[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, tak - przerwał jej ze śmiechem.- Wiem, kim pani jest.Czymmogę służyć? A, przy okazji, jak tam astma? Mam nadzieję, że nie byłowięcej ataków.Harriet zawahała się; przypomniała sobie bowiem, jak fatalniewygłupiła się, rzężąc i płacząc w jego gabinecie.Niezły cyrk muurządziła! Przeprosiny przez telefon, choć jak najbardziej na miejscu,nagle wydały jej się niewystarczające, a może nawet niestosowne.Zciślejmówiąc, wyszłaby na tchórza.Zdecydowanie, powinna zrobić toosobiście.- O której kończy pan pracę? - spytała więc.- Nie wie pani? Ja tu jestem szefem, kończę, kiedy tylko zechcę.- A konkretnie?- Koło szóstej.Dlaczego pani pyta? Czyżby chodziło owynegocjowanie rzetelnego wynagrodzenia dla Carrie, kiedy już wciągnęją na listę płac? Od razu ostrzegam, że może zdarzyć się parę kominów dowyczyszczenia, a czasem też trzeba będzie wczołgać się pod maszynętkacką typu  Jenny".- Jestem pewna, że moja siostrzenica jest w stanie zadbać o swojeinteresy w tej dziedzinie bez mojego udziału - uśmiechnęła się Harriet iwreszcie wyrzuciła to z siebie: - Jeżeli byłby pan dziś w okolicy, chętniewpadłabym, żeby pogadać.Nie zajmę panu dużo czasu.  Proszę zajmować tyle czasu, ile pani sobie życzy.Nie mamżadnych planów na dzisiejszy wieczór - roześmiał się.- Zresztą, na innewieczory też raczej nie, jeśli się nad tym zastanowić.Może w takim raziezgodzimy się co do tego drinka, którym groziłem pani już od jakiegośczasu?Hm.- zastanowiła się, gdy już się pożegnali.Wygląda na to, że ładnablondynka znikła z horyzontu.Spławił ją, czy sama odeszła? No i -zastanawiała się dalej, przesuwając bezmyślnie kursorem po monitorzekomputera - czy istnieje obawa, że skoro Will miał upodobanie dodziewczyn znacznie młodszych od siebie, może próbować dobierać się doHarriet?Ha! Niech tylko spróbuje! Rozdział trzydziesty pierwszyMinęło już nieco czasu, odkąd Will przyjmował jakichkolwiek gościpoza Suzie oraz Gemmą, zrobił więc pospieszne porządki i błyskawicznieobleciał dom z odkurzaczem i ściereczką.Wreszcie uznał, że wynik jest wmiarę zadowalający.Zaniedbujemy się - pomyślał, wpychając odkurzaczmarki Dyson z powrotem do schowka pod schodami.Chociaż, prawdęmówiąc, nie miał ostatnio za wiele czasu na domową rutynę.W pracy byłzabiegany, co tydzień przejeżdżał setki mil, udając się na aukcje orazodwiedzając ludzi, którzy wzywali go po obejrzeniu zbyt wielu odcinków Bargain Hunt" albo  Flog It" w przekonaniu, że na ich strychu piętrzą sięcałe stosy bezcennych objets d'art.Pozostały czas poświęcał nautrzymanie pokojowych stosunków między Suzie a jej matką, co samo wsobie pochłaniało tyle energii, ile trzeba do wykonywania pracy na peł-nym etacie.Odwożąc Suzie z kliniki, najpierw zabrał ją do siebie do domu.Przezwiększość drogi płakała.Dopiero gdy usadowił ją w fotelu i napoił ciepłąherbatą, zaczęli rozmawiać o dziecku.- Nie musisz tłumaczyć się z tego, że zmieniłaś zdanie - zapewnił ją.-To twoja decyzja, tylko twoja.- Ale mama mnie zabije.- Nonsens.Ona po prostu zle reaguje na niespodzianki, to wszystko.Kiedy przyzwyczai się do tej myśli, wszystko będzie w porządku.Zobaczysz, zorganizuje wszystko jak najlepiej i według ostatniegokrzyku mody.Wiesz, cały ten kram, którego będziesz potrzebować. Jednak kiedy pojechali do Maywood i Suzie pobiegła do siebie nagórę, a Will opowiedział o wszystkim Maxine, ta zrobiła mu awanturę:- Nie może urodzić tego dziecka! - wrzeszczała.- Ma dopierodziewiętnaście lat.A co z uniwersytetem? Jak ona sobie to wyobraża? Cojej w ogóle przyszło do głowy? Oszaleć można!W tym momencie Will nie wytrzymał.- Posłuchaj, powiem ci, w jaki sposób poradzi sobie z tym wszystkim:otrzyma całą miłość i wsparcie, na jakie zasługuje, do cholery.A jeżeliciebie na to nie stać i będzie mogła liczyć tylko na mnie, to trudno.- No tak, znowu zaczynasz.Ty zawsze musisz być tym dobrymtatusiem, a ja wyrodną matką.- Zmień płytę, co?Rzuciła mu nienawistne spojrzenie.- To twoja wina.Gdybyś był bardziej stanowczy wobec niej w klinice,nie wycofałaby się.Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby wyszło na jaw, żezaaranżowałeś to wszystko, żeby nastawić ją przeciwko mnie.- Na miłość boską, Maxine, posłuchaj siebie samej! Gdzie się podziałatwoja matczyna miłość? Przecież to nasza córka.Właśnie podjęłanajważniejszą decyzję w swoim życiu, a ty wykręcasz kota ogonem tylkopo to, żeby za wszelką cenę udowodnić, że jestem łajdakiem.Gdzie tusens?- Jak śmiesz kwestionować moją miłość do Suzie? Właśnie dlatego, żeją kocham, chcę dla niej jak najlepiej, a to kłóci się z jej samotnymmacierzyństwem w wieku dziewiętnastu lat.- Zgoda, ja też nie jestem zachwycony, ale takiego wyboru dokonała izamierzam dopomóc jej, jak tylko będę mógł.Spór przerwał powrót Steve'a z pracy, co Will uznał za sygnał doodwrotu.Od tamtego dnia Maxine uspokoiła się nieco, jednak Willwiedział, że ku udręce Suzie, jej matka wielokrotnie powtarza, iż nie jestjeszcze za pózno, by zmienić zdanie i zdecydować się na aborcję.Bezustannie też straszyła Suzie przeszkodami, z jakimi będzie musiała sięborykać. Sprawy praktyczne, dotyczące Suzie, niepokoiły również Willa.Przede wszystkim nie było wiadomo, gdzie jego córka będzie mieszkać zdzieckiem, a także z czego będą żyć, jeśli Maxine dalej będzie się takzachowywać.Pewnie dostaną jakąś zapomogę, ale ojcowska duma i cośstrasznie drobnomieszczańskiego w duszy Willa mówiło mu, żezawiódłby Suzie, gdyby musiała tym tylko się zadowolić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl