Pokrewne
- Strona Główna
- Farmer Philip Jose wiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Pullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materie 03 Bursztynowa luneta
- Dick Philip K Plyncie lzy moje rzekl policjant (2)
- Pullman Philip Mroczne materie 02 Magiczny nóż
- Dick Philip K Plyncie lzy moje rzekl policjant
- Chalker Jack Cerber
- Zbigniew Nienacki Dagome Iudex t.3 v 1.1
- Justin Scott Poscig na oceanie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dmn.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szłam słaniając się z zamkniętymi oczami, a dziewczynka złapała blizniaki zaRLTręce i popędziła ścieżką do chaty.Nie czuła się bezpieczna, dopóki nie zamknęła się za nią furtka ogródka.Nazewnątrz, w lesie, została panienka Beatrice, której zielone oczy przenikały mury i obserwowały, co robiąniegrzeczne dzieci.Która jezdziła konno szybciej niż ktokolwiek we wsi.Któż mógłby równać się z NedemHunterem? A przecież go uśmierciła.A kto powiesił najuczciwszego człowieka we wsi, Gaffera Tyacke'a,który słynął z tego, że nigdy nikogo nie oszukał? Tam w lesie została panienka Beatrice, ubrana na czarno jakwiedzma, którą przecież była; pilnowała ziemi, swojej ziemi.Niech dzieci bawią się lepiej na drodze, bopanienka Beatrice je pogoni.Niech dzieci lepiej się modlą, bo panienka Beatrice przyjdzie po nie w nocy.Niech lepiej dzieci boją się, żeby nawet jej cień na nie nie padł.I niech lepiej uciekają na jej widok!Wyciągnęłam rękę za siebie i namacałam szorstką korę dębu lodowatymi palcami.Osunęłam się opartaplecami o pień, patrząc bezmyślnie przez gałęzie na błękitne niebo, gdzie ptaki śmigały z pełnymi dziobami,zalecając się do siebie.Za każdym razem gdy myślałam tego roku, że najgorsze mam już za sobą, otwierała sięprzede mną nowa otchłań i nie mogłam zrobić niczego innego jak dzielnie w nią wstąpić i przetrwać nowykoszmar.Każdy mój postępek pociągał za sobą lawinę tragedii.Niewinna decyzja, aby część wspólnychgruntów przeznaczyć na zasiew pszenicy, doprowadziła mnie oto do tego dębu i czarnej rozpaczy.Byłamznienawidzona i przeklinana na ziemi, którą kochałam, przez ludzi, których wciąż uważałam za swoich.Zagłębiłam paznokcie, niczym pazury, w korze, aby nie upaść i nie stracić przytomności.Czułam sięsłaba i pognębiona, niezdolna do jakiegokolwiek działania.Nie mogłam nawet iść do domu.Po raz pierwszy wcałym moim życiu chciałam po prostu zasnąć, natychmiast, tutaj na słodkiej wilgotnej ziemi Wideacre i nigdysię już nie obudzić, nie czuć więcej bólu i samotności.Stałam oparta o drzewo, obolała ze smutku i nieruchomajak w potrzasku, jak gdybym wykrwawiała się na śmierć.Wyciekała ze mnie mądrość i miłość do Wideacre.Została pusta wiedza, coś, czego każdy może się nauczyć, nawet tacy idioci jak John Brien i Harry.Ludzie,którzy nigdy nie usłyszeli tajemnego bicia serca ziemi.Teraz i ja nie słyszałam tego dzwięku.Chłód sprawił, że oprzytomniałam.Klęczałam na miękkiej ilastej ziemi.Suknię miałam powalaną i mo-krą.Słońce zaszło.Chłodny wiosenny wieczór otrzezwił mnie niczym chluśnięcie wodą na głowę.Otrząsnęłamsię jak mokry szczeniak i wstałam.Zesztywniałe nogi ledwie mnie niosły.Bojazliwie przeszłam po pniu nadwodą niczym nobliwa dama.Bo też czułam się jak stara dama.Powoli szłam do domu.Nie dumna matrona zmarzeń, otoczona wianuszkiem dzieci i wnuków, dająca początek całej dynastii rządzącej w Wideacre po wszeczasy, lecz pokonana biedna starowinka stojąca nad grobem.I gotowa umrzeć.Tęskniąca za śmiercią.Tydzień pózniej dostałam list i nie myślałam więcej o śmierci.Dostałam orzeczenie w sprawiemajoratu.Prawnicy dopięli swego.Chłonęłam treść pisma wygłodniałym wzrokiem.Prawo dziedziczeniazostało przeniesione z Charlesa Laceya na Julię i Richarda.Pierwsze dziecko Julii lub Richarda, bez względuna płeć, miało zostać dziedzicem.Uśmiechnęłam się.Wreszcie dziewczynka może dostać Wideacre.Jeślimoim pierwszym wnukiem ma być miedzianowłosa dziewczynka o zielonych skośnych oczach, odziedziczyziemię, a ja zapłacę za to każdą cenę.Odziedziczy ją w majestacie prawa i będzie gospodarować bez uczuciazagrożenia swej pozycji.Jeśli będzie sprytna jak ja, poślubi jakiegoś niezamożnego ziemianina, który spłodzi znią dzieci (przyszłość Wideacre).Wyśle go do Irlandii czy Ameryki, obiecując, że dołączy do niego.I jeślibędzie do mnie podobna (lecz odporniejsza na emocje i wstrząsy), roześmieje się w głos, czując się znówRLTwolna na swej ukochanej ziemi.A mieszkańcy Wideacre także się roześmieją, radując się z dobrej pani, godzi-wej zapłaty i pełnej miski [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Szłam słaniając się z zamkniętymi oczami, a dziewczynka złapała blizniaki zaRLTręce i popędziła ścieżką do chaty.Nie czuła się bezpieczna, dopóki nie zamknęła się za nią furtka ogródka.Nazewnątrz, w lesie, została panienka Beatrice, której zielone oczy przenikały mury i obserwowały, co robiąniegrzeczne dzieci.Która jezdziła konno szybciej niż ktokolwiek we wsi.Któż mógłby równać się z NedemHunterem? A przecież go uśmierciła.A kto powiesił najuczciwszego człowieka we wsi, Gaffera Tyacke'a,który słynął z tego, że nigdy nikogo nie oszukał? Tam w lesie została panienka Beatrice, ubrana na czarno jakwiedzma, którą przecież była; pilnowała ziemi, swojej ziemi.Niech dzieci bawią się lepiej na drodze, bopanienka Beatrice je pogoni.Niech dzieci lepiej się modlą, bo panienka Beatrice przyjdzie po nie w nocy.Niech lepiej dzieci boją się, żeby nawet jej cień na nie nie padł.I niech lepiej uciekają na jej widok!Wyciągnęłam rękę za siebie i namacałam szorstką korę dębu lodowatymi palcami.Osunęłam się opartaplecami o pień, patrząc bezmyślnie przez gałęzie na błękitne niebo, gdzie ptaki śmigały z pełnymi dziobami,zalecając się do siebie.Za każdym razem gdy myślałam tego roku, że najgorsze mam już za sobą, otwierała sięprzede mną nowa otchłań i nie mogłam zrobić niczego innego jak dzielnie w nią wstąpić i przetrwać nowykoszmar.Każdy mój postępek pociągał za sobą lawinę tragedii.Niewinna decyzja, aby część wspólnychgruntów przeznaczyć na zasiew pszenicy, doprowadziła mnie oto do tego dębu i czarnej rozpaczy.Byłamznienawidzona i przeklinana na ziemi, którą kochałam, przez ludzi, których wciąż uważałam za swoich.Zagłębiłam paznokcie, niczym pazury, w korze, aby nie upaść i nie stracić przytomności.Czułam sięsłaba i pognębiona, niezdolna do jakiegokolwiek działania.Nie mogłam nawet iść do domu.Po raz pierwszy wcałym moim życiu chciałam po prostu zasnąć, natychmiast, tutaj na słodkiej wilgotnej ziemi Wideacre i nigdysię już nie obudzić, nie czuć więcej bólu i samotności.Stałam oparta o drzewo, obolała ze smutku i nieruchomajak w potrzasku, jak gdybym wykrwawiała się na śmierć.Wyciekała ze mnie mądrość i miłość do Wideacre.Została pusta wiedza, coś, czego każdy może się nauczyć, nawet tacy idioci jak John Brien i Harry.Ludzie,którzy nigdy nie usłyszeli tajemnego bicia serca ziemi.Teraz i ja nie słyszałam tego dzwięku.Chłód sprawił, że oprzytomniałam.Klęczałam na miękkiej ilastej ziemi.Suknię miałam powalaną i mo-krą.Słońce zaszło.Chłodny wiosenny wieczór otrzezwił mnie niczym chluśnięcie wodą na głowę.Otrząsnęłamsię jak mokry szczeniak i wstałam.Zesztywniałe nogi ledwie mnie niosły.Bojazliwie przeszłam po pniu nadwodą niczym nobliwa dama.Bo też czułam się jak stara dama.Powoli szłam do domu.Nie dumna matrona zmarzeń, otoczona wianuszkiem dzieci i wnuków, dająca początek całej dynastii rządzącej w Wideacre po wszeczasy, lecz pokonana biedna starowinka stojąca nad grobem.I gotowa umrzeć.Tęskniąca za śmiercią.Tydzień pózniej dostałam list i nie myślałam więcej o śmierci.Dostałam orzeczenie w sprawiemajoratu.Prawnicy dopięli swego.Chłonęłam treść pisma wygłodniałym wzrokiem.Prawo dziedziczeniazostało przeniesione z Charlesa Laceya na Julię i Richarda.Pierwsze dziecko Julii lub Richarda, bez względuna płeć, miało zostać dziedzicem.Uśmiechnęłam się.Wreszcie dziewczynka może dostać Wideacre.Jeślimoim pierwszym wnukiem ma być miedzianowłosa dziewczynka o zielonych skośnych oczach, odziedziczyziemię, a ja zapłacę za to każdą cenę.Odziedziczy ją w majestacie prawa i będzie gospodarować bez uczuciazagrożenia swej pozycji.Jeśli będzie sprytna jak ja, poślubi jakiegoś niezamożnego ziemianina, który spłodzi znią dzieci (przyszłość Wideacre).Wyśle go do Irlandii czy Ameryki, obiecując, że dołączy do niego.I jeślibędzie do mnie podobna (lecz odporniejsza na emocje i wstrząsy), roześmieje się w głos, czując się znówRLTwolna na swej ukochanej ziemi.A mieszkańcy Wideacre także się roześmieją, radując się z dobrej pani, godzi-wej zapłaty i pełnej miski [ Pobierz całość w formacie PDF ]