[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy uczniowie gimnazjum dostrzegali z daleka jego postać,zaczynali Å›miać siÄ™ z niego albo rzucali weÅ„ kamieniami.Razupewnego Julianowi zrobiÅ‚o siÄ™ go serdecznie żal, gdy zobaczyÅ‚, jakpada, rażony kamieniem w czoÅ‚o, które natychmiast zaczęło krwawić,wiÄ™c podbiegÅ‚ doÅ„, by mu pomóc i zaoferować zarazem swojÄ… przyjazÅ„.Z poczÄ…tku Javier myÅ›laÅ‚, że Julián podbiega, by mu doÅ‚ożyć na oczachÅ›miejÄ…cych siÄ™ do rozpuku uczniów. Mam na imiÄ™ Julián  powiedziaÅ‚, podajÄ…c rÄ™kÄ™. IdÄ™ wÅ‚aÅ›nie zprzyjaciółmi pod sosny, by rozegrać tam parÄ™ partyjek szachów, możemasz ochotÄ™ przyÅ‚Ä…czyć siÄ™ do nas? Nie umiem grać w szachy. Ja dwa tygodnie temu też jeszcze nie umiaÅ‚em.Ale Miquel todobry nauczyciel.ChÅ‚opak patrzyÅ‚ nieufnie, oczekujÄ…c, że lada chwila okaże siÄ™ towszystko jakimÅ› kolejnym kawaÅ‚em albo przygrywkÄ… doniespodziewanego ataku.226  Nie jestem pewien, czy twoi kumple zechcÄ…, żebym siÄ™ do wasprzyÅ‚Ä…czyÅ‚. To byÅ‚ ich pomysÅ‚.No, wiÄ™c jak?Od tamtego dnia Javier przyÅ‚Ä…czaÅ‚ siÄ™ czasem do nich pozakoÅ„czeniu zleconych sobie robót.Zazwyczaj nie odzywaÅ‚ siÄ™, sÅ‚uchaÅ‚jedynie i bacznie obserwowaÅ‚.BudziÅ‚o to niepokój Aldayi, któryodczuwaÅ‚ pewien lÄ™k w obecnoÅ›ci synka dozorcy.Fernando, który nawÅ‚asnej skórze doÅ›wiadczyÅ‚ (okazywanej przez innych) pogardy wzwiÄ…zku z niskim pochodzeniem, odnosiÅ‚ siÄ™ wobec tajemniczego kolegiz nadmiernÄ… uprzejmoÅ›ciÄ….Miquel Moliner, który uczyÅ‚ go podstawszachów i obserwowaÅ‚ uważnie, mierzÄ…c chÅ‚odnym badawczymspojrzeniem, w odróżnieniu od reszty grupy nie mógÅ‚ siÄ™ jakoÅ› do niegoprzekonać. On jest postrzelony.Chwyta koty i goÅ‚Ä™bie, godzinami je torturujetym swoim kozikiem, a pózniej grzebie pod sosnami.Sama rozkosz! A kto tak mówi? Sam mi opowiadaÅ‚ parÄ™ dni temu, gdy tÅ‚umaczyÅ‚em mu zasadyruchu koniem.OpowiadaÅ‚ mi też, że czasami jego matka pakuje mu siÄ™w nocy do łóżka i dobiera siÄ™ do niego. E tam, kpiÅ‚ sobie z ciebie. WÄ…tpiÄ™.Ten chÅ‚opak ma coÅ› nie po kolei z gÅ‚owÄ… iprzypuszczalnie to nie jest jego wina.Julián staraÅ‚ siÄ™ nie brać pod uwagÄ™ ostrzeżeÅ„ i proroctw Miquela,niemniej nawiÄ…zanie przyjazni z synem dozorcy rzeczywiÅ›cie szÅ‚o dośćopornie.Yvonne zaÅ› patrzyÅ‚a i na Juliana, i na Fernanda Ramosa zdużą niechÄ™ciÄ….Z caÅ‚ej chmary paniczów ci dwaj wÅ‚aÅ›nie groszem nieÅ›mierdzieli.MówiÅ‚o siÄ™, że ojciec Juliana jest skromnym sklepikarzem,a matka zaledwie nauczycielkÄ… muzyki. Ci ludzie nie majÄ… anipieniÄ™dzy, ani klasy, ani elegancji, kochanie moje  strofowaÅ‚a Javiera. Jedynym, który do ciebie pasuje, jest Aldaya, to chÅ‚opiec z bardzodobrego domu. Tak, matko  odpowiadaÅ‚  jak matka sobie życzy.Z czasem zaczÄ…Å‚ bardziej zawierzać swoim nowym przyjacioÅ‚om.Ustamu siÄ™ nawet zaczęły otwierać częściej, rzezaÅ‚ komplet figurszachowych dla Miquela Molinera, w podziÄ™ce za naukÄ™ gry w szachy.Pewnego dnia, w najmniej spodziewanym i w ogóle uznawanym zaniemożliwy momencie, chÅ‚opcy odkryli, że Javier potrafi siÄ™ uÅ›miechaći nawet ma przyjemny niewinny uÅ›miech, uÅ›miech dziecka.227  No i widzisz? To zwyczajny, najzwyczajniejszy chÅ‚opak  twierdziÅ‚Julián.Miquel Moliner mimo to nie dawaÅ‚ siÄ™ przekonać i przypatrywaÅ‚ siÄ™dziwnemu mÅ‚odzieÅ„cowi podejrzliwie i sceptycznie, niemal z badawczÄ…nieufnoÅ›ciÄ…. Javier ma bzika na twoim punkcie, Julianie  powiedziaÅ‚ któregoÅ›dnia. Na gÅ‚owie staje, byle zyskać twoje uznanie. Przecież to idiotyzm! Od uznania ma przecież ojca i matkÄ™, jajestem tylko zwykÅ‚ym przyjacielem. Naiwniakiem jesteÅ›, ot co.Jego ojciec to zwykÅ‚y biedak, który niewie, za co ma siÄ™ Å‚apać, kiedy chce mu siÄ™ sikać, a doña Yvonne toharpia z ptasim móżdżkiem, która od rana czyha, by niby niechcÄ…cyprzyÅ‚apano jÄ… w dezabilu, przekonana, że jest Bóg wie jakÄ… diwÄ… albokimÅ› jeszcze gorszym, aż wstyd mówić.ChÅ‚opak, co w peÅ‚ni zrozumiale,szuka substytutu, a ty, anioÅ‚ zbawiciel, spadasz mu z nieba i wyciÄ…gaszpomocnÄ… dÅ‚oÅ„.ZwiÄ™ty Julián od yródÅ‚a, patron wydziedziczonych. Od tego doktora Freuda mózgownica zaczyna ci gnić.Wszyscypotrzebujemy przyjaciół.Ciebie nie wyÅ‚Ä…czajÄ…c. Ten chÅ‚opak nie ma przyjaciół i nigdy ich mieć nie bÄ™dzie.MapodstÄ™pnÄ… duszÄ™.Nie wierzysz, to poczekaj czas jakiÅ›.Zastanawiam siÄ™,co też mu siÄ™ Å›ni.Miquel Moliner nie podejrzewaÅ‚ nawet, jak bardzo sny FranciscaJaviera sÄ… podobne do snów jego przyjaciela Juliana.KiedyÅ›, parÄ™miesiÄ™cy przed pojawieniem siÄ™ Juliana w gimnazjum, syn dozorcyzbieraÅ‚ opadÅ‚e liÅ›cie przy fontannach, kiedy na dziedziniec zajechaÅ‚okazaÅ‚y automobil don Ricarda Aldayi.Tego dnia przemysÅ‚owiec niebyÅ‚ sam.TowarzyszyÅ‚a mu zjawa, Å›wietlisty anioÅ‚ w jedwabiach,unoszÄ…cy siÄ™ jakby nad ziemiÄ….Ów anioÅ‚, czyli nie kto inny jak jegocórka Penélope, wyszedÅ‚ z mercedesa i lekko powiewajÄ…c skrzydÅ‚amikapelusza, podszedÅ‚ do fontanny, by zanurzyć swÄ… dÅ‚oÅ„ w jej wodach.Jak zawsze, piastunka Jacinta nie odstÄ™powaÅ‚a jej na krok, gotowanatychmiast zareagować na każdy gest dziewczyny.I nawet gdybydziewczynÄ™ otaczaÅ‚ tÅ‚um sÅ‚użących, to i tak Jacinta nie spuszczaÅ‚aby zniej oka.ChÅ‚opak baÅ‚ siÄ™ mrugnąć w obawie, że obraz siÄ™ rozwieje.StaÅ‚sparaliżowany, nie oddychajÄ…c, podpatrujÄ…c urojenie.Po chwili, jakbywyczuwszy jego obecność i ukradkowe spojrzenie, Penélope skierowaÅ‚aku niemu wzrok.Uroda tej twarzy wydaÅ‚a mu siÄ™ tak bolesna, że aż niedo wytrzymania.ZdaÅ‚o mu siÄ™ również, że na jej wargach dostrzega228 zarys uÅ›miechu.Wystraszony, uciekÅ‚, by ukryć siÄ™ w wieży cystern, przygoÅ‚Ä™bniku, znajdujÄ…cym siÄ™ na najwyższym tarasie szkolnego budynku,w swym ulubionym schowku.RÄ™ce jeszcze mu drżaÅ‚y, kiedy siÄ™gnÄ…Å‚ poswoje narzÄ™dzia, by przystÄ…pić do pracy nad nowÄ… figurkÄ…, której rysybyÅ‚yby podobne do twarzy przed chwilÄ… ujrzanej.Kiedy tej nocy wróciÅ‚do domu dozorcy, znacznie pózniej niż zazwyczaj, matka czekaÅ‚a naÅ„,na wpół rozebrana i wÅ›ciekÅ‚a.ChÅ‚opak spuÅ›ciÅ‚ wzrok, obawiajÄ…c siÄ™, żejeÅ›li matka zdoÅ‚a odczytać jego spojrzenie, zobaczy w nim dziewczynÄ™ zfontanny, a tym samym odczyta wszystkie jego obecne myÅ›li. A ty gdzie siÄ™ włóczysz, zasrany smarkaczu? Przepraszam, matko.ZgubiÅ‚em siÄ™. Ty od dnia swoich narodzin już jesteÅ› zgubiony.Lata pózniej, za każdym razem, kiedy wkÅ‚adaÅ‚ lufÄ™ swego rewolweruw usta wiÄ™znia, by nastÄ™pnie nacisnąć spust, inspektor Francisco JavierFumero miaÅ‚ wspominać dzieÅ„, w którym ujrzaÅ‚ czaszkÄ™ swej matki,eksplodujÄ…cÄ… niczym dojrzaÅ‚y arbuz, nieopodal leÅ›nego barku w LasPlanas, i nie poczuÅ‚ nic poza obrzydzeniem do rzeczy martwych.Gwardia Cywilna wezwana przez obsÅ‚ugÄ™ lokalu, która usÅ‚yszaÅ‚a strzaÅ‚,odnalazÅ‚a siedzÄ…cego na gÅ‚azie chÅ‚opca trzymajÄ…cego na kolanachciepÅ‚Ä… jeszcze strzelbÄ™.ObojÄ™tnie, z twarzÄ… upstrzonÄ… kropelkami krwi,jakby zżeraÅ‚a go ospa, przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ bezgÅ‚owemu ciaÅ‚u MariiCraponcii, alias Yvonne, pokrytemu przez owady.Gdy spostrzegÅ‚zbliżajÄ…cych siÄ™ funkcjonariuszy, wzruszyÅ‚ jedynie ramionami.IdÄ…c zaodgÅ‚osami szlochu, policjanci odnalezli trzydzieÅ›ci metrów dalej, wzaroÅ›lach Ramona Jednojajowca.TrzÄ…sÅ‚ siÄ™ jak dziecko i nie sposóbbyÅ‚o zrozumieć jego beÅ‚kot [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl