[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak jest o wiele lepiej.Gabriel zostanie w Toronto, a onaprzeniesie się do Bostonu.Było zrządzeniem losu  chociażsurowym  że Harvard zatrudnił profesor Marinelli.Po deserze i kawie Picton zaproponowała przejście dosaloniku.Ponownie Julia zagłębiła się w wygodnym klubowymfotelu ustawionym przy kominku i z wdzięcznością przyjęłaszklaneczkę porto, którą Katherine wcisnęła jej w dłoń.Chociażsmak estetyczny profesor był zupełnie różny od gustu Gabriela,wyglądało na to, że specjaliści od Dantego generalnie lubiąrozkoszować się drinkiem przy ogniu. W Harvardzie zaczniesz wszystko od nowa i nikt nie będziewiedział, co tu zaszło.Do tego czasu nie powinnaś zanadtozwracać na siebie uwagi. Picton rzuciła Julii spojrzenie, którebyło przeszywające, jeżeli nie surowe. Magistranci, a zwłaszcza magistrantki, muszą uważać naswoją reputację.Są wciąż tacy na akademii, którzy wolelibyprzypisać owoce talentu i ciężkiej pracy faworyzowaniu iprostytucji.Najlepiej, gdybyś nigdy nie wzbudziła nawetnajmniejszych podejrzeń co do rzetelności swoich osiągnięć. Pani profesor, przysięgam, że ciężko pracowałam natamtym seminarium z Dantego.Gabriel nie pomagał mi w żadensposób.Dlatego poprosił panią o wystawienie oceny. Jestem pewna, że to prawda.Ale zwiodłaś mnie i szczerze mówiąc, niezbyt mi się to podoba.Julia spojrzała na promotorkę z nieskrywanym przerażeniem. Tym niemniej rozumiem, dlaczego nie dopuściłaś mnie dokonfidencji.Z pewnością Gabriel ci zabronił.Na niego też jestemzła, lecz z powodów, których nie wyjawię, mam u niego dług.Profesor Picton popijała porto w zamyśleniu, wpatrując się wprzestrzeń. Kiedy studiowałam na Harvardzie, zbyt wieluwykładowców romansowało ze studentkami.Niektóre z tychromansów mieściłyby się w dzisiejszej definicji molestowania.Winnych chodziło o prawdziwą miłość.Widziałam i jedno i drugie.Picton utkwiła w Julii nieruchome spojrzenie. Znam różnicę między Willoughbym a pułkownikiemBrandonem.Mam nadzieję, że ty też.Następnego popołudnia Julia szła do Paula.Umówili się uniego na kawę, żeby przedyskutować jej wizytę u profesor Picton.Paul odwrócił się ku niej na kanapie. Skoro semestr dla ciebie się skończył, kiedy planujeszprzeprowadzkę?Julia pociągnęła łyk. Mieszkanie wynajęłam do końca lipca, ale mam nadzieję,że właścicielka zgodzi się na rozwiązanie umowy w połowieczerwca. Po wręczeniu dyplomów? Tak.Ojciec przyjedzie pomóc mi przy przeprowadzce.Paul odstawił kubek na niski stolik. Jadę do Vermontu w czerwcu.Mogłabyś pojechać ze mną,a ja pomogę ci się przeprowadzić. Mój tata przyjeżdża na wręczenie dyplomów. Możemy pojechać razem.Spędzimy parę dni na farmie, apotem pojedziemy do Bostonu pomóc ci się zainstalować.Będziesz mieszkać w bursie? Nie wiem.Przysłali mi list, że nie przed sierpniem.Muszęcoś znalezć na ten czas. Młodszy brat mojego kumpla chodzi do Boston College. Jeżeli chcesz, pogadam z nim i zapytam, czy zna coś dopodnajęcia.Połowa mieszkańców Bostonu ma poniżej dwudziestupięciu lat.Jest tam masa studentów. Zrobiłbyś to? Pomógłbyś mi się przeprowadzić i znalezćmieszkanie? Oczekuję zapłaty w piwie.Aha, lubię krombachera. Myślę, że da się to zrobić.Na twarzy Julii zagościł w końcu uśmiech i stuknęli siękubkami z kawą. Kto to?  Wskazała na zdjęcie czterech osób, dwóch kobieti dwóch mężczyzn, które Paul częściowo skrył za pingwinkiem natelewizorze. Dziewczyna po lewej to Heather, moja siostra, i jej mąż,Chris.Ten po prawej to ja. A ta druga dziewczyna?  Julia spojrzała na ładną młodąosóbkę z uśmiechem obejmującą Paula w pasie. Hm, to Allison.Uprzejmie czekała, aż rozwinie temat. Moja była dziewczyna. Aha  rzekła Julia. Wciąż się przyjaznimy.Ale ona pracuje w Vermoncie izwiązek na odległość nie był dla niej.Rozstaliśmy się jakiś czastemu  wyjaśnił pospiesznie Paul. Dobry z ciebie człowiek  stwierdziła Julia zzażenowaniem i dodała:  Może nie powinnam była tego mówić.Paul przysunął jej dłoń do swych ust, całując lekko. Myślę, że powinnaś mówić wszystko, co myślisz.A skoroprzy tym jesteśmy, to powiem ci, że ja ciebie też zawsze uważałemza dobrą osobę.Uśmiechnęła się, lecz cofnęła dłoń delikatnie, tak by go nieurazić.Wkrótce przed północą zasnęła na jego ramieniu na kanapie;ich ciała były tak blisko siebie.Paul błądził myślami, wyobrażającsobie zetknięcie ich ust, dotyk jej skóry pod palcami.Obrócił sięku niej, przytulając ją mocniej.Poruszyła się, mrucząc imię Gabriela, a potem wtuliła głowę w jego ramię.Zdał sobie sprawę, że musi podjąć decyzję.Jeżeli chce byćtylko przyjacielem Julii, musi stłumić swe romantyczne uniesienia.Nie może jej całować ani próbować przyspieszać czegokolwiek.Owiele na to za wcześnie.I całkiem możliwe, że nigdy nie będzie gochciała, nawet gdy jej złamane serce zrośnie się.Ale Juliapotrzebowała przyjaciela; potrzebowała jego.Nie porzuci jej wpotrzebie, nawet jeśli ukrycie prawdziwych uczuć będzie bolesne.Zamiast więc zasnąć z nią w ramionach, zaniósł ją do swegopokoju i położył na łóżku.Przykrył ją prześcieradłem i kołdrą,upewniając się, że jest jej wygodnie, po czym wziął zapasowąpoduszkę i koc i poszedł do dużego pokoju.Większą część nocy przeleżał, wpatrując się w sufit, podczasgdy Julia spała smacznie w jego łóżku.W tym czasie Gabriel siedział w pokoju hotelowym,wpatrując się gniewnie w laptopa.Właśnie otrzymał kolejnyzwięzły e-mail od swego dziekana, Jeremy ego Martina,przypominający, ile ten musiał zużyć kapitału osobistego ipolitycznego, by  uratować mu tyłek.Tak jakby Gabrielowitrzeba było to przypominać.Harvard uprzejmie informował, że jego kandydatura niezostała zaakceptowana i w zamian zatrudnili profesor Marinelli.Pod tym względem też zawiódł Juliannę.Ale teraz miało to jużniewielkie znaczenie.Po co miałby być w Harvardzie, jeżeli onaby mu nie wybaczyła? Przeklął gorzko.Po co miałby byćgdziekolwiek, jeżeli ona mu nie wybaczy? Nawet teraz, w hotelu,była z nim.W jego komputerze, komórce, iPodzie, w głowie.O tak, w głowie.Miał rację, kiedy mówił, że nigdy niezapomni chwili, gdy po raz pierwszy ujrzał jej nagie ciało, tego,jak nieśmiało spuszczała wzrok, jak rumieniła się pod jegogorącym dotykiem.Pamiętał, jak patrzył w jej głębokie ciemneoczy, a ona drżała pod nim, z rozchylonymi ustami, dysząc ciężko,i to jak jej oczy rozszerzyły się, gdy w nią wszedł.Wzdrygnęła sięwtedy.Z jakiegoś powodu pamiętał każde jej wzdrygnięcie, którespowodował.A było ich wiele  kiedy zawstydzał ją, nazywając ubogą, kiedy pierwszy raz zaniósł ją do łóżka, kiedy zaczął oplataćsobie jej włosy wokół palców, a ona poprosiła, by nieprzytrzymywał jej głowy, kiedy przyznał, że zgodził się od niejodejść& Ile razy zranił ją w jednym krótkim życiu? Poddał siebietorturze odsłuchania wiadomości, jakie zostawiła na sekretarce wiadomości, na które nigdy nie odpowiedział.Były corazsmutniejsze, aż wreszcie ustały.Nie mógł jej winić.Byłooczywiste, że jego e-maile nie zostały przeczytane, z wyjątkiemjednego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl