[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy wiecie, co to znaczy dla matki? Ale tylko w ten sposób mogłam zapewnić jejbezpieczeństwo! Przez cały czas w jaskini.uśpiona, bezwładna, z zamkniętymi oczami, zeswoim dajmonem zwiniętym na szyi.Och, czułam taką miłość, taką czułość, taką głęboką,głęboką.Moje własne dziecko.po raz pierwszy mogłam robić dla niej takie rzeczy, mojamaleńka.Myłam ją i karmiłam, trzymałam ją w cieple, strzegłam jej bezpieczeństwa.Leżałamprzy niej w nocy, kołysałam ją w ramionach, skrapiałam łzami jej włosy, całowałam jejzamknięte oczy, moja maleńka. Nie czuła wstydu.Mówiła cicho, nie deklamowała ani nie podnosiła głosu, a kiedywstrząsały nią szlochy, tłumiła je prawie do czkawki, jakby przez uprzejmość starała się panowaćnad uczuciami.Co potęgowało efekt jej bezczelnych kłamstw, pomyślał Lord Asrielz niesmakiem; kłamała jak z nut.Kierowała swoje słowa głównie do króla Ogunwe, chociaż bez ostentacji, co równieżzauważył Lord Asriel.Król był nie tylko jej głównym oskarżycielem, ale człowiekiem,w przeciwieństwie do anielicy czy Lorda Roke, więc potrafiła grać na jego emocjach.W rzeczywistości największe wrażenie wywarła na Lordzie Roke.Gallivespianin wyczułw niej naturę tak zbliżoną do skorpiona, jakiej jeszcze nigdy nie napotkał, i doskonale zdawałsobie sprawę z siły ukrytego w niej żądła.Lepiej trzymać skorpiony na widoku, pomyślał.Więc poparł króla Ogunwe, kiedy ten zmienił zdanie i nalegał, żeby nie przenosić paniCoulter.Lord Asriel został wzięty w dwa ognie; teraz sam chciał się jej pozbyć, ale już zgodziłsię spełnić życzenie dowódców.Pani Coulter spojrzała na niego z łagodnym, szlachetnym zatroskaniem.Miał pewność, żenikt inny nie dostrzegł błysku chytrego triumfu w głębinach jej pięknych oczu. Zostań więc  ustąpił. Ale dosyć już mówiłaś.Odtąd milcz.Chcę rozważyć tę propozycjędotyczącą garnizonu na południowej granicy.Widzieliście raport; czy to możliwe? Czy towskazane? Następnie chcę obejrzeć zbrojownię.Potem wysłucham sprawozdania Xaphaniio rozmieszczeniu sił anielskich.Najpierw garnizon.Królu Ogunwe?Afrykański przywódca zaczął mówić.Rozmawiali przez jakiś czas i zaimponowali paniCoulter dokładną znajomością obrony Kościoła oraz przenikliwą oceną charakteru dowódców.Teraz jednak, kiedy Tialys i Salmakia towarzyszyli dzieciom i Lord Asriel nie miał juższpiegów w Magistraturze, ich wiedza wkrótce stanie się bardzo przestarzała.Pani Coulterwpadła na pewien pomysł i wymieniła z małpą-dajmonem spojrzenie, które przypominało silnąanbaryczną iskrę; nie odzywała się jednak i głaskała jego złociste futro, słuchając dowódców.Potem Lord Asriel powiedział: Wystarczy.Pózniej zajmiemy się tym problemem.Teraz zbrojownia.Rozumiem, że sągotowi do przetestowania intencyjnego statku.Pójdziemy go obejrzeć.Wyjął srebrny klucz z kieszeni i otworzył zapięcie łańcucha pętającego łapy złocistej małpy,uważając, żeby nie dotknąć ani jednego włoska złocistego futra.Lord Roke dosiadł swojego jastrzębia i pofrunął za pozostałymi.Lord Asriel sprowadził ichpo schodach wieży i wyszli na zewnątrz, na mury obronne.Wiał zimny wiatr, szczypiący w policzki.Błękitny jastrząb wzbił się do góry w silnymprądzie powietrznym, kołując wśród gwałtownych podmuchów.Król Ogunwe ciaśniej otulił siępłaszczem i oparł dłoń na głowie swojej dajmony-geparda.Pani Coulter odezwała się pokornym tonem do anielicy:  Wybacz mi, pani; nazywasz się Xaphania? Tak  potwierdziła anielica.Jej wygląd zrobił wrażenie na pani Coulter, podobnie jak jej ziomkowie zrobili wrażenie naczarownicy Rucie Skadi, kiedy spotkała ich w niebie; nie świeciła, ale jaśniała, chociaż to światłonie miało widocznego zródła.Była wysoka, naga, skrzydlata, o pobrużdżonej twarzy, najstarszaze wszystkich żywych istot, jakie widziała pani Coulter. Czy należałaś do tych aniołów, które zbuntowały się dawno temu? Tak.Od tamtej pory wędrowałam pomiędzy wieloma światami.Teraz ślubowałamwierność Lordowi Asrielowi, ponieważ w jego wielkim przedsięwzięciu widzę jedyną nadziejęna ostateczne zniszczenie tyranii. A jeśli poniesiecie klęskę? Wówczas wszyscy zginiemy, a okrucieństwo zapanuje na wieki.Rozmawiały, idąc za Lordem Asrielem, który szybkim krokiem zmierzał wśród porywistejwichury w stronę ogromnych schodów, prowadzących tak głęboko pod ziemię, że nawet blasklamp osadzonych w ścianach nie sięgał dna.Obok nich śmignął błękitny jastrząb i pomknąłw dół, w ciemność, błyskając piórami w świetle kolejnych mijanych jarzeniówek, aż zmienił sięw mały punkcik i zniknął.Anielica przysunęła się do Lorda Asriela, a pani Coulter znalazła się obok afrykańskiegokróla. Wybacz mi ignorancję, panie  powiedziała  ale nigdy nie widziałam ani nie słyszałamo istotach takich jak człowiek na błękitnym jastrzębiu, aż do wczorajszej walki w jaskini.Skądon pochodzi? Czy możesz mi opowiedzieć o jego narodzie? Za nic nie chciałabym go obrazić, alejeśli odezwę się, nie wiedząc nic o nim, mogę nieświadomie popełnić nietakt. Dobrze robisz, że pytasz  rzekł król Ogunwe. Jego naród to dumni ludzie.Ich światrozwijał się inaczej niż nasz; żyją tam dwa gatunki rozumnych istot, ludzie i Gallivespianie.Ludzie w większości służą Autorytetowi i odkąd pamięć sięga, usiłowali eksterminować małyludek.Uważają ich za diabły.Więc Gallivespianie nadal nie ufają całkowicie nikomu naszychrozmiarów.Ale to grozni i dumni wojownicy, i cenni szpiedzy.Mogą być groznymi wrogami. Czy wszyscy jego rodacy są z wami, czy też są podzieleni jak ludzie? Niektórzy stoją po stronie wroga, ale większość jest z nami. A aniołowie? Wiesz, panie, jeszcze niedawno myślałam, że aniołowie to średniowiecznywymysł, zwykłe wyobrażenie.Dziwnie się czuję, rozmawiając z jednym z nich.Ile aniołówjest z Lordem Asrielem? Pani Coulter  skarcił ją król  takie pytania zadaje tylko szpieg. Aadny ze mnie szpieg, skoro pytam tak otwarcie  zaśmiała się pani Coulter. Przecieżjestem jeńcem, panie.Nie ucieknę, nawet gdybym miała dokąd.Od tej chwili jestem nieszkodliwa, proszę mi wierzyć na słowo. Skoro tak mówisz, chętnie ci wierzę  ustąpił król. Anioły trudniej zrozumieć niż istotyludzkie.Nie wszystkie należą do jednego gatunku; niektóre mają większą moc; łączą jeskomplikowane przymierza i dzielą odwieczne waśnie, o których niewiele wiemy.Autorytetuciskał je, odkąd powstał.Przystanęła.Była prawdziwie wstrząśnięta.Afrykański król zatrzymał się obok niej, myśląc,że zasłabła.Rzeczywiście światło lampy malowało upiorne cienie na jej twarzy. Mówisz o tym tak niedbale  szepnęła  jakby każdy to wiedział, ale.Jak to możliwe?Autorytet stworzył światy, prawda? Istniał przed wszystkim innym.Jak mógł powstać? To anielska wiedza  odparł król Ogunwe. Niektórzy z nas też byli wstrząśnięci, kiedysię dowiedzieli, że Autorytet nie jest stwórcą.Może istnieje jakiś stwórca, a może nie; tego niewiemy.Wiemy tylko, że w pewnej chwili Autorytet przejął władzę i odtąd anioły się buntują,a istoty ludzkie również z nim walczą.To ostatnia rebelia.Nigdy przedtem ludzie, aniołyi mieszkańcy wszystkich światów nie połączyli sił.To największa armia wszech czasów.Alemoże nie wystarczyć.Zobaczymy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl