[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie oparł ją o ścianę i podniósł jedną łapą ciężkiciągnik, kładąc go na boku i przechylając, aby obejrzeć wygiętą płozę.Gdy skończył, zauważył Lyrę, a dziewczynka, spoglądając na jego potężne cielskoo groźnym wyglądzie, poczuła zimne ukłucie strachu.Patrzyła na niego przez płotz odległości około czterdziestu jardów i pomyślała, że jednym susem mógłby do niejdoskoczyć i rozedrzeć ją niczym pajęczynę.Przerażona, już zamierzała się odwrócić i uciec,ale Pantalaimon zawołał:– Zaczekaj! Pozwól mi z nim porozmawiać.Zmienił się w rybołówkę i zanim Lyra zdążyła mu odpowiedzieć, przeleciał przezogrodzenie i pas zamarzniętej ziemi między nim i niedźwiedziem.Dalej znajdowała sięotwarta brama i dziewczynka mogła tamtędy wejść za swoim dajmonem, ale ociągała się.Pantalaimon patrzył na nią przez chwilę, a następnie zmienił się w borsuka.Lyra wiedziała, na jaki wpadł pomysł.Dajmony mogły się oddalać nie więcej niżo kilka jardów od swoich właścicieli, toteż gdyby dziewczynka nadal stała przy płocie, a onpozostał ptakiem, nie mógłby się zbliżyć do niedźwiedzia; zamierzał więc zmusić ją do ruchu.Rozgniewała się, a jednocześnie źle poczuła, Pantalaimon bowiem wbił pazuryw ziemię i parł do przodu.Dziewczynka czuła ból głęboko w piersi, a także smutek i miłość.Wiedziała, że jej dajmon czuje to samo, ponieważ w Jordanie wielokrotnie sprawdzali, jakdaleko mogą się od siebie oddalić; każdy powrót przynosił ogromną ulgę.Borsuk przesunął się trochę do przodu.– Nie, Pan!Jednak nie zatrzymał się.Niedźwiedź bez ruchu obserwował całą scenę.Ból w sercuLyry stawał się coraz trudniejszy do zniesienia, chciało jej się płakać.– Pan.Wreszcie dziewczynka zmuszona była przejść przez bramę, idąc po zamarzniętymbłocie ku swemu dajmonowi, który zmienił się teraz w żbika i skoczył jej w ramiona; mocnoprzywarli do siebie i tak trwali przez dłuższą chwilę, drżąc i łkając z ulgi.– Myślałam, że naprawdę to zrobisz.– Nie.– Czułam tak wielki ból, że trudno uwierzyć.A później Lyra ze złością otarła łzy i wysmarkała nos.Pantalaimon skulił się w jej ramionach i wiedziała, że raczej umrze, niż pozwoli im siękiedykolwiek rozdzielić, poczuć ten straszliwy smutek, który przyprawił ją niemalo szaleństwo z żalu i strachu.Nawet gdyby umarła, nadal byliby razem, jak Uczeni w krypciew Jordanie.Nagle dziewczynka i jej dajmon podnieśli oczy na samotnego niedźwiedzia.Stworzenie bez dajmona! Było samo, zawsze samotne.Lyra poczuła tak wielki żal, że chcącokazać mu współczucie, prawie wyciągnęła rękę, aby dotknąć zbitego w kudły futra;powstrzymała ją jedynie grzeczność i jego zimny, dziki wzrok.– Iorku Byrnisonie – odezwała się.– O co chodzi?– Lord Faa i Ojciec Coram poszli spróbować odzyskać twój pancerz.Niedźwiedź nie poruszył się ani nie odezwał.Jasne było, co myśli o szansiepowodzenia ich misji.– Ja jednak wiem, gdzie on jest – dodała – i gdybym ci powiedziała, mógłbyś go samodebrać.Tyle że nie.– Skąd wiesz, gdzie jest?– Posiadam czytnik symboli i sądzę, że powinnam ci przekazać tę informację,ponieważ tak haniebnie cię oszukano.Moim zdaniem to nie było w porządku.Nie powinnibyli tego zrobić.John Faa zamierza dyskutować na ten temat z Burmistrzem, jednakniezależnie od tego, co mu powie, prawdopodobnie nie oddadzą ci zbroi.Jeśli ci powiem,gdzie ona jest, czy pojedziesz z nami i pomożesz nam uratować dzieci z Bolvangaru?– Tak.Nie chciała być wścibska, ale nie mogła powstrzymać ciekawości.W końcu spytała:– Iorku Byrnisonie, dlaczego po prostu nie wykujesz sobie nowego pancerza z tegometalu?– Ponieważ jest bezwartościowy.Popatrz – dodał, po czym jedną łapą podniósłpokrywę silnika, rozciął ją pazurem drugiej, jak gdyby otwierał otwieraczem blaszaną puszkę.– Mój pancerz jest wykonany z niebiańskiego żelaza i pasuje tylko na mnie.Dla niedźwiedziapancerz to jego dusza, dokładnie tak jak twój dajmon dla ciebie.Nie możesz go przecieżzastąpić – powiedział wskazując na Pantalaimona – lalką wypchaną trocinami.To jest właśnieta różnica.No więc, gdzie jest mój pancerz?– Słuchaj, musisz mi obiecać, że nie będziesz się mścił.Tamci ludzie postąpiliniewłaściwie, zabierając ci pancerz, ale proszę cię, pogódź się z tym.– Zgoda.Żadnej zemsty po odzyskaniu pancerza Wiedz jednak, że gdy pójdę poniego, nikt mnie nie powstrzyma.Jeśli staną mi na drodze, zginą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl