[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przecież tworzona przez nich sztuka  muzykai filmy  stanowiła tylko nikłą ich część. Oto mój ulubiony kawałek  usłyszał głos idoru i zobaczył, jak Rez wcho-dzi na niską scenę jakiegoś klubu, gdzie wszystko było w psychodelicznych ró-żach, wysyconej barwie miąższu tropikalnych melonów z kreskówek. Mówi,co czujemy.Rez wziął mikrofon i zaczął mówić o nowym stylu życia, o czymś, co nazywał alchemicznym małżeństwem.Nagle Laney poczuł dłoń Arleigh na swoim ramieniu, usłyszał jej napięty głos. Laney? Przepraszam.Potrzebujemy cię tutaj.Jest tu pan Kuwayama. Rozdział 34KasynoChia wyjrzała przez zakurzoną roletę na ulicę, gdzie wciąż padało.To spraw-ka idoru.Chia nigdy nie wybierała dżdżystych dni w Wenecji, ale nie miała nicprzeciwko temu.Deszcz pasował do tego miejsca.Upodabniał je do Seattle.Idoru powiedziała, że to mieszkanie nazywają kasynem.Chia widziała kasynaw telewizji, wcale tak nie wyglądały.To składało się z kilku niewielkich pokoiz obłażącą ze ścian farbą oraz wielkimi staromodnymi meblami na złotych lwichłapach.Wszystko odrobione w grafice fraktali, tak że niemal czuło się zapach.Pomyślała, że pewnie pachniałby jak kurz, a zarazem perfumy.Chia nie odwie-dziła wielu modułów Wenecji, ponieważ czuła się w nich nieswojo.Nie było tamtak przyjemnie jak na ulicach.Głowa Zony zaskwierczała cicho na stole na lwich nogach.Zona sama zmniej-szyła się do takich rozmiarów: niebieska neonowa miniaturka azteckiej czaszki,nie większa od małego jabłka.Chia kazała się jej zamknąć i schować sprężyno-wiec.To wkurzyło Zonę i może nawet zraniło jej uczucia, ale Chia nie wiedziała,co innego mogłaby zrobić.Chciała usłyszeć to, co miała do powiedzenia idoru,a Zona z tym swoim  jestem niebezpieczna wchodziła jej w drogę.I tak byłoto tylko udawanie, bo ludzie nie mogli zrobić sobie krzywdy podczas połączenia.Przynajmniej nie fizycznej.Pod tym względem z Zoną zawsze były problemy.Tonadymanie się, pokrzykiwanie i robienie za macho.Kelsey i inne żartowały so-bie z tego, ale Zona była tak wyszczekana, że ośmielały się robić to tylko za jejplecami.Chia nigdy nie wiedziała, co o tym myśleć.Miała wrażenie, że w takichchwilach osobowość Zony ulega jakiemuś rozdwojeniu.Teraz Zona nic nie mówiła, tylko co chwila wydawała dzwięk zbliżony doskwierczenia owada, przypominając Chii, że nadal jest obecna i wkurzona.Tymczasem idoru opowiadała Chii o dawnym weneckim znaczeniu słowa  ca-sino , nie oznaczającym wcale olbrzymiej hali, w której ludzie zbierali się, żebygrać i oglądać pokazy, ale coś, co według Masahiko było hotelem miłości.Ludziemieli domy, w których mieszkali, ale chodzili do tych kasyn-małych mieszkań173 w różnych częściach miasta  żeby spotykać się z innymi.Nie było im tam zbytwygodnie, sądząc po wyglądzie tego apartamentu, chociaż idoru wciąż zapalałakolejne świece.Powiedziała, że uwielbia świece.Idoru miała teraz fryzurę Mistrza Muzyki.Wyglądała w niej jak dziewczynaudająca chłopaka.Widocznie podobał się jej jego płaszcz, ponieważ obracała sięna pięcie  jego pięcie  łopocząc połami. Widziałam tyle nowych miejsc  powiedziała, uśmiechając się do Chii tyle różnych ludzi i rzeczy. Ja także, ale. Mówił mi, że tak będzie, ale naprawdę nie wyobrażałam sobie tego.Obrót. Kiedy to zobaczyłam, jestem teraz bardziej.Czy ty też tak się czujesz,kiedy podróżujesz?Trupia czaszka wyemitowała niebieski błysk i wydała dzwięk przypominającydonośne pierdnięcie. Zona!  syknęła Chia i pospiesznie powiedziała do idoru:  Niewiele po-dróżowałam i na razie niezbyt mi się to podoba, ale przybyłyśmy tu, żeby spraw-dzić, czym jesteś, ponieważ nie wiemy.Jesteś w moim oprogramowaniu i możew Zony też, i to ją niepokoi, bo to miejsce powinno być niedostępne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • agnieszka90.opx.pl