Pokrewne
- Strona Główna
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Carter Scott Cherie Jesli zycie jest gra oto jej re
- Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)
- Card Orson Scott Chaos (SCAN dal 705)
- Kr0lestwo sl0nca ksiega1 01
- McClure Ken Zaraza
- Bram Stoker Dracula
- Weber Ringo tom 4 Nas niewielu
- Corey Ross, Pamela Swett, Fabrice dAlmeida Pleasure and Power in Nazi Germany (2011)
- Henryk Sienkiewicz potop
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lala1605.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Znajdowaliśmy się w tym samym biurze.Słyszałem pańską rozmowę.Miał pan nieprawdopodobne przeżycie i nieprawdopodobne szczęście, a mówię to, drogi doktorze, jako czterokrotny rozbitek na morzu.Po raz pierwszy na żaglowcu wożącym nitraty z Chile, a następnie, trzykrotnie, trafiony niemieckimi torpedami.Rolls poruszał się majestatycznie wśród stada samochodów, mijając chodniki zatłoczone dostojnymi urzędnikami ministerialnymi wracającymi z pracy w gąszczu czarnych parasoli, tworzących jeden wielki czarny namiot.Gniew Hardina, już poprzednio bliski wybuchu, teraz się ujawnił.Hardin miał dość objawów chorobliwego zainteresowania, jakie budziły jego przeżycia.Odparł więc cierpko: - Znacznie bardziej chwaliłbym sobie cud mojego ocalenia, gdyby w cudzie mogła uczestniczyć moja żona.Wyjdę na następnych światłach, bardzo panu dziękuję za wyrazy współczucia.- Moja żona zginęła, kiedy prom wpadł na niemiecką minę - powiedział Desmond.- Mój gniew stopniał znacznie wcześniej niż mój ból.Było to w rok po zakończeniu wojny.Pańskie zachowanie przypomina mi mój ówczesny gniew, wściekłość, niemal furiacką, oraz jej absurdalność.- Tankowiec pędzący z pełną szybkością przy widoczności mniejszej niż jego długość, mający ograniczoną możliwość zatrzymania się, tankowiec o wyporności miliona ton.To coś więcej niż absurd.To jest kryminalne przestępstwo.- Mnie nie był dany luksus znania winnego.Tak, mój gniew musiał stopnieć wcześniej niż ból.- Stary mężczyzna spoglądał na ulicę.W milczeniu poruszał wargami.Potem odezwał się: - Pełne szybkości są rzeczą normalną nawet we mgle.Statki orientują się za pomocą radarów.Miał pan reflektor radarowy?- Oczywiście! - odparł szorstko Hardin.- Niektórzy żeglarze bowiem nie mają - odparł łagodnie Desmond.- Stawia opór i wpływa na kurs.- Nie płynąłem w regatach.Miałem duży reflektor na bezanie.Nie rozumiem, jak mogli nie zauważyć!- Czy reflektor nie mógł się oderwać i odpaść w czasie szkwału przed kolizją?- Niemożliwe.Znam mój jacht.- Postawiłbym hipotezę, opierając się na warunkach, jakie pan opisał, że oni ustawili swój radar na maksymalny zasięg, co zamazuje odczyt bliski.A może radar w ogóle nie funkcjonował, ale taka informacja powinna się znaleźć w dzienniku okrętowym.- Do którego nie mogę zajrzeć bez sądowego nakazu.- Nie sądzę, aby odpowiedzialny kapitan ukrył podobną informację.Hardin prychnął z wyraźnym powątpiewaniem.- Tankowce nie słyną z mechanicznej doskonałości - powiedział Desmond.- Uszkodzenia są tak częste, że rutynowo wszystkie się zapisuje.Ukrywanie nie ma sensu.Nie ma motywacji.Trudno byłoby ukryć, że pracowała ekipa reperacyjna.- A poza tym żadna elektronika nie jest niezawodna - zgodził się Hardin.- Nie o to chodzi.Tak czy inaczej w wyniku uszkodzenia radaru, nieuwagi, braku odpowiedzialności albo z każdej innej nie wyjaśnionej przyczyny nie dostrzegli mnie.Ale, na Boga, powinni mieć punkty obserwacyjne.Przy takiej pogodzie!Zamilkł, wyglądając przez okno, gdy przejeżdżali przez Mall, mijali pałac Buckingham i kierowali się ku Łukowi Wellingtona ozdobionemu rozszalałymi końmi.Rolls skręcił ku słupom oznaczonym napisami: Wjazd i Wyjazd, minął je i zatrzymał się przed budynkiem z kamienia w pobliżu Hyde Parku.- Czy miałby pan czas wypić ze mną drinka? - zapytał, gdy samochód stanął.Hardin czuł dreszcze, ubranie miał wilgotne wewnątrz od potu i z zewnątrz zmoczone deszczem.Do rollsa zbliżał się portier z wielkim parasolem.Chociaż Hardin wiedział, że w tym stanie wygląda okropnie i będzie zwracał uwagę, kusiły go ciepłe światła w oknach budynku.Przyjął zaproszenie i poszedł za Desmondem przestronnymi holami do małego saloniku, gdzie obaj zajęli miejsca w miękkich fotelach naprzeciwko kominka z rozżarzonymi węglami.- Whisky i soda - zwrócił się Desmond do młodego włoskiego kelnera.- Czysta whisky dla mnie.Szkocka - uzupełnił Hardin.- Jest pan bardzo zmęczony - stwierdził Desmond.- Tak - odparł Hardin, masując kolano w cieple kominka.Desmond był bardzo drobny.Chyba nie ważył więcej niż czterdzieści pięć kilogramów.Prawie łysa czaszka była okolona wianuszkiem śnieżnobiałych włosów; jakby separowały ją od reszty głowy prostopadłe linie będące niemal przedłużeniem zmarszczek biegnących od oczu.- Czy pan może mi pomóc? - spytał Hardin.Desmond potrząsnął głową.- Czy zdaje pan sobie sprawę z bardzo istotnej rzeczy? Bez względu na dobre czy złe intencje korporacji, do której należy Lewiatan, bez względu na intencje towarzystwa naftowego, które Lewiatana wyczarterowało, bez względu na intencje kapitana i jego załogi, nikt z tej trójcy w istocie nie wierzy, że jest odpowiedzialny za pański jacht! - Podniósł dłoń, aby powstrzymać Hardina od przerwania.- Niech pan posłucha! Lewiatan jest tak wielki, że mógłby roztrzaskać i posłać na dno pięćdziesięciotonowy trałowiec, nie odczuwając najmniejszego wstrząsu.I wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby tak już się stało w przeszłości.Regularnie zaczęły ginąć trałowce u wybrzeży afrykańskich od czasu, gdy supertankowce zaczęły opływać Przylądek Dobrej Nadziei.- Ale ja właśnie nie zginąłem i dlatego mogę świadczyć, że to Lewiatan jest winny.Winny śmierci mojej żony.Winny zatopienia mojego jachtu.I muszę coś w tej sprawie zrobić.Już mi się robi mdło od słuchania, że jest zbyt wielki, aby można go było zatrzymać, zbyt wielki, aby można było dostrzec z niego małe jednostki, za duży, żeby się zorientować, że kogoś zatopił.Kelner przyniósł drinki.Desmond uniósł szklankę i upił parę łyczków.Miał na twarzy lodowaty uśmiech.Hardin szybko opróżnił swoją szklankę.- Każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje czyny - powiedział.- Takie jest życie, takie są zasady [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.- Znajdowaliśmy się w tym samym biurze.Słyszałem pańską rozmowę.Miał pan nieprawdopodobne przeżycie i nieprawdopodobne szczęście, a mówię to, drogi doktorze, jako czterokrotny rozbitek na morzu.Po raz pierwszy na żaglowcu wożącym nitraty z Chile, a następnie, trzykrotnie, trafiony niemieckimi torpedami.Rolls poruszał się majestatycznie wśród stada samochodów, mijając chodniki zatłoczone dostojnymi urzędnikami ministerialnymi wracającymi z pracy w gąszczu czarnych parasoli, tworzących jeden wielki czarny namiot.Gniew Hardina, już poprzednio bliski wybuchu, teraz się ujawnił.Hardin miał dość objawów chorobliwego zainteresowania, jakie budziły jego przeżycia.Odparł więc cierpko: - Znacznie bardziej chwaliłbym sobie cud mojego ocalenia, gdyby w cudzie mogła uczestniczyć moja żona.Wyjdę na następnych światłach, bardzo panu dziękuję za wyrazy współczucia.- Moja żona zginęła, kiedy prom wpadł na niemiecką minę - powiedział Desmond.- Mój gniew stopniał znacznie wcześniej niż mój ból.Było to w rok po zakończeniu wojny.Pańskie zachowanie przypomina mi mój ówczesny gniew, wściekłość, niemal furiacką, oraz jej absurdalność.- Tankowiec pędzący z pełną szybkością przy widoczności mniejszej niż jego długość, mający ograniczoną możliwość zatrzymania się, tankowiec o wyporności miliona ton.To coś więcej niż absurd.To jest kryminalne przestępstwo.- Mnie nie był dany luksus znania winnego.Tak, mój gniew musiał stopnieć wcześniej niż ból.- Stary mężczyzna spoglądał na ulicę.W milczeniu poruszał wargami.Potem odezwał się: - Pełne szybkości są rzeczą normalną nawet we mgle.Statki orientują się za pomocą radarów.Miał pan reflektor radarowy?- Oczywiście! - odparł szorstko Hardin.- Niektórzy żeglarze bowiem nie mają - odparł łagodnie Desmond.- Stawia opór i wpływa na kurs.- Nie płynąłem w regatach.Miałem duży reflektor na bezanie.Nie rozumiem, jak mogli nie zauważyć!- Czy reflektor nie mógł się oderwać i odpaść w czasie szkwału przed kolizją?- Niemożliwe.Znam mój jacht.- Postawiłbym hipotezę, opierając się na warunkach, jakie pan opisał, że oni ustawili swój radar na maksymalny zasięg, co zamazuje odczyt bliski.A może radar w ogóle nie funkcjonował, ale taka informacja powinna się znaleźć w dzienniku okrętowym.- Do którego nie mogę zajrzeć bez sądowego nakazu.- Nie sądzę, aby odpowiedzialny kapitan ukrył podobną informację.Hardin prychnął z wyraźnym powątpiewaniem.- Tankowce nie słyną z mechanicznej doskonałości - powiedział Desmond.- Uszkodzenia są tak częste, że rutynowo wszystkie się zapisuje.Ukrywanie nie ma sensu.Nie ma motywacji.Trudno byłoby ukryć, że pracowała ekipa reperacyjna.- A poza tym żadna elektronika nie jest niezawodna - zgodził się Hardin.- Nie o to chodzi.Tak czy inaczej w wyniku uszkodzenia radaru, nieuwagi, braku odpowiedzialności albo z każdej innej nie wyjaśnionej przyczyny nie dostrzegli mnie.Ale, na Boga, powinni mieć punkty obserwacyjne.Przy takiej pogodzie!Zamilkł, wyglądając przez okno, gdy przejeżdżali przez Mall, mijali pałac Buckingham i kierowali się ku Łukowi Wellingtona ozdobionemu rozszalałymi końmi.Rolls skręcił ku słupom oznaczonym napisami: Wjazd i Wyjazd, minął je i zatrzymał się przed budynkiem z kamienia w pobliżu Hyde Parku.- Czy miałby pan czas wypić ze mną drinka? - zapytał, gdy samochód stanął.Hardin czuł dreszcze, ubranie miał wilgotne wewnątrz od potu i z zewnątrz zmoczone deszczem.Do rollsa zbliżał się portier z wielkim parasolem.Chociaż Hardin wiedział, że w tym stanie wygląda okropnie i będzie zwracał uwagę, kusiły go ciepłe światła w oknach budynku.Przyjął zaproszenie i poszedł za Desmondem przestronnymi holami do małego saloniku, gdzie obaj zajęli miejsca w miękkich fotelach naprzeciwko kominka z rozżarzonymi węglami.- Whisky i soda - zwrócił się Desmond do młodego włoskiego kelnera.- Czysta whisky dla mnie.Szkocka - uzupełnił Hardin.- Jest pan bardzo zmęczony - stwierdził Desmond.- Tak - odparł Hardin, masując kolano w cieple kominka.Desmond był bardzo drobny.Chyba nie ważył więcej niż czterdzieści pięć kilogramów.Prawie łysa czaszka była okolona wianuszkiem śnieżnobiałych włosów; jakby separowały ją od reszty głowy prostopadłe linie będące niemal przedłużeniem zmarszczek biegnących od oczu.- Czy pan może mi pomóc? - spytał Hardin.Desmond potrząsnął głową.- Czy zdaje pan sobie sprawę z bardzo istotnej rzeczy? Bez względu na dobre czy złe intencje korporacji, do której należy Lewiatan, bez względu na intencje towarzystwa naftowego, które Lewiatana wyczarterowało, bez względu na intencje kapitana i jego załogi, nikt z tej trójcy w istocie nie wierzy, że jest odpowiedzialny za pański jacht! - Podniósł dłoń, aby powstrzymać Hardina od przerwania.- Niech pan posłucha! Lewiatan jest tak wielki, że mógłby roztrzaskać i posłać na dno pięćdziesięciotonowy trałowiec, nie odczuwając najmniejszego wstrząsu.I wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby tak już się stało w przeszłości.Regularnie zaczęły ginąć trałowce u wybrzeży afrykańskich od czasu, gdy supertankowce zaczęły opływać Przylądek Dobrej Nadziei.- Ale ja właśnie nie zginąłem i dlatego mogę świadczyć, że to Lewiatan jest winny.Winny śmierci mojej żony.Winny zatopienia mojego jachtu.I muszę coś w tej sprawie zrobić.Już mi się robi mdło od słuchania, że jest zbyt wielki, aby można go było zatrzymać, zbyt wielki, aby można było dostrzec z niego małe jednostki, za duży, żeby się zorientować, że kogoś zatopił.Kelner przyniósł drinki.Desmond uniósł szklankę i upił parę łyczków.Miał na twarzy lodowaty uśmiech.Hardin szybko opróżnił swoją szklankę.- Każdy z nas jest odpowiedzialny za swoje czyny - powiedział.- Takie jest życie, takie są zasady [ Pobierz całość w formacie PDF ]