Pokrewne
- Strona Główna
- Francoise Sagan Witaj smutku
- Alex Joe Pieklo jest we mnie
- Curtis Jack Parlament kruków
- Kazantzakis Nikos Grek Zorba
- 14 Wzmacniacze Szerokopasmowe I Impulsowe (2)
- Stanislaw Lem Eden (3)
- Graves Robert Biała Bogini
- Hobb Skrytobójca 2 Królewski Skrytobójca
- Dickson Gordon R Taktyka bledu
- linuxadm pl
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jacek94.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Piękna Saint-Yves, ugodzona w samo serce, ledwie mogąc oddychać, musiała iść do łóżka; alenie chcąc budzić niepokoju, nie zwierzyła nikomu swoich cierpień.Nadmieniła jedynie, że czujesię znużona i że chce się położyć; wprzód jednak uspokoiła całe towarzystwo uprzejmymi słowy,kochanka zaś objęła spojrzeniem, które zażegło płomień w jego sercu.Wieczerza, pozbawiona jej obecności, była smutna; ale był to szlachetny smutek, stanowiącyzródło serdecznych i owocnych rozmów, o ileż wyższych od wesołości, za którą ludzie gonią, aktóra zwykle jest jeno dokuczliwym hałasem.Gordon skreślił w krótkich słowach dzieje jansenizmu i molinizmu, wzajemnychprześladowań i zaciekłości.Prostaczek ganił te swary i ubolewał nad ludzmi, którzy, niezadowalając się tyloma starciami płynącymi ze sprzeczności interesów, tworzą sobie noweniedole dla celów urojonych i dla mętnych niedorzeczności.Jeden opowiadał, drugi sądził;obecni słuchali ze wzruszeniem i otwierali oczy na blask nowego światła.Rozmowa zeszła nadługość naszych niedoli, a krótkie trwanie życia.Ktoś podniósł, że każdy zawód ma jakieśprzywary i niebezpieczeństwa i że od księcia do ostatniego żebraka wszyscy skarżą się na los.Skąd bierze się tylu ludzi, którzy za nędzną zapłatę stają się prześladowcami, zausznikami,katami innych? Z jakąż nieludzką obojętnością człowiek będący przy władzy podpisuje dekretniszczący rodzinę, a z jaką bardziej jeszcze barbarzyńską radością płatni siepacze wykonująwyrok! Znałem za młodu mówił dobry Gordon krewniaka marszałka de Marillac, który,prześladowany z przyczyny tego dostojnego nieszczęśnika, ukrywał się w Paryżu podprzybranym nazwiskiem.Był to starzec siedemdziesięciodwuletni; żona jego była mniej więcej wrównym wieku.Mieli syna, wielkie ladaco, który w czternastym roku życia uciekł z domu;zostawszy żołnierzem i dezerterem przeszedł wszystkie szczeble rozpusty i nędzy; wreszcie,przybrawszy nazwisko od jakiejś miejscowości, wstąpił do gwardii kardynała Richelieu (ksiądzów bowiem, podobnie jak Mazarin, miał gwardię).Z czasem uzyskał w tej zgrai zausznikówszarżę kapitana.Temu awanturnikowi polecono uwięzienie starca i jego małżonki; dopełniłzadania z całą srogością człowieka, który chce zaskarbić sobie łaski pańskie.Prowadzącnieszczęśników usłyszał, jak biadali nad niedolą prześladującą ich od kołyski.Między największenieszczęścia kładli zbłąkanie i utratę syna.Poznał ich, mimo to odprowadził ich do więzieniaoświadczając, że służba jego eminencji idzie przed wszystkim.Eminencja nagrodził tę gotowość.45Widziałem szpiega w służbach ojca de La Chaise jak zdradził własnego brata, w nadzieitłustego beneficjum, którego nie otrzymał: umarł nie z wyrzutów, ale z rozpaczy, iż jezuitawyprowadził go w pole.Zawód spowiednika, który pełniłem długo, dał mi poznać sekrety rodzin; nie widziałem wśródnich żadnej, która by nie pławiła się w goryczy, gdy na zewnątrz, okryta maską szczęścia,zdawała się kąpać w weselu; a zawsze zauważyłem, iż wielkie zgryzoty są owocem naszejobłędnej chciwości. Co do mnie rzekł Prostaczek myślę, że dusza szlachetna, wdzięczna i czuła może byćszczęśliwa; toteż mam nadzieję, że będę zażywał niezmąconego szczęścia z piękną i dzielnąSaint-Yves, liczę bowiem na to dodał zwracając się z przyjaznym uśmiechem do jej brata żenie odtrącisz mnie, jak w zeszłym roku, a ja wezmę się do rzeczy w przystojniejszym sposobie.Proboszcz zaczął się tłumaczyć ze swego dawniejszego postępowania oraz zapewnił go owiecznej przyjazni.Stryj Kerkabon rzekł, że będzie to najpiękniejszy dzień jego życia.Dobra ciotka, lejąc łzyradości, wołała: Mówiłam ci, mówiłam, że nie zrobisz zeń poddiakona! jeden sakrament taki dobry jak drugi;gdybyż Bóg dał mi dostąpić jego dostojeństwa! ale chcę ci zastąpić matkę.Za czym wszyscy, na wyprzódki, jęli się rozpływać nad piękną Saint-Yves.Rozkochany chłopiec zbyt był przejęty tym, co dlań uczyniła, zbyt ją kochał, aby przygoda zdiamentami wywarła na nim szczególne wrażenie.Ale te słowa, które aż nadto dobrze słyszał: Zadajesz mi śmierć , przerażały go jeszcze i mąciły jego wesele, gdy zachwyty nad urocząkochanką potęgowały jego miłość [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl agnieszka90.opx.pl
.Piękna Saint-Yves, ugodzona w samo serce, ledwie mogąc oddychać, musiała iść do łóżka; alenie chcąc budzić niepokoju, nie zwierzyła nikomu swoich cierpień.Nadmieniła jedynie, że czujesię znużona i że chce się położyć; wprzód jednak uspokoiła całe towarzystwo uprzejmymi słowy,kochanka zaś objęła spojrzeniem, które zażegło płomień w jego sercu.Wieczerza, pozbawiona jej obecności, była smutna; ale był to szlachetny smutek, stanowiącyzródło serdecznych i owocnych rozmów, o ileż wyższych od wesołości, za którą ludzie gonią, aktóra zwykle jest jeno dokuczliwym hałasem.Gordon skreślił w krótkich słowach dzieje jansenizmu i molinizmu, wzajemnychprześladowań i zaciekłości.Prostaczek ganił te swary i ubolewał nad ludzmi, którzy, niezadowalając się tyloma starciami płynącymi ze sprzeczności interesów, tworzą sobie noweniedole dla celów urojonych i dla mętnych niedorzeczności.Jeden opowiadał, drugi sądził;obecni słuchali ze wzruszeniem i otwierali oczy na blask nowego światła.Rozmowa zeszła nadługość naszych niedoli, a krótkie trwanie życia.Ktoś podniósł, że każdy zawód ma jakieśprzywary i niebezpieczeństwa i że od księcia do ostatniego żebraka wszyscy skarżą się na los.Skąd bierze się tylu ludzi, którzy za nędzną zapłatę stają się prześladowcami, zausznikami,katami innych? Z jakąż nieludzką obojętnością człowiek będący przy władzy podpisuje dekretniszczący rodzinę, a z jaką bardziej jeszcze barbarzyńską radością płatni siepacze wykonująwyrok! Znałem za młodu mówił dobry Gordon krewniaka marszałka de Marillac, który,prześladowany z przyczyny tego dostojnego nieszczęśnika, ukrywał się w Paryżu podprzybranym nazwiskiem.Był to starzec siedemdziesięciodwuletni; żona jego była mniej więcej wrównym wieku.Mieli syna, wielkie ladaco, który w czternastym roku życia uciekł z domu;zostawszy żołnierzem i dezerterem przeszedł wszystkie szczeble rozpusty i nędzy; wreszcie,przybrawszy nazwisko od jakiejś miejscowości, wstąpił do gwardii kardynała Richelieu (ksiądzów bowiem, podobnie jak Mazarin, miał gwardię).Z czasem uzyskał w tej zgrai zausznikówszarżę kapitana.Temu awanturnikowi polecono uwięzienie starca i jego małżonki; dopełniłzadania z całą srogością człowieka, który chce zaskarbić sobie łaski pańskie.Prowadzącnieszczęśników usłyszał, jak biadali nad niedolą prześladującą ich od kołyski.Między największenieszczęścia kładli zbłąkanie i utratę syna.Poznał ich, mimo to odprowadził ich do więzieniaoświadczając, że służba jego eminencji idzie przed wszystkim.Eminencja nagrodził tę gotowość.45Widziałem szpiega w służbach ojca de La Chaise jak zdradził własnego brata, w nadzieitłustego beneficjum, którego nie otrzymał: umarł nie z wyrzutów, ale z rozpaczy, iż jezuitawyprowadził go w pole.Zawód spowiednika, który pełniłem długo, dał mi poznać sekrety rodzin; nie widziałem wśródnich żadnej, która by nie pławiła się w goryczy, gdy na zewnątrz, okryta maską szczęścia,zdawała się kąpać w weselu; a zawsze zauważyłem, iż wielkie zgryzoty są owocem naszejobłędnej chciwości. Co do mnie rzekł Prostaczek myślę, że dusza szlachetna, wdzięczna i czuła może byćszczęśliwa; toteż mam nadzieję, że będę zażywał niezmąconego szczęścia z piękną i dzielnąSaint-Yves, liczę bowiem na to dodał zwracając się z przyjaznym uśmiechem do jej brata żenie odtrącisz mnie, jak w zeszłym roku, a ja wezmę się do rzeczy w przystojniejszym sposobie.Proboszcz zaczął się tłumaczyć ze swego dawniejszego postępowania oraz zapewnił go owiecznej przyjazni.Stryj Kerkabon rzekł, że będzie to najpiękniejszy dzień jego życia.Dobra ciotka, lejąc łzyradości, wołała: Mówiłam ci, mówiłam, że nie zrobisz zeń poddiakona! jeden sakrament taki dobry jak drugi;gdybyż Bóg dał mi dostąpić jego dostojeństwa! ale chcę ci zastąpić matkę.Za czym wszyscy, na wyprzódki, jęli się rozpływać nad piękną Saint-Yves.Rozkochany chłopiec zbyt był przejęty tym, co dlań uczyniła, zbyt ją kochał, aby przygoda zdiamentami wywarła na nim szczególne wrażenie.Ale te słowa, które aż nadto dobrze słyszał: Zadajesz mi śmierć , przerażały go jeszcze i mąciły jego wesele, gdy zachwyty nad urocząkochanką potęgowały jego miłość [ Pobierz całość w formacie PDF ]