Pokrewne
- Strona Główna
- Bagley Desmond Pulapka
- Makuszynski Kornel List z tamtego swiata (SCAN dal
- Makuszynski Kornel List z tamtego swiata (2)
- Bagley Desmond List Vivero
- kodeksdrogowyi(bitnova.info)
- Issac Asimov Nemesis
- Le Guin, Ursula K Tehanu
- James Erica Trudna obietnica
- Carolyn Hart Morderstwo wedlug Agathy Christ (2)
- Dan Simmons Hyperion
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marcelq.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był on także najwyższym kapłanem, lecz o tym już Vivero nie mógł wiedzieć, nie czytał bowiem Złotej gałęzi Frazera.Ja też tego nie czytałem, więc byłem tak samo mądry jak Vivero.— Następnym krokiem będzie usunięcie tych pni — powiedział Fallon.Trącił nogą ten, na którym siedziałem.— Jak to zrobicie? Wysadzicie je?— Mój Boże, nie! — Moje pytanie najwyraźniej go zaskoczyło.— Wypalimy korzenie i całą resztę.Na szczęście w dżungli tropikalnej drzewa są płytko zakorzenione.Widzisz sam, że spora część korzeni ha tej platformie znajduje się ponad ziemią.Wydrążyły one w budowli dziury, które po ich usunięciu będziemy musieli wypełnić cementem, aby ponownie scalić budynek.Szkoda by było, żeby zwalił nam się na tym etapie zaawansowania prac.— Natrafiliście na tę rzecz, która tak podekscytowała Vivera? Ten złocisty znak czy coś podobnego? Pokręcił z wątpliwością głową.— Nie i przypuszczalnie nigdy tego nie znajdziemy.Myślę, że po dwunastu latach niewoli Viverze pomieszało się już trochę w głowie.Wiesz, mania religijna.Mógł mieć jakieś halucynacje.— Według dzisiejszych kryteriów każdy Hiszpan w szesnastym wieku był maniakiem religijnym.Likwidowanie całych cywilizacji jedynie z powodu różnic religijnych nie jest oznaką normalnego stanu psychicznego.Fallon zerknął na mnie spod oka.— A więc sądzisz, że takie stany można porównywać? Może masz rację.Może na nasze współczesne wojny będzie się w przyszłości patrzyło jak na oznaki wypaczenia umysłów.Z pewnością perspektywa wojny atomowej nie świadczy o zdrowym rozsądku.Pomyślałem o Viverze, którego dręczyły wyrzuty sumienia spowodowane strachem przed karą, która mu groziła za nienawracanie pogan na wiarę chrześcijańską.A jednocześnie nie wahał się doradzać swoim synom najskuteczniejszych metod zabijania niewiernych, choć przyznawał, że nie są one chrześcijańskie.Postawa Vivera przypominała mi Puckla, wynalazcę pierwszego karabinu maszynowego, który został tak skonstruowany, by strzelać okrągłymi kulami do chrześcijan i kwadratowymi do Turków.— Skąd Vivero wziął złoto potrzebne do zrobienia lustra? — zapytałem.— Powiedziałeś przecież, że tu było mało tego kruszcu.— Tego nie powiedziałem — zaoponował Fallon.— Mówiłem ci, że złoto gromadzono przez wieki.Tak czy owak, było go tutaj z pewnością sporo, no a złotnik w ciągu dwunastu lat znajdzie niejedną okazję, by ukraść trochę złota.Poza tym te lustra nie są z czystego złota, tylko z tombaku, to znaczy stopu złota, srebra i miedzi, której jest w nim dość dużo.Hiszpanie zawsze mówili o czerwonym złocie Indian, a to właśnie miedź dawała ten odcień.Wytrząsnął popiół z fajki.— Lepiej wrócę już do mapy Rudetsky'ego i ustalę plan pracy na następny tydzień.— Zamilkł na chwilę.— Á propos, Rudetsky twierdzi, że widział w dżungli kilku chicleros.Wydałem już instrukcje, by nikt nie oddalał się poza teren obozu.Dotyczy to również ciebie.Z hukiem sprowadziło mnie to ponownie w XX wiek.Wróciłem do obozu i wysłałem za pośrednictwem radiostacji w obozie I depeszę do Pata Harrisa z informacją o ostatnim odkryciu.To wszystko, co mogłem zrobić.Rozdział 31Fallon był nieco rozczarowany moim programem nurkowania.— Tylko dwie godziny dziennie? — zapytał zdegustowany.Musiałem więc zrobić mu błyskawiczny wykład z biofizyki w odniesieniu do nurkowania.— Oczywiście, głównym problemem jest azot.Nurkujemy na głębokości trzydziestu metrów, gdzie ciśnienie wynosi cztery atmosfery, czyli około dziesięciu kilogramów na centymetr kwadratowy.Nie sprawia to żadnego kłopotu przy oddychaniu, gdyż automat dopuszcza do płuc powietrze pod tym samym ciśnieniem, jakie ma otaczająca woda.Nie ma więc niebezpieczeństwa, że zostanie się zgniecionym z powodu różnicy ciśnienia.Problem bierze się z faktu, że z każdym oddechem pobiera się czterokrotnie więcej wszystkich składników powietrza.Organizm bez trudu radzi sobie z nadmiarem tlenu, ale dodatkowy azot rozpuszcza się w krwi i gromadzi w tkankach.W momencie gdy ciśnienie nagle powraca do normalnego poziomu, azot zostaje uwolniony w postaci banieczek, krew wtedy dosłownie wrze i od tej chwili to już tylko jeden krok do grobu.Dlatego też należy redukować ciśnienie powoli, wychodząc na powierzchnię ostrożnie i z wieloma przystankami.Wszystko to jest starannie wyliczone przez lekarzy z admiralicji, tak aby zgromadzony azot był wyzwalany w kontrolowanych i bezpiecznych ilościach.— W porządku — przerwał mi niecierpliwie Fallon.— Rozumiem już.Ale jeżeli spędzicie dwie godziny na dnie i mniej więcej tyle samo czasu zajmie wam wypłynięcie na powierzchnię, to jest dopiero połowa dnia pracy.Będziecie więc mogli nurkować raz przed południem i raz po południu.— To niemożliwe — powiedziałem.— Kiedy wychodzi się z wody, ciało jest ciągle jeszcze nasycone azotem pod normalnym ciśnieniem atmosferycznym i trzeba co najmniej sześciu godzin, by go całkowicie wyeliminować z organizmu.Przykro mi, ale możemy nurkować tylko jeden raz w ciągu dnia.Musiał się tym zadowolić.Tratwa, którą zrobił Rudetsky, okazała się wybawieniem.Odstąpiliśmy od mojego pierwszego planu zawieszenia butli tlenowych na każdym poziomie dekompresyjnym, a zamiast tego spuściliśmy przewód zasilany z dużych butli na tratwie, który można było podłączyć bezpośrednio do automatu oddechowego przy uprzęży.Zbadałem też jaskinię w ścianie cenote na głębokości dwudziestu trzech metrów.Była całkiem spora i przypominała kształtem odwrócony worek.Przyszło mi na myśl, by wypełnić ją powietrzem i wypchnąć z niej wodę.Wąż spuszczony z pompy na tratwie wkrótce dokonał dzieła.Było to dziwne uczucie, że znajdując się tak głęboko pod powierzchnią można było zdjąć maskę i swobodnie oddychać.Oczywiście powietrze w jaskini miało takie samo ciśnienie, jak woda na tej głębokości, więc nie pomagało nam to w dekompresji, ale w razie jakichkolwiek kłopotów jaskinia mogła być tymczasowym schronieniem z odpowiednim zapasem powietrza.Zawiesiłem przed wejściem do niej zapaloną latarkę, a drugą umieściłem wewnątrz.Fallon przestał narzekać, gdy zobaczył, co zaczęliśmy wydobywać.Musieliśmy wprawdzie usunąć najpierw ogromne ilości mułu, ale zrobiliśmy to za pomocą pompy ssącej.Pierwszym odkryciem, makabrycznym zresztą, była ludzka czaszka.W ciągu następnych dni wysłaliśmy na górę wiele przedmiotów: maski z miedzi i złota, kubki, dzwonki, biżuterię, taką jak: wisiory, bransolety, pierścienie, zausznice, naszyjniki z paciorków oraz pokryte ornamentami guziki ze złota i jadeitu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Był on także najwyższym kapłanem, lecz o tym już Vivero nie mógł wiedzieć, nie czytał bowiem Złotej gałęzi Frazera.Ja też tego nie czytałem, więc byłem tak samo mądry jak Vivero.— Następnym krokiem będzie usunięcie tych pni — powiedział Fallon.Trącił nogą ten, na którym siedziałem.— Jak to zrobicie? Wysadzicie je?— Mój Boże, nie! — Moje pytanie najwyraźniej go zaskoczyło.— Wypalimy korzenie i całą resztę.Na szczęście w dżungli tropikalnej drzewa są płytko zakorzenione.Widzisz sam, że spora część korzeni ha tej platformie znajduje się ponad ziemią.Wydrążyły one w budowli dziury, które po ich usunięciu będziemy musieli wypełnić cementem, aby ponownie scalić budynek.Szkoda by było, żeby zwalił nam się na tym etapie zaawansowania prac.— Natrafiliście na tę rzecz, która tak podekscytowała Vivera? Ten złocisty znak czy coś podobnego? Pokręcił z wątpliwością głową.— Nie i przypuszczalnie nigdy tego nie znajdziemy.Myślę, że po dwunastu latach niewoli Viverze pomieszało się już trochę w głowie.Wiesz, mania religijna.Mógł mieć jakieś halucynacje.— Według dzisiejszych kryteriów każdy Hiszpan w szesnastym wieku był maniakiem religijnym.Likwidowanie całych cywilizacji jedynie z powodu różnic religijnych nie jest oznaką normalnego stanu psychicznego.Fallon zerknął na mnie spod oka.— A więc sądzisz, że takie stany można porównywać? Może masz rację.Może na nasze współczesne wojny będzie się w przyszłości patrzyło jak na oznaki wypaczenia umysłów.Z pewnością perspektywa wojny atomowej nie świadczy o zdrowym rozsądku.Pomyślałem o Viverze, którego dręczyły wyrzuty sumienia spowodowane strachem przed karą, która mu groziła za nienawracanie pogan na wiarę chrześcijańską.A jednocześnie nie wahał się doradzać swoim synom najskuteczniejszych metod zabijania niewiernych, choć przyznawał, że nie są one chrześcijańskie.Postawa Vivera przypominała mi Puckla, wynalazcę pierwszego karabinu maszynowego, który został tak skonstruowany, by strzelać okrągłymi kulami do chrześcijan i kwadratowymi do Turków.— Skąd Vivero wziął złoto potrzebne do zrobienia lustra? — zapytałem.— Powiedziałeś przecież, że tu było mało tego kruszcu.— Tego nie powiedziałem — zaoponował Fallon.— Mówiłem ci, że złoto gromadzono przez wieki.Tak czy owak, było go tutaj z pewnością sporo, no a złotnik w ciągu dwunastu lat znajdzie niejedną okazję, by ukraść trochę złota.Poza tym te lustra nie są z czystego złota, tylko z tombaku, to znaczy stopu złota, srebra i miedzi, której jest w nim dość dużo.Hiszpanie zawsze mówili o czerwonym złocie Indian, a to właśnie miedź dawała ten odcień.Wytrząsnął popiół z fajki.— Lepiej wrócę już do mapy Rudetsky'ego i ustalę plan pracy na następny tydzień.— Zamilkł na chwilę.— Á propos, Rudetsky twierdzi, że widział w dżungli kilku chicleros.Wydałem już instrukcje, by nikt nie oddalał się poza teren obozu.Dotyczy to również ciebie.Z hukiem sprowadziło mnie to ponownie w XX wiek.Wróciłem do obozu i wysłałem za pośrednictwem radiostacji w obozie I depeszę do Pata Harrisa z informacją o ostatnim odkryciu.To wszystko, co mogłem zrobić.Rozdział 31Fallon był nieco rozczarowany moim programem nurkowania.— Tylko dwie godziny dziennie? — zapytał zdegustowany.Musiałem więc zrobić mu błyskawiczny wykład z biofizyki w odniesieniu do nurkowania.— Oczywiście, głównym problemem jest azot.Nurkujemy na głębokości trzydziestu metrów, gdzie ciśnienie wynosi cztery atmosfery, czyli około dziesięciu kilogramów na centymetr kwadratowy.Nie sprawia to żadnego kłopotu przy oddychaniu, gdyż automat dopuszcza do płuc powietrze pod tym samym ciśnieniem, jakie ma otaczająca woda.Nie ma więc niebezpieczeństwa, że zostanie się zgniecionym z powodu różnicy ciśnienia.Problem bierze się z faktu, że z każdym oddechem pobiera się czterokrotnie więcej wszystkich składników powietrza.Organizm bez trudu radzi sobie z nadmiarem tlenu, ale dodatkowy azot rozpuszcza się w krwi i gromadzi w tkankach.W momencie gdy ciśnienie nagle powraca do normalnego poziomu, azot zostaje uwolniony w postaci banieczek, krew wtedy dosłownie wrze i od tej chwili to już tylko jeden krok do grobu.Dlatego też należy redukować ciśnienie powoli, wychodząc na powierzchnię ostrożnie i z wieloma przystankami.Wszystko to jest starannie wyliczone przez lekarzy z admiralicji, tak aby zgromadzony azot był wyzwalany w kontrolowanych i bezpiecznych ilościach.— W porządku — przerwał mi niecierpliwie Fallon.— Rozumiem już.Ale jeżeli spędzicie dwie godziny na dnie i mniej więcej tyle samo czasu zajmie wam wypłynięcie na powierzchnię, to jest dopiero połowa dnia pracy.Będziecie więc mogli nurkować raz przed południem i raz po południu.— To niemożliwe — powiedziałem.— Kiedy wychodzi się z wody, ciało jest ciągle jeszcze nasycone azotem pod normalnym ciśnieniem atmosferycznym i trzeba co najmniej sześciu godzin, by go całkowicie wyeliminować z organizmu.Przykro mi, ale możemy nurkować tylko jeden raz w ciągu dnia.Musiał się tym zadowolić.Tratwa, którą zrobił Rudetsky, okazała się wybawieniem.Odstąpiliśmy od mojego pierwszego planu zawieszenia butli tlenowych na każdym poziomie dekompresyjnym, a zamiast tego spuściliśmy przewód zasilany z dużych butli na tratwie, który można było podłączyć bezpośrednio do automatu oddechowego przy uprzęży.Zbadałem też jaskinię w ścianie cenote na głębokości dwudziestu trzech metrów.Była całkiem spora i przypominała kształtem odwrócony worek.Przyszło mi na myśl, by wypełnić ją powietrzem i wypchnąć z niej wodę.Wąż spuszczony z pompy na tratwie wkrótce dokonał dzieła.Było to dziwne uczucie, że znajdując się tak głęboko pod powierzchnią można było zdjąć maskę i swobodnie oddychać.Oczywiście powietrze w jaskini miało takie samo ciśnienie, jak woda na tej głębokości, więc nie pomagało nam to w dekompresji, ale w razie jakichkolwiek kłopotów jaskinia mogła być tymczasowym schronieniem z odpowiednim zapasem powietrza.Zawiesiłem przed wejściem do niej zapaloną latarkę, a drugą umieściłem wewnątrz.Fallon przestał narzekać, gdy zobaczył, co zaczęliśmy wydobywać.Musieliśmy wprawdzie usunąć najpierw ogromne ilości mułu, ale zrobiliśmy to za pomocą pompy ssącej.Pierwszym odkryciem, makabrycznym zresztą, była ludzka czaszka.W ciągu następnych dni wysłaliśmy na górę wiele przedmiotów: maski z miedzi i złota, kubki, dzwonki, biżuterię, taką jak: wisiory, bransolety, pierścienie, zausznice, naszyjniki z paciorków oraz pokryte ornamentami guziki ze złota i jadeitu [ Pobierz całość w formacie PDF ]