[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Horst rozwiÄ…zaÅ‚ ten problem we wÅ‚aÅ›ciwy sobie sposób.JednÄ… dÅ‚oniÄ…uchwyciÅ‚ rÄ…czkÄ™ saÅ„, w drugÄ… wziÄ…Å‚ bat.MgÅ‚a wyglÄ…daÅ‚a diabelnie nieprzystÄ™pnie.Szara nawaÅ‚nica wisiaÅ‚a nad lodem jak grozba; bura para wznoszÄ…ca siÄ™ wy-soko nad ziemiÄ… i szczelnie przylegajÄ…ca do gruntu.PanowaÅ‚o przenikliwe zimno,ale nie byÅ‚o wiatru, co powodowaÅ‚o, że mgÅ‚a unosiÅ‚a siÄ™ nad lodowym pÅ‚asko-wyżem jak nieruchoma chmura, mogÄ…ca kryć niezliczone niebezpieczeÅ„stwa.Be-aumont najbardziej obawiaÅ‚ siÄ™ ruchów wewnÄ™trznych części tej lodowej wyspy,które, gdy oni ogarniÄ™ci bÄ™dÄ… mgÅ‚Ä…, mogÅ‚y przemieszczać siÄ™ otwierajÄ…c nowe ka-naÅ‚y wodne lub zamykać istniejÄ…ce, wynoszÄ…c przy tym ogromne lodowe grzbietypowstajÄ…ce pod ciÅ›nieniem napierajÄ…cych na siebie mas lodu.Torosy* [Torosy grzbiety lodowe utworzone ze spiÄ™trzonych kier], które mogÄ… w ciÄ…gu kilku za-ledwie sekund zmiażdżyć czÅ‚owieka, a nawet pogrzebać pod sobÄ… caÅ‚y zaprzÄ™g.StrzeliÅ‚ z bata i krzyknÄ…Å‚ na psy, które ruszyÅ‚y szybciej.PociÄ…gnęły sanie, biegnÄ…cna naprężonych nogach, z ciaÅ‚ami wyciÄ…gniÄ™tymi z wysiÅ‚ku.Wówczas Å›miertelna lodowa cisza ustÄ…piÅ‚a przed dzwiÄ™kami, które powodo-waÅ‚ czÅ‚owiek.DaÅ‚ siÄ™ sÅ‚yszeć skrzyp uprzęży, szmer szurajÄ…cych po lodzie psichÅ‚ap, trzask biaÅ‚ej skorupy odrzucanego Å›niegu, Å›wist batów i uderzenia butówstÄ…pajÄ…cych po twardszym lodzie.Byli w drodze, zbliżali siÄ™ do waha mgÅ‚y, doTarget-5 zagubionej gdzieÅ› w gÄ™stym caÅ‚unie.Beaumont kierowaÅ‚ pierwszym za-przÄ™giem, Langer pilnowaÅ‚ drugiego, podczas gdy Grayson, kilka kroków przednimi, szedÅ‚ po lodzie sprawdzajÄ…c kierunek na kompasie. Już wariuje  krzyk-nÄ…Å‚ w pewnej chwili.To byÅ‚ ich nastÄ™pny problem.W tej części Å›wiata kompasynotorycznie zawodziÅ‚y.Langer z Å‚atwoÅ›ciÄ… utrzymywaÅ‚ narzucone przez Beaumonta ostre tempo.Bismarck, psi przywódca jego zaprzÄ™gu, wielkie kudÅ‚ate zwierzÄ™, miaÅ‚ posÅ‚uch11Pea-soupers  gra słów, jednoczeÅ›nie oznacza londyÅ„skÄ… mgÅ‚Ä™73 wÅ›ród pozostaÅ‚ych i umiaÅ‚ je zmusić do szybkiego ruchu.OdgrywaÅ‚ wÅ›ród psówrolÄ™ Beaumonta.Horst Langer miaÅ‚ pięć stóp i dziesięć cali wzrostu, ciemne wÅ‚osy, byÅ‚ Å›wie-żo ogolony i pochodziÅ‚ z doliny Renu.CechowaÅ‚a go pogoda ducha, niefrasobli-wość, wyrozumiaÅ‚ość i poczucie humoru, za którym kryÅ‚a siÄ™ niespodziewana ela-styczność i nieoczekiwane umiejÄ™tnoÅ›ci.ByÅ‚ ekspertem w dziedzinie materiałówwybuchowych, posiadaÅ‚ gruntowne wyksztaÅ‚cenie w zakresie wiedzy o pracachzwiÄ…zanych z sondowaniem gÅ‚Ä™binowym i doskonale radziÅ‚ sobie z prowadze-niem psich zaprzÄ™gów.Jak mawiaÅ‚ Beaumont  z Horstem przelecÄ… nad każdymlodem, z innym zapadÅ‚yby siÄ™ w wodÄ™.Niemiec, urodzony w Düsseldorfie, ciÄ…-gle jeszcze pozostawaÅ‚ w stanie kawalerskim. Tyle piÄ™knych kobiet na Å›wiecie,a ja mam wybrać jednÄ…? Cztery lata spÄ™dziÅ‚ w Arktyce, pracujÄ…c w różnych ba-zach amerykaÅ„skich.OtrzymaÅ‚ od wÅ‚adz w Waszyngtonie klauzulÄ™ dostÄ™pu, jakpozostali dwaj. CoÅ› nie tak, Keith?  zawoÅ‚aÅ‚.Beaumont zatrzymaÅ‚ zaprzÄ™g i staÅ‚ z gÅ‚owÄ… pochylonÄ… na bok. ZdawaÅ‚o misiÄ™, że coÅ› sÅ‚yszÄ™.BÄ…dzcie cicho przez chwilÄ™.Czekali.Psy wierciÅ‚y siÄ™ w uprzęży zaintrygowane postojem.WydawaÅ‚o siÄ™,że ciężar arktycznej ciszy otacza ich ze wszystkich stron.Beaumont, w futrzanejparce z kapturem, trwaÅ‚ wielki i nieruchomy w Å›wietle księżyca, obracajÄ…c gÅ‚owÄ™jak radar, coraz bardziej na wschód.Znajdowali siÄ™ już blisko waÅ‚u mgÅ‚y, zaledwiekilkaset jardów dzieliÅ‚o ich od wiszÄ…cej jak nieruchomy dym brudnej chmury.Wtedy Beaumont usÅ‚yszaÅ‚ to jeszcze raz.Leciutkie bit-bit wielkiego Å›migÅ‚owca,narastajÄ…ce, zbliżajÄ…ce siÄ™ z każdÄ… sekundÄ…. Biegnijcie, szybko! W mgÅ‚Ä™, zanim nas zobaczÄ….Samo napiÄ™cie w jego gÅ‚osie postawiÅ‚o na nogi psy, baty strzeliÅ‚y i zaprzÄ™giwyrwaÅ‚y naprzód, a warkot silnika Å›migÅ‚owca gnaÅ‚ im naprzeciw.Biegli w jegokierunku, w każdej chwili spodziewajÄ…c siÄ™ dostrzec maszynÄ™ wypÅ‚ywajÄ…cÄ… znadsinawej mgÅ‚y.Bismarck wytężyÅ‚ wszystkie siÅ‚y, jego Å‚apy frunęły nad lodem przynodze Beaumonta, sanie mknęły po niepewnym gruncie, a pÄ™dzÄ…cy obok nichmężczyzni robili wszystko, by utrzymać je w pionie.W tej chwili jakakolwiekdziura w lodzie oznaczaÅ‚aby katastrofÄ™, zatrzymaÅ‚aby ich na otwartej przestrzeni,aż byÅ‚oby za pózno.Grayson biegÅ‚ obok Beaumonta, gotów pomóc w prowa-dzeniu saÅ„.Warkot Å›migÅ‚owca byÅ‚ już bardzo blisko.Rat-tat-tat. BeaumontstrzeliÅ‚ batem zmuszajÄ…c psy do szybszego biegu, jednoczeÅ›nie mocujÄ…c siÄ™ z pod-skakujÄ…cymi saniami i walczÄ…c o wÅ‚asne życie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl