce.- Chcesz wiedzieć, na czym teraz stoisz? Na pewno.W takim razieci powiem.Mamy niezbite dowody, że brałeś udział w napadzie na urząd pocz-towy.- Ty sukinsynu! - parsknął tamten, wciąż nie podnosząc głowy.Nie wykonał też najmniejszego ruchu.- Mieliśmy z tym trochę zachodu, ale prokurator powinien być zadowolony -ciągnął Thomas, jakby nic się nie stało.- A ponieważ przebywasz na wolności odniedawna, od dziesięciu miesięcy, jeśli się nie mylę, tym razem zostaniesz za-puszkowany na dłużej.Co się tyczy szczegółów: wpadłeś do niewielkiego oddzia-łu pocztowego w Hendon i wymachując pistoletem, narobiłeś wrzasku, śmiertel-nie przestraszyłeś pewną staruszkę siedzącą w okienku.Nawiałeś z dwoma set-kami funtów w gotówce, plikiem przekazów pocztowych i kilkoma zalakowany-mi listami poleconymi.Preston nie wytrzymał i huknął pięścią w stół.- Nie możecie mieć żadnych dowodów przeciwko mnie! - Wstał szybko ipodszedł do okna.- Nie możecie mnie wrobić drugi raz z rzędu!- Niby dlaczego, synu? Jesteś pospolitym przestępcą.Mogę zrobić wszystko,co tylko mi przyjdzie do głowy.Nie wierzysz? - Thomas przypalił następnegopapierosa, po czym dodał łagodniejszym tonem: - Pamiętam, że gdy po raz pierw-szy trafiły do mnie wasze akta, było was pięciu.Jeden zginął na skutek porachun-ków, drugi miał jakiś zatarg ze strażnikiem w pudle i teraz, w każdy piątek, jezdzina wózku inwalidzkim po odbiór zasiłku dla bezrobotnych.Podczas skoku namagazyn Briggsa było was już tylko trzech.Nie sądzisz, że jest się o co targować,mój synu?339- Nie obrobiłem tej pieprzonej poczty, inspektorze.Pan o tym dobrze wie.Tomusiała być robota jakiegoś kowboja albo szczeniaka.Dwie stówy? - Skrzywiłsię z niesmakiem.- Nie wmówi mi pan, że porwałbym się na coś takiego.- Może i masz rację, Col.Obaj zdajemy sobie sprawę, że to niezbyt w twoimstylu.Nie wykluczam, że zdołałbyś nawet przekonać o tym swojego adwokata,choć w tej sytuacji, kiedy połowa twojej paczki nadal siedzi za kratkami, łatwodojść do wniosku, że musiałeś zacząć działać na własną rękę.Ale żaden sędzianie ma zwyczaju czytać uważnie akt oskarżonego, Colin, a tym bardziej nie będątego robili przysięgli.Podejrzewam zresztą, że i tak większe wrażenie zrobiłybyna nich nasze dowody oraz fakt, że w twoim mieszkaniu znaleziono owe listypolecone.Jak sądzisz?Preston podszedł do stołu i wyjął z paczki Thomasa następnego papierosa.- Sprzedałeś mu broń - oznajmił inspektor.- Tak.Kolta kalibru dziewięć i sześćdziesiąt pięć setnych milimetra, zośmioma nabojami.- Bardzo dobrze, Colin, mój synu - mruknął ochoczo Thomas.- Niezle zapłacił, a raczej obiecał zapłacić.Widocznie cholernie potrzebowałtego gnata.Preston zamilkł.Od samego początku się domyślał, że spotkanie z Guerneyemoznacza kłopoty.To był dziwny facet.Czasami hojnie płacił za udzielane infor-macje, lecz nigdy niczego nie wykorzystał przeciwko niemu [ Pobierz całość w formacie PDF ]